Diablo III: Ultimate Evil Edition – Konsolowe szaty króla hack’n’slash. W wersji ostatecznej!
Będąc oddanym wyznawcą konsol, w tym miejscu napisać mogę już tylko jedno – lepszej wersji Diablo III wymarzyć po prostu sobie nie mogłem.
Diablo płynna i diablo szybka, z nakręcającym wspólną zabawę systemem prezentów, skaczącym po graczach Nemezis i możliwością dzielenia się dowolnym z posiadanych przedmiotów; szereg kosmetycznych zmian w interfejsie, statystykach i systemie „wypadania” fantów; Remote Play dla Vity w wersji na PS4
MinusySiadasz do gry o 16:00 „na godzinkę” i za chwilę jest 2:00;
Premiery kolejnych tytułów, bądź jak w tym przypadku – nowych edycji tych już znanych – to bardzo wdzięczny dowód na nieubłagalne tempo upływu czasu. Zdaje się bowiem, iż jeszcze wczoraj relacjonowaliśmy dla Was nocną premierę Reaper of Souls prosto ze Złotych Tarasów, wspominaliśmy o niesamowicie ciepłym przyjęciu nowego dodatku do podobno tracącego zainteresowanie graczy Diablo III, czy też braliśmy się za bary już ze samą produkcją – zarówno w jej wersji beta, jak i tej jak najbardziej finalnej.
Tymczasem, dosłownie parę dni temu odbyła się konsolowa premiera połączonych sił Diablo III i wprowadzającego w jego trzewia zacną liczbę zmian dodatku Reaper of Souls. Określone mianem Zła Ostatecznego, nowe wydanie popularnego hack’n’slasha swój szturm przypuściło zarówno na skrzynki do grania starej oraz nowej generacji. A że konfrontację z Diablo na PlayStation 3 mam już za sobą, tym razem postanowiłem sprawdzić, cóż takiego wspaniałego Blizzard próbuje nam wcisnąć na next-genach. I w tym miejscu musicie wybaczyć mi tę przedwczesną wylewność, ale po prostu dłużej już wytrzymać nie jestem w stanie – Diablo III Ultimate Evil Edition rządzi totalnie. Do tego stopnia, iż w każdej sekundzie tworzenia tego tekstu miałem ochotę cisnąć klawiaturą w kąt i wrócić do grania, co też wiele razy faktycznie miało miejsce.
Pecetowa rasa bogów
Wszystkim osobom mającym wielką chęć jak i wszelką sposobność do wrzucenia w sekcji komentarzy hasła o odgrzewanym kotlecie mówię – macie rację. Nie całkowitą i nie w 100 procentach zgodną z rzeczywistością, ale wciąż ją macie. Zapewne każdy z Was grał już w Reaper of Souls na pececie, przez co hasło „ulepszona grafika” potraktujecie jako kiepski żart, a garstkę faktycznych nowości uznacie za raczej zbyt mały powód, by ponownie wyskoczyć z hajsu na dobrze znaną już produkcję. Jednak jako osoba kurczowo trzymająca się konsol i właśnie na tej platformie bawiąca się przy Diablo III od dnia jego konsolowej premiery, na Ultimate Evil Edition rzuciłem się bez sekundy zawahania. I cytując klasyka, „niczego mi nie żal”, a wszystkim konsolowym braciom postaram się teraz zgrabnie wyjaśnić, dlaczegóż to. W związku z tym, że pod względem fabuły czy założeń rozgrywki dedykowana przede wszystkim konsolom nowej generacji najnowsza wersja Diablo III nie różni się absolutnie niczym od poprzednika, postaram się teraz nakreślić Wam ten zestaw elementów, który dla Ultimate Evil Edition jest całkowicie unikatowy. Zerkając do moich notatek spostrzegam, iż opisując pierwszą rzecz czyniącą tę wersję gry tak przyjemną w odbiorze, na kartce pośpiesznie nabazgrałem wyraz „płynność”.
Nie ma co się z tym faktem dalej ukrywać i czaić po kątach - PlayStation 3 z największymi młóckami w wykonaniu czwórki bohaterów przez sieć najzwyczajniej w świecie sobie nie radził. Wówczas, niektóre animacje ataków w ogóle się nie pojawiały bądź gubiła się część towarzyszących im efektów wizualnych, od czasu do czasu znikając wraz z ich dźwiękiem. Innymi słowy, im większy dym doświadczaliśmy na ekranach naszych telewizorów, tym więcej klatek na sekundę padało trupem gdzieś tam w ferworze walki. Czy sytuacja ta wynikała całkowicie z faktu sędziwego wieku poczciwej konsoli, czy też palce w całym wydarzeniu maczała jeszcze optymalizacja, tego stwierdzić nie jestem w stanie. Wiem jednak, iż z konsolami nowej generacji ten problem odchodzi w zapomnienie, bo potrzeba było czterech wypakowanych Krzyżowców robiących z siedzeń demonów jesień średniowiecza, by twarde 60 klatek na sekundę nieznacznie obniżyło tutaj swój pułap. I chociaż płynność animacji next-genowego Diablo nie poraża aż tak jak w przypadku zremasterowanego The Last of Us, podbita rozdzielczość, brak ząbków i pomniejszych chrupnięć to jedne z największych plusów Zła Ostatecznego.
Klan Januszy na Drzewie
Kolacja przy świecach z Azmodanem jednak dla tego, który kiedykolwiek w historii świata zakupił Diablo dla oprawy graficznej. Na wzór większości produkcji Zamieciowej Ekipy, największą siłą tego tytułu była bowiemzawsze wciągająca i wynagradzająca gracza na niemal każdym kroku rozgrywka. Z przyjemnością śpieszę więc z informacją, iż Ultimate Evil Edition wciąga i raduje jeszcze bardziej, a wszystko to za sprawą garstki patentów wkradających się do zabawy, która najlepiej smakuje tu w gronie większej ekipy.
Na pierwszym miejscu nadchodzącego zestawienia pozwolę sobie wepchnąć motyw ze skaczącym między grupami grających Nemezis. Chodzisz sobie chłopie po lochach, zwiedzasz, ubijasz i plądrujesz, aż tu nagle do Twoich uszu dociera specyficzna muzyka – sygnał o przybyciu rządnej krwi maszkary. Bestia podróżuje tak sobie pomiędzy Twymi znajomkami i jak tylko uda jej się załatwić chociaż jednego z nich, znika. U kogo pojawi się w następnej kolejności i kiedy to zrobi, tego nie wie już nikt. Najfajniejsze w tym wszystkim jest jednak to, iż pod paskiem życia brzydala znaleźć można liczbę wykonanych przez niego egzekucji (a tym samym poziom jego siły), a jego imię określa czyim Nemezis został. W momencie przerwania tego specyficznego killstreaka zegar ulega zresetowaniu, a z poczwary sypią się przedmioty – najmilej, gdy są to te legendarne.
Ubicie monstrum skutkuje także pojawieniem się prezentu – kolejnej nowości wprowadzonej przez Ultimate Evil Edition. Po podniesieniu charakterystyczna paczuszka ląduje na liście naszych przedmiotów, skąd wysłać ją można już do z góry określonego adresata. Nie wiemy co znajduje się w środku, jednak zawsze będzie to jakiś legendarny przedmiot. Pomyślcie teraz, ile razy z własnej woli podzielilibyście się naprawdę przekozacką legendą z towarzyszem. Ano właśnie, tak też myślałem. A czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Koniec końców, takie wzajemne obdarowywanie się losowymi przedmiotami przyjemnie nakręca wspólną rozgrywkę. Co prawda istnieje szansa na znalezienie paczki dla znajomego, z którym to nigdy nie graliśmy, jednak im częściej stajemy z kimś ramię w ramię na placu boju, tym więcej pakunków będziemy mogli sobie w przyszłości wysłać. Piękny, motywujący do kooperacji element.
Legendarna Demoniczna Esencja
Zapewne wielu zwolenników pecetowego „oryginału” będzie mi to miało za złe, jednak osobiście za żadne skarby i legendarne przedmioty świata Sanktuarium nie przesiadłbym się już na inną wersję Diablo III. Dopiero na next-genowej konsoli hicior Blizzard nabrał, przynajmniej dla mnie, właściwej prędkości i dynamiki, a cała gra zdaje się wręcz być stworzona dla tej platformy – łącznie z niesamowicie wygodnym sterowaniem. Drobne usprawnienia w interfejsie, w postaci lepiej oznaczonego wczytywania się kolejnych umiejętności czy informacji o serii zabójstw / zniszczonych przedmiotów to już tylko wisienka na lokalnym torcie. Podobnie zresztą jak działający bez zarzutów Remote Play na Playstation Vita czy poziomy z trawionymi grzybem Clickerami.
Diablo III Ultimate Evil Edition to sztandarowy przykład świetnej gry, która dla miłośników konsolowego sieczenia i rąbania właśnie stała się jeszcze lepsza. I jeśli coś ma w tym miejscu w ogóle szansę na zdetronizowanie tego króla, to wyłącznie Diablo III, wyposażone w kolejny, równie soczysty co Reaper of Souls dodatek. Ja tam czekam z otwartymi ramionami, więc drogi Blizzardzie – nie przestawaj!
Moja ocena: | |
Grafika: | zadowalający plus |
Dźwięk: | dobry |
Grywalność: | super |
Ogólna ocena: | |
Orientacyjna cena w dniu publikacji testu: ok. 209 zł (PS4,XONE) 119 zł (PS3, X360) | |
Okiem starego zgREDa Barona |
Komentarze
25Wlasnie w Diablo 3 jak w niewielu grach jest mozliwosc wyswietlania podczas gry zegara. Jest to niewapliwy plus jak dla mnie.
Nie zauwazylem czy na Ps4 tez mozna go wlaczyc.
Cos jest w jednej a czegoś nie ma w drugiej??
Czy to jest dokładnie ten sam produkt??