Recenzja Huawei Mate Xs ma rozwiać Wasze wątpliwości. Większość użytkowników sprzętu mobilnego składane telefony ma okazję zobaczyć dziś przede wszystkim w sklepie. Sprawdziliśmy go dla Was.
Szczęście w nieszczęściu, tak można opisać tegoroczne perypetie związane w premierą Huawei Mate Xs. Bo choć MWC zostało odwołane, to premiera w Barcelonie miała miejsce, a na dodatek sam smartfon szybko trafił w nasze ręce na kilka dni. Od 5 marca możemy go zamawiać w cenie 9999 złotych i jest to najdroższy obecnie składany smartfon w sklepach. W poniedziałek 16 marca Huawei Mate Xs trafi do regularnej sprzedaży.
Ale nie przez cenę, a nawet nie wyłącznie przez pryzmat oprogramowania należy go oceniać.
W telefonie składanym wolę ekran na zewnątrz obudowy (na razie)
Tomasz w swoim materiale na temat Samsunga Galaxy Z Flip napisał, że smartfony tego pokroju to przyszłość. Zgadzam się z nim w pełni, ale w przypadku dużego wariantu, czyli książeczki jaką jest Samsung Galaxy Fold i Huawei Mate Xs skłaniam się ku rozwiązaniu tej drugiej marki. Z ekranem cały czas eksponowanym na zewnątrz. Korzyści z rozłożonego ekranu pozostają w mocy w obu przypadkach, ale praca ze złożonym smartfonem to już inna bajka.
Nawet złożony Huawei Mate Xs to duży smartfon z 6,6 calowym wyświetlaczem
Być może kiedyś zmienię zdanie co do składanych urządzeń, ale póki co składany smartfon jest też zwykłym smartfonem, więc musi być wygodny w każdym ze scenariuszy użytkowania.
Huawei Mate Xs - podsumowanie wideo
Specyfikacja Huawei Mate Xs
Z dokładną specyfikacją Huawei Mate Xs i jej porównaniem do trzech innych smartfonów ze składanym ekranem znajdziecie w naszym newsie. W skrócie rzecz ujmując bohater naszej recenzji to telefon wyposażony w najlepsze komponenty. Nie ma co prawda 12 GB RAMu co dobrze wyglądałoby w reklamie, ale 8 GB to i tak dużo. Nie stał się kolejnym smartfonem z 1 TB pamięci wbudowanej, ale ponownie 512 GB wystarczy. Szkoda że Huawei usilnie promuje swój standard kart pamięci NM. Z wszechobecnym microSD nie ma on dziś szans.
W Huawei Mate Xs mamy obsługę sieci 5G zarówno w wersji SA (standalone) jak i NSA (non-standalone) czyli bazujących na istniejącej wczesniej infrastrukturze i częstotliwościach. Mamy dwuzakresowe Wi-Fi 802.11 ac, Bluetooth 5.0, bardzo szybki port USB typu C itp. Praktycznie niczego nam nie zabraknie, ale nie jest to też smartfon napakowany wszystkimi możliwymi nowinkami technicznymi. Na szczęście rozkładany ekran Mate Xs zaabsorbuje nas w wystarczającym stopniu.
Tym razem nie bałem się, że upuszczę na ziemię dziesięć tysięcy złotych
W przypadku drogich a zarazem bardzo dobrych smarfonów moja pierwsza obawa zawsze wiązała się z ryzykiem uszkodzenia takiego urządzenia. Które może niespodziewanie wyślizgnąć się z dłoni i roztrzaskać o chodnik. Z czasem te obawy stały się mniej dokuczliwe, pewnie za sprawą coraz większej podaży średniopółkowych, niezbyt drogich, ale wciąż bardzo wydajnych konstrukcji.
Przez ostatnie kilka dni w ręce dzierżyłem jednak smartfon za prawie 10 tysięcy złotych. Stracić smartfon jak i taką kwotę byłoby bolesne. Testów wytrzymałości nie mogliśmy wykonać, ale przyznaję, że ani razu przez ten czas nie miałem obaw, że coś złego może się stać.
Zginany ekran - bezsprzecznie najważniejszy element całej układanki
Ekran zniósł użytkowanie bez etui, przenoszenie w kieszeni i być może pojawiło się na ochronnej folii ekranu kilka drobnych wgnieceń, które widać pod kątem, ale to wciąż mało istotne rzeczy. Prawda jest taka, że tradycyjny smartfon także mógłby ulec podobnym „uszkodzeniom”, więc wytrzymałość wyświetlacza nie spędzała mi snu z powiek. Nawet gdy przy rozkładaniu słychać i czuć w dłoniach było charakterystyczne efekty pracy obudowy, a do częstego przecierania wyświetlacza zachęcało szybkie jego palcowanie się i chwytanie kurzu.
Jeden ekran Huawei Mate Xs to w praktyce trzy ekrany
Ekran otaczający Huawei Mate Xs z zewnątrz ma moim zdaniem ogromne zalety. Począwszy od wrażeń estetycznych. Gdy jest złożony jego „tylna” część może pracować jako ekran poglądu przy fotografowaniu, a gdy robimy selfie możemy wykorzystać główne aparaty do zdjęć by zyskać perspektywę nieosiągalną normalnym smartfonem.
Tylny ekran Huawei Mate Xs w trybie fotografii selfie
Poza tym zarówno główny jak i „dodatkowy” ekran mają te same parametry, bo to stale ten sam panel lub jego cześć. Nie ma tu żadnego oszczędzania na jakości.
- rozdzielczość pełnego 8-calowego ekranu to 2200 x 2480 pikseli,
- ekranu po złożeniu 1148 x 2480 przy przekątnej 6,6-cala,
- a pomocniczego (przede wszystkim do selfie) 892 x 2480 pikseli przy przekątnej 6,3 cala.
Inny powód, który pozytywnie mnie nastraja do ekranu w Mate Xs jest gładkość, krawędzi smartfona po złożeniu, gdy zmienia się on w klasyczną konstrukcję. Dzięki temu leży on w ręce doskonale pomimo aż 300 gramowej wagi. Druga boczna krawędź obudowy, ta na której nie ma wyświetlacza, jest wyprofilowana podobnie jak wyświetlacz i też pokryta szkłem. Obie krawędzie mają dobrą przyczepność dla dłoni, przez co uchwyt w czasie transportu jest bardzo komfortowy.
Jeśli chcecie wyobrazić sobie jak to jest trzymać złożony Mate Xs w dłoni, to proponuję porównanie go do obleczonego szkłem powerbanku o pojemności około 12000 mAh z zaokrąglonymi krawędziami.
Przez połowę czasu Mate Xs był złożony, przez połowę rozłożony
Podczas użytkowania Huawei Mate Xs miałem okazję często go rozkładać, ale tak jak się spodziewałem, równie często używałem go złożonego. Rozłożony doskonale sprawdził się podczas oglądania filmów. I to pomimo faktu, że szerokoekranowe filmy kinowe mieściły się w pełni na ekranie złożonym (inaczej jest przy filmach 16:9, w tym przypadku mamy zysk na rozłożonym ekranie). Po prostu trzymanie rozłożonego Mate Xs w tym przypadku jest bardzo przyjemnym doświadczeniem.
Wszelkie nierówności ekranu tracą znaczenie gdy zaczniemy używać smartfon
Do tego dokłada się rewelacyjne wrażenie wizualne jakie zapewnia ekran smartfona. Po uruchomieniu wszelkie nierówności rozłożonego ekranu przestają doskwierać (prawdę mówiąc nie przeszkadzały mi też wcześniej), a rozpościerał się przed oczami efekt rewelacyjnych kolorów i bardzo detalicznego obrazu. Tak dobrego, że oglądając znane mi już filmy, na nowo odkrywałem scenografię i rzeczy, które umknęły mi wcześniej uwagi.
Audio stereo daje radę - choć takie bardziej w wydaniu 1.5 a nie 2.0
Skoro mowa o filmach to trzeba wtrącić słowo o audio. Gdy chciałem cieszyć się pełnią doznań sięgałem po słuchawki inne niż w zestawie. Jeśli przewodowe, to w tym przypadku ze złączem USB typu C. Bo w zestawie przejściówki na minijacka brakuje. Bez słuchawek Mate Xs także sobie radzi nadspodziewanie dobrze. Nadspodziewanie, bo zastosowane głośniki nie kazały spodziewać się czegoś szczególnego. Ukryty w menu tryb Stereo+, który posiłkuje się słuchawką, jest w dużym stopniu namiastką dźwięku stereofonicznego, ale jednak satysfakcjonującą.
W tym celu musimy ekran odwrócić do orientacji poziomej. Przy prawie kwadratowym wyświetlaczu to nie takie oczywiste działanie. Gdy oglądamy filmy warto go odwrócić nie tylko dla dźwięku stereo, ale też lepszego wykorzystania liczby pikseli.
Ekran AMOLED jak to AMOLED - nic dodać nic ująć
Ekran w Mate Xs jest bardzo kontrastowy. W zasadzie tak można powiedzieć o każdym panelu OLED, ale tutaj głębia czerni szczególnie daje się we znaki. Osoby czerpiące przyjemność z poszukiwania detali w cieniach mogą powyższy wniosek odczytać negatywnie, lecz to po prostu kwestia bezwładności oczu, które mogą być nieprzywyknięte do tak dużego kontrastu.
Złożony smartfon wygląda jak smartfon z lekko zakrzywionym ekranem po lewej stronie wyświetlacza
Regulacja kolorów jest podobna jak w innych smartfonach Huawei. Mamy tu dwa tryby wyświetlania, Normalny i Wyrazisty. Ja wolę ten drugi, który odwzorowuje szerszy zakres barw, choć z nieznacznie gorszą precyzją. Maksymalna jasność wyświetlacza jaką uzyskałem w tym trybie to 520 nitów.