Recenzja Panasonic LZ1000E – czyli ile tak naprawdę da się wycisnąć z WRGB OLED
Panasonic słynie z robienia jednych z najlepszych telewizorów OLED. Czy tegoroczna seria okazała się równie znakomita, co wcześniejsze? Sprawdzamy dokładnie Panasonic TX-55LZ1000E - jeden z tańszych i dzięki temu przystępniejszych modeli o przekątnej 55”.
Artykuł powstał we współpracy z Panasonic.
Panasonic zdaje się co roku przeskakiwać o dwie pozycje w alfabecie, oznaczając swoje nowe modele – po testowanym w 2020 roku HZ1500E oraz recenzowanym w 2021 roku JZ1500E, tym razem sięgamy po niższy segment, reprezentowany w 2022 roku przez model LZ1000E. Seria ta nadal korzysta z paneli OLED dostarczanych z fabryki LG, ale są to faktycznie matryce nowej generacji (EX, oferujące do 30% wyższą jasność), spotykane np. w serii LG C2 oraz G2. Oczywiście to, że panel jest ten sam nie oznacza, że obraz będzie taki sam i Panasonic stanowczo tego dowodzi w swoich telewizorach. Zapraszamy do lektury, jeżeli obecnie szukacie niedrogiego, ale porządnego telewizora OLED.
O czym przeczytam w recenzji telewizora Panasonic TX-55LZ1000E:
- Konstrukcja i jakość wykonania Panasonic TX-55LZ1000E
- Złącza i porty dostępne w Panasonic LZ1000E
- Opis wbudowanego systemu nagłośnienia
- Piloty oraz inne formy sterowania
- Jak radzi sobie system my Home Screen 7.0 od Panasonic
- Testy jakości obrazu Panasonic TX-55LZ1000E
- Testy jasności matrycy Master OLED od Panasonic
- Testy szybkości i poboru energii
- Nasza opinia o telewizorze Panasonic TX-55LZ1000E oraz jego ocena
55 cali to może i nie największy rozmiar, ale i tak potrafi wywołać uśmiech ;)
Panasonic oznacza wysoką jakość wykonania
Telewizor otrzymujemy w zaskakująco szerokim kartonie (stosownym dla modeli z 10” większą przekątną), co wynika z dbałości Panasonic o bezpieczeństwo sprzętu w transporcie – ciężka metalowa podstawa nie jest w tej samej płaszczyźnie, co sam panel, tylko leży obok niego. W środku znajdziemy standardowy zestaw akcesoriów, choć Panasonic należy pochwalić za dołączenie również śrub do montażu VESA.
Plastikowa maskownica do prowadzenia kabli montowana jest na klik w nodze telewizora.
Sama podstawa jest w kształcie ściętego (z tyłu) koła i wykonano ją w całości z lakierowanego na czarno metalu. Waży równo 5 kg, zatem raczej nie jest to aluminium :) O tym, że obcujemy z telewizorem wysokiej klasy świadczy tu dodatkowo możliwość regulacji kierunku, w jakim telewizor jest zwrócony. Ekran możemy obrócić o 15° na boki, bez przemieszczania podstawy.
Mała i centralnie umieszczona stopa pozwoli postawić telewizor nawet na mniejszych stolikach, jak na zdjęciu powyżej.
Jak na nowoczesny sprzęt przystało, mamy tu trzystronnie prawie bezramkowy design – metalowe obramowanie ma zaledwie 2 mm szerokości. Naturalnie aktywny obszar matrycy zaczyna się nieco głębiej – około 8 mm od samej krawędzi panelu. Nieco grubsza jest dolna krawędź, w której umieszczono czujnik IR oraz diody sygnalizujące pracę. Niemniej, telewizor wygląda bardzo atrakcyjnie i spójnie.
Dolna ramka stylem bardzo dobrze pasuje do podstawki.
Z tyłu telewizor już tak okazale nie wygląda. Reszta obudowy została wykonana z wysokiej klasy plastiku i jest dosyć masywna. Telewizor jest zgodny z VESA 300x300 i, jak już wspomnieliśmy, fabrycznie jest zaopatrzony w pasujące śruby. Kable z obu stron telewizora posiadają odpowiednie prowadnice, aby łatwo doprowadzić je do centralnego pochwytu, którym zostaną spuszczone za telewizor.
Nadmiar kabla zasilającego można przytrzymać fabryczną wielorazową trytytką – może to i mało wyrafinowane, ale skuteczne rozwiązanie.
Ogólnie sylwetka nie jest tu aż tak zgrabna, jak w modelach z najwyższej półki, ale stanowczo nie ma na co narzekać – OLED zawsze wygląda atrakcyjnie, za sprawą bardzo chudego panelu (co jest możliwe ze względu na brak warstwy podświetlenia w panelach OLED).
Dzięki ścięciu podstawki telewizor można ustawić bardzo blisko ściany.
Teraz każde HDMI to HDMI 2.1 – tylko, że jednak nie do końca…
Za sprawą tegorocznych zmian w nazewnictwie standardu HDMI Panasonic może faktycznie wszystkie obecne w LZ1000E złącza HDMI oznaczyć jako zgodne z wersją 2.1. W praktyce jednak model ten oferuje tylko dwa porty o pełnej specyfikacji HDMI 2.1 (zatem obsługujące 4K przy 120 Hz odświeżania). Tak samo tylko jedno z dostępnych złączy USB jest w nowym standardzie 3.1. Jednocześnie pamiętajmy, że w tym segmencie cenowym telewizory OLED często mają tylko jedno pełnoprawne złącze HDMI, a USB 3.1 nierzadko jest całkiem nieobecne. Całościowo Panasonic TX-55LZ1000E oferuje następujące złącza:
- 2x HDMI z obsługą 4K 60 Hz i ALLM;
- 2x HDMI w pełnej wersji 2.1 (4K, 120 Hz, VRR, HFR, FreeSync) - jedno z eARC;
- 2x USB 2.0 (5V 0.5 A);
- 1x USB 3.1 (5V 0.9 A);
- 1x miniJack 3,5 mm (słuchawki lub subwoofer);
- 1x miniJack 3,5 mm (wejście AV);
- 2x CI+ 1.4;
- 1x S/PDiF (wyjście optyczne);
- 1x RJ45 (1 Gbps);
- 2x antena DVB-S/S2;
- 1x antena DVB-T/T2/C.
Poza komunikacją przewodową mamy jeszcze dostęp do Wi-Fi 5, Bluetooth 5.0 (z odbieraniem i nadawaniem dźwięku przez A2DP i obsługą HID/HOGP, czyli myszek i klawiatur) oraz Easy Mirroring, czyli autorski system przekazywania obrazu urządzeń mobilnych od Panasonic. Niestety nie ma wsparcia dla Apple AirPlay 2, ani Google Chromecast.
Część portów wyprowadzono z boku dla łatwiejszego dostępu, który dodatkowo ułatwia możliwość chwilowego obrotu panelu w ramach dostępnej regulacji.
Dźwięk stereo, ale za to całkiem donośny
Średnia półka w przypadku telewizorów Panasonic, do jakiej zalicza się seria LZ1000E, niestety otrzymuje tylko nagłośnienie stereo. Jakkolwiek to norma w tym segmencie, to Panasonic należy tu wyróżnić za opcję podłączenia analogowego aktywnego subwoofera, co znacznie pogłębi brzmienie telewizora – to zawsze mniejszy wydatek niż zakup całego soundbara z subwooferem, a przy tym lepiej wygląda telewizor bez dodatkowej dźwiękobelki.
Ustawienia dźwięku są zakakujaco rozbudowane – mamy nawet podstawowy equalizer.
Telewizor oczywiście radzi sobie bez problemu z dekodowaniem nowoczesnego systemu dźwięku przestrzennego Dolby Atmos (ale nie radzi już sobie z DTS:X – ten można przesłać do dekodowania np. do amplitunera). Dla sygnałów bez takiego kodowania Panasonic stosuje swój autorski system Cinema Surround Pro, który znacząco pogłębia scenę nawet zwykłego nagrania stereo.
Panasonic TX-55LZ1000E oferuje jakość nagłośnienia, która nie wymaga krytycznie ratowania chociażby soundbarem, ale stanowczo nie jest to dźwięk przestrzenny
Brzmienie dwóch wbudowanych głośników o mocy 15 W każdy jest poprawne. Wystrojone są tak, aby nie próbować porywać się na pasma, których nie będą w stanie przenosić, co nieco spłyca dźwięk w najniższych oraz najwyższych partiach, ale pozwala w zamian uniknąć zniekształceń. Obudowa nie wpada w niepożądane wibracje, nawet przy wysokich poziomach głośności. Maksymalnie udało się uzyskać około 87 dB, co jest wystarczającym natężeniem dźwięku, aby podczas seansu trzeba było do siebie krzyczeć.
Panasonic nadal stawia na ogromne, ale funkcjonalne piloty
Do sterowania telewizorem otrzymujemy jeden, bardzo duży pilot na dwie standardowe baterie AA. Działa on zarówno na podczerwień, jak i bezprzewodowo przez Bluetooth. Dodatkowo ma wbudowany mikrofon i pozwala sterować telewizorem za pomocą komend głosowych, co najbardziej przydaje się przy wypełnianiu okienka wyszukiwania np. w YouTube :)
Przyciski niestety nie są podświetlane, ale mają na tyle różny kształt, że po ciemku dosyć łatwo odszukać, co chcemy wcisnąć.
Do wspomnianego sterowania głosem wykorzystywany jest Asystent Google oraz Amazon Alexa. Co ciekawe, nie udało nam się zmusić do działania z tym modelem żadnej z oficjalnie udostępnianych przez Panasonic aplikacji mobilnych. Mamy za to zestaw przycisków umieszczony na tylnej ściance, którymi w awaryjnej sytuacji zassania pilota przez kanapę (choć nie wiem, jak duża musiałaby to być kanapa…) możemy sterować odbiornikiem.
Taki drobiazg, a coraz rzadziej spotykany w nowych telewizorach.
System my Home Screen w wersji 7.0 stawia na szybkość działania
Panasonic od zawsze preferował swoje autorskie rozwiązania i takie też znajdziemy w omawianym LZ1000E. Zaletą korzystania z systemu specjalnie zaprojektowanego dla kilku modeli telewizorów bez wątpienia jest jego stabilność oraz szybkość działania. Nic się tutaj nie zacina i telewizor jest w 100% gotowy do pracy od razu po wybudzeniu przyciskiem zasilania. Nie ma tu żadnych reklam, a aplikacje startują błyskawicznie (choć niestety nie pozostają uruchomione w tle, gdy z nich wyjdziemy).
Pierwsza konfiguracja wymaga przeklikania całkiem sporej ilości okienek, ale ostatecznie jest dosyć prosta.
W każdej chwili możemy wywołać panel szybkiego sterowania, którym przełączymy najczęściej potrzebne parametry, a jeżeli potrzebujemy wykonać istotniejsze zmiany w ustawieniach, to czeka na nas bardzo dobrze przygotowane pełne menu. Każda z opcji po jej zaznaczeniu wyświetla krótki opis jej działania, zatem nawet totalny laik technologiczny powinien mniej więcej zrozumieć, za co różne funkcje są odpowiedzialne.
Nie wszystkie funkcje są dostępne w każdym trybie i dla każdego źródła obrazu.
Funkcji zaawansowanych jest tutaj bardzo dużo i możemy bardzo precyzyjnie dopasować do naszych preferencji to, jak wyświetlany jest obraz. Panasonic słynie ze swoich algorytmów poprawiających nasycenie barw oraz płynność obrazu w ruchu – te również są dostępne w testowanym modelu i faktycznie robią niesamowitą robotę. Nie zabrakło również licznych funkcji odpowiedzialnych za ekologię, co w tym przypadku oznacza również wydłużenie żywotności samego panelu organicznego.
Colour Remaster to opcja, którą stanowczo radzimy wypróbować! Z kolei automatyczna jasność pozwoli oszczędzać energię i nasze oczy.
Nieco gorzej natomiast wypada kwestia dostępnych aplikacji. Większość tych popularnych jest dostępna, ale niestety nie wszystkie. Jeżeli korzystacie z usług HBO Max albo polskiego Playera, to niestety będzie trzeba się z nimi rozstać. Podobnie wygląda sytuacja, jeżeli subskrybujecie muzykę w serwisie Tidal albo Spotify – one również nie są dostępne. Ten stan rzeczy może się oczywiście zmienić wraz z kolejnymi aktualizacjami, ale biorąc pod uwagę, że nie są to świeże aplikacje (jak Disney+, który faktycznie w końcu dostał wsparcie na telewizorach Panasonic), to nie robilibyśmy sobie w tej kwestii większych nadziei. Oczywiście nadal można podpiąć telefon lub laptopa i korzystać z tych VoD z ich pomocą, ale to raczej półśrodek niż realne rozwiązanie.
Z popularnych w Polsce serwisów VoD Panasonic oferuje dostęp do: Netflix, Amazon Prime Video, Disney+, Apple TV oraz oczywiście YouTube.
Na koniec warto jeszcze wyróżnić funkcję Panasonic my Scenery, która to pozwala zmienić telewizor w dekorację domu za sprawą wyświetlania pokazów slajdów lub wskazanych filmów, gdy telewizora nie używamy. Oczywiście, jako że jest to panel OLED, to nie ma mowy o wyświetlaniu statycznego obrazu.
W tym trybie obniżona jest jasność, aby zmniejszyć zużycie energii.
Specyfikacja testowanego telewizora Panasonic TX-55LZ1000E
Przekątna: | 55" |
Proporcje: | 16:9 |
Rozdzielczość: | 3840x2160 px |
Powłoka: | błyszcząca |
Maksymalne odświeżanie: | 120 Hz |
Obsługiwane kolory: | 10 bit (1,07 mld) |
Jasność (na podstawie pomiarów): | 400 cd/m2 (SDR); 900 cd/m2 (szczytowa HDR) |
Typ matrycy: | OLED |
Kontrast: | nieskończony |
Typ matrycy: | Master HDR OLED |
Regulacja ułożenia: | pochylenie i obrót na boki (15°) |
Głośniki: | Cinema Surround Pro; 2.0 (2x 15 W) |
Porty: | 2x HDMI 2.1 (jedno z eACR); 2x HDMI 2.0 z ALLM; 3x antenowe (naziemna + 2x satelitarne); 1x S/PDIF (optyczne); 2x USB 2.0 typu A wyjście; 1x USB 3.0 typu A wejście; 1x wyjście na słuchawki (miniJack 3,5 mm) z opcją przestawienia na wyjście subwoofera; 1x wejście AV (miniJack 3,5 mm); 1x RJ45 (Gigabit Ethernet) 2x port kart CI 1.4 |
Tuner TV: | analogowy (NTCS/PAL/SECAM); DVB-T/T2 (HVEC); DVB-C; DVB-S/S2 |
HDR: | HDR10; HDR10+; Dolby Vision; HLG; HLG Photo; Dolby Vision IQ |
SmartTV: | my Home Screen 7.0; Inteligentny procesor HCX PRO |
Obsługiwane formaty audio: | Dolby Atmos; MP3/AAC/WMA Pro; FLAC/Apple Lossless/WAV |
Obsługiwane formaty video: | AVI/HEVC/MKV/WMV; MP4/M4v/FLV; 3GPP/VRO/VOB/TS/PS |
Obsługiwane formaty obrazu: | JPEG/PNG/GIF; HLG Photo; MPO |
Kamera: | brak |
Zakrzywnienie matrycy: | brak |
Kąty widzenia: | 179/179 |
Podświetlenie RGB (ambilight): | brak |
Obsługa 3D: | brak |
Indeks płynności: | brak danych |
Input lag: | 9,2 ms (tryb gry) |
Pokrycie gamutów: | brak danych |
Waga: | 14,5 kg bez podstawki; 19,5 kg z podstawką; 27 kg z opakowaniem |
Wymiary (sze. x wys. x gł.): | 1227 × 711 × 348 mm z podstawką; 1227 × 711 × 69 mm bez podstawki; 1591 × 850 × 234 mm wymiar opakowania |
Standard VESA: | tak, 300x300 |
W zestawie dodatkowo: | pilot; 2 baterie AA; podstawa (39 x 35 cm) |
Komunikacja: | LAN; Wi-Fi (A/B/N/AC); Wi-Fi Direct; DLNA; Bluetooth 5.0 |
Funkcje: | Alexa i Google Assistant; wybrane aplikacje VOD; HbbTV 2.0.2; tryb gry; polecenia głosowe; redukcja szumów; sensor światła; automatyczny tryb niskich opóźnień; ISF Mode; PiP; Smooth Motion Drive Pro; TV Anywhere; Netflix Calibrated Mode; skalowanie do UHD |
Kolor: | czarny |
Pobór energii: | 0,3-312 W; typowo ~125 W; klasa G |
Gwarancja: | 2 lata |
Cena w dniu testu: | 5999 zł |
Pomiar jakości obrazu
Panel LG EX OLED stosowany przez Panasonic w tym modelu jest przedstawicielem rodziny WRGB, zatem posiada łącznie 4 subpiksele na każdą białą diodę organiczną. Obraz powstaje przez odpowiednie odfiltrowanie kolejnych składowych subpikseli RGB, a za dodatkową jasność odpowiada niefiltrowany subpixel biały (W). Panel jest prawdziwie 10-bitowy, zatem oferuje ponad miliard różnych kolorów. Poniższe testy przeprowadziliśmy z użyciem sygnału o właśnie takiej głębi.
Pomiar predefiniowanych profili obrazu:
Pomiar\Profil (jasność w czasie pomiaru) | Profesjonalny 1 60% | Profesjonalny 2 30% | Normalny 60% | Dynamiczny 80% | Kinowy 60% |
Jasność maksymalna: | 239 cd/m2 | 200 cd/m2 | 263 cd/m2 | 339 cd/m2 | 235 cd/m2 |
Luminacja czerni: | 0 cd/m2 | 0 cd/m2 | 0 cd/m2 | 0 cd/m2 | 0 cd/m2 |
Kontrast: | nieskończony | nieskończony | nieskończony | nieskończony | nieskończony |
Gamma: | 2.19 | 2.34 | 1.86 | 1.82 | 2.07 |
Punkt bieli: | 6465 K | 6455 K | 9529 K | 12 483 K | 7930 K |
sRGB ΔE*00 (średnia/maks.): | 0.96 / 2.22 | 1.10 / 2.95 | 3.54 / 7.55 | 5.98 / 11.2 | 2.31 / 4.77 |
DCI-P3 ΔE*00 (średnia/maks.): | 1.94 / 6.58 | 2.14 / 7.21 | 3.22 / 6.83 | 5.90 / 11.7 | 1.93 / 4.04 |
BT2020 ΔE*00 (średnia/maks.): | 4.13 / 13.7 | 4.27 / 13.9 | 5.16 / 12.0 | 7.11 / 16.2 | 3.84 / 11.2 |
Pomiar predefiniowanych profili obrazu (c.d):
Pomiar\Profil (jasność w czasie pomiaru) | Prawdziwe Kino 30% | Filmmaker 30% | Fotograficzny 30% | Sport 100% | Gra 60% |
Jasność maksymalna: | 201 cd/m2 | 203 cd/m2 | 202cd/m2 | 316 cd/m2 | 252 cd/m2 |
Luminacja czerni: | 0 cd/m2 | 0 cd/m2 | 0 cd/m2 | 0 cd/m2 | 0 cd/m2 |
Kontrast: | nieskończony | nieskończony | nieskończony | nieskończony | nieskończony |
Gamma: | 2.33 | 1.93 | 2.10 | 1.71 | 1.93 |
Punkt bieli: | 6789 K | 6631K | 6459 K | 13 781 K | 9543 K |
sRGB ΔE*00 (średnia/maks.): | 1.08 / 2.91 | 2.09 / 5.24 | 0.94 / 2.23 | 4.72 / 10.4 | 3.43 / 7.42 |
DCI-P3 ΔE*00 (średnia/maks.): | 2.15 / 7.10 | 2.57 / 6.82 | 1.95 / 6.89 | 4.10 / 10.8 | 2.93 / 6.69 |
BT2020 ΔE*00 (średnia/maks.): | 4.28 / 13.9 | 4.61 / 14.2 | 4.12 / 13.8 | 5.61 / 16.2 | 4.66 / 11.8 |
Powiadają, że im więcej, tym lepiej, ale to raczej nie ma zastosowania w przypadku ilości dostępnych profili obrazu… Panasonic uznał jednak, że 9 różnych profili to nadal nie jest przesada. Nie tylko komplikuje to testowanie telewizora, ale dodatkowo dezorientuje użytkownika, zwłaszcza jak do wyboru ma profile, takie jak Filmmaker, Filmowy i Prawdziwe Kino… Niemniej trzeba Panasonicowi oddać, że profile nie są identyczne i każdy faktycznie oferuje inne doznania wizualne. Dodatkowo spora część z nich jest bardzo dobrze skalibrowana – najlepiej w tej kwestii wypada tryb Fotograficzny (dla sRGB) oraz Kinowy (dla DCI-P3 i BT.2020) – ten pierwszy dobrze sprawdzi się „na co dzień”, podczas gdy ten drugi dobrze jest aktywować podczas nocnych seansów filmowych.
Panasonic nieco przytłacza ilością dostępnych profili obrazu, ale jednocześnie są one bardzo dobrze przygotowane
Profil Sport dobrze wywiązuje się ze swojego zadania, mocno rozjaśniając panel i nieco wygładzając kolory mniej istotne podczas oglądania transmisji z meczów i nadając całości bardzo chłodny „stadionowy” ton. Tryb Gra wyłącza wszystkie upłynniacze, oferując najlepszy input lag oraz również całkiem wysoką jasność. Najmniej ciekawie wypada tryb Standardowy, zatem najważniejsze jest, aby pamiętać o jego zmianie na inny, jak już telewizor skończycie konfigurować :)
Wizualizacja pokrycia gamutów (od lewej) sRGB, DCI-P3 oraz BT.2020.
Telewizor według naszych testów pokrywa w 95% filmowy gamut DCI-P3 oraz w 71% najszerszy stosowany gamut BT.2020. To dobre wyniki, zasadniczo typowe dla paneli OLED tego producenta. Sama zdolność reprodukcji kolorów jednak nie czyni z telewizora dobrego modelu – istotne jest, czy faktycznie jest w stanie odpowiednio te kolory reprezentować. Tu, jak wspomnieliśmy, Panasonic wypada bardzo dobrze, oferując dla fabrycznej kalibracji delta E (błąd odwzorowania) poniżej 1.0 dla sRGB i poniżej 2.0 dla DCI-P3 – przypominamy, że człowiek przestaje dostrzegać różnice poniżej błędu 3.0, a dla wartości 1.0 nie zauważy jej nawet mając wzorzec do porównania.
Weryfikacja odwzorowania (od lewej) dla sRGB (profil Fotograficzny), DCI-P3 oraz BT.2020 (profil Kinowy).
Naturalnie, jeżeli wykonamy nawet podstawową kalibrację, to wyniki te się jeszcze bardziej poprawią i realne jest zejście z błędem odwzorowania DCI-P3 poniżej 1.5 oraz poniżej 2.5 dla BT.2020. To wyśmienite rezultaty i tylko potwierdzają, z jak wysokiej klasy producentem mamy do czynienia.
Weryfikacja odwzorowania (od lewej) DCI-P3 oraz BT.2020 po dodatkowej kalibracji.
Jasność panelu MASTER OLED robi wrażenie
To, co w panelach OLED jest najważniejsze, czyli idealny kontrast, wynika oczywiście z ich konstrukcji – każdy piksel można tutaj niezależnie wygasić lub maksymalnie rozświetlić, co niezależnie od jasności zaowocuje odczytem „nieskończonego” kontrastu. W praktyce jednak kontrast ten może być mniej lub bardziej nieskończony, co właśnie wiąże się z maksymalną jasnością, jaką panel jest w stanie zaoferować. Pod tym względem Panasonic LZ1000E wypada znacznie lepiej od zeszłorocznych modeli – wyraźnie widać, jak dużo daje tu nowy typ matrycy LG EX.
Pomiar jasności SDR i HDR (tryb dynamiczny)
procent rozświetlonej powierzchni ekranu | SDR stabilne (po 30s) | SDR chwilowe (błysk) | HDR stabilne (po 30s) | HDR chwilowe (błysk) |
syntetyczne 1%: | 325 nit | 329 nit | 890 nit | 905 nit |
syntetyczne 4%: | 332 nit | 330 nit | 917 nit | 918 nit |
syntetyczne 9%: | 334 nit | 325 nit | 862 nit | 870 nit |
syntetyczne 25%: | 329 nit | 322 nit | 555 nit | 562 nit |
syntetyczne 49%: | 262 nit | 271 nit | 305 nit | 307 nit |
syntetyczne 100%: | 140 nit | 152 nit | 150 nit | 152 nit |
scena z filmu: | 325 nit | 784 nit |
Odczyt na poziomie 850-900 nit to blisko 150 nit więcej niż zeszłoroczna seria JZ1000E i jednocześnie bardzo blisko tego, co oferował znacznie droższy JZ1500E! Daleko tu, co prawda, do poziomu ponad 1200 nit, jakim mogą się poszczycić tegoroczne panele QD-OLED, ale te stosowane są w znacznie droższych modelach. Dla profilu filmowego wartości te są zwykle około 100 nit niższe. Jednocześnie należy zaznaczyć, że dla treści SDR odczyty są jak zwykle dla tego typu paneli poniżej 500 nit, co w połączeniu w naturalnie błyszczącą powłoką panelu czyni oglądanie w jasny dzień nieco mniej komfortowym (zwłaszcza podczas ciemniejszych scen).
Pomiar delta E równomierności luminancji panelu.
Panasonic zadbał, aby telewizor był w każdym punkcie jednakowo wysterowany i oferował taką samą barwę bieli i odcienie kolorów. Obraz jest wolny od efektu tzw. brudnego panelu, gdy wyświetlana jest jednolita plansza, co w tym segmencie OLED nie jest wcale takie oczywiste. Ogólnie ten aspekt pracy matrycy Panasonic LZ1000E oceniamy bardzo dobrze.
Oglądanie filmów, zwłaszcza w pomieszczeniu, w którym kontrolujemy oświetlenie, to czysta przyjemność, a warto zaznaczyć, że testowany Panasonic LZ1000E obsługuje nie tylko klasyczny HDR10 oraz jego ulepszoną wersję HDR10+, ale również Dolby Vision IQ (zatem uwzględniające natężenie światła w naszym otoczeniu). Dla graczy zostaje jeszcze HLG – jaśniejszy tryb HDR, częściej stosowany właśnie w grach.
OLED to zawsze wyśmienite rozwiązanie dla graczy
Jeżeli poza filmami czasem też sięgacie po pada albo wręcz konsola podpięta do telewizora cały czas jest aktywna, to mamy dla Was dobre wieści – Panasonic LZ1000E to bardzo dobry telewizor do współpracy z nowymi konsolami (a także komputerami). Wynika to nie tylko z natychmiastowego czasu reakcji pikseli (0.2 ms GTG), ale również wysokiego odświeżania (120Hz) z obsługą VRR (FreeSync na PC) oraz niskiego input lag (14 ms dla 60Hz i 9 ms dla 120 Hz).
Tutaj przy okazji widać, jak błyskawicznie reaguje OLED – piksel zmienia stan z wyłączonego w ułamku milisekundy.
Wspomniany tryb Gry automatycznie się aktywuje, gdy telewizor wykryje sygnał z konsoli (ale można go potem ręcznie przestawić, jeżeli przedkładamy jakość ponad szybkość obrazu). Funkcje ochrony panelu potrafią również rozpoznać elementy interfejsu gry (HUD) i zmniejszyć jego jasność, niemal eliminując ryzyko wypalenia odpowiedzialnych za nie pikseli. A jeżeli od gry odejdziemy na dłuższą chwilę, pozostawiając ją spauzowaną, telewizor automatycznie uruchomi wygaszacz ekranu.
Panasonic odznacza się bardzo małym zapotrzebowanie na energię, jak na OLED
Już zeszłoroczne modele nas zadziwiły w kwestii poboru energii z gniazdka. Okazuje się, że Panasonic zdołał jeszcze bardziej ten aspekt pracy telewizora poprawić – telewizor w trybie SDR (zwyczajna telewizja, bajki, sport itp.) pobiera jedynie 90 W dla 60% jasności i niespełna 120 W dla pełnej jasności. W trybie HDR użycie znacznie bardziej oscyluje wokół 160 W, ale ani razu nie przekroczyło 170 W, zwykle trzymając się poniżej 140 W. To praktycznie 2x poniżej tego, czym producent „straszy” na etykiecie.
Czy warto kupić telewizor Panasonic TX-55LZ1000E?
Testowany telewizor mieliśmy okazję używać przez ponad tydzień w warunkach domowych, w których spisywał się bardzo dobrze – wiadomo, najlepiej podczas nocnych seansów, ale za dnia również wypadał przyzwoicie (choć zaznaczamy, że zimowa aura nieco w tej kwestii sprzyja panelom OLED). Responsywność i niezawodność to z pewnością jego mocne strony. Co prawda tego aspektu nie testowaliśmy dokładnie (tj. wcale), ale również w przypadku korzystania z telewizji naziemnej powinien idealnie się spisywać za sprawą zaawansowanych technik upłynniania i upscalowania, w jakie Panasonic ten model wyposaża.
Powieszony na ścianie prezentuje się równie okazale, co na fabrycznej podstawce.
Przeprowadzone testy również przemawiają na korzyść omawianego modelu – bardzo dobra fabryczna kalibracja w połączeniu z zasadniczo pełnym pokryciem DCI-P3 owocuje świetnymi wrażeniami podczas filmowych seansów. Szybkość panelu OLED i 120 Hz odświeżania sprawiają, że sprawdza się również bardzo dobrze w grach. A wszystko to przy wyższej niż w poprzedniej generacji jasności – czyli tym, co zawsze było największą bolączką paneli WRGB OLED.
Lampa świecąca prosto w telewizor to zawsze optymalne rozwiązanie :)
Jedyne, co ten piękny obraz burzy, to braki w dostępnych aplikacjach VoD/MoD oraz nieco archaicznie wyglądający pilot. Można by ponarzekać, że tylko dwa porty HDMI oferują pełną przepustowość standardu 2.1, ale w praktyce i tak raczej więcej nie będziemy potrzebować. Zakładając, że wszystkie przez nas używane aplikacje są dostępne, to lista mankamentów zupełnie blednie przy szeregu zalet, zwłaszcza w tej całkiem dobrej cenie 5999 zł, w jakiej obecnie ten model można zakupić (w rozmiarze 55”). Kluczowe w ocenie tego modelu jest to, że oferuje już obraz na poziomie, który zadowoli nawet bardzo wymagających widzów – więcej z tych paneli LG wycisnąć się już raczej nie da :)
Opinia o Panasonic TX-55LZ1000E [55"]
- bardzo wysoka jakość obrazu, wynikająca z odwzorowania i pokrycia filmowych gamutów kolorów,
- idealny kontrast i absolutnie czarna czerń również w jasny dzień,
- przyzwoita jasność – jak na panel OLED nawet całkiem wysoka (800-900 nit),
- dobre parametry dla graczy – niskie opóźnienia, szybki czas reakcji i wysokie odświeżanie,
- dwa pełnoprawne złącza HDMI 2.1 oraz złącze USB 3.1,
- przyzwoicie grające wbudowane głośniki z opcją dołożenia subwoofera,
- szybki i stabilny system myHome Screen 7.0,
- atrakcyjny i nowoczesny wygląd w połączeniu z wysoką jakością wykonania,
- bardzo dobrze działające funkcje wspomagające obraz (upłynniacze i korekcje kolorystyki),
- brak niektórych popularnych aplikacji z filmami i muzyką,
- nienajlepiej radzi sobie w bardzo mocno nasłonecznionych pomieszczeniach,
- brak aplikacji mobilnej,
- zbyt duża liczba różnych profili obrazu potrafi zdezorientować,
- dwa z portów HDMI 2.1 nie oferują pełnej specyfikacji tego standardu,
Nasza ocena telewizora Panasonic TX-55LZ1000E w średnim segmencie:
Artykuł powstał we współpracy z Panasonic.
Komentarze
16Brak rozbudowanego nagłośnienia to plus bo nie muszę płacić za coś czego nie potrzebuję.
Wygląda jak mocny kandydat na mój nowy telewizor, gdybym musiał stary wymienić (też Panasonic).
BTW, komu tam głowę ucięło na pierwszym zdjęciu w treści artykułu? Czyżby Maciej Piotrowski był niegrzeczny? ;-)
posiadających wskaźnik pomagający poruszanie się w zachwalanym acz bardzo kontrowersyjnym systemie Tizen - chwalonym za panel słoneczny. Eco śmiech na sali. Nadaje się jedynie do włączania TV i odwrotnie/ Dla kogo są takie piloty bo chyba nie dla ludzi w podeszłym wieku. To już chyba 6 TV Samsunga poza obrazem wszystko jest coraz bardziej okrojone jak już wspomniałem, a mam zawsze wysokie modele choć nie najwyższe. TV sprzed 7 lat oferował więcej nawet w kwestii odtwarzania filmów z pamięci przenośnych. Ceny to już inna para butów i nie tylko dlatego, że inflacja itd. Pozdrawiam wszystkich w 2023 roku życząc zdrowia licząc, że mniej będzie nieprawdziwych treści o sprzęcie wszędzie i, że ktoś wreszcie zaionteresuje się naszymi prawami.