
Optymalny zegarek turbo sportowy ze stajni Garmina? Test Garmin Instinct 3 z ekranem AMOLED
Garmin Instinct 3 AMOLED to nowy pomysł na zagospodarowanie popularnej serii sportowych zegarków. Instinct 3 z pięknym ekranem zbliża się nieco do serii Fenix, ale w ogólnym rozrachunku nie sabotuje droższego brata, a zdobywa uznanie świetną relacją ceny do możliwości.
Od kiedy tylko zainteresowałem się sportowymi zegarkami, byłem fanem serii Instinct od Garmina. To zegarki sportowe z cudnie outdoorową stylistyką, odporne na trudy eksploatacji, świetnie wykonane, zwarte, oferujące rozsądny pakiet funkcji i długo działające na baterii. Tak było przynajmniej w czasach, gdy montowano w nich proste ekrany.
Wraz z odświeżeniem gamy modelowej Garmin wrzucił wersję swojego sportowego “G-SHOCK wannabe” z ekranem AMOLED, dodając do niego obsługę nawigacji po śladzie (i nie tylko) i sprawiając, że zegarek ten może być doskonałym wyborem dla tych, którzy uważają, że cena Feniksa 8 jest mocno odrealniona. Instinct 3 z ekranem AMOLED oferuje wiele, sportowo dowożąc na każdym kroku i nieśmiało udowadniając - co celowe pewnie nie było - że mało kto realnie potrzebuje topowego Feniksa. Tyle teorii, jak Instinct 3 z cudnym ekranem sprawdza się w praktyce?
Wykonanie - jak zawsze - na plus
Zacznijmy od tego, co nie mogło się nie udać, czyli od jakości wykonania i spasowania poszczególnych elementów zegarka, bo jest to klasa sama dla siebie. Garmin w serii Instinct zawsze dowoził pod względem jakości wykonania, i… Niezmiennie, dowiózł i tym razem. Mimo iż mamy tu tylko tworzywa sztuczne, plastiki i włókno szklane oraz mały aluminiowy pasek w kopercie, to zegarek prezentuje się nader solidnie. Jest zwarty, budzący zaufanie. Plastikowe przyciski mają płytki, ale przyjemny klik, a rozmiar koperty i wyprofilowanie uszu przy pasku sprawiają, że zegarek doskonale leży na nadgarstku. Cóż, nie ma tu zdziwienia, bo Instincty zawsze były świetnie wykonane i zawsze doskonale “siedziały na ręce” - lepiej niż np. seria Fenix w moim przekonaniu.
Co potrafi Garmin Instinct 3 AMOLED?
Jeszcze zanim położyłem swoje łapska na Garmin Instinct 3 myślałem sobie, że ten zegarek to strzał w kolano. Byłem przekonany, że Garmin zmałpował Samsunga i stworzył własną wersję Galaxy S20FE, czyli “średniopółkowe” urządzenie tak dobre, że niwelujące sens kupowania flagowca. Po testach wiem już, że Garmin Instinct 3 to dalej zegarek z serii Instinct, podciągniętej, rozwiniętej, dojrzalszej, ale ciągle zaadresowanej niejako do użytkowników albo stawiających raczej na outdoor i korzystną relację ceny do jakości, albo będących średniozaawansowanymi sportowcami amatorami, albo zwyczajnie kierujących się skrajnym wręcz rozsądkiem podczas zakupów. Znajduję więc dziś sens w kupnie Feniksa 8, a nie Instincta 3, ale o tym później. Pozwoliłem sobie na tę eseistykę w tym miejscu, gdyż dobrze pasuje mi ona do opisu funkcji, możliwości testowanego zegarka, których jako wzięty amator nie określiłbym mianem “średniopółkowych”.
No dobra, to co my tu mamy? Na pierwszy strzał - ekran AMOLED o przekątnej 1,2 cala. Na drugi strzał - do 18 dni pracy na jednym ładowaniu. Dalej zaś: pomiary zdrowotne znane z innych zegarków Garmina: zegarek liczy kroki, monitoruje sen, stres, poziom gotowości, poziom wytrenowania, mierzy HRV, natlenienie, pułap tlenowy, oferuje poranne raporty i ćwiczenia oddechowe, mierzy tętno, obsługuje powiadomienia z telefonu, ma wbudowaną latarkę, wykrywa drzemki i monitoruje cykl menstruacyjny. Zegarek wspiera też sugestie treningowe z Garmin Coach, pozwala na tworzenie treningów, liczy minuty intensywnej aktywności, mierzy aklimatyzację cieplną i wysokościową, podaje szacowany czas regeneracji potreningowej i ma mnóstwo trybów sportowych: od biegania po grę w golfa.
Niezła wyliczanka, co nie? A to nie wszystko. Instinct 3 obsługuje płatności zbliżeniowe Garmin Pay, obsługuje wiadomości wysyłane między użytkownikami sprzętu producenta - Garmin Messenger, daje dostęp do podglądu naszej aktualnej lokalizacji poprzez Livetrack, wykrywa upadki i wypadki wszelkiej maści, przesyłając info o naszej lokalizacji, gdy coś się nam stanie, a do tego potrafi nawigować po śladzie GPS, a nawet i po mapie - po zainstalowaniu odpowiedniej aplikacji ze sklepu Garmin IQ. Dorzucę tu jeszcze, coby nie umknęło, że Garmin oferuje również Instincta 3 w wersji z ekranem MIP oraz okrojoną nieco wersję Instinct E. Tak, macie racje, coraz trudniej połapać się w portfolio tego producenta…
Dokładność GPS, dokładność pomiarów zdrowotnych
Garmin Instinct 3 monitoruje w człowieku mnóstwo rzeczy, od tętna, po próg mleczanowy, pułap tlenowy - noo, bardzo dużo rzeczy monitoruje. Opisałem to trochę wcześniej, więc nie będę się tu powtarzał. Co jednak z jakością tych pomiarów? W mojej ocenie jest dobrze, rzekłbym wystarczająco dobrze, ale nie idealnie. Tętno choćby sczytywane jest wolniej niż w Feniksie 8 i wolniej niż np. w Amazfit T-Rex 3 czy w Polarze Vantage V3. Zwykle nie jest to szczególny problem - rzecz jest niemal niezauważalna podczas biegania (z perspektywy amatora), ale np. podczas jazdy na rowerze, kiedy człowiek jest już nieco “spuchnięty” dwa wymienione zegarki potrafią wskazać już, że lecimy z tętnem ponad 170, podczas gdy Instinct 3 przekonuje nas, że jest okej, że jesteśmy w okolicach 120 uderzeń i wcale nie wypluwamy już płuc. Opóźnienie, pewnie wynikające z zastosowania czujnika starszej generacji, w aktualizacji pomiaru to raptem kilka sekund i dla mnie jest to rzecz pomijalna, ale dla kogoś “bardziej pro”, stawiającego na dokładne monitorowanie aktywności wszelakich, może być to czynnik decydujący o zakupie Feniksa 8 lub jakiegoś modelu konkurencji.
Poza wspomnianą opieszałością, do pozostałych pomiarów nie mam uwag. Zegarek dobrze mierzy kroki, trafnie wykrywa moment zaśnięcia i pobudki, w tym klasycznie dla Garmina wskazuje, że sen był nieoptymalny. Nie wiem, czy jest ktoś na tym świecie, kto według algorytmów Garmina śpi optymalnie. Poziom stresu, HRV, poziom natlenienia krwi, pułap tlenowy - do tych pomiarów nie mam najmniejszych uwag. Powtarzalnie wypadają również wskazania znane z innych zegarków Garmina, jak stan wytrenowania, gotowość treningowa, czy Body Battery.
Czas na GPS, czyli rzecz ważną, a dla niektórych bardzo ważną. Instinct 3 bardzo szybko łapie kontakt z satelitami - u mnie ciut szybciej niż np. Coros Vertix 2 czy Amazfit T-Rex 3 i nieco wolniej niż Polar Vantage V3. To jednak detal, bo istotniejsza jest stabilność połączenia i dokładność, i tu jest bardzo okej. Zegarek nie gubi połączenia nawet w lesie - w podpoznańskiej Puszczy Zielonce i w Wielkopolskim Parku Narodowym daje sobie świetnie radę, a np. mój licznik rowerowy Wahoo Elemnt Bolt V2 robi to nagminnie. Ot taka ciekawostka. Mierząc dokładność, zanotowałem na mojej klasycznej 5-kilometrowej trasie, takiej co to sobie ją biegam po robocie, odchylenie rzędu 4 metrów w porównaniu do sprzętu, z którym biegam na co dzień. Nie potrafię wskazać, który pomiar jest dokładniejszy - wydaje mi się, że ten wyjściowy, referencyjny, a ten z Instincta nieco się myli, ale to wiecie, spór akademicki, w którym to “jeden rabin powie tak, a drugi rabin powie nie”.
Wątek pomiarów podsumuję tak: zegarek robi, co ma robić. Wszystko działa świetnie, nic nie zachwyca, ani dramatycznie nie rozczarowuje. Do poprawy szybkość aktualizacji tętna podczas treningu, ale to czepialstwo, bo jak komuś zależy na możliwie idealnych pomiarach, to zawsze postawi na pomiar z pasa piersiowego.
Wrażenia z użytkowania
Codzienne korzystanie z Instincta 3 jest czystą przyjemnością. Zegarek w rozmiarze 45 mm jest świetnie wyprofilowany, bardzo wygodny, a software’owo - dobrze ogarnięty. Producent przyłożył się do optymalizacji, dzięki czemu zegarek działa szybko, stabilnie i płynnie. Podczas testów nie zauważyłem przycięć, czy skoków animacji, które notorycznie zdarzały mi się choćby na Feniksie 7, a że w ujęciu ogólnym zegarki Garmina zwykle nadmierną płynnością nie zachwycały, to należy docenić tę nową jakość.
Wspomniałem już, że przyciski działają z przyjemnie wyczuwalnym kliknięciem, a o samym oprogramowaniu nie będę się wybitnie rozpisywał, bo nie ma tu żadnym innowacyjnych rozwiązań - ot klasyczne pola z widgetami, jak to u Garmina. Mamy tu układ 5-przyciskowy, za pomocą których przeklikujemy się przez wertykalnie ułożone pola, wybieramy aktywność, którą planujemy sobie odpalić i takie tam. Wspomnę tylko o super wygodnym sterowaniu latarką - wystarczy podwójnie kliknąć przycisk CTRL, by włączyć latareczkę, a następnie przyciskami MENU i ABS ustawić jej moc lub włączyć czerwone światło. Doskonale pomyślana, doskonale zaimplementowana rzecz. Na plusik utrzymanie kółka z ikonkami w prawym górnym rogu ekranu, charakterystycznego dla serii Instinct.
Niektórym będzie pewnie brakowało dotykowego ekranu, ale odniosę się do tego wymogu krytycznie - ten zabudowany ekran z wyraźnie wystającym bezelem byłby skrajnie niewygodny do obsługi dotykowej. Bez względu więc na to, czy Garmin nie dał tu ekranu dotykowego ze względu na oszczędności, czy względy praktyczne - dezycja ta jest dla mnie ze wszech miar zrozumiała.
Dodam tu, tak podsumowując nieco tę sekcję, że Garmin Instinct 3 to najwygodniejszy zegarek Garmina, jaki przyszło mi testować. Jest przyjemniejszy niż mój prywatny Fenix 7, czy Forerunner 265, który sprawił, że zacząłem coś tam biegać. Lekkość urządzenia (nieco ponad 50 gramów), zwarta obudowa, duże przyciski i doskonałe wyprofilowania sprawiają, że rzecz jest super wygodna tak w noszeniu, jak i w użytkowaniu. Osobiście z perspektywy użytkowej brakuje mi w nim tylko możliwości pościągania playlist ze Spotify i w ogóle słuchania muzyki z poziomu zegarka, a nie telefonu. Co zrobić, Fenix 7 mnie to tego zwyczajnie przyzwyczaił, a człowiek tak ma, że się do dobrego szybko przyzwyczaja, prawda?
Czas pracy na baterii
Zacznijmy od baterii. W chwili pisania tego fragmentu tekstu mam za sobą jedynie 3 przebieżki po 5 km z Instinctem 3, bo trochę się urlopowałem, a trochę mnie pogoda zniechęcała do aktywności. Zegarek leży u mnie od 13 marca, kiedy naładowałem go do pełna. Dziś jest 31 marca. Za mną dwie wspomniane przebieżki i trochę codziennego użytkowania (z przerwą na urlop). I co z tego? Ano to, że zegarek pokazał mi dzisiaj, że bez ładowania podziała jeszcze 12 dni.
Producent deklaruje czas pracy na 18 dni oraz na 7 dni w trybie ciągłego włączenia - nie wiem, co to znaczy - spisałem to ze strony Garmina. Deklaracje producentów mnie zwykle średnio interesują, bo zawsze są mocno optymistyczne, ale trzeba przyznać, że Instinct 3 z AMOLED-em jest zegarkiem bardzo energetycznie oszczędnym, a jeśli odpalimy sobie nawyk podpinania go pod ładowarkę podczas każdego prysznica, po każdym treningu, nigdy nie dotrzemy do momentu, w którym zegarek zażąda podpięcia do ładowarki. I to jest super, to jest to, za co kochałem swojego Feniksa 7 z ekranem MIP.
Są mapy? Jest nawigacja?
I tak, i nie. Zegarek sam z siebie nie ma pełnych map, takowych jak w Feniksie 8. To zrozumiałe, w końcu te modele muszą różnić się nie tylko tymi super, hiper, ultra zaawansowanymi funkcjami. Instinct 3 potrafi jednak poprowadzić nas po zapisanym śladzie GPS - tu wyświetla niepełną mapę, a raczej mapę z podglądem śladu GPS i zarysowanym nieśmiało otoczeniem. Ograniczone to? Bardzo. Działa? Działa świetnie. Przy odrobinie cierpliwości i wprawy spokojnie odpalimy sobie na tym zegarku np. trasę jakiegoś rowerowego maratonu i “ponawigujemy” sobie po niej, choć nie będzie to tak przyjemne, jak w topowych modelach producenta.
Co ciekawe, jeśli ktoś ma chrapkę na lepszą nawigację i lepszy podgląd mapy, spokojnie może pobrać sobie ze sklepu Garmin IQ np. aplikację dwMap. Z tą apką zaplanujemy sobie trasę na stronie dynamic.watch, a następnie odpalimy ją na zegarku. Minusy? Trzeba mieć ciągle połączony smartfon z zegarkiem, gdyż ten sam w sobie map nie ogarnia. Poza tym, mapy są wczytywane na bieżąco, co trochę trwa i traktować je należy jako tło dla śladu nawigacji. Męczące to trochę i funkcjonalnie ograniczone, bo nie mamy tu np. możliwości powrotu na kurs czy wyznaczenia alternatywnej drogi, ale w sklepie znajdziemy i inne rozwiązania, alternatywne do dwMap - np. płatnego Komoota, który jest zdecydowanie bardziej zaawansowanym softem, zbliżającym pod względem możliwości ten zegarek do, zgadliście, Feniksa 8. Najważniejsze jest tu jednak to, że na Instincie 3 da się nawigować, przy odrobinie wprawy całkiem wygodnie, co sprawia, że dla średniozaawansowanych użytkowników z chęcią pokombinowania kupno np. Feniksa 8 może okazać się zwyczajnie działaniem na wyrost. Skoro bowiem można ogarnąć sobie nawigację, poświęcając na to 15 minut (i kasę na roczną subskrybcję danego softu), to po co kupować 2-krotnie droższy zegarek?
Czego mi tu brakowało?
Czas na kilka słów o brakach, o wadach czy tam minusach. Jako użytkownik raczej średniozaawansowany, jeżdżący na rowerze, coś tam biegający czasem i ćwiczący siłowo (od wielkiego dzwonu) nie jestem wybitnie wybredny, ale coś tam wynalazłem. Przede wszystkim kompletnie nie rozumiem, dlaczego Instinct 3 nie ma wbudowanych map. Znaczy się, rozumiem - Fenix 8 musi być w czymś niedościgniony, ale ekran AMOLED i sprawnie działający system aż proszą się o dołożenie map i nawigacji, zwłaszcza, że można to załatwić poprzez instalację aplikacji od innych dostawców, ze sklepu Garmina. Brakowało mi również w zegarku możliwości słuchania muzyki ze Spotify offline - to funkcja, która dla tych biegający bez telefonu w kieszeni jest szalenie istotna. Fajnie, że zegarkiem można sterować odtwarzaczem muzyki na smartfonie, ale no, ejże.
Szkoda również, że Instinct 3 nie ma funkcji ClimbPro, np. wyświetlającej info o podjeździe (przydatne dla kolarzy amatorów), nie mierzy formy na podbiegach czy staminy - ten wskaźnik pozwala całkiem sensownie ocenić, ile jeszcze mamy paliwa podczas danego treningu. Mógłbym tu jeszcze trochę poutyskiwać na ograniczenia Instincta 3, ale właśnie dotarło do mnie, że dotyczą one faktycznie wąskiego dość grona użytkowników. Dostrzegą je ci świadomie trenujący lub naprawdę zapaleni w pokonywaniu własnych słabości, czy też skupieni na przygotowywaniu się do jakichś zawodów. Dla pozostałego grona, również zaawansowanych amatorów, te bonusowe niejako funkcje będą pomijalne. Wierzcie mi, przeskakując z Feniksa 7 na Instincta 3 szybko zapomniałem o tym, czego mi w testowanym modelu brakowało… Poza Spotify.
Czy potrzebny ci Fenix 8, gdy jest Instinct 3?
Zakończę przewrotnie. Garmin Fenix 8 ma sens. Jeśli ktoś potrzebuje absolutnego topa, planuje podłączać do zegarka różne egzotyczne graty, jak choćby elektroniczne przerzutki w rowerze, chce topową w świecie zegarków sportowych nawigację, bezkompromisowe analizy treningowe i/lub ma za dużo hajsu poupychanego po kieszeniach - Fenix 8 jest odpowiedzią na wszelkie trapiące tego kogoś pytania. Jeśli jednak jest w człowieku, choć cień rozsądku lub choć czasem zdarza mu się choćby przebłysk świadomości i związane z nim zejście na ziemię i przeliczenie sił na zamiary, ocena możliwości i ambicji - szybko stwierdzi, że Garmin Instinct 3 to najlepszy zegarek dla “multisportowych” świrów ze stajni Garmina. Ograniczony - jasne, ale długo działający na baterii i oferujący 95% tego, co najdroższe modele producenta, w naprawdę atrakcyjnej cenie.
Plusy
- doskonała jakość wykonania
- świetny ekran AMOLED
- dobra dokładność GPS
- dobra jakość pomiarów
- dobra cena - jak na Garmina
- bardzo dobry czas pracy na jednym ładowaniu
- wbudowana latarka
- płatności zbliżeniowe
- bardzo wygodne użytkowanie
- możliwość ogarnięcia nawigacji i map w sklepie Garmin IQ
Minusy
- nie najniższa cena - na tle konkurencji
- delikatne opóźnienie aktualizacji tętna względem wyżej pozycjonowanych zegarków
- brak ekranu dotykowego
- brak muzyki ze Spotify offline
- brak map Garmina
Ocena Garmin Instinct 3 AMOLED
Produkt do przeprowadzenia testu został użyczony przez firmę SNOW PR. Firma użyczająca nie miała wpływu na treść ani wyglądu w nią przed publikacją. Jest to niezależna recenzja dziennikarska.
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!