Testowałem kilka miesięcy temu zegarek sportowy Coros Pace 3 i był to świetny sprzęt. Dziś mam w rękach Coros Apex 2 i zastanawiam się, czy ma coś, czym realnie wygrywa z tańszym bratem i wybija się na tle konkurencji.
Zegarek zegarkowi nierówny?
Coros Pace 3, którego testowałem kilka miesięcy temu, był świetnym zegarkiem. Takim multisportowym. Coros Apex 2 też wydaje się świetnym zegarkiem (co się potwierdzi lub nic na końcu materiału), też multisportowym. Po co więc dopłacać do Apexa 2? To klasyczny problem osób sportowo zaangażowanych, którzy korzystają ze sportowych zegarków na co dzień i raz na rok, dwa, trzy lata przychodzi czas na zmianę sprzętu.
Sytuacja na rynku jest taka, że wiodący producenci oferują zegarki sportowe różniące się czasem detalami, a czasem funkcjami szalenie istotnymi, o których zapominamy. Znaczy się, zapominamy o tym, by zastanowić się nad tym, czy funkcje te są nam realnie potrzebne. Jest to problem nierozwiązywalny, decyzja, którą każdy musi podjąć sam i choć zawsze staram się nieco w tym pomóc, przemycając w swoich tekstach info, o tym, dla kogo dany sprzęt będzie dobrym wyborem, ale przyznam bez bicia - sam się w tym czasem gubię.
Kończąc tłumaczenia - wiem, że Apex 2 nie jest w niczym spektakularnie lepszy niż Pace 3, niemniej są to zegarki dla nieco innych grup - Coros Pace 3 to głównie sprzęt dla biegaczy i nie tylko, Coros Apex 2 to sprzęt głównie dla maniaków wszelkich sportów outdoorowych, w tym dla biegaczy i nie tylko, a Coros Vertix 2 to zegarek najbardziej outdoorowy z outdoorowych, który ma wszystko i jeszcze więcej. Tak to widzę, choć umiarkowanie jest to precyzyjne zestawienie. Rzecz jasna poszczególne modele różnią się w detalach, w funkcjach (Apex 2 ma pełną nawigację, a Pace 3 nawigację po okruszkach), w wykonaniu (szkło szafirowe, tytan) i z tego też wynikają różnice cenowe.
Tyle ode mnie w tej małej spowiedzi. Ot uznałem, że skoro testuję te zegarki najróżniejsze, to przynajmniej w jednym tekście odniosę się do nieoczywistych czasem różnic pod względem możliwości i rzucających się mocno w oczy różnic pod względem ceny między poszczególnymi modelami. Jeśli wszystko mamy wyjaśnione, a stanowisko “wiem, że nic nie wiem”, was przekonuje - idźmy dalej!
Jest lekko, czyli pierwsze wrażenia
Zanim wrzucę coś o specyfikacji, skupię się na tym, co mnie osobiście zawsze w sprzęcie tego producenta chwyta za serduszko - jak obłędnie lekkie są te zegarki! Raz, że lekkie “liczbowo”, bo gramy robią wrażenie, a dwa, że lekkie tak organoleptycznie - jak się weźmie do łapy któryś z model Corosa, to czuć, że ktoś tu na etapie projektowania mocno kombinuje nad tym, jak zbudować zegarek tak, by był wytrzymały, a przy tym leciutki. I ten ktoś robi to dobrze!
Coros Apex 2 na papierze waży 42 gramy - z nylonowym paskiem, który jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym tak w ogóle, materiałowym, takim tekstylnym paskiem, jaki kiedykolwiek nosiłem na nadgarstku. Przyjemny w dotyku, miękki, estetyczny, ze świetnymi rzepami i szybkimi zapięciami, które pozwalają na błyskawiczną zmianę paska i zmianę estetyki zegarka. Tak, wiem, szybkie zapięcia QuickFit np. w Garminach to ciągle lepsze rozwiązanie, ale to, co dobre, warto chwalić, prawda?
Kończąc wątek wagi - zegarka praktycznie nie czuć na nadgarstku, co na mnie osobiście robi obłędne wrażenie. Rzecz jasna, wyższa waga zegarków konkurencji wynika z innych materiałów, większej odporności konstrukcji i takich tam detali, ale to jak Coros potrafi zbudować wytrzymały i lekki sprzęt, zasługuje na brawa i zamierzam mówić i pisać o tym wszem i wobec.
Poza lekkością, Coros Apex 2 świetne wrażenia robi też jakością wykonania i zastosowanymi materiałami. Mamy tu bezel z tytanu, dekiel z tytanu, a wyświetlacz chroni szafirowe szkło. Nieźle, co nie? I to w cenie wyraźnie poniżej 2000 zł! Całość jest świetnie spasowana, a przyciski przyjemnie klikają. Już na etapie pierwszych wrażeń wiem, że przyczepię się do koronki, którą lubię i to bardzo, ale w której widziałbym zapadkowy styl pracy i fizyczną informację zwrotną podczas jej używania, a nie tylko wibrowanie. No jestem czepialski, co zrobić?
Co potrafi Coros Apex 2?
Coros Apex 2 obsługuje łączność Bluetooth i Wi-Fi, ma 8 GB wbudowanej pamięci, wodoszczelność na poziomie 5 ATM i potrafi pracować w temperaturach od - 20 do + 50 stopni Celsjusza. W trybie aktywnego GPS potrafi działać na jednym ładowaniu do 45 godzin, a w trybie codziennego użytkowania do 17 dni i to nie są żarty, tak po prostu jest. U mnie fakt faktem bateria starczała na jakieś półtora tygodnia, ale ja odpalam trening (bieganie i rower) ze 4, czasem 5 razy w tygodniu. Zegarek korzysta z systemów satelitarnych: GPS, GLONASS, Galileo, Beidou i QZSS oraz pozwala na pobranie map, co sprawia, że nawigacyjnie to dojrzała konstrukcja - w końcu jego outdoorowy charakter do czegoś zobowiązuje.
Rozmaitych czujników wymieniał nie będę, bo mamy ich mnóstwo, od czujnika tętna, po termometr. Smartwatchowe funkcje, czyli jakieś powiadomienia z telefonu i inne takie też na pokładzie znajdziemy, podobnie jak możliwość odtwarzania muzyki offline po uprzednim zgraniu jej na zegarek. Dodam też, bo pewnie ktoś będzie chciał to wiedzieć, że zegarek bazuje na wyświetlaczu Always-On Memory LCD, który ma 64 kolory i przekątną 1,2 cala. Szału ten panel nie robi, ale treści są na nim super czytelne, co patrząc na charakter tego zegarka, jest głównym zadaniem ekranu!
Jakie mamy tu tryby sportowe? Mamy ich mnóstwo! Od zwykłego biegania po bieganie po zaplanowanych treningach - nie będę tego wymieniał, bo Coros Apex 2, jak przystało na zaawansowane outdoorowe urządzenie, nie zawiedzie żadnego miłośnika aktywności sportowych realizowanych na powietrzu, czy tam otwartym terenie. Nie znajdziemy tu jednak takich trybów, jak np. Squash, więc multisportowość tak, ale z pewnymi ograniczeniami. Wspomnę za to o autorskich patentach Coros, czyli Coros EvoLab i Coros Training Hub. To rozwiązania, które oferują pełną analizę sportowych możliwości naszego organizmu.
Coros EvoLab i Coros Training Hub informują o ogólnym stanie wytrenowania, przewidują czasy biegu na 5 i 10 kilometrów oraz na półmaraton i maraton, pozwalają zrozumieć pełne 7-dniowe obciążenie treningowe, czy podają dane o czasie regeneracji i takich tam. Innymi słowy - to turbo kompleksowe huby informacyjne, zbierające dane o naszych treningach, regeneracji, jakości snu, HRV - zmienności rytmu zatokowego serca, poziomie natlenienia krwi i tak dalej, i tym podobne… Coros Apex 2 to zegarek, który spokojnie nazwać można naprawdę zaawansowanym monitorem aktywności wszelakich.
Prawie zapomniałem! Coros Apex 2 ze wszystkimi najpopularniejszymi platformami treningowymi, jak Komoot, TrainingPeaks, Strava, Relive, Adidas Running, Apple Health i tak dalej.
Wrażenia z użytkowania
Zegarek obsługujemy za pomocą kombinacji dwóch przycisków i klikalnej koronki oraz ekranu dotykowego. Dotyk działa świetnie, jest precyzyjny i punktowy, i choć daleko temu zegarkowi do wygody obsługi dotykowej znanej z topowych smartwatchy, to jak na sportowy tracker, jest bardzo dobrze. Sama obsługa jest super prosta. Przytrzymując górny przycisk możemy wywołać sobie jedną z najczęściej używanych funkcji/aplikacji - ja postawiłem na muzykę. Krótkie kliknięcie tego przycisku podświetla ekran. Przytrzymując dłużej dolny przycisk odpalimy szybkie menu, z ustawieniami alarmów, timerów, kontrolera aparatu w smartfonie i ustawień lokalizacji/nawigacji.
Przechodząc do koronki - jej obrót przenosi nas po kolejnych widżetach zegarka, które zliczają spalone kalorie, wykonane kroki oraz pokazują gotowość treningową czy poziom zregenerowania organizmu. Klikając koronkę odpalamy zaś aktywność, np. bieganie. Widzimy wówczas szacowany czas pracy zegarka na baterii podczas wybranej aktywności, a sam trening możemy sobie skonfigurować np. decydując czy trenujemy interwałowo, czy klasycznie. Koronką możemy wejść też w ustawienia zegarka - odpowiednio przeklikując się przez menu oraz odpalić jedną z aktywności, które nie znalazły się w naszej, skonfigurowanej w aplikacji na smartfonie listy.
Przyznam szczerze, że jestem fantem tego, jak działają zegarki Corosa i tego, jak pomyślana jest ich obsługa. Jest szybka i efektywna, a samo menu drastycznie mniej skomplikowane niż ma to miejsce u większości konkurencyjnych brandów. Opcji też jest tu mniej, ale te, które mamy pod ręką, w zupełności wystarczają nawet profesjonalnym sportowcom, więc nie ma na co narzekać. Choć nie, jeden minus wskażę - praca cyfrowej koronki. Uwielbiam ją, jestem jej fanem, ale gdyby działała zapadkowo, jak kółko od myszki i dawała fizyczny feedback, ajajajaj, wtedy byłoby to cud-miód!
No dobra, czas na wady niezwiązane bezpośrednio z komfortem obsługi, ale wpływające na wrażenia z użytkowania. Brakuje mi w Apex 2 bardzo, podobnie jak w Pace 3, ale teraz dopiero wyraźnie zdałem sobie z tego sprawę, łatwych do skonfigurowania płatności zbliżeniowych. W Apex 2 znajdziemy Alipay, ale przyznam bez bicia, że nie podjąłem się podłączenia swojej karty do tej usługi. Przeważył, hmm, rozsądek.
Szkoda też, że nie ma integracji offline ze Spotify. Garminy przyzwyczaiły mnie do tego i jest to doskonała rzecz, pozwalająca na dłuższe wybieganie zabrać ze sobą tylko słuchawki, by zmęczyć się solidnie i jednocześnie zrelaksować słuchając zsynchronizowanego offline, ulubionego podcastu.
Co z softem?
Oprogramowanie Corosa opisałem nieco w teście modelu Pace 3, więc pozwolicie, że tu nie będę się jakoś wybitnie rozwodził. Aplikacja na smartfony jest fajna, przejrzysta, czytelna. Wszystko pokazuje nam, jak na dłoni, dając pełny dostęp do informacji o naszych treningach, regeneracji, liczby wykonanych kroków, spalonych kalorii i takich tam. Mało tu lifestyle`u i przypomina swoją filozofią nieco aplikację Garmina i za to należy się plusik. Apka podzielona jest na 4 główne ekrany:
- Postęp: informacje o obciążeniu treningowym, kaloriach, krokach, wydajności treningowej, regeneracji i takich tam.
- Aktywności: lista naszych treningów.
- Odkrywaj: panel z mapami, który pozwala na poszukiwanie miejsc ciekawych i arcyciekawych.
- Profil: informacje o naszym profilu i zegarku, z którego korzystamy.
Estetyka oprogramowania to zawsze kwestia sporna i choć osobiście styl Corosa bardzo mi się podoba, to widziałbym tam miejsce na poprawę. Ot spłaszczyłbym kolory, pozbył się gradientów na tarczy zegarka i takie tam, ale to detale. Czepialstwo dla zasady, bo oprogramowanie, jego płynność, funkcjonalność i stabilność robią robotę. Brakuje tu co prawda bardzo znanej z Garmina personalizacji, możliwości dorzucenia nowych rzeczy, ot choćby widżetu pozwalającego na kontrolowanie nawodnienia, więc podsumowując: Coros ma soft na mocne 4 na 5.
Pomiary i takie tam
Teoretycznie mogłem dokładnie poruszyć temat tego, co pod kątem sportowym i zdrowotnym Coros Apex 2 potrafi pomierzyć, ale bardziej pasuje mi na te wątki to miejsce w tekście. Miejsce, w którym podsumuję sobie pomiary i wsparcie treningowe. Z perspektywy biegacza niedzielnego, który sobie pobiegnie ze 3 razy w tygodniu to 5 km, to 10 km i od wielkiego dzwonu wykroczy poza tę “dychę”, Apex 2 jest super zegarkiem. Jest takim Pace 3 na sterydach, bo większy, bo ma mapy i jest zauważalnie lepiej wykonany. Do rzeczy jednak.
Mamy tu pomiar mocy biegowej z nadgarstka, którego akuratność nie odstaje od wskazań topowych zegarków Garmina, co jest super. Mamy tu całkiem niezły czujnik tętna, który jest bardziej ociężały niż u nieco droższej konkurencji i właściwy pomiar podczas treningu potrafi wskazać po przysłowiowej chwili, ale trafia i nie wskazuje jakichś wartości z kosmosu. Do tego plany biegowe, które możemy pobrać sobie ze strony producenta, ale też rozpisać po swojemu. Na potrzeby treningowe czy na potrzeby hobbystycznych przebieżek wszystko działa tu doskonale.
Fakt, nie są to funkcje tak zaawansowane, jak ma to miejsce w rozwiązaniach największych, będących dłużej na rynku konkurentów i pod kątem wsparcia trenerów-algorytmów Coros nieco odstaje (w mojej oczywiście ocenie) od Garmina, ale są to na tyle przemyślane podpowiedzi, wskazówki, sugestie i obliczenia, że Apex 2 pozwala na sprawne zarządzanie swoimi treningami. Chyba nawet robi to lepiej niż Suunto, choć by wydać wyrok musiałbym gruntownie i podobnie obadać oba podejścia.
Co do dokładności pomiarów sportowych nie mam zatem żadnych uwag - może na poziomie zawodniczym do czegoś można byłoby się przyczepić, ale szczerze wątpię. Przecież z zegarkami Corosa trenują zawodowi sportowcy osiągający najlepsze wyniki na świecie, więc tu jakość i dokładność są w punkt. Pozostaje kwestia lokalizacji, a konkretnie to szybkości i precyzji GPS. Szybkość jest średniopółkowa. Zegarek szybko łączy się z satelitami, ale znajdziemy modele kosztujące podobne pieniądze, które łączą się te 2/3 sekundy szybciej. Czy to wada? No gdzieżby tam! Precyzja, czy tam dokładność nie budzą już żadnych zastrzeżeń (może będzie to widać na zrzutach z aplikacji, a Apex 2 tak rysuje nasz ślad GPS, jak my wytyczamy sobie trasę podczas biegu. Odchylenia, jeśli są, to są pomijalne.
Przy innych aktywnościach też nie ma co marudzić. Co prawda, podczas intensywnej jazdy na rowerze, takiej z tętnem 190, takiej “na zajazd” czujnik tętna potrafi wariować, ale to dość powszechne w praktycznie wszystkich zegarkach sportowych. Podczas ćwiczeń fizycznych ocena ich efektywności i przełożenia na rozwój poszczególnych partii mięśni jest raczej luźną podpowiedzią, ale ogóle wskazania są akuratne, powtarzalne i sprawdzalne. Innymi słowy - super, ekstra, plusik się należy!
Pomiary zdrowotne i regeneracja, jakość
Zaskoczyło mnie podczas testów to, jak szybko Coros Apex 2 ocenia poziom wytrenowania, pułap tlenowy i jak szybko zaczyna celnie trafiać z sugestiami dotyczącymi regeneracji organizmu. Niby do uzyskania skutecznego pomiaru HRV potrzeba przynajmniej 5 dni systematycznego używania zegarka, ale jak na moje to lepiej, żeby to 5 dni stało się 5 tygodniami… Niemniej, tu już po tygodniu z hakiem otrzymywałem podobne wyniki dotyczące obciążenia treningowego, poziomu wytrenowania i regeneracji, co w swoim prywatnym zegarku.
Wskazania Corosa są super czytelne, łatwe w odbiorze i interpretacji i bardzo przyjemnie się z ich pomocą planuje kolejne jednostki treningowe, czy po prostu hobbystyczne aktywności na świeżym powietrzu. Nie mamy tu informacji od żadnego asystenta, który powiedziałby nam: dzisiaj nie biegaj albo dzisiaj machnij sobie delikatną przebieżkę, tak jak nie mamy tu miliona statystyk… Nie zrozumcie mnie źle - statystyk jest bardzo dużo, ale są one super skonkretyzowane, jakby obliczone na to, by przekazywać użytkownikom te potrzebne i te opcjonalne informacje, a nie te opcjonalnie opcjonalne informacje.
Oddałem się w ręce Corosa na kilka ładnych tygodni i po tych testach muszę przyznać, że wsparcie treningowe i pomoc w lawirowaniu między regeneracją a wytrenowaniem były najczystszej próby. Brakowało mi jakiegoś asystenta snu, który powiedziałby mi, że teraz lepiej mi pospać dłużej, a teraz machnąć drzemkę i brakowało asystenta, który powiedziałby mi, że np. dziś daj se spokój, pooglądaj SięKlika na YouTube zamiast biegania, ale poza tymi drobniutkimi brakami - Coros Apex 2 jest świetnym monitorem aktywności i zdrowia oraz prawdziwym pomocnikiem na drodze do maksymalizacji poziomu wytrenowania z dbaniem o skuteczną regenerację.
Dla kogo Coros Apex 2?
Nie chcę się jakoś szczególnie w podsumowaniu rozpisać, bo z samej treści wynika pewnie wprost, że Coros Apex 2 to świetny zegarek sportowy. Nie postrzegałbym go jako smartwatcha, bo funkcje smartwatchowe realizuje gorzej niż np. zegarki Garmina, a patrząc na to, że Garminów też jako smartwatche nie postrzegam, to wyjdzie, że nie ma co poruszać tego tematu. Skupiając się zatem na Apex 2 jako na zegarku sportowym, outdoorowym napiszę wprost - to świetny sprzęt.
Apex 2 to zegarek bardzo wdzięczny w obsłudze, doskonale sprawdzający się na co dzień i potrafiący bardzo wiele pod kątem rejestracji sportowych aktywności oraz oceny poziomu wytrenowania, regeneracji i ogólnej zdrowotno-sportowej kondycji. Ma wady, bo w ujęciu multisportowym nie ma startu do np. Garmina Fenix 7, który na różnych promocjach potrafi cenowo wypadać podobnie, ale na wielu płaszczyznach jest od Fenixa lepszy. Apex 2 jest lżejszy, przyjemniejszy w noszeniu i równie dobrze radzi sobie z pomiarami i śledzeniem aktywności realizowanych na świeżym powietrzu.
Dla kogoś, kto biega, jeździ na rowerze, spaceruje po górach i aktywnie monitoruje swoje sportowe możliwości oraz zdrowotne parametry - Apex będzie bardzo dobrym wyborem. Dla kogoś, kto odhaczyć może sobie wszystkie powyższe cechy i kto żyje aktywnie i sportowo realizuje się w szeroko rozumianym outdoorze, a jednocześnie zależy mu na urządzeniu względnie niedrogim, a przy tym lekkim, wręcz nieodczuwalnym na nadgarstku i dobrze wykonanym - Coros Apex 2 będzie jednym z najlepszych wyborów na rynku. Patrząc nawet na relację cena - jakość, dałbym go w TOP 3 moich osobistych wyborów.
Zegarek tak bardzo przypadł mi do gustu, że szukając dzisiaj zegarka romansującego z wyższą półką, mógłbym realnie rozważyć Corosa Apex 2 zamiast dużo lepszego i z dużo dojrzalszym oprogramowaniem Garmina Fenix 7, czy Garmina Forerunner 265, którego też darzę sympatią, co w mojej ocenie jest świetną rekomendacją. Innymi słowy, warto dać szansę zegarkom Corosa!
Plusy
- świetna jakość wykonania
- niska waga
- szafirowe szkło
- wygodna obsługa
- długi czas pracy na baterii
- dokładna lokalizacja GPS
- nawigacja po mapach
- muzyka offline w formacie .mp3
- wiarygodne pomiary zdrowotne
- rozbudowany monitoring zdrowia i poziomu wytrenowania
- niezawodność i prostota
- dobry stosunek ceny do jakości
Minusy
- koronka mogłaby być ciut bardziej precyzyjna
- koronka mogłaby pracować zapadkowo
- brak możliwości szerszej personalizacji
- brak synchronizacji offline ze Spotify
- ekran niemal zlicowany z bezelem
Niezależna opinia redakcji. Sprzęt na test został bezpłatnie wypożyczona od firmy Coros.
Ocena Coros Apex 2
W artykule znajdują się linki afiliacyjne, przekierowujące do zewnętrznych stron zawierających produkty i usługi, o których piszemy. Otrzymujemy wynagrodzenie za umieszczenie linków afiliacyjnych, jednakże współpraca z naszymi Partnerami nie ma wpływu na treści zamieszczane przez nas w serwisie, w tym na opinie dotyczące produktów i usług Partnerów.
Komentarze
6