PlayStation 5 Pro i ulepszony Xbox Series X - fajny pomysł, ale zupełnie bez sensu. Oto, dlaczego
Poprzednia generacja wprowadziła tzw. mid-gen refresh, czyli odświeżone i potężniejsze wersje PS4 i Xbox One. Dlatego też, od pewnego czasu, w sieci spekuluje się o czymś na kształt PS5 Pro i Xbox Series X Pro. Tylko czy to w ogóle ma sens? Mamy na ten temat dość dosadną opinię.
PS5 Pro w 2023-2024? Niektórzy w branży są tego pewni
Pewnie wiecie, że firma TCL ostatnio spekulowała o pojawieniu się potężniejszych wersji konsol PS5 i Xbox Series X. Producent telewizorów pokusił się nawet o „ujawnienie” przewidywanych dat pojawienia się tego sprzętu. Oczywiście temat szybko podchwyciły zachodnie media i stał się on niemal prawdą objawioną.
Zobacz nasze porównanie konsol Xbox Series X vs PS5.
Dla mnie jednak istnienie PlayStation 5 Pro czy ulepszonego Xbox Series X nie ma najmniejszego sensu. W związku z tym z chęcią podzielę się nie jednym, ale aż czterema powodami, dlaczego w tej generacji nie ujrzymy potężniejszych wersji tychże konsol.
Przy PS5 Pro i Xbox Series X Pro byłby problem z komponentami
PS5 i Xbox Series X|S rozchodzą się jak świeże bułeczki. Cokolwiek trafia na sklepowe półki, od razu z nich znika. Sony i Microsoft sprzedają dosłownie każdą sztukę, którą wyprodukują, a popyt znacznie przewyższa podaż.
Dodatkowo Microsoft musi balansować komponentami, bo z każdego wafla krzemu, z którego można stworzyć układy do Xbox Series X można wykonać SoC do dwóch Xbox Series S. Firma musi nieustannie kalkulować, co się jej bardziej opłaca i co się szybciej sprzeda.
Co więcej, gigant z Redmond musi jeszcze dokupować krzem i inne półprzewodniki, by móc rozwijać infrastrukturę chmury. Bo nie wiem, czy wiecie, ale z odpowiednika jednego Xbox Series X można zapewnić 4 różnym osobom możliwość strumieniowania gier na telefonie.
No i zakładając nawet, że hipotetycznie w niedalekiej przyszłości miałyby się pojawić PS5 Pro i nowy, lepszy Xbox Series X, to jak to sobie wszystko wyobrażacie? Pula dostępnych półprzewodników wcale się nie zwiększy. Sony już teraz musiało zmniejszyć swoje oczekiwania wobec sprzedanych sztuk PS5, a tutaj wyszłaby kolejna wersja konsoli, która jest jeszcze droższa? No chyba nie tędy droga.
Tak samo dziwne byłoby to w przypadku Microsoftu, który już jakiś czas temu zmodernizował infrastrukturę serwerów z chmurą, gdzie Xbox Series X wyparł Xbox Series S. A teraz mieliby to zastępować jeszcze raz, gdy skroili na miarę wydajność strumieniowania względem smartfonów? Przecież to wymagałoby ponownego ręcznego dostosowania każdej z gier pod możliwości nowej architektury. Osobiście po prostu tego nie widzę.
Nie zapominajmy też, że PS4 Pro i Xbox One X sprzedawały się w znacznie mniejszym nakładzie niż główne, standardowe modele. Obu producentom sprzętu zależy obecnie na tym, żeby jednak jak najwięcej osób porzuciło poprzednią generację i wskoczyło w obecną. Wprowadzenie droższych konsol nie byłoby dobrym bodźcem, no chyba, że PS5 i Xbox Series X staniałaby do tego stopnia, że cena przestałaby być dla wielu barierą (nie oszukujmy się – ponad 3 tysiące złotych za PS5 to wciąż lekki kosmos). W aktualnej sytuacji rynkowej i ciągnących się od wielu miesięcy problemów z chipami jest to raczej niewykonalne.
Deweloperzy nie ogarniają RDNA 1 w Xbox Series X i PS5, a co dopiero RDNA 2
RDNA, czyli tyle hałasu o nic, a na pewno, jeśli chodzi o wykorzystanie tej technologii na konsolach. Wszak mieliśmy otrzymać gry tworzone w fundamentalnie inny sposób niż te na PS4 i Xbox One. Owe tytuły miały zapewniać niesamowite możliwości, wykraczające poza tzw. past-gen. Póki co jednak, otrzymujemy najwyżej Ray Tracing, który szału i tak nie robi, a mocno ogranicza wydajność.
Microsoft specjalnie czekał z zamówieniem komponentów przy projektowaniu sprzętu po to, aby Xbox Series X miał pełną zgodność z architekturą RDNA 2… Tymczasem deweloperzy nie wysilają się by stosować w jakiejkolwiek grze chociaż jednej (!) funkcji dostępnej w RDNA 1.
Weźmy taki AMD FidelityFX Super Resolution, w skrócie FSR. Technologia ta potrafi wyostrzać obraz sprawiając, że gry w 1440p wyglądają niemal tak ostro jak w 4K, a przy okazji mocno podciąga wydajność (czyli liczbę FPS-ów). W momencie publikacji na PC obsługuje go 73 gier. Tymczasem na konsolach? Może raptem 3 tytuły. Zastosowanie FSR pozwoliłoby częściej uzyskać 60 FPS przy Ray Tracingu – wydaje mi się, że to dostatecznie duża motywacja do spróbowania tego rozwiązania. A trzeba pamiętać, że to tylko pierwsza wersja tej technologii (dostosowana pod RDNA 1). Tymczasem już od dłuższego czasu dostępne jest FSR 2.0 z niemal 15 kompatybilnymi tytułami. Wiemy również, że w najbliższej przyszłości będzie ich znacznie więcej.
Jako posiadacz Xbox Series X od dnia premiery jestem zażenowany, że nadal muszę czekać na FSR 2.0, jedną z prostszych next-genowych funkcji a przecież RDNA 2 i DirectX12 Ultimate potrafią zapewnić Inline Ray Tracing (mniej sprzętożerny wariant RT), Variable Rate Shading i Mesh Shaders.
W listopadzie 2022 miną dwa okrągłe lata od premier PS5 i Xbox Series X|S, a nadal ujarzmienie podstawowych technik sprzętowych obecnej generacji jest dla deweloperów nadmiernym wyzwaniem. Gdybyśmy dołożyli PS5 Pro i mid-gen refresh dla Xbox Series X – podejrzewam, że twórcy gier jeszcze bardziej by się zagubili w technologiach.
A kto by się połapał w tych wszystkich nazwach modeli?
Całe szczęście Microsoft bardzo szybko ubił produkcję Xbox One i skupił się w całości na Xbox Series X|S. Nie ma zresztą co się dziwić, w poprzedniej generacji był istny zamęt z nazewnictwem: Xbox One, Xbox One S, Xbox One X, a po drodze doszedł jeszcze Xbox One S All-Digital Edition. Hardkorowy fan marki Xbox znał różnice, ale już masowy odbiorca złapałby się za głowę na widok tych wszystkich wariantów i możliwe, że odpuściłby sobie całkiem kupno takiego sprzętu.
Nie wiem czy pamiętacie, ale jeszcze na początku obecnej generacji w Internecie robiono sobie żarty z nieintuicyjnego nazewnictwa nowych Xboksów. Jednak Microsoft szybko wycofał modele z poprzedniej generacji i raczej te żarciki poszły szybko w niepamięć. Natomiast tworzenie odświeżonych wersji konsol i nadawanie im nowych nazw byłoby strzałem w kolano oraz mocnym krokiem wstecz. Dopiero co Amerykanie porzucili 4 różne modele konsol i zamiast tego mamy dwa – po co to psuć i robić mętlik w głowie kupującym?
Za dużo rozdrabniania w tworzeniu różnych wersji gier
Deweloperzy nie mają lekkiego żywota. Studia multiplatformowe muszą przygotowywać edycje swoich tytułów na PC, PS5, PS4, Xbox Series X|S, Xbox One, Nintendo Switch, przy jednoczesnym dopasowywaniu dodatkowych efektów i trybów grafiki na PS4 Pro i Xbox One X. To istne szaleństwo i niestety niektóre wersje (a może i każda z nich) na tym cierpią. Po prostu nie sposób wycisnąć wszystkie soki z każdego portu, gdy mamy aż tyle platform docelowych. Dołożenie dwóch kolejnych przysporzyłoby nowej porcji kłopotów, nawet przy wycofaniu sprzętu z poprzedniej generacji.
Weźmy na przykład takie Ghostwire Tokyo, które na PS5 ma aż 6 ustawień graficznych, a przecież każde z nich musi być skrupulatnie wyważone pod moc obliczeniową sprzętu i przetestowane. Gdyby gra z taką liczbą trybów graficznych ukazała się na PS5 Pro i odświeżonym Xbox Series X, prawdopodobnie takich unikatowych ustawień dopasowanych pod konkretną platformę byłoby jeszcze więcej. To wszystko niestety oznaczałoby całą masę dodatkowej pracy dla deweloperów, którzy – jak już wspominałem – ledwie co ogarniają funkcje architektury RDNA 1, a co dopiero RDNA 2.
Microsoft i Sony mogą się jednak zdecydować na inny krok
Pomimo tych czterech dość poważnych przeszkód, o których możecie przeczytać powyżej, producenci PlayStation 5 i Xbox Series X mogą pokusić się o pewne zmiany sprzętu. Będą one jednak związane nie z odświeżeniem komponentów i zwiększeniem mocy konsol, ale czymś zgoła odmiennym. Mam tu na myśli przejście na proces produkcyjny 6 nm, co zminiaturyzuje wielkość układów i sprawi, że będą wytwarzane tańszym kosztem, bo da radę stworzyć ich więcej z jednego wafla krzemu. Nie spodziewam się jednak, że będą stać za tym jakieś realne zmiany na poziomie hardware’u.
Myślę, że PS4 Pro i Xbox One X to pierwsze i jedyne sprzęty w tym rodzaju, a Microsoft i Sony nie powtórzą już tego eksperymentu. Co więcej, jestem pewien, że teraz istnienie standardowych PS4 i Xbox One jest dla nich wielką kulą u nogi, bo najchętniej wszyscy już chcieliby tworzyć gry „next-gen only”, ale jeszcze nie mogą. Wprowadzenie tzw. mid-gen refresh tylko wydłużyło poprzednią generację. I jest to teraz nie na rękę wszystkim, bo obecne gry multiplatformowe (i część exclusive’ów) rzadko kiedy robią użytek z mocy PS5 i Xbox Series X.
Do odświeżenia PS5 Pro i Xbox Series X raczej nie dojdzie, bo patrząc przekrojowo jak przez ostatnie lata wyglądały starcia konsol poprzednich generacji z komputerami PC obecne nextgeny już teraz są praktycznie najmocniejsze. Jeśli do tego popatrzymy na możliwości PS5 czy Xbox Series X|S w przedziale cenowym, który reprezentują, to PC-ty są pod kątem ceny wyjątkowo nieopłacalne (wińmy za to światową sytuację na rynku).
Nie potrzebujemy potężniejszych wersji konsol, bo te teraz dostępne są jak najbardziej adekwatne. Musimy jedynie cierpliwie poczekać aż sprzęty poprzedniej generacji pójdą w niepamięć. W przypadku Xboxa miało to nastąpić właśnie 2022 roku, przy okazji planowanej na ten czas premiery Starfield i Redfall, wyłącznie na Xbox Series X|S. Niestety rewolucja została opóźniona. Tymczasem lekki niesmak pozostał, bo myślę, że wszyscy chcieliby wreszcie uświadczyć czegoś wyjątkowego i możliwego wyłącznie na tej generacji sprzętu.
Pozostaje mieć nadzieję, że już wkrótce kilka tytułów przygotowywanych wyłącznie pod obecną generację sprzętu przetrze szlaki, a deweloperzy coraz śmielej będą porzucać PlayStation 4 i Xbox One. Przecież jak do tej pory jeszcze nikt nie wycisnął siódmych potów ani z PS5 ani z Xbox Series X. Może poczekajmy aż ten moment nastąpi i dopiero wtedy oceńmy, czy ich moc jest wystarczająca czy jednak przydałoby się coś więcej.
PS5 Pro i ulepszony Xbox Series X zdaniem miłośnika konsol wszelakich
Obecnie nie ma takiego ciśnienia, bo ani 8K nie weszło jeszcze powszechnie pod strzechy (o ile w ogóle wejdzie) ani też w kwestii technologii nie pojawił się jakiś wielki „game changer”. Można odnieść wrażenie, że zarówno Sony jak i Microsoft tak naprawdę wciąż nie zaczęły nowej generacji, a wszystkie dotychczasowe działania prowadzone są na pół gwizdka właśnie przez coraz bardziej ciążący wszystkim ogon w postaci PS4 i Xbox One.
Dlatego ja taki kategoryczny w kwestii PS5 Pro i ulepszonego Xbox Series X nie jestem. Ba, uważam, że one prędzej czy później się pojawią, choć sądzę, że minie jeszcze sporo czasu nim zobaczymy je na półkach sklepowych. Wcześniej przydałoby się tam zobaczyć "zwykłe" PS5 i Xbox Series X, które byłyby dostępne od ręki i bez żadnych wymuszonych zestawów.
Komentarze
11Ciekawe dlaczego w 2023-2024 mieli by wykorzystać rdna 2 jeśli będzie rdna 3 już dłuższy czas na rynku.
Tym bardziej jeśli ps5 pro miało by wyjść w 2024 to pewnie w okolicach gdy premierę będą miały karty z rdna4 więc rdna 3 będzie już przestarzałe na premierę.
starszej generacji i dopiero na sam koniec dołożyć lub nie jakąś wisienkę mniej lub bardziej tłumaczącą zakup nowej konsoli.
A sam upgrade nie jest głupi z wielu powodów: m.in. obecna generacja jest po prostu za słaba do gier z RT w 60fps. Wersje pro temu zaradzą.
Koncepcja refreshy jest spóźniona o 2 generacje, już PS2 Pro powinna wyjść 3 lata po premierze PS2.