Razer Ornata Chroma stawia na hybrydę dwóch dominujących w świecie klawiatur technologii. Sprawdzamy, czy to faktycznie innowacja czy tylko nieśmieszny żart.
- mechaniczna precyzja przy membranowej wygodzie,; - średnia wysokość przycisków,; - szybki czas reakcji,; - 10-klawiszowy rollover i anti-ghosting,; - stylowy wygląd,; - komfortowa i magnetycznie mocowana podkładka pod nadgarstki,; - podświetlenie RGB.
Minusy- brak wbudowanych gniazd, np. USB,; - odgłosy naciskanych przycisków i tak zwany „feeling” różnią się między poszczególnymi klawiszami,; - magnetyczne dołączanie podkładki pod nadgarstki uniemożliwia jej trwałe przymocowanie.
Razer Ornata Chroma szuka złotego środka
Nie jest łatwo połączyć ze sobą dwa żywioły. Nie wspominając już o zamknięciu ich w wygodną i funkcjonalną formę. Dlatego Razer Ornata Chroma już na wejściu budzi pewien szacunek. Chociażby przez wzgląd na sam pomysł.
Te dwa „żywioły”, o których mowa (a może powiedzmy po prostu trendy, żeby utemperować trochę tę poetyckość), to projektowanie klawiatur w oparciu o technologię membranową i mechaniczne przełączniki. Pierwsza z metod szturmem wzięła firmy i na dobre zadomowiła się w cieniu biurowych komputerów.
Druga z nich zyskała sobie grono wielbicieli wśród graczy. Jak się okazało, dla tej grupy odbiorców bardziej istotna jest precyzja i czas reakcji, a nie bezgłośność lub „miękkie” opadanie klawiszy. Czy jednak znaczy to, że ulubiona strzelanina lub MOBA musi nas ograbiać z przyjemnej w dotyku membrany?
To pytanie już od dłuższego czasu wisiało w powietrzu. Jedni próbowali poprawić parametry klawiatur membranowych, inni „wyciszali” lub „zmiękczali” mechaniki. Razer poszedł trzecią drogą, która zaprowadziła go do kombinowanej mecha-membranowej technologii własnego autorstwa.
Ta zaś znalazła zastosowanie w Razer Ornata Chroma, czyli klawiaturze, która nie tylko chce się popisać osiągami w gamigowym świecie, ale też dba o wygodę użytkownika. I chociaż to model dedykowany graczom, znajdzie w nim coś dla siebie również copywriter, dramatopisarz, stenotypistka, a nawet księgowy mafii.
Specyfikacja techniczna:
- Typ klawiatury: przyciski Mecha-Membranowe Razer
- Profil: średni
- Typ komunikacji: przewodowy
- Klawisze multimedialne: tak
- Dodatkowe funkcjonalności: podświetlenie RGB; anti-ghosting; mocowana magnetycznie podkładka pod nadgarstki
- Wymiary: 463 mm x 154 mm x 31 mm
- Waga: 950 g
Wysoko, ale nie za wysoko
Razer Ornata Chroma prezentuje się bardzo klasycznie, a w związku z tym także przejrzyście. Nie znajdziemy tu żadnych falistych wygibasów, ani innych fajerwerków „dizajnu”. Prosty czarny kształt, równie czarne klawisze i panel z paroma diodami nad klawiaturą numeryczną, który sygnalizuje włączenie „Caps Locka” lub tak zwanego trybu gry.
Natomiast to, co przyciąga uwagę w Razer Ornata Chroma, to wysokość przycisków. Podobnie, jak kryjący się pod nimi mechanizm, tak i one same są efektem swoistego kompromisu. Między czym a czym? Między niziutkimi przyciskami znanymi z klawiatur membranowych (dajmy na to takimi, jakie widujemy w laptopach), a wysokimi klawiszami rasowych mechaników.
Wiadomo, że jak każdemu chce się zrobić dobrze, to łatwo się na tym przejechać i dlatego niektóre kompromisy określamy dosadnie zgniłymi. Stąd też moje powątpiewanie, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Razer Ornata Chroma i jej przyciski, które mogą sprawiać wrażenie nieco spiłowanych.
Prędko jednak przekonałem się, że wbrew pozorom, to rozwiązanie zadziwiająco wygodne. Czas reakcji był porównywalny z rasowymi mechanikami, a moje dłonie i nadgarstki wydawały się bardziej wypoczęte.
Z kolei tak zwany „feeling” był wyjątkowo przyjemny. Trudno wprawdzie do końca rozdzielić zalety tego, co pod maską, od tego, co nad nią, ale jestem przekonany, że wysokość profilu ma tutaj spore znaczenie i idealnie uzupełnia hybrydową technologię Razera.
Z tęczą pod paluchami
Zanim zajrzymy wspólnie pod wspomnianą maskę Razer Ornata Chroma, zatrzymam się jeszcze na chwilę przy tym, co na wierzchu. Mowa o podświetleniu RGB. Niby to już powoli standard w bardziej wyrafinowanych sprzętach dla graczy, ale tym razem prezentuje się on nawet lepiej, niż zwykle.
Wszystko za sprawą dosyć szerokich szczelin między klawiszami, które sprawiają, że bijący z nich blask nie napotyka na swojej drodze żadnych przeszkód. Daje to wrażenie (wybaczcie ten malowniczy opis) świetlnej ramy.
Rzecz jasna, dla niektórych będzie to mankamentem, bo przecież nie każdy preferuje tego typu ozdobniki. Na szczęście Razer Ornata Chroma posiada całą paletę opcji personalizacji, tak żeby każdy mógł dopasować podświetlenie do własnych preferencji.
Jego jasność regulujemy z poziomu klawiatury, natomiast styl podświetlenia modyfikujemy za pomocą programu Razer Synapse. Wśród różnych opcji znajdziemy tu między innymi stałe podświetlenie jednym kolorem, barwną reakcję na naduszenie przycisku, a także – i ten dodatek szczególnie przypadł mi do gustu – imitację ognistego żaru, czyli umiejętne migotanie czerwieni, żółci i pomarańczu.
Możliwości jest więc tutaj całkiem sporo. Pewnie, można to uznać za mało istotny bonus, czy zbędny gadżet, ale powiedzmy wprost – każdy zrobi z tym, co uważa za stosowne, ale w moich oczach podświetlenie RGB Razer Ornata Chroma pozwala niemal idealnie „dopieścić” wygląd urządzenia.
Ten zwierzęcy magnetyzm
Tak oto w całej okazałości wygląda Razer Ornata Chroma… W całej? Zaraz, zaraz, jest coś jeszcze. To podkładka pod nadgarstki, która z jednej strony cechuje się szczególną elegancją, z drugiej zaś została zaprojektowana w dosyć nietypowy sposób.
Jest ona kolejnym dowodem na to, że twórcy Razer Ornata Chroma stawiają na wygodę użytkownika. Tej podkładce daleko do chłodnych plastikowych listewek, jakie dodaje się do innych modeli klawiatur dla graczy.
Wyściełano ją skóropodobną „poduszką”, która doskonale sprawdza się jako amortyzacja dla spoczywających na niej nadgarstków. Co więcej, to zaskakująco przyjemny w dotyku element Razer Ornata Chroma. Trzeba wprawdzie przyzwyczaić się do elastycznego podłoża (zwłaszcza, jeśli wcześniej korzystaliśmy z plastikowych podkładek), ale ten drobny wysiłek się opłaca.
Co ciekawe, ta część Razer Ornata Chroma jest doczepiana do reszty klawiatury nie żadnymi zatrzaskami, ale za pomocą wbudowanych magnesów. To zaś sprawia, że po jej demontażu nie zostają najmniejsze ślady, na przykład pod postacią dwóch ziejących pustką otworów, o które miałyby zahaczyć plastikowe bolce.
Mikroskopijny problem rodzi się w momencie, kiedy lubimy często przesuwać klawiaturę po blacie. Musimy wtedy pamiętać, że podkładka pod nadgarstki lubi zmieniać pozycję względem reszty urządzenia. No, taki już koszt tego nietypowego sposobu montażu. Tym niemniej na ogół sprawdza się on doskonale.