Polar Vantage V3 przez samego producenta nazywany jest multisportowym zegarkiem premium. Brzmi poważnie! Sprawdziłem, czy model Vantage V3 “premium” ma tylko w nazwie, czy realnie jest godnym konkurentem dla innych topowych zegarków sportowych!
Co potrafi Polar Vantage V3?
Po testach świetnych zegarków mniej znanego brandu, jakim jest Coros, czyli modeli Coros Apex 2 i Coros Vertix 2, przyszedł czas na zegarek sportowy, który dla wielu jest urządzeniem nad urządzeniami. Wyprodukowanym przez producenta nad producentami… No, co? Trochę tak z tym Polarem jest, że o ile taki Garmin trafił do super szerokiego grona sportowych świrów, a Coros skupił się na prosach i semiprosach, to Polar ma swoje konkretne grono odbiorców w każdej grupie. To ludzie, którzy wiedzą czego się po zegarkach tej marki spodziewać i gotowi są zsynchronizować z nimi swoje życie.
Polar Vantage V3 to zegarek mocno różniący się od branżowej konkurencji. Różniący się filozofią obsługi, dokładnością i przejrzystością pomiarów zdrowotnych, a nawet estetyką. Wszystko to poruszę jeszcze w tekście, więc teraz skupmy się na tym, co o Vantage V3 trzeba wiedzieć, by w ogóle zastanawiać się nad tym, czy czytać mnie dalej? Opisując to, co potrafi i oferuje V3, polecimy od myślników, coby było oryginalnie:
- ekran AMOLED, 1,39 cala, 454 na 454 pikseli,
- GPS o podwójnej częstotliwości,
- mapy offline i nawigacja,
- masa z paskiem: 57 g,
- do 10 dni pracy w trybie smartwatcha,
- szereg pomiarów zdrowotnych,
- pomiar snu i poziomu wytrenowania,
- czujnik EKG, pomiar tętna, pomiar temperatury skóry etc.
Czy Polar Vantage V3 nie ma czegoś, co powinien mieć topowy zegarek sportowy? Hm, latarki? A poważnie - nie. To zegarek multisportowy i jako taki jest kompletny. Gdyby miał mieć wzmocnioną konstrukcję, latarkę i inne np. outdoorowe ficzury, to byłoby mu blisko do modelu Grit X2 Pro, a to byłoby już kanibalizacją gamy modelowej marki.
Ile kosztuje Polar Vantage V3 i czy czuć tu poziom premium?
Polar Vantage V3 to drogi zegarek. Drogi, bo kosztujący jakieś 2500 zł, co sprawia, że oczekiwać należy po nim wykonania na wysokim poziomie. Czy zegarek dowozi? Cóż, jest dobrze, ale szału nie ma. Zegarek wykonano z wysokiej klasy aluminium oraz szkła Gorilla Glass 3. generacji. Spasowanie konstrukcji jest wzorowe, a estetyka robi wrażenie oszczędnym minimalizmem.
Chciałoby się jednak ciut więcej. Ciut bardziej. Jakiś materiał premium może? Jakieś szafirowe szkło? Trochę wymyślam, bo naprawdę do jakości trudno się tu przyczepić, ale hej - to sprzęt za grube pieniądze, więc można trochę pomarudzić, prawda?
Starość nie radość
Miesiąc testów. Tyle to trwało, ale tyle to musi trwać, jeśli chodzi o testy tak zaawansowanego sprzętu. Szkoda tylko, że w czasie tych testów wystrzeliły mi plecy - mam problemy z odcinkiem lędźwiowym od lat i usilnie ignoruję ten temat. Póki jest jakoś, to nic z tym nie robię, a jak plecy strzelą - wtedy wjeżdżają maści rozmaite i fizjo. I potem znowu jest dobrze i… Nie wyciągam żadnych wniosków z tego mojego niedbalstwa.
Zwykle mi te moje przygody nie wadzą, ale akurat jak mam na testy coś super sportowego, to kręgosłup uziemił mnie na jakiś czas, a jak odpuścił, to też połowicznie - 5 km mogę przebiec, tak do 50 km na rowerze przejechać, ale squasha odpuściłem i koszykówkę też, bo tam jednak trzeba ruszać się, hm, wielopłaszczyznowo. Ni żadne dłuższe wybieganie nie wchodzi niestety w grę, kiedy człowiek ma wrażenie, że nogi mu zaraz wejdą tam, gdzie byłoby to co najmniej nieprzyjemne. Tak, tłumaczę się, ale cóż, organizmu się nie oszuka.
Do rzeczy jednak! Podczas testów Polara nie dawałem z siebie tyle, ile daję zwykle, a z małpiego na ludzki - trenowałem mocno, ale to bardzo mocno na pół gwizdka. Nawet tak na ćwierć gwizdka, prawdę mówiąc. Coś jednak wiem, opinię sobie wyrobiłem i opinią tą się z wami dzielę.
Specyficzna filozofia i wrażenia z użytkowania
Zacznę od minusów. Od pewnego momentu nie działał mi gest podniesienia/ruchu nadgarstka, który ma na celu podświetlić ekran, a tym samym korzystanie z trybu Always on display było mocno utrudnione. Najpewniej jest to kwestia softu i jakichś tam błędów bądź akurat mojego egzemplarza, ale minus trzeba odnotować. Minusem jest też praca na baterii, ale tylko, kiedy mamy ekran stale włączony - w każdej innej sytuacji zegarek radzi sobie świetnie i spokojnie trzyma prąd ponad tydzień. Tyle z minusów, które nazwać możemy względnie obiektywnymi.
Opisując wrażenia z użytkowania Polara Vantage V3 trzeba odnieść się do specyfki tego urządzenia. Lewym górnym przyciskiem podświetlamy lub blokujemy zegarek, lewym dolnym cofamy się lub wchodzimy w tryb rozpoczęcia aktywności, wykonania testu sprawności, zakończenia rejestrowania aktywności i takich tam ficzurów, zaś dwa skrajne prawe przyciski, czyli górny i dolny służą do zmiany widżetów na ekranie głównym czy zmiany ekranów podczas aktywności. Czerwony przycisk z prawej strony, ten centralny, służy do rozpoczynania treningu i akceptowania przy wchodzeniu w kolejne pola w menu. Jak go przytrzymamy, to od razu przeniesie nas do trybu rejestracji aktywności.
Jak widać, obsługa, choć bazująca na 5 przyciskach wyraźnie różni się od rozwiązań stosowanych przez Garmina, czyli chyba największego konkurenta marki Polar i niestety dla Polara, jest w mojej ocenie nieco mniej wygodna, zwłaszcza dla osób praworęcznych. Nie ma jednak dramatu, kilka chwil, kilka treningów i człowiek błyskawicznie uczy się tego zegarka. Kiedy się już go zaś nauczy, przychodzi mu zaznajomienie się z filozofią Polara.
Co mam na myśli, wspominając o filozofii marki? Otóż Polar Vantage V3 jest zegarkiem nieszczególnie bajeranckim. To sportowy tracker z funkcją zegarka i wyglądający, jak zegarek. Smartwatch z niego żaden, a możliwości podglądu poszczególnych statystyk zdecydowanie lepiej wypadają w aplikacji mobilnej niż na ekranie zegarka. Nie jest to dla mnie żaden minus, a jedynie cecha, którą trzeba wziąć na klatę, by z zegarkiem dobrze żyć.
No dobra, a jak mi się korzystało z tego zegarka? Świetnie. Dokładnie tak, jak powinno wyglądać korzystanie z topowego sportowego trackera. Poza tym, zegarek ma wszystko, czego moglibyśmy od niego w zasadzie oczekiwać, od miliona pomiarów wszelakich (o czym później), po synchronizację z najpopularniejszymi aplikacjami sportowymi, śledzącymi nasze poczynania. Tak, Strava też współpracuje z Polarem.
Podsumujmy po mojemu. Próg wejścia jest w przypadku zegarka Polar Vantage V3 wyższy niż w urządzeniach Garmina czy Corosa, ale to kwestia przyzwyczajeń i indywidualnych preferencji. Poziome wyświetlanie widżetów na ekranie też mnie przekonuje mniej niż układ pionowy, a klawiszologia wymaga pewnej nauki, by stała się przyjemna. Bezsprzecznym plusem jest jednak to, że zegarek jest turbo szybki! Działa płynnie, ma śliczne animacje, a do tego szybko łapie sygnał GPS i zapisuje ślad w zasadzie bezbłędnie, więc pod kątem performance`u V3 dostaje jakieś 6/5.
Dobry czy bardzo dobry soft?
Z oprogramowaniem zegarka i aplikacjami, które z nim współpracują wiąże się cała filozofia lub też po prostu specyfika marki. To zegarek, który poprzez aplikację Polar Flow na smartfony (aplikacja na komputery też jest, ale umówmy się - i tak lepiej jest zarządzać wszystkim ze smartfona) pokazuje nam wszystko, co dotyczy naszego zdrowia i sportowych osiągnięć, a forma prezentacji danych to coś absolutnie genialnego!
Gwoli ścisłości - lubię to, jak dane prezentują Corosy czy Garminy, a konkretnie ich aplikacje. Zwłaszcza w Garminie dostajemy na ekranie zalew statystyk, cyferek, wykresów i choć jest to na początku męczące, onieśmielające nawet, to człowiek uczy się spoglądać na te dane, które dla niego są realnie ważne. W Polarze jest inaczej. Owszem, mamy tu wykresy, cyferki i podobne wskazania, które można jakość odnieść i porównywać do konkurencji, ale są inaczej przedstawione, inaczej podane i inaczej się niektóre z nich interpretuje. Co jest plusem i minusem jednocześnie.
Ot Garmin ze swoją funkcją mierzenia gotowości treningowej, na którą wpływają m.in. jakość snu i poziom stresu pokazuje na skali od 1 do 100 to, czy możemy myśleć o intensywnym treningu. Polar pokazuje za to poziom energii, jaki uzyskaliśmy ze snu, wyraźnie wskazując, kiedy będziemy w topie energetycznym. To pewien przykład różnic między dwoma wielkimi graczami. Rzecz jasna różnic jest więcej, a sprawiają one, że Polar chyba trafia do raczej bardziej hermetycznego grona odbiorców, do tych bardziej skupiających się na interpretowaniu i realnym rozumieniu danych zbieranych przez zegarek i wyciągających z nich - twórczo i świadomie - wnioski.
Rozpisałem się tu, więc do brzegu. Co z tą aplikacją na smartfony? Polar Flow jest świetny! W aplikacji znajdziemy kilka ekranów:
- dziennik,
- aktywność,
- rozpocznij (aktywność),
- kalendarz,
- sen,
- nightly recharge,
- energia ze snu,
- temperatura skóry,
- blog.
Nie opiszę wam ich wszystkich wybitnie dokładnie, bo musiałbym z tego testu zrobić pracę dyplomową, więc - do konkretów. W zakładkach podejrzymy naszą aktywność w danych dniach i tygodniach, i miesiącach, jakość snu, regenerację organizmu czy wykres temperatury skóry, który może np. sugerować, że zbliża nam się jakieś przeziębienie i lepiej nie szarżować na treningach. Wszystko jest tu czytelne, przejrzyste, choć graficznie, czy raczej estetycznie - nie robi to jakiegoś szału.
Kluczowa jest karta dziennika, w którym widzimy nasze osiągnięcia z danego dnia. Osiągnięcia, czyli status wytrenowania i obciążenia kardio, procent dziennej normy aktywności, najniższe i najwyższe tętno, zapis treningu i jego efektywność, ocenę jakości snu (tu możemy wybrać między Recovery Pro a Nightly Recharge - to pierwsze jest lepsze dla aktywnych sportowców), czy temperaturę skóry. Każde z prezentowanych pól możemy rozwinąć i zyskać dzięki temu wgląd w rozbudowane statystyki, które potrafią doprowadzić do zawrotu głowy!
Polar Flow ma dwa oblicza, tak sobie myślę. Pierwsze jest takie powiedzmy skrojone lifestylowo i pokazuje dane w przystępny sposób, choć mniej z nich wyciągamy niż z podsumowań zegarków konkurencji. Drugie, które pokazuje się, gdy klikniemy po więcej danych, to mokry sen każdego trenera, czyli milion super dokładnych informacji, parametrów, wykresów i czego tam jeszcze. Innymi słowy, Polar przemyślał doskonale projekt swojej aplikacji i jeśli komuś ta jego filozofia przypadnie do gustu, to wątpię, by kiedykolwiek miał się zdecydować na zegarek sportowy innego producenta. Jeśli jednak nie przypadnie, to… No cóż, od Polar Flow można się odbić i można ten soft zwyczajnie znielubić.
Pomiary przede wszystkim!
Polar szereg rzeczy robi inaczej niż konkurencja. Pokazuje inne wykresy jakości snu, inaczej wyświetla statystyki treningowe i efektywność treningu. Inaczej niż największa konkurencja, ma się rozumieć. Wyłuszczę tu, coby nie było niedomówień, że to inaczej dotyczy różnic subtelnych, bo choć np. oprogramowanie na smartfona, czyli Polar Flow faktycznie ma inną filozofię działania, to same czujniki zbierające dane i algorytmy odpowiedzialne za ich opracowywanie działają jednak w sposób podobny do tego, jak działają te mechanizmy we wszystkich zegarkach sportowych. Ergo, tej inności Polara nie ma się co bać.
Zegarek ma wbudowanych szereg czujników, które zbierają informacje o tętnie, jego zmienności, temperaturze skóry, poziomie natlenienia i takie tam. Liczba czujników robi wrażenie, gdyż czuć, że nic tu nie jest dziełem przypadku. W Vantage V3 nawet EKG możemy sobie zrobić, co pokazuje, że tu nie ma miękkiej gry.
Zegarek wyróżnia się również wbudowanymi testami, które przeprowadzane dają mu wgląd w naszą formę, poziom wytrenowania czy regeneracji. Ot, biegacze mogą zrobić sobie np. test nóg i dowiedzieć się, czy ten półmaraton w najbliższy weekend to na pewno dobry pomysł. Na uwagę zasługują testy ortostatyczny, pokazujący poziom regeneracji i podatność na zwiększony wysiłek oraz Fitneess Test, który pokaże nam pułap tlenowy. Wiem jednak, że zapaleni kolarze jeżdżący z miernikiem mocy polubią się z testem kolarskim, a biegacze - z testami biegowym i marszowym (bo czemu nie?).
Testy w Vantage V3 to pewien wyróżnik tego zegarka - konkurencja bazuje często na ogólnie podawanych informacjach, wskazujących na bazie historii aktywności i regeneracji, czy możemy na treningu “dać w palnik”. Polar zaś uważa, że wszystkiego najlepiej dowiemy się z dedykowanego testu. Które podejście jest lepsze? Ja preferuję to drugie, ale testom zaimplementowanym w zegarku firmy rodem z Finlandii, która nie lubi kompromisów, należą się gromkie brawa, bo są akuratne i dla wielu sportowców mogą stanowić nieocenione wsparcie treningowe.
Czymś absolutnie obłędnym jest choćby pokazywanie informacji o tym, czy podczas wysiłku spalaliśmy tłuszczy, czy np. węglowodany! Dla osób, które rozpisują sobie treningi pod konkretne potrzeby i mają wyraźnie zarysowane oczekiwania od swojego fitness trackera, takie informacje będą niebywale przydatne. Oczywiście to dane obrazowe, ale pokazujące tendencje, a w tym właśnie sprawdzać mają się zegarki sportowe.
Koniec końców, o skuteczności pomiarów mogę napisać tylko, że są wybitnie akuratne. Tętno aktualizowane jest sprawniej niż u konkurencji, zegarek szybciej wykrywa jego skoki i całość monitoringu prezentuje się płynniej. To przydatne podczas biegu czy jazdy na rowerze, a w zasadzie zwłaszcza podczas jazdy na rowerze, kiedy szybki sprint potrafi podbić nam tętno do wartości granicznych.
Porównywałem sobie Polara Vantage V3 z konkurencją z podobnego pułapu cenowego i, koniec końców, zegarki sprzedają użytkownikowi zbliżone dane, pokazując jakość snu czy poziom wytrenowania. Ich precyzja jednak, zwłaszcza ta podczas wysiłku, to coś, w czym Vantage V3 literalnie wyprzedza konkurencję. Dla większości nie będzie to cecha, która jednoznacznie przekona ich do wyboru zegarka od Polara, ale fakt należy odnotować i docenić.
A! Prawie zapomniałem! Vantage V3 potrzebuje kilku dni, by poznać nasz organizm i przedstawiać dokładne dane dotyczące regeneracji czy wytrenowania. Po dłuższym czasie użytkowania - miesiąc jakoś plus/minus - zegarek aktualizuje swoje wyliczenia i pomiary. To znak, że człowiek i zegarek to dobrzy kumple, którzy wiedzą o sobie wszystko. Ta cecha pokazuje, jak skrupulatnym fitness trackerem jest V3.
Dobry trener nie jest zły!
Przyznaję, że lubię treningowych asystentów w zegarkach sportowch - zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jeden z nich sprawił, że biegam sobie teraz te 5, czasem 10 kilometrów dla przyjemności. Jak treningowe rady w Vantage V3 wypadają na tle konkurencji?
Czas na obiektywizację. Osobiście treningowe sugestie Polara mnie nie przekonały, ale po długiej przygodzie z tym zegarkiem wiem, że są naprawdę przemyślane, dopasowane do naszych celów, możliwości i wytrenowania, i trafiają w punkt! Nie wiem, jak Polar to robi, nie wiem, jaka magia czujników i algorytmów za to odpowiada, ale dla tych prawdziwie multisportowych, tych idących przez życie z crossfitowym zapałem - Polar Vantage V3 będzie spełnieniem marzeń.
Sugestie treningowe możemy podzielić tu niejako na 3 obszary, na 3 typy treningu:
- siłowy,
- kardio,
- uzupełniający.
W dniu pisania tej części tekstu dostałem sugestię, że dobrze byłoby odpalić interwały. Dostałem też kilka opcji do wyboru:
- 40 minut w strefach tętna od 1 do 5,
- 49 minut w strefach tętna od 1 do 3,
- trening obwodowy; 6 ćwiczeń; około 42 minuty,
- kalistenika regularna; 5 ćwiczeń; około 25 minut.
Wybrałem kalistenikę, bo lubię dziwnie brzmiące terminy, a zegarek pokazywał mi, kiedy mam robić przysiady, a kiedy pompki. Tak, wiem, kiedyś można było ćwiczyć bez sportowych zegarków, ale wierzcie mi - jak się zaczyna trenować z jednym z nich, zwłaszcza z tak przemyślanym i sprytnym zawodnikiem, jak Polar Vantage V3, to nie chce człowiek wracać do “analogowego trenowania”. Także ten, zakrzyknę sobie - Polar! Świetna robota z tym asystentem!
Warto wybrać Polar Vantage V3?
No dobra, warto czy nie warto? Warto! Warto po stokroć i nie warto przejmować się tym, że Polar Vantage V3 dostanie ode mnie nieco niż noty czy Corosy (efekt świeżości) czy Garminy. Ot mi osobiście sposób przedstawiania danych i możliwości personalizacji bardziej usiadły w zegarkach tych producentów. Tyle. Abstrahując od tych zmiennych, Polar Vantage V3 jest naprawdę “grubym” zegarkiem sportowym, który w pewnych zastosowaniach i dla pewnych osób zostawia w tyle nawet topowe Forerunnery Garmina.
Kto więc może spokojnie wrzucić sobie Vantage V3 do koszyka? Każdy, kto szuka topowego zegarka sportowego, ale nie outdoorowego i jeszcze nie używał sprzętu Garmina. Każdy, kogo zmęczyły zegarki konkurencji. Każdy, kto chce topowej jakości - topowej precyzji pomiarów i nie skupia się na samych cyferkach czy uogólnieniach. Polar Vantage V3 to doskonała propozycja dla wszystkich sportowców amatorów, którzy obrażają się, kiedy ktoś mówi, że są amatorami.
Mnie osobiście Polar Vantage V3 podszedł mniej niż inne ostatnio testowane zegarki sportowe, ale ja używam prywatnie zegarka Garmina, pomiaru tętna Polara i jeżdżę na rowerze z komputerkiem Wahoo, a jak ktoś nazwie mnie sportowcem amatorem, to mówię do tego kogoś: och, daj spokój! Poza tym, mam uczulenie na ekrany AMOLED w zegarkach, więc umówmy się - żaden ze mnie autorytet. Do brzegu! Jeśli szukasz topowych pomiarów i świetnego asystenta/trenera - sprawdź Polar Vantage V3, a jak ci nie siądzie, to masz 14 dni na zwrot (kupując online). Ot, taka uczciwa polecajka ode mnie, bo subiektywnie dla siebie wybrałbym coś innego, to obiektywnie wrzucam Polara Vantage V3 obok Garmina Fenixa 7 i Corosa Apexa do swojego TOP 3 zegarków multisportowych.
Plusy
- bardzo jakość wykonania
- dokładna lokalizacja GPS
- nawigacja po mapach
- świetne pomiary zdrowotne!
- doskonały monitoring zdrowia i poziomu wytrenowania
- niezawodność
- świetna aplikacja na smartfony (choć nie dla każdego)
- świetne sugestie treningowe
Minusy
- menu mniej intuicyjne niż u największych konkurentów
- brak możliwości szerszej personalizacji
- brak synchronizacji offline ze Spotify
Komentarze
6Jestem też ciekawy odpowiedzi na pytanie jakie postawił autor, co ten zegarek dowozi? Jedzenie?, leki? szkoda, że się nie dowiedzieliśmy.
Temu? -> https://odysee.com/@%C5%81%C4%85cze:4/antyvirus-pomaga_szkodzi...:6