Sfera audio w świecie gier bywa równie ważna, jak wizja. Zestaw Easers Vortex 7.1 wspomaga ją w całkiem satysfakcjonujący sposób, zaskakując zarazem wygodą.
- prosty, ale elegancki wygląd,; - dźwięk przestrzenny 7.1,; - wbudowany mikrofon na elastycznym pałąku,; - regulator głośności i przycisk wyciszania mikrofonu na kablu,; - sporo opcji modyfikacji dźwięku,; - wygodna konstrukcja,; - podświetlane muszli słuchawek.
Minusy- dośc duży rozmiar kontrolera zamocowanego na kablu,; - niektóre opcje to zaledwie ciekawe, ale mało użyteczne dodatki,; - produkt w zasadzie tylko dla graczy.
Easars Vortex 7.1 przenosi w sam środek rozgrywki
Stare przysłowie mawia, że czego aktor lub aktorka nie dogra, to „dowygląda”. Podobnie można powiedzieć o graczach, i w żadnym razie nie jest to przytyk, - czego nie dowidzą, to dosłyszą.
Choć każda gra przygodowa, RPG czy survival horror konfrontują nas z tym faktem, to jednak strzelanina jest tym gatunkiem, w którym widać to najwyraźniej, zwłaszcza w jej odmianie sieciowej.
Bo przecież nie ma chyba takiego gracza, który kiedyś nie plułby sobie kiedyś w brodę, że w porę nie usłyszał kroków skradającego się przeciwnika albo nie zorientował się, z którego kierunku dobiegają odgłosy wystrzałów.
Wiadomo, czasem to kwestia nieuwagi, ale znacznie częściej sprzętu. A przecież starczą w miarę porządne słuchawki, jeszcze lepiej takie, które potrafią generować dźwięk przestrzenny. No, i przydaje się też mikrofon, który pozwala przekazać informacje na temat położenia wrogów sojusznikom z drużyny.
To, oczywiście, tylko przykład zastosowania profesjonalnego zestawu słuchawkowego, ale taki, który bardzo skrótowo, a jednocześnie konkretnie, pozwala zobrazować to, czym charakteryzuje się Easars Vortex. Bo właśnie ten model w stosunkowo prostej formie zamyka on odpowiedź na powszechne audio-potrzeby społeczności graczy.
Minimalistycznie i ze smakiem
Mimo, że najważniejsze w przypadku Easars Vortex 7.1 jest to, co słychać, zacznijmy od tego, co widać. Na pierwszy rzut oka ten zestaw słuchawkowy prezentuje się dosyć standardowo.
Trudno jednak odmówić mu własnego stylu. Czerń obudowy dobrze kontrastuje z metalicznymi elementami i szarością gąbek, którymi wyłożone są muszle.
Estetycznego wyglądu dopełnia utrzymane w militarnej stylistyce logo Easars, które żarzy się niebiesko na bokach zestawu. Niby to tylko dodatek, ale na tyle subtelny i gustowny, że nie przeszkadza, a wprost przeciwnie – dodaje wdzięku temu sprzętowi.
Ale zostawmy wygląd - w końcu bardziej liczy się wygoda. I tutaj trudno o jakiekolwiek zastrzeżenia. Elastyczna opaska pod pałąkiem idealnie dopasowuje się do głowy, a wyściełane miękkim materiałem muszle w okamgnieniu pozwalają o sobie zapomnieć.
Specyfikacja techniczna:
- Podłączenie: USB
- Waga: ok. 405 gramów
- Długość kabla: ok. 2 metrów
- Słuchawki:
- Typ: witrualne 7.1
- Częstotliwość: 20Hz-20kHz
- Impedancja: 32 Ohm
- Czułość: 105 dB(+/-3 dB)
- Mikrofon:
- Typ: wielokierunkowy z systemem redukcji szumów
- Impedancja: 2.2k Ohm
- Czułość: -36 dB (+/- 3 dB) @ 1 KHz
Przód, tył i cała reszta
Tyle o powierzchowności Easars Vortex. Czas dobrać się do dźwiękowego „mięsa”, czyli testu sprawdzającego, jak ten zestaw wywiązuje się z przypisanej mu roli.
To, co w nim najistotniejsze to dźwięk 7.1, dzięki któremu czujemy się, jakbyśmy znaleźli się w samym środku wirtualnej zawieruchy. Oczywiście, chodzi o wirtualną wersję tego efektu, czyli przekształcenie za pomocą oprogramowania emitowanego przez stereofoniczne słuchawki dźwięku w jego odpowiednik przestrzenny.
Tym niemniej byłem zaskoczony tym, jak Easars Vortex 7.1 poradziło sobie z niełatwym zadaniem generowania tego rodzaju akustycznej „przestrzeni”.
Ponadto do naszej dyspozycji oddano tu możliwość powiększania i pomniejszania hipotetycznego pomieszczenia, w którym rozchodzą się dźwięki. Oznacza to w praktyce, że punkty emisji głosu oddalają się tak od nas, jak i od siebie, tworząc szerszy „krąg”.
Nie wprowadza to może aż tak radykalnej zmiany, jak można by oczekiwać, ale różnica zdecydowanie jest wyczuwalna i dzięki temu każdy może dobrać takie ustawienia, jakie najlepiej odpowiadają jego preferencjom.
Krótko mówiąc, Easars Vortex w kwestii dźwięku przestrzennego wywiązuje się ze swoich obietnic, a dodatkowo pozwala nam manipulować nim na różne sposoby. O jednym z nich już wspominałem, a teraz czas przyjrzeć się reszcie...
W zasięgu ręki
Zanim przejdę do mikrofonu – bo przecież obok jakości odtwarzania dźwięku również jego rejestracja jest najbardziej interesująca, - wspomnę o pewnym dodatku, który przyciągnął mój wzrok na tyle skutecznie, że postanowiłem się nad nim na chwilę pochylić.
Chodzi o zupełnie niewinny gadżet przymocowany do kabla, który odpowiada między innymi za regulację głośności.
To nic szczególnie wymyślnego, ale znany z wielu innych modeli kontroler. Jednak w przypadku Easers Vortex zwraca on uwagę. Niestety, głównie ze względu na swoją wielkość. Jest on zaskakująco duży i prawdę mówiąc, niektórym użytkownikom może to przeszkadzać.
Kiedy już jednak przyzwyczaimy się do jego rozmiarów, sprawdza się on całkiem nieźle. Pokrętło odpowiadające za regulację głośności działa bez zarzutu. Tak samo zresztą, jak przycisk wyciszający mikrofon.
Co ciekawe, na tym pokaźnym kontrolerze znajdujemy jeszcze jeden tajemniczy klawisz oznaczony równie enigmatyczną literką „V”. To włącznik wibracji, które pojawiają się w słuchawkach, kiedy dochodzą do nas niskie tony.
I chociaż aktywacja tej funkcji nie powoduje aż tak znaczących zmian w samym dźwięku, sprawia, że muszle drżą w rytm basów. Jeśli ktoś lubi łaskotanie za uszami, które koresponduje z drganiem membran, to z pewnością polubi tę funkcję.
Komunikacja to podstawa
Rasowy gracz mógłby powiedzieć, że słuchawki bez mikrofonu to żadne słuchawki! Jest w tym trochę prawdy, bo w końcu niewiele osób ma ochotę inwestować osobno w jeden i drugi sprzęt. Zwłaszcza, że znacznie wygodniej połączyć je w tym samym zestawie słuchawkowym.
Dlatego też Easers Vortex posiada zamontowany na lewej muszli mikrofon. Starczy przekręcić jej ruchomy fragment, żeby pałąk z żarzącą się na końcu diodą powędrował od naszej skroni do policzka.
Co więcej, element ten wykonano z dosyć elastycznego materiału, który każdemu pozwoli umieścić mikrofon w takiej odległości od twarzy, jaka jest dla niego optymalna.
A wspomniana już dioda, którą dostrzegamy kątem oka, informuje nas o tym, czy jesteśmy aktualnie słyszalni przez innych, czy też czasowo wyciszyliśmy rejestrowanie dźwięku.
W załączonym przez producenta oprogramowaniu możemy również manipulować przechodzącym przez mikrofon głosem. Do najbardziej przydatnych funkcji bez wątpienia należy jednak zmniejszanie lub zwiększanie poziomu echa.
Poza tym mamy tu też kilka mniej typowych opcji, które nie są może najistotniejsze, ale z pewnością spotkają się z entuzjazmem fanów prima aprilis. Chodzi o możliwość zmiany naszego głosu, tak żeby wydawał się znacząco niższy (twórcy Easars Vortex 7.1 rezerwują dla tego trybu nazwę „Monster”), czy też sprawianie, że brzmi on bardziej męsko lub kobieco. Niby to nic specjalnego, ale do zabawy w sam raz!
Najważniejsze jest jednak to, że mikrofon Easers Vortex 7.1 bardzo dobrze sprawdza w komunikacji z innymi graczami podczas sieciowych potyczek. No ale w końcu taka jest jego rola.
Wszystkie opcje Easars Vortex 7.1
Funkcjonalne oprogramowanie sprzętu dla graczy bywa równie ważne, jak samo urządzenie. W przypadku Easars Vortex 7.1 korzystamy z dołączonego programu o nazwie Xear Audio Center.
I chociaż nie należy ono ani do najbardziej estetycznych, ani do wyjątkowo przejrzystych, w ostatecznym rozrachunku sprawuje się całkiem nieźle.
O kilku jego zastosowaniach wspomnieliśmy już mimochodem. Warto jednak dorzucić do tego jeszcze garść opcji, bo część z nich jest wyjątkowo przydatna podczas korzystania z zestawu słuchawkowego z dźwiękiem przestrzennym 7.1.
Tak jak, na przykład, możliwość jego kalibracji za pomocą schematu wirtualnego pomieszczenia, które pozwala nam centralny kanał emisji dźwięku, tak samo zresztą, jak i pozostałe, przesunąć w lewo, w prawo, czy nawet umieścić je za naszymi plecami.
Poza obracaniem całą konfiguracją, możemy także każdy z nich „ręcznie” przemieścić, zarówno w opisany już sposób, jak również odsuwając go dalej w wirtualną przestrzeń lub przybliżając do nas.
Dzięki temu możemy dopasować sposób odtwarzania dźwięku do tego, który najlepiej odpowiada naszej percepcji słuchowej.
Kolejną z istotnych (choć dosyć standardowych) funkcji Xear Audio Center jest możliwość regulacji poszczególnych tonów. Przykładowo - podbicia niskich, czy też wytłumienia wysokich. Dodano do tego także pakiet efektów, które mogą sprawić, że dźwięk będzie przypominał ten, jaki rozchodzi się w sali koncertowej, w rozbrzmiewającej echem łazience czy nawet… spod wody.
Po raz kolejny trzeba nadmienić, że część z tych opcji to jedynie zabawne dodatki, które pewnie nie będą szeroko wykorzystywane przez użytkowników, ale za to inne z nich są naprawdę przydatne podczas konfigurowania Easars Vortex 7.1.
I chociaż to typowo gamingowy zestaw słuchawkowy, nawet wielbiciele muzyki (oczywiście poza audiofilami, bo to z pewnością nie jest sprzęt dla nich) będą mogli z nim nieźle poeksperymentować.
Bo chyba specjalnie dla nich właśnie przygotowano taką funkcję, jak możliwość wyciszenia wokalu i wysunięcia na plan pierwszy tego, co normalnie pozostaje dźwiękowym tłem.
Symfonia kroków i wystrzałów
A skoro już o muzyce mowa, to chyba każdy gracz przyzna, że prawdziwą symfonią są odgłosy sieciowego starcia. Postanowiliśmy sprawdzić, jak w swoim docelowym środowisku radzą sobie słuchawki Easars Vortex 7.1. W tym celu sięgnęliśmy po zestaw świeżutkich (albo odświeżonych) strzelanin.
Wykorzystane przez nas tytuły to Batllefield 1, Call of Duty: Infinite Warfare i Call of Duty: Modern Warfare Remastered. Zarówno w okopach sprzed stu lat, na polu walki pierwszej dekady XXI wieku, jak i w kosmosie Easars Vortex 7.1 sprawdziły się bardzo przyzwoicie.
W obu częściach Call of Duty pozwalały one bez problemu „na słuch” lokalizować przeciwników, a w Batllefield 1 udało im się nieźle podkreślić pełen eksplozji, wrzasków i wystrzałów klimat okopów Wielkiej Wojny. Krótko mówiąc, Easars Vortex 7.1 zrobiły na mnie naprawdę dobre wrażenie i każdemu z tych tytułów dodały specyficznej dla niego głębi.
Wir odgłosów opanowany
Choć Easars Vortex 7.1 na pierwszy rzut oka (i ucha) wygląda dosyć niepozornie, spędzony z nim czas podsuwa dowody na to, że ten zestaw słuchawkowy bez większych zarzutów wywiązuje się z powierzonej mu roli.
Na wirtualnym polu walki pozwala on nie tylko zapanować nad chaosem, dzięki wydawanym drużynie rozkazom, ale też odnaleźć swoje miejsce w całym akustycznym zamieszaniu bitwy. To ważna sprawa, bo w końcu dobrze wiemy, że wygrana często zależy od posiadanych informacji. Również tych usłyszanych.
Ocena końcowa:
- prosty, ale elegancki wygląd
- dźwięk przestrzenny 7.1
- wbudowany mikrofon na elastycznym pałąku
- regulator głośności i przycisk wyciszania mikrofonu na kablu
- sporo opcji modyfikacji dźwięku
- wygodna konstrukcja
- podświetlane muszli słuchawek
- dośc duży rozmiar kontrolera zamocowanego na kablu
- niektóre opcje to zaledwie ciekawe, ale mało użyteczne dodatki
- produkt w zasadzie tylko dla graczy
Komentarze
8I to właśnie dźwięk powoduje, że nie chcę zrezygnować z takiego układu - zestaw kolumny Wharfedale + ampli Denon w układzie 7.1 grają rewelacyjnie - dzięki znajomemu, który prowadzi sklep - dokonaliśmy odsłuchu i dobrali najlepiej sprawdzający się u mnie sprzęt.
Dźwięk jest super - zwłaszcza kierunkowość, filmy i gry to czysta przyjemność.Za monitor robi mi 55 calowy Panasonic :)
Choć czasem nachodzi mnie ochota na słuchawki 7.1 - mam świetne słuchawki stereo, a grając w nocy nie da się "podkręcić" dźwięku na kolumnach, a w stereo słuchawkach brakuje kierunkowości.