Ładniejszy od Galaxy S5, brzydszy od One M8
„Zet dwójka” jest duża, dość ciężka i przez część osób uznawana za nieporęczną, ale z całą pewnością jest elegancka, dość solidnie wykonana i smukła (8,2 mm grubości). Trzymając w dłoniach Galaxy S5 i Xperię Z2 czuć bardzo wyraźną różnicę.
„Es piątka” sprawia wrażenie mniejszej, naturalnie zaokrąglonej, bardziej poręcznej i przede wszystkim lżejszej, ale... przy okazji też mniej atrakcyjnej od „zet dwójki”. Na tym tle najlepiej wypada HTC One M8, który daje poczucie prestiżu i prawdziwej elegancji (choć wcale nie jest najbardziej odporny na uszkodzenia mechaniczne).
Przód Xperii Z2 to jedna wielka tafla szkła. Jak już wspomnieliśmy wcześniej nie ma ona warstwy oleofobowej, więc pokrywa się tłustymi śladami palców w zastraszającym tempie (a przez to traci na atrakcyjności). Boczne ramki są wąskie, ale górna i dolna naszym zdaniem jest zbyt szeroka (zwiększa to długość konstrukcji). Całość została uszczelniona przed dostępem wody tak, by smartfon mógł przetrwać na głębokości 1,5 metra przez maksymalnie 30 minut.
Front oprócz wyświetlacza mieści w sobie czujnik oświetlenia zewnętrznego, czujnik zbliżeniowy, kamerkę do strzelania „słitfotek”, diodę informacyjną oraz dwa głośniki.
Wyświetlacz jest znacznie lepszy niż w Xperii Z i Z1, ale do ideału mu jeszcze sporo brakuje. Kolory są zdecydowanie bardziej cukierkowe niż np. w iPhonie 5S czy HTC One M8, a kąty widzenia i kontrast wciąż gorsze niż np. w Samsungu Galaxy Note 3 lub Galaxy S5. Technologie Triluminos oraz X-Reality sprawiają, że obraz jest nasycony i przyjemniejszy dla oka, ale mniej realistyczny. Jasność przekraczała 460 cd/m2, a więc uznać można ją za wysoką. W słoneczny dzień pod gołym niebem wciąż jednak ekran jest słabo czytelny.
Denerwuje polaryzacja ekranu. W słoneczny dzień gdy nosiliśmy przyciemniane okulary polaryzacyjne nie dało się właściwie robić zdjęć w orientacji poziomej – ekran robił się zbyt ciemny. Trzeba było zdejmować okulary, co nie było przyjemne w intensywnym świetle.
Na lewej krawędzi obudowy znajdziemy uszczelniany port micro USB 2.0 i slot kart micro SIM (pod wspólną klapką). Widoczne są też styki złącza dokującego i w lewym dolnym rogu oczko dla „smyczy”.
W prawej krawędzi znajduje się uszczelniany slot kart pamięci microSD oraz 3 klawisze sprzętowe: zasilania/blokady ekranu, +/- do regulacji głośności i dwustopniowy spust migawki (przydatny w czasie fotografowania i filmowania pod wodą, kiedy ekran pojemnościowy nie działa poprawnie).
Dolna krawędź mieści w sobie otwory za którymi kryje się mikrofon główny.
Drugi mikrofon i wyjście słuchawkowe znajdują się na górnej krawędzi.
Tył jest równie elegancki i minimalistyczny jak przód do chwili gdy go nie „upalcujemy”. Potem jest równie brzydki jak przód. ;-) W części górnej widoczny jest dość duży obiektyw aparatu głównego, a zaraz pod nim niewielka lampa błyskowa (LED). Tylnego panelu nie ma, więc siłą rzeczy nie da się łatwo wymienić rozładowanej baterii na zapasową.
W zestawie z naszym modelem testowym znajdowały się naprawdę niezłej jakości dokanałowe słuchawki dynamiczne Sony MDR-NC31EM, których największym wyróżnikiem jest aktywna redukcja szumu. Słuchawki nie posiadają własnego źródła zasilania, więc energia pobierana jest wyłącznie ze smartfona. Najważniejsze jest to, że aktywna redukcja szumu jest wyraźnie słyszalna i skuteczna, a jakość dźwięku dość wysoka. Słuchawki docenią szczególnie miłośnicy basu. Naszym zdaniem nie nadają się do rocka/metalu.