Mass Effect 2 to gra, którą trudno zaprezentować nie zdradzając ważnych dla fabuły elementów. A przecież to właśnie fabuła jest tu najważniejsza. Dlatego też w recenzji gry staraliśmy się unikać ewentualnych spoilerów, a jeśli nawet je znajdziecie, to nie będą one miały większego wpływu na przyjemność płynącą z gry.
Po słynnej bitwie o Cytadele z Gethami, zbuntowanym widmem Sarenem i ogromnym żyjącym statkiem - Suwerenem, komandor Shepard ściga po całej galaktyce niedobitki zbuntowanych maszyn. Wkrótce jednak na skutek nieprzewidzianych wydarzeń trafia pod skrzydła tajemniczej organizacji Cerberus, która, jak sama określa, stoi na straży przetrwania ludzkiego gatunku. Fani Mass Effect z pewnością przypominają sobie tę nazwę z poprzedniej odsłony serii. Dość powiedzieć, że przez wielu Cerberus uznawany jest za organizację terrorystyczną. Nie przebiera bowiem w środkach, aby osiągnąć zamierzony cel.
Nikt dokładnie nie wie kiedy powstał Cerberus, ale przyjmuje się, że jego powołanie zbiegło się z zakończeniem Wojny Pierwszego Kontaktu w 2157 roku. Organizacją kieruje jeden tajemniczy człowiek, którego wszyscy nazywają Illusive Man - Człowiek Iluzja. To za jego sprawą Shepard podejmuje się kolejnej, tym razem dużo bardziej niebezpiecznej misji. Misji, która może zakończyć się śmiercią bohatera.
Po blisko dwóch latach od bitwy o Cytadele na horyzoncie pojawiło się przerażające zagrożenie. Na krańcach znanej galaktyki zaczynają ginąć całe ludzkie kolonie. Znikają bez żadnego śladu i nikt nie wie, co się z nimi stało.
Rada Cytadeli nie chce zająć się sprawą zaginionych koloni. Bagatelizuje też ewentualne zagrożenie ze strony mitycznej rasy Żniwiarzy będącej anihilatorami całych cywilizacji. Przyjmuje, że ich rzekomy przedstawiciel - Suweren - był odosobnionym przypadkiem. Oczywiście, aby uspokoić opinie publiczną na jej potrzeby przygotowano całkowicie inną historię. Według niej to Saren był autorem pogłosek o rzekomych Żniwiarzach. Pozwalały mu one kierować oddziałami Gethów, które uznały Suwerena za boga.
Fakt ten jeszcze mocniej pcha Sheparda w ręce Cerberusa, bo tylko oni są zainteresowani losem ludzkich kolonii. Niestety, jak można się domyślić praca dla takiej organizacji jak Cerberus nie jest łatwa. Pomimo dysponowania nieograniczonymi wręcz środkami, Cerberus poprzez swoje nie zawsze legalne akcje nie jest lubiany przez przedstawicieli innych ras. Daje się to zresztą odczuć podczas całej rozgrywki. Spotykani przez nas bohaterowie z pierwszej części gry nie kryją swojego rozgoryczenia faktem noszenia przez nas munduru Cerberusa.
Twórcy gry pragnęli pokazać, że nie zawsze to, co początkowo wydaje się złe i zepsute, jest takie w rzeczywistości. W ich zamyśle gracz kierujący poczynaniami komandora Sheparda, który początkowo opiera się Cerberusowi, ma powoli przekonywać się do określonych metod działania tej organizacji. Nie oznacza to oczywiście bezgranicznego zaufania we wszystko to co przekazuje nam Cerberus. Trudno bowiem wierzyć organizacji, która w pierwszej części gry stała za okrutną śmiercią admirała Kahoku.
Człowiek Iluzja wyposaża nas w najnowsze zdobycze techniki, oddając również w nasze ręce całkowicie nową Normandię. Statek został gruntownie przebudowany i naszpikowany elektroniką. Zawiera też kilka pokładów, na których znalazło się miejsce i na laboratorium badawcze, i na zbrojownie czy nawet kapitańską kajutę. W tej ostatniej możemy zresztą zbierać różne ciekawe przedmioty znalezione podczas przygody. Jest też miejsce na akwarium czy terminal pozwalający na wybór aktualnie noszonego pancerza (tu wybór może być spory, ale tylko wówczas gdy mamy ściągnięte odpowiednie DLC).