Pół na pół
Czas na gwóźdź programu! Tak, tak, ten hybrydowy gwóźdź, którego celem jest połączenie membranowej wygody z mechaniczną precyzją. Ujmując rzecz w skrócie, każdy przycisk znajduje się na membranowym podłożu, ale jednocześnie posiada wbudowany mikroprzełącznik, który dokładnie określa jego punkt aktywacji.
Cały ten zabieg byłby doskonale zbędny, gdyby w grę nie wchodził tak zwany „feeling”. Dlatego też warto na początek powiedzieć, jak te mieszane klawisze pracują pod palcami. Zdradzę od razu, że zaskoczenia nie będzie. Ale o to w końcu chodziło!
Tak jak zapowiadali twórcy, z jednej strony jest komfortowo i „miękko”, z drugiej zaś precyzyjnie. W pierwszym kontakcie wciskanie klawiszy Razer Ornata Chroma przypomina doznanie dobrze znane wielbicielom MX Cherry Blue. Nie ze względu na sam dotyk, który bardziej przypomina obcowanie z membraną. Chodzi raczej o wyraźny odgłos klikania.
Jednak, ku mojemu zaskoczeniu, nie zawsze jest on słyszalny w jednakowy sposób. Naciskam „d” i rozlega się głośne „klik!”, przeskakuję na „g” i odgłos znika. Ot, zagwozdka! Podobnie zresztą dźwięk naciskanych przycisków zmienia się w zależności od siły i kąta, pod jakim uderzymy w nie palcem.
Na szczęście te akustyczne różnice nie przekładają się na rzetelność działania klawiszy. A w każdym razie ja nie odnotowałem takiej usterki. Wprost przeciwnie – hybrydowa konstrukcja wydaje się być bardzo nośnym pomysłem. Wprawdzie każdy powinien przetestować ją na własnych palcach, żeby sprawdzić, czy to połączenie klikania z miękkością na pewno mu odpowiada. No, ale to już kwestia gustu.
Jeśli chodzi o stronę techniczną, można śmiało powiedzieć, że Razer Ornata Chroma jest po prostu stworzona dla graczy. Za czym, oczywiście, przemawia też 10-klawiszowy anti-ghosting, który chroni nas przed błędnym rejestrowaniem kilku naciśniętych jednocześnie klawiszy. I mimo że producenci jasno o tym zapewniają, postanowiłem na wszelki wypadek przetestować skuteczność tego zabezpieczenia.
Razer Ornata Chroma cechuje się 10-klawiszowym systemem rollover i anti-ghostingiem, który również obejmuje do dziesięciu klawiszy. Często oba te pojęcia określa się wspólnym terminem anti-ghosting. Dość na tym, że w połączeniu zapobiegają one wykrywaniu klawiszy nienaciśniętych oraz zapewniają rejestrację wszystkich przycisków aktywnych. Moje testy wykazały, że Razer Ornata Chroma sprawdza się w tym aspekcie bez zarzutu.
Nagrywaj, świeć, personalizuj
Każda szanująca się klawiatura dla graczy, poza tym, że sama powinna charakteryzować się wysokim poziomem wykonania, nie obejdzie się bez odpowiedniego oprogramowania. Nie inaczej jest w przypadku Razer Ornata Chroma.
Jego cyfrowym zapleczem jest aplikacja Razer Synapse, dobrze znana wszystkim użytkownikom sprzętów spod znaku potrójnego węża. O wygodzie i przejrzystości tego programu nie trzeba chyba nikogo zapewniać, więc przejdę od razu do palety opcji, jakie oddaje on w nasze ręce.
Przede wszystkim to tutaj właśnie możemy zaprogramować wszystkie przyciski Razer Ornata Chroma. Dodatkowo, co wytrawniejsi gracze mogą spiąć pojedyncze funkcje wciskanych klawiszy w łańcuchy makr. Razer Synapse pozwala je skomponować w prosty i intuicyjny sposób. Dostępne jest to także z poziomu klawiatury, ale wtedy wymaga to trochę treningu i przyzwyczajenia.
Kolejne możliwości, jakie oferuje Razer Synapse to zmiana oświetlenia, o której już pisałem, a także ustawienie go dla wielu urządzeń zgodnie z ideą Chroma. Poza tym do naszej dyspozycji oddaje się także opcję konfiguracji tak zwanego „game mode”. Po jego uruchomieniu dezaktywacji ulega klawisz Windows. Oprócz tego możemy też sprawić, żeby ten tryb wyłączał kombinacje „alt + F4” oraz „alt + Tab”.
Krótko mówiąc, personalizować można do woli. A w każdym razie w całkiem sporym zakresie. Razer Synapse jest do tego wprost stworzony i zapewnia dużą funkcjonalność, kiedy zdecydujemy się na zabawę z opcjami.
Po trupach z Ornatą
Przyglądać się czemuś to jedno, zajrzeć do wnętrza tej rzeczy to drugie, ale zrobić z niej użytek to jeszcze coś innego. Dlatego też czas zabrać Razer Ornata Chroma w podróż przez gry, które najlepiej sprawdzają szybkość i precyzję gamingowego sprzętu.
Do tego testu bojowego wybrałem odświeżonego klasyka strzelanin, czyli Call of Duty: Modern Warfare: Remastered, najnowszą odsłonę sieciowej legendy, jaką jest Battlefield 1, oraz godnego reprezentanta gatunku MOBA o znanym chyba wszystkim tytule Heroes of the Storm.
W każdym z tych przypadków Razer Ornata Chroma spisała się na medal. Można by pomyśleć, że membranowa komponenta będzie ograniczała możliwości tej klawiatury, ale ten element został na tyle integralnie wkomponowany w całość, że zdarzało mi się zupełnie zapominać o hybrydowym charakterze Razer Ornata Chroma.
W porównaniu z tym sprzętem niejeden czystej krwi mechanik mógłby nabawić się kompleksu niższości. Zwłaszcza, że „miękkość” wciskanych przycisków, ich średnia wysokość i komfortowa podkładka pod nadgarstki wyznacza tu standard wygody niełatwy do doścignięcia.
Co ciekawe, Razer Ornata Chroma zupełnie nieźle sprawdza się także podczas pracy biurowej. Trochę przeszkadzało mi nierówne klikanie przycisków, ale gdyby przymknąć na to oko (a łatwo to zrobić), wtedy okaże się, że to sprzęt całkiem uniwersalny, choć w pierwszej kolejności dedykowany, rzecz jasna, graczom.
Bez kompromisów, ale z synergią?
Wszyscy znamy porzekadła potępiające kompromisy. Te o dwóch srokach, pieczeniach na jednym ogniu i o tym, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Ale po drugiej stronie przewija się od czasu do czasu mit o złotym środku. Razer Ornata Chroma udowadnia, że czasami możemy go osiągnąć. A w każdym razie mocno się do niego zbliżyć.
Ostatnimi czasy modne stało się słowo „synergia” i chociaż często jest ono bezmyślnie nadużywane na wszelkie możliwe sposoby, tak w tym przypadku pasuje jak ulał. Synergia, czyli zjawisko, kiedy połączenie elementów składowych daje w efekcie coś jakościowo lepszego, niż tylko suma ich cech. I tak jak dwa plus dwa w tej sytuacji może dać wynik pięć, tak membranowa konstrukcja wzmocniona mechanicznymi przełącznikami równa się: good job!
Ocena końcowa:
- mechaniczna precyzja przy membranowej wygodzie
- średnia wysokość klawiszy
- szybki czas reakcji
- 10-klawiszowy rollover i anti-ghosting
- stylowy wygląd
- komfortowa i magnetycznie mocowana podkładka pod nadgarstki
- podświetlenie RGB
- brak wbudowanego huba USB
- odgłosy naciskanych przycisków i tzw. "feeling" różnią się między poszczególnymi klawiszami
- magnetyczne dołączenie podkładki pod nadgarstki uniemożliwia jej trwałe przymocowanie
- Ergonomia:
dobry plus - Jakość wykonania:
dobry plus - Stylistyka
bardzo dobry - Mechanizm klawiszy:
dobry plus - Możliwości programowania:
dobry - Szybkość reakcji
bardzo dobry - Funkcjonalność
dobry plus
Komentarze
11Osobiście jestem zwolennikiem niskiego profilu klawiszy, dlatego cieszy mnie taki rodzaj klawiatur, jaki prezentuje Razer, ale nie jest to rewolucja, bo podobne rozwiązania stosował Cougar, chociaż przełączniki nie były tak mechaniczne jak tutaj, to czuć było inny rodzaj nacisku.
Być może, jeżeli inny producent wprowadzi podobne rozwiązania, to się skuszę, bo jest to bardzo wygodne, ale jeszcze nie teraz.
Co do artykułu to autor by się wstydził.