Sensor aparatu głównego Xperii Z2 jest w teorii taki sam jak w testowanej wcześniej Xperii Z1. Na szczęście producent wprowadził delikatne udoskonalenia odnoszące się nie tylko do efektów i funkcji aparatu, lecz również do przetwarzania obrazu. Postęp jest zauważalny, ale jest jedna rzecz, która wybitnie nas irytuje.
Tak niewiele brakowało...
... do ideału. Nie zrozumcie nas źle – foty generowane przez smartfona naprawdę prezentują się pięknie. W słoneczny dzień pod gołym niebem można uzyskać ostrość obrazu i jakość kolorów, których nie powstydziłaby się niejedna amatorska lustrzanka.
Maksymalna rozdzielczość zdjęć w trybie manualnym wynosi 5248x3936 px czyli ok. 20,66 Mpx. Oczekiwać powinniśmy więc naprawdę imponującej (jak na smartfona) szczegółowości. Potwierdza się to przy silnym oświetleniu, kiedy czułość ISO ostawia się automatycznie na niską wartość.
Dobre rezultaty uzyskamy też w trybie lepszej automatyki. W tym przypadku obraz pomniejszany jest do rozmiaru 3840x2160 px (ok. 8,29 Mpx) i nieco inaczej przetwarzany niż w trybie manualnym. Dwa poniższe zdjęcia wykonane zostały właśnie po aktywowaniu „lepszej automatyki” w lepszych i gorszych warunkach oświetleniowych (różnica jest wyraźnie zauważalna oglądając zdjęcie w skali 1:1).
Problem jest jeden, ale za to duży. Chodzi o wyostrzanie obrazu. Przyjrzyjcie się poniższemu zdjęciu w pełnym powiększeniu (1:1). W centralnej części kadru widoczne jest drzewo na którym dopiero zaczynają rosnąć liście. Widać bardzo dobrze, że algorytm wyostrzający wykrył „nagie gałęzie” i wzmocnił ich kontury. W rezultacie są one znacznie ostrzejsze niż inne otaczające obiekty i po prostu wyglądają sztucznie.
Wystarczy porównać to drzewo z dwoma bocznymi rosnącymi po lewej i prawej stronie. Mają one na sobie znacznie więcej liści, które nie zostały wykryte przez algorytm jako oddzielne obiekty, a przez to ich krawędzie nie zostały wzmocnione tak intensywnie. Środkowe drzewo zostało tak silnie wyostrzone, że w wielu miejscach widoczne są artefakty cyfrowe.
Na poniższym zdjęciu widoczne są niedoskonałości obrazu związane z nadmiernym wyostrzaniem, odszumianiem i kompresją. Wystarczy spojrzeć na niebo (przy powiększeniu 1:1). Zauważyć da się mnóstwo drobnych pionowych i poziomych kreseczek, których tam być nie powinno. Gdyby tylko producent ograniczył moc wyostrzania i kompresji rezultat byłby o wiele lepszy (gładkie, rozmyte niebo). Na szczęście w pomniejszeniu wszystko wygląda bardzo dobrze.
Jakość optyki tylnej jest niezła. Deklarowana wartość światłosiły to f/2.0, więc obiektyw łapie sporo światła. Rozmycia na krawędziach kadru są zauważalne, ale nie przeszkadzają. Wielkość sensora głównego to 1/2.3” (powyżej przeciętnej wśród smartfonów). Przednie zdjęcia mają rozdzielczość 1920x1080 px (ok. 2,07 Mpx), ale wyglądają słabo ze względu na niską jakość przedniej optyki (poważne rozmycia obrazu).
Sony Xperia Z2 oferuje tryb fotografowania z programowym rozmyciem tła. Spisuje się ono równie dobrze jak w Samsungu Galaxy S5, ale skalę rozmycia wybiera się znacznie łatwiej i przyjemniej za pomocą suwaka.
Filmy 4K są po prostu piękne
Nagrania tylne mają rozdzielczość 3840x2160 px (Ultra HD, 4K2K) i wyglądają naprawdę imponująco. Obraz jest szczegółowy, kolory w miarę naturalne, płynność dobra, a stabilizacja obrazu skuteczna. Czego można chcieć więcej od smartfona? Dostępny jest nawet tryb nagrywania w przyspieszonym tempie po to by można było film zwolnić w wybranym momencie.
Filmy przednie w przeciwieństwie do tylnych są słabiutkie. Główna wina leży po stronie niskiej jakości obiektywu.
Krasnoludki na biurku...
Jeśli po włączeniu „Efektów AR” w swojej Xperii Z2 zobaczysz krasnoludki, albo dinozaura chodzącego po Twoim biurku lub kanapie nie musisz zapoznawać się z treścią ulotki, ani konsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Ten smartfon po prostu tak ma. Można nawet nagrać film by mieć dowód, w razie gdyby ktoś zasugerował wizytę u psychologa. ;-)