Peter Jackson słynie jako reżyser o wielkich ambicjach. To on odważył się "poskromić" Władcę Pierścieni, równie odważnym posunięciem była próba stworzenia remake'u King Konga, będącego dla amerykańskiego kina niczym Chopin dla polskiej muzyki. Film był zresztą bardzo dobry, o czym świadczą zresztą trzy zdobyte przez niego Oscary oraz dwa Złote Globy.
W tym samym czasie Ubisoft pracował nad grą, która miała ukazać się w czasie równoległym do filmu. Rok 2005 to okres, w którym niemal standardem było już wydawanie gier przy okazji każdej większej premiery na arenie kinematografii. Niestety większość spośród tych tytułów była na tyle słaba, że nawet nie zawracamy sobie nimi głowy. Trzeba jednak przyznać, że Ubisoft się obronił - King Kong okazał się produkcją wysokiej jakości, śmiało rywalizując z najlepszymi wówczas premierami.
Sam fakt, że mogliśmy sterować gigantycznym gorylem, którego monumentalność czuło się w trakcie zabawy, był nie lada atrakcją. Ale do tego warto dodać też kilka innowacyjnych zabiegów, możliwość sterowania różnymi postaciami, zmienny widok zarówno z perspektywy pierwszej, jak i trzeciej osoby. Wyszedł naprawdę interesujący miks gry akcji, zręcznościowej i odrobiny przygody.
Ciekawostka: Ryk King Konga to tak naprawdę ryk lwa odtwarzany od tyłu z dwa razy mniejszą prędkością.