Jako pierwszej, przyjrzymy się referencyjnej płycie głównej dostarczonej bezpośrednio przez Intela. Jest to zdecydowanie najskromniejsza konstrukcja, z jaką mamy dziś do czynienia. Nie znajdziemy na n
Jako pierwszej, przyjrzymy się referencyjnej płycie głównej dostarczonej bezpośrednio przez Intela. Jest to zdecydowanie najskromniejsza konstrukcja, z jaką mamy dziś do czynienia. Nie znajdziemy na niej rozbudowanego systemu chłodzenia, ani żadnych ponad standardowych atrakcji. W zamian za to Intel daje nam solidną podstawę do budowy stabilnego komputera.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to obecność tylko czterech gniazd pamięci. Wszystkie pozostałe płyty mają ich sześć, po dwa na kanał. W przypadku płyty intela, tylko pierwszy kanał dysponuje dwoma złączami. Kolejne dwa mają tylko po jednym. Taki układ będzie w stanie obsłużyć do 8GB pamięci po zastosowaniu 2GB kostek. Biorąc pod uwagę fakt, iż większość nabywców zainstaluje na niej zestawy 3x 1 lub 3x 2 GB, nie uważam tego za specjalną wadę. Zanim będziemy potrzebowali w komputerach więcej niż 6GB pamięci, pewnie zdążymy wymienić płytę główną.
Intel na swoich konstrukcjach stara się korzystać tylko z nowych standardów. Wśród portów zewnętrznych próżno szukać nadal jeszcze często używanych gniazd PS2. Natomiast na płycie nie znajdziemy złącz IDE czy FDD. Żegnaj flopiku (wreszcie!) Jeśli ktoś z Was chciałby kupić taką płytę, a nadal używa starszego napędu optycznego - będzie musiał go wymienić. Cieszą natomiast dwa porty eSATA. Na tylnym panelu dostępne jest osiem portów USB, które można rozbudować do 12 za pomocą dodatkowych śledzi. Powinno wystarczyć każdemu. Sieciówka 1Gbps czy FireWire to już raczej standard w takich konstrukcjach. Mały plusik należy się za optyczne wyjście S/PDIFF, nadal nie wszyscy producenci je stosują. Ogólnie uważam, że pozbywanie się zaszłości jest dobrym posunięciem. Być może gdyby producenci wcześniej zrezygnowali z przestarzałego IDE, dziś mielibyśmy na rynku same napędy optyczne SATA?
Przyjrzyjmy się rozkładowi komponentów. Tutaj niestety mam drobne zastrzeżenia. Co prawda rozkład gniazd rozszerzeń jest niemal idealny. Nawet instalując dwie dwu-slotowe karty graficzne nie tracimy dostępu do jedynego slotu PCI, ani gniazdek SATA. Niemiej martwią mnie położenie chipsetu i gniazd pamięci. Intel chwali się, że poziomie ułożenie gniazd RAM dobrze wpływa na chłodzenie całej konstrukcji. Ja nie jestem do tego do końca przekonany. Zdecydowanie jest to prawda w przypadku serwerów. Natomiast w komputerach biurkowych takie ułożenie gniazd zdecydowanie utrudnia do nich dostęp.
W zdecydowanej większości będziemy musieli gimnastykować się w przestrzeni między zasilaczem a chłodzeniem procesora. Co więcej, gniazda umieszczone są tak blisko procesora, że zastosowanie pamięci z rozbudowanym chłodzeniem może być utrudnione lub wręcz niemożliwe. Wszystko zależy od tego jakiego rodzaju chłodzenie na procesorze zastosujemy. Na domiar złego gniazdo AUX power zostało umieszczone niemal na środku płyty, szkoda że producent nie wybrał standardowego lewego-górnego rogu. Warto także wiedzieć iż trzeba do niego podłączyć wtyczkę ośmio-pinową. Inaczej komputer się nie ruchomi. Tak więc jeśli masz starszy zasilacz, musisz zaopatrzyć się w przejściówkę.
We wstępie wspomniałem, że płyta Intela nie jest wyposażona w żaden skomplikowany system chłodzenia. Do tej pory na płytach tego producenta nie był to specjalny problem. Korzystając z dołączonego do procesorów systemu chłodzenia - które wydmuchiwały także powietrze na boki - chipset miał zapewnione adekwatne chłodzenie. Niestety do zestawu testowego, Intel dołączył dwa wentylatory, z których tylko jeden spełnia ten warunek. Widoczny na zdjęciach ogromy zestaw Thermalright dmucha zupełnie w drugą stronę. W takim przypadku na chipset trzeba założyć dołączony przez intela wentylatorek. Niestety ten dołączony do zestawu ma wymiary zaledwie 4x4cm przez co podczas pracy wydaje strasznie irytujący dźwięk. Niestety bez niego chipset szybko rozgrzewa się do absurdalnych temperatur sięgających nawet 70 stopni. To zdecydowanie za dużo. Oczywiście jeśli założymy BOX'owe chłodzenie procesora, to temperatura x58 spada do wartości akceptowalnych podczas normalnej pracy.
Reasumując: Intel DX58SO to solidna płyta główna, która będzie się świetnie nadawała na stabilną stację roboczą. Niestety entuzjastów podkręcania procesorów raczej trudno będzie skłonić do jej zakupu. Widać, iż Intel stara się zmieniać swoje konstrukcje, niemniej nadal brakuje im rozwiązań do których Asus czy Gigabyte dorośli już kilka lat temu. Nie bez znaczenia jest fakt, iż producenci topowych rozwiązań przyzwyczaili nas do tego, że w najdroższych płytach znajdziemy masę fajnych dodatków. Tutaj nie ma niestety niczego.
Za zakończenie tego krótkiego przeglądu możliwości DX58SO zostawiłem sobie pewną ciekawostkę. Mianowicie podczas prób O/C procesora zauważyłem pewną ciekawą cechę tej płyty. Otóż jeśli podniosłem napięcie procesora zbyt wysoko, jak tylko załączałem obciążenie wszystkich rdzeni procesora - koło chipsetu X58 zapalał się czerwony LED, a procesor automatycznie zaczął obniżać swoje taktowanie. Poprosiłem o komentarz ze strony Intela w tej sprawie, ale ostatecznie do chwili publikacji testu nie czekałem się wyjaśnienia. Zerknijcie na załączone Wideo
Przypuszczam, że wspomniany czerwony LED sygnalizuje zadziałanie mechanizmu obrony procesora przed przegrzaniem. Bloomfieldy włączają ten mechanizm jeśli temperatura rdzenia przekroczy okolice 76 stopni. Pech niestety chciał, że oprogramowanie do monitoringu temperatury na płycie Intela odmawiało posłuszeństwa, dlatego nie mogłem sprawdzić jaką faktycznie temperaturę miał rdzeń procesora. Natomiast nawet po szybkim restarcie, odczyt temperatury w biosie wskazywał zawsze poniżej 60 stopni. Ciekawa sprawa.