I ziemskie upadki…
Dużo większe zarzuty można mieć do snutej przez Farpint opowieści. Historia o zagubionych w kosmosie astronautach ma niezwykły potencjał. Nawet jeśli jest średnio odkrywczą i często eksploatowaną ostatnio kliszą. Szkoda trochę, że nie wysilono się nieco bardziej i nie zaserwowano nam czegoś więcej poza znane z filmów wątki.
I tak mamy przewijające się w przerywnikach filmowych nieśmiertelne sadzenie pomidorów w biokomorach (witaj, Marsjaninie) czy motyw dylatacji czasu wydaniu iście Interstellarowskim. Czego zabrakło? Bardziej sensownej narracji.
Mimo silenia się na dramatyzm, fabularnie Farpoint to niemal podróż przed góry i doliny. Widać to szczególnie w ostatniej godzinach gry. Jasne, docenić należy twórców za próbę sklecenia ciekawej historii i opatrzenia jej stosownym dramatyzmem, ale to, że maleńki Impulse Gear nie zatrudnia wirtuoza opowiadania historii niestety widać.
Nie mały problem mam też oceną samej rozgrywki. Bo tak jak na początku byłem nią zachwycony, tak pod koniec wyraźnie czułem, że coś w niej niedomaga. Zamianę całej masy pająkopodobnych stworów na mechaniczne drony byłem w stanie jeszcze jakoś przełknąć, ale gdy na scenie lądują humanoidalne „nie wiadomo co”, zachowujące się niczym futurystyczna wersja nazi-zombie z ostatnich odsłon Wolfenstaina, po prostu przytłoczyła mnie nuda.
Co jak co, ale nie są one w stanie przebić gigantycznego, opancerzonego i szarżującego turkucia podjadka, albo też skaczącego prosto na twarz krabopająka z początków gry. Zwyczajnie nie ta liga.
Całe szczęście, że w dowolnym momencie możemy postrzelać do ulubionych przeciwników w trybie Wyzwań. Twórcy udostępnili również tryb kooperacji, gdzie na czterech mapach możemy popróbować swoich sił (a łatwo nie jest...) z kompanem o boku.
Najlepszy powód by sięgnąć po gogle VR
Grając w Farpoint nie sposób nie odnieść wrażenia, że jego główną zaletą jest niemal perfekcyjne wykorzystanie wirtualnej rzeczywistości. Bez tego elementu mielibyśmy do czynienia z bardzo generyczną, korytarzową strzelaniną z przeciętną, w dodatku niezbyt długą kampanią fabularną.
Całe szczęście, gdy już założymy na głowę Playstation VR i chwycimy w dłonie Playstation Aim Controller większość wad znika, ustępując miejsca czystej frajdzie.
Może i Farpoint nie jest krokiem milowym w historii elektronicznej rozrywki. Pewnie też nie będzie powodem, dla którego gracze zaczną bić się w sklepach o Playstation VR. Nie da się jednak zaprzeczyć, że tytuł ten to absolutna czołówka wśród gier wirtualnej rzeczywistości.
Kto wie, być może Farpoint czeka jeszcze jeden awans. Wszak twórcy obiecali graczom dodatkowe, darmowe DLC, które wprowadzą jeszcze więcej map, i do kooperacji, i do wyzwań. Takie podejście tylko pochwalić.
Farpoint i Playstation Aim Controller okiem growego pasjonaty |
Ocena końcowa:
- pełna swoboda ruchu w wirtualnej rzeczywistości
- szybkie, wymagające wymiany ognia
- totalna immersja w świat gry
- ciekawy i całkiem grywalny tryb kooperacji
- świetny Playstation Aim Controller (sprzedawany także w zestawie z grą)
- technologiczne ograniczenia Playstation VR boleśnie dają się we znaki
- bardzo nierówna fabuła
- "oldschoolowy" posmak - w złym tego słowa znaczeniu
- Grafika:
dostateczny plus - Dźwięk:
dostateczny plus - Grywalność:
dobry plus
Ocena ogólna:
Komentarze
2