Za nami targi Mobile World Congress 2017, czyli najważniejsze wydarzenie świata mobilnego. Impreza ta pokazała, że rynek smartfonów ogarnia stagnacja.
Stagnacja szkodzi producentom, ale nie użytkownikom
Trend ten można było już zaobserwować rok temu. Samsung Galaxy S7 okazał się delikatną ewolucją względem modelu Galaxy S6, podobnie to wyglądało w przypadku telefonów Sony. Tak naprawdę w ostatnim czasie największe zmiany wprowadzono w smartfonach firm takich jak Huawei, Lenovo oraz LG. Oczywiście było to w pełni uzasadnione. Huawei wcześniej tworzył bowiem smartfony zauważalnie tańsze od konkurencji. Rok temu postanowił wejść na półkę wyżej i zastosować kilka interesujących rozwiązań, z których najbardziej istotnym były dwa tylne aparaty tylne tworzone we współpracy z kultową firmą fotograficzną Leica. Z kolei Lenovo oraz LG zaczęły eksperymentować z modułami.
W tym roku największe zmiany w swoim smartfonie wprowadziło LG, których modułowy model sprzed roku okazał się totalnym niewypałem. Dlatego LG w pełni odwróciło się od tego pomysłu. Pozostałe znaczące firmy świata mobilnego wprowadziły na rynek smartfony bardzo zbliżone do modeli zeszłorocznych. Huawei P10 jest delikatnym rozwinięciem modelu P9, a Sony Xperia XZ Premium to ulepszona wersja Sony Xperia XZ. Także zaprezentowany właśnie tablet Samsung Galaxy Tab S3 okazał się wyłącznie udanym rozwinięciem Tab S2. Nieco większe zmiany względem telefonu z zeszłego roku wprowadzi wkrótce Samsung Galaxy S8, ale na jego oficjalną prezentację musimy poczekać jeszcze kilka tygodni.
Huawei P10
Nie zrozumcie mnie źle...
Wszystkie te smartfony prezentują się naprawdę wybornie. Każdego z nich, zwłaszcza Huawei P10, mógłbym i chciałbym używać na co dzień. Jednak posiadając zeszłoroczny model nie potrafiłbym uzasadnić kupna nowego sprzętu kosztującego kilka tysięcy złotych.
Jeszcze dwa lata temu każdy entuzjasta chciał jak najszybciej mieć najnowszy smartfon, bo wiedział, że odczuje wyraźną różnicę. Teraz wymiana sprzętu na nowy nie jest już dla nich taka pilna. Rynek mobilny po prostu dojrzał, tak jak kilka lat temu świat pecetów. Dziś kupując smartfon z wysokiej półki nie musimy się martwić tym, że za jakiś czas zabraknie mu mocy. Wymienimy go dopiero, gdy się zepsuje lub padnie akumulator.
Nowa Nokia 3310
O stagnacji może też świadczyć to, że głównym tematem targów wcale nie były wyżej wymienione sztandarowe urządzenia. Najbardziej oblegane było stoisko Nokii, która powróciła na rynek. Co więcej, zdecydowana większość oglądających nie zwracała szczególnej uwagi na nowe smartfony przygotowane przez Nokię oraz chińskie HMD. Największe zainteresowanie zdobyła nowa Nokia 3310, czyli ekstremalnie tani telefon wykonany z kiepskiej jakości plastiku, który ze swoim poprzednikiem dzieli wyłącznie nazwę. Tak jak przewidywałem w moim poprzednim tekście, smartfon ten okazał się typowym skokiem na kasę i produktem dla sentymentalnych głupców.
Tyle na temat głównonurtowych urządzeń. Magia targów Mobile World Congress 2017 to tak naprawdę nie tylko największe premiery, ale też możliwość zobaczenia smartfonów niemal wszystkich możliwych firm w jednym miejscu. Błądząc po małych stoiskach znalazłem BlackBerry, które wydało smartfon BlackBerry KeyOne. To bardzo ciekawy sprzęt pracujący pod kontrolą Androida. Jest on wyposażony w fizyczną klawiaturę, na której można umieścić 52 skróty klawiszowe i która może pełnić rolę touchpada. Smartfon ten naprawdę wyróżnia się na tle innych sprzętów.
myPhone na targach MWC 2017
Na MWC nie zabrakło też mniejszych przedsiębiorstw. Przykładowo, francuskie Wiko przedstawiło całe portfolio smartfonów na ten rok. Najciekawiej prezentował się ich sztandarowy model WIM, który jest wyposażony w dwie kamery, czyli gadżet jeszcze niedawno niedostępny dla urządzeń ze średniej półki cenowej. W tym ogólnoświatowym cieście znalazł się też polski rodzynek, a konkretnie firma myPhone, która zaprezentowała nowy telefon z serii Hammer i jako jedna z ośmiu firm na świecie (oraz jedyna z Polski) odebrała od Google nagrodę EU Android Hero. Oznacza to, że ma ona ogromny wpływ na popularyzację Androida wśród zwykłych użytkowników.
Rynek mobilny ogarnia stagnacja, musimy się z tym pogodzić. To zła wiadomość dla producentów smartfonów, ale dobra dla użytkowników. Niebawem może bowiem okazać się, że telefonów nie będziemy wymieniać co dwa lata, ale co trzy, cztery, może pięć. Wielu osobom może wydawać się to niemożliwe, jednak jeszcze kilka lat temu dokładnie tak samo myślano o pecetach. Dzisiaj jednak przeciętny użytkownik nie widzi wymiany komputera na nowszy tak długo, jak ten działa. Smartfony czeka dokładnie ten sam los. Wkraczają po prostu w dorosłość.
Komentarze
9Autor jak zawsze nie w temacie, HMD nie jest firmą chińską a fińską. To, że zleca produkcję do Chin nie czyni jej tamtejszą firmą.
"Tak jak przewidywałem w moim poprzednim tekście, smartfon ten okazał się typowym skokiem na kasę i produktem dla sentymentalnych głupców."
A ja przewiduję, że na innych portalach słabo płacą. Najpierw nowa pani redaktor smaruje tekst, iż konsole lepsze od PC, a teraz się dowiaduję, że każdy zainteresowany tą Nokią to głupiec. Przez takie zwroty ludzie odchodzą od czytania spajderweba, nie idźcie tą drogą redakcjo.
Odnośnie smartfonów. W tekście jest takie zdanie "Jednak posiadając zeszłoroczny model nie potrafiłbym uzasadnić kupna nowego sprzętu kosztującego kilka tysięcy złotych." Jaki jest sens wymiany np. iPhona 6 kupionego za 3500zł na iPhona 8, którego cena sięgnie nieba?.
I powiedziawszy szczerze im mniej się nią bawię tym mniejsza odczuwam potrzebę wymiany na inny model.