Podobnie, jak testowany niedawno monitor LG L2000CE, również i Apple cierpi na efekt "mrowienia". Objawia się on tym, że kiedy z bliska przyjrzeć się ruchomym, ciemniejszym fragmentom ekranu, dostrzec można drżącą "siatkę" pikseli. Na szczęście jest ona mniej widoczna niż we wspomnianym LG. Niektórzy jej nie w ogóle nie zauważą, inni po jakimś czasie się przyzwyczają. Tym niemniej, po tak drogim ekranie takiej firmy, jak Apple, spodziewaliśmy się matrycy, która będzie wolna od takich niespodzianek.
Poza tym, odwzorowanie barw jest bardzo dobre, co potwierdzają testy kolorymetrem. Widać to również w praktyce - stawiając Apple Cinema Display obok jednego z popularnych monitorów z matrycą TN można zdziwić się, jak bardzo "wyprany" z kolorów jest obraz na tym ostatnim.
krzywa charakterystyki kolorów przy optymalnym ustawieniu jasności
Jeśli chodzi o głębię czerni, to nie jest źle, chociaż tak naprawdę zamiast czarnego koloru monitor wyświetla ciemny fiolet. Niestety kąty widzenia w przypadku czerni ze świetnych stają się słabe. Wystarczy lekko odchylić się w bok i już prawie-czerń na ekranie przeobraża się w fioletowo-szarą plamę. Na czarnej planszy testowej widać też lekkie przebarwienia w rogach - jednak nie są one spowodowane nierównomiernością podświetlenia, lecz właśnie słabymi kątami widzenia.
Kąty widzenia świetne. Właściwie pod każdym kątem obraz na ekranie jest czytelny. Jednak od około 160 stopni (zarówno w poziomie, jak i w pionie) zaczyna się uwidaczniać niewielkie pogorszenie kontrastu i nasycenia kolorów.
Kiedy na ekranie nie jest akurat wyświetlana czerń, powierzchnia ekranu cechuje się bardzo dobrą równomiernością. Niemalże nie ma przebarwień, a różnice w jasności w różnych miejscach matrycy są naprawdę minimalne.
test równomierności podświetlenia wykonany przy jasności ustawionej na 143 cd/m2
Czas reakcji matrycy w Apple Cinema Display jest jednym z najniższych, jakie widzieliśmy - poniżej 14 ms. W efekcie smużenie na monitorze jest niemal niewidoczne.
Zmierzona przez nas maksymalna jasność matrycy wynosi 293 cd/m2 - to prawie tyle, co deklarowane 300 cd/m2.
krzywa przy maksymalnej jasności
Podsumowanie
Apple Cinema Display 20" to monitor o którym można wiele powiedzieć, a na pewno nie to, że jest przeciętny. Dobra jakość obrazu, niebanalny design i solidne wykonanie to jego niezaprzeczalne zalety. Do wad trzeba zakwalifikować bardzo ubogie możliwości regulacji - zarówno fizyczne na biurku, jak i programowe obrazu - tylko jedno wejście VGA, zewnętrzny zasilacz i ostatecznie dość wysoką cenę.
Podsumowując, dobry monitor, ale chyba trochę zbyt drogi, jak na swoje możliwości. Polecamy bezkompromisowym wielbicielom urządzeń spod znaku "jabłka", posiadaczom Macintoshy i ludzom ceniącym estetykę ponad wszystko. Inni raczej powinni się zastanowić nad mniej eleganckim, ale tańszym monitorem z matrycą S-IPS lub MVA/PVA, którego funkcjonalność i jakość obrazu nierzadko będzie wyższa niż w Apple Cinema Display, choćby 20" NEC MultiSync 20WGX2 PRO za 1800 zł, czy 20" Belinea 2080 S1 na matrycy MVA za 1840 zł.
Podsumowanie: | ||||||||||||||
zastosowanie monitora | do biura, gier, filmów, drobnych prac graficznych |
| ||||||||||||
jakość wykonania | 5/5 | |||||||||||||
ogólnie jakość obrazu | 4/5 | |||||||||||||
ergonomia | 2/5 (PC) | |||||||||||||
Ogólna ocena możliwości do ceny | dobry |
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!