Zakup wyrzutni rakiet M142 HIMARS czyli Polska chce być artyleryjskim mocarzem
Ognistą pięść o potężnej sile niszczenia może zyskać polska armia. MON chce kupić ok. 500 gwarantujących duży zasięg i precyzję ostrzału wieloprowadnicowych wyrzutni rakiete M142 HIMARS. Tylu nie mają nawet Amerykanie.
Czy polscy politycy wyciągają wnioski z wojny trwającej na Ukrainie? Jest szansa, że tak. Ciężkie walki potwierdzają jak ważnym narzędziem jest artyleria. Umożliwia manewr ogniem, powstrzymanie wrogiego ataku, niszczenie stanowisk dowodzenia, obrony przeciwlotniczej, logistyki czy też umocnień. Wojskowi szacują, że ukraińska artyleria zadaje 60 proc. strat rosyjskim agresorom.
Najpewniej informacje płynące ze wschodu sprawiły, że szef MON zapowiedział 26 maja zakup, którego rozmach zaskoczył ekspertów.
Więcej wyrzutni rakiet niż mają Amerykanie
Polska wysłała zapytanie ofertowe dotyczące kupna ok. 500 wyrzutni M142 HIMARS produkowanych przez amerykański koncern Lockheed Martin.
Skąd to zamieszanie? Tylu M142 HIMARS nie ma sama US Army. Mniej więcej tyle sztuk tego systemu artylerii rakietowej do tej pory wyprodukowano. Taki sprzęt, w takiej ilości dałby Polsce potężną siłę ognia.
HIMARS w akcji
Czym jest system M142 HIMARS?
To wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet (HIMARS - High Mobility Artillery Rocket System) na podwoziu opancerzonej, sześciokołowej ciężarówki. M142 HIMARS może strzelać sześcioma kierowanymi pociskami rakietowymi kalibru 227 milimetrów lub jednym pociskiem balistycznym MGM-140 ATACMS o zasięgu do 300 km.
Polski dywizjon artylerii uzbrojony w takie wyrzutnie mógłby spod Białej Podlaskiej lub Białegostoku skutecznie razić wrogie jednostki skoncentrowane np. pod Baranowiczami w głębi Białorusi. To przy użyciu MGM-140 ATACMS. Jeżeli potrzebna będzie większa precyzja można użyć pocisków GMLRS z głowicą odłamkowo-burzącą, które uderzą w cel odległy o 70–80 km z precyzją do 4 metrów. Dobór amunicji będzie zależał od potrzeb.
Kołowe podwozie M142 HIMARS gwarantuje dużą mobilność systemu, np. oddanie salwy i szybką relokację, która utrudni namierzenie baterii przez przeciwnika. Prędkość M142 HIMARS to 95 km/godz., zasięg - 480 km. Można go również przetransportować polskim C-130 Hercules.
Wyrzutnie, które kuszą MON sprawdziły się w boju. Amerykanie wprowadzili je do służby w 2005 roku i użyli w Afganistanie, Syrii i Iraku. Kilka dni temu ogłoszono, że wyrzutnie wzmocnią artylerię Ukraińców.
HIMARS w Syrii vs Państwo Islamskie
Polonizacja sprzętu
500 wyrzutni M142 HIMARS miałoby zasilić ponad 80 baterii systemu HOMAR.
To szalenie ambitny plan. Piotr Zbies z "Nowej Techniki Wojskowej" szacuje, że amerykańska armia ma teraz ok. 350 takich wyrzutni, a koncern Lockheed Martin deklaruje gotowość produkcji 72 sztuk rocznie.
Koszty? Za taką ilość dobrego sprzętu trzeba zapłacić fortunę. Ile, tego na razie nie wiadomo. Pewną podpowiedź możemy znaleźć w Australii.
Również w czwartek amerykański Departament Stanu dał zgodę na sprzedaż M142 HIMARS Australii. Australijczyków interesuje 20 wyrzutni M142 HIMARS wraz z zestawem uzbrojenia. Cena to w sumie 358 mln dolarów.
Czy u nas będzie taniej, a może drożej? Szef MON, Mariusz Błaszczak, zapowiada “wysoki poziom polonizacji sprzętu”. To znaczy, że wojsko kupi sam moduł wyrzutni natomiast pojazd i system kierowania ogniem będzie rodzimej produkcji (prawdopodobnie Jelcz oraz Topaz do zarządzania polem walki).
Kolejny problem: do obsługi tylu wyrzutni potrzeba armii świetnie wyszkolonych artylerzystów. MON nie podaje szczegółów. jak chce wkomponować kupiony sprzęt w strukturę Wojsk Lądowych.
HIMARS w akcji
Koniec z “katiuszami” czyli wojsko na zakupach
Polska już zrobiła zakupy w Lockheed Martin. Trzy lata temu zamówiła 20 wyrzutni HIMARS z dostawą do maja 2023 roku (wartość umowy - 414 mln dolarów). W pakiecie jest:
- 270 pocisków GMLRS (amunicja kierowana o zasięgu 15 - 80 km) z głowicami odłamkowo-burzącymi i do rażenia celów powierzchniowych,
- 30 kierowanych pocisków taktycznych MGM-140 ATACMS (zasięg do 300 kilometrów),
- 120 rakiet szkolnych,
- system kierowania ogniem, łączności, szkolny.
Eksperci mówili, że to zakup “z pułki”. Wyrzutnie umieszczone będą na amerykańskich pojazdach (opancerzona ciężarówka Oshkosh M1140), a system kierowania ogniem jest mniej zaawansowany niż używany przez polską armię Topaz od WB Electronics S.A., prywatnego producenta uzbrojenia z Ożarowa.
Z pewnością zakup takiej ilości wyrzutni zapewni polskiej artylerii rakietowej potężną siłę rażenia. Teraz dywizjony artylerii rakietowej uzbrojony są w WR - Langusta (wyrzutnie rakiet niekierowanych 122 mm o zasięgu 20 - 42 km) oraz starzutkie radzieckie BM-21 Grad (ich produkcja wystartowała w 1963 roku) i jego zmodernizowaną przez Czechów wersję czyli RM - 70.
“Wprowadzenie do służby systemów HIMARS przywróci naszym wojskom rakietowym i artylerii zdolność do rażenia operacyjnego, czyli na większe odległości. Utraciliśmy takie możliwości w 2005 roku, kiedy zostały wycofane ze służby zestawy 9K79 Toczka o zasięgu około 70 km” - podkreślał w 2019 roku w “Polsce Zbrojnej” gen. Jarosław Wierzcholski, były szef wojsk rakietowych i artylerii wojsk lądowych.
Na zdjęciu otwarcia Himars fot. Lockheed Martin
Źródło: Polska Zbrojna, Defence 24, Zespół Badań i Analiz Militarnych, Nowa Technika Wojskowa
Komentarze
14Dla Polski najważniejsze w obecnym położeniu to silna gospodarka i armia oraz narodowy, ponad podziałami interes, jednak co wydaje się nie do wiary są ludzie którzy mają inne priorytety, takich należy izolować od ważnych stanowisk. Armia ,policja, inwestycja w know-how i gospodarkę , wpieranie uczciwych Polaków to są najważniejsze cele. Cieszy mnie niezmiernie kiedy widzę ile w tej chwili inwestuje się w wojsko czy gospodarkę, oby tak dalej.
OMG, widzisz poziom polskiej prasy i nie grzmisz...