Jakość dźwięku jest świetna
Do momentu gdy w moje ręce nie trafiła pierwsza generacja Bose Soundlink Mini, nic niewielkiego nie było w stanie przekonać do siebie moich uszu. Przyznam, że nie jestem ortodoksyjnym audiofilem, ale słuchając muzyki wymagam by brzmiała bardzo dobrze. Jestem w stanie zaakceptować słabiej grające nagłośnienie mobilne, ale w przypadku Bose Soundlink Mini II nawet bez dozy pobłażliwości nie byłoby problemów.
Wydawałoby się, że skoro Bose Soundlink Mini grał bardzo dobrze to kolejna generacja będzie co najwyżej kosmetyczną poprawką. Pierwsze głosy, które twierdziły, że różnice da się jednak odczuć, przekonały mnie by sięgnąć po Bose Soundlink Mini II. I jak? Faktycznie gra lepiej. Miałem to szczęście, że mogłem porównać jednocześnie brzmienie starego i nowego głośnika. Stary gra świetnie, to co powiedzieć o nowym.
Bose Soundlink Mini II podobnie jak poprzednik potrafi „zniknąć” po kilku chwilach z pomieszczenia.
Poprzednia generacja Bose Soundlink Mini miała pewną cechę, która stanowiła o jego sile, ale jednocześnie była dowodem, że wszystkiego mieć nie można. Mocne, ale przyjemne w odbiorze basy, przy niektórych typach muzyki potrafiły być zbyt dominujące. W Bose Soundlink Mini II niskie tony nadal brzmią świetnie, a zarazem nie przeszkadzają nawet w przypadku muzyki, w której przypadku wyższe rejestry są istotne.
Czy istnieje głośnik, który świetnie poradzi sobie z wokalem, instrumentami smyczkowymi czy gitarą elektryczną. Każdy kto do wyboru głośnika przykłada wagę, wie że trudno o takie urządzenie. W przypadku Bose Soundlink Mini II mamy złoty środek. Takie odniosłem wrażenie po odsłuchu różnorodnej muzyki (w tym z plików FLAC oraz platformy Deezer i Tidal).
Mini II nie ma swojej ulubionej muzyki, dobrze słucha się na nich muzyki klasycznej, partii wokalnych i ostrego rocka. Czy to źle, że nie jest wybitny pod konkretnym względem? To jednak nie kolumny, które długo dobieraliśmy do naszego wzmacniacza i naszej kolekcji CD, a także nie słuchawki, które zapewniają w naturalny sposób dużo większą dźwiękową intymność.
Bose robi to do czego jest przeznaczony i robi to świetnie. Gdy gra głośno, nie katuje naszych uszu przesterowanym dźwiękiem, nie brzęczy, widać, że cały czas daje radę. Gdy zagramy na nim bardzo cicho, nadal będziemy słyszeli całą scenę muzyczną.
O sprzęcie audio mówi się często, że jego dźwięk ma dany charakter. W przypadku Bose Soundlink Mini II charakterem jest nie tyle barwa dźwięku, co jego klarowność i siła z jaką wydobywa się z niewielkiej obudowy, a także równomierność z jaką wypełnia pomieszczenie.
Bateria
Już w poprzednim modelu akumulator był mocnym elementem konstrukcji. Teraz jest nawet lepiej. Bose Soundlink Mini II może grać i grać. Teoretycznie akumulator wytrzyma 10 godzin, w praktyce było to znacznie dłużej gdyż rzadko poziom głośności był ustawiony na maksimum. Przy niezbyt intensywnym użytkowaniu (3 godziny dziennie) to nawet kilka dni.
No dobrze, jednak w końcu akumulator się wyładuje, o czym poinformuje nas komunikat dźwiękowy i co wtedy. Kabelek? Nie tak szybko. Co prawda ładowanie przez kabelek z komputera lub z gniazdka sieciowego jest możliwe, to ostatnia deska ratunku w przypadku mobilnego urządzenia.
Bose Soundlink Mini II ładujemy przez USB, a to oznacza, że można go naładować z podręcznego powerbanku. Prawda, że bardzo wygodnie. Powerbank zawsze możemy upchnąć w torbie, a jeśli korzystamy z Bose SoundLink Mini II w domu nie musimy zakłócać wcześniej zaplanowanego ustawienia głośnika jeśli jest on z dala od źródła zasilania, a dźwiękowa uczta się przedłuża.
Bose Soundlink Mini II podobnie jak poprzednik dysponuje dodatkową podstawką, która może być na stałe podłączona do ładowarki.
Jak już wspomniałem, ładowanie odbywa się przez port USB, czyli gdy przypadkiem zapomnimy ładowarki, a i powerbank gdzieś przepadnie, znacznie łatwiej będzie znaleźć jakąś ładowarkę USB niż ładowarkę dedykowaną z odpowiednim wtykiem.
A jednak… jest coś co irytuje :)
Jestem zadowolony z kosmetycznych zmian w wyglądzie, zauważalnie lepszego dźwięku, ładowania poprzez USB i możliwości prowadzenia rozmów telefonicznych. Tak, głośnik wyposażono w zestaw głośnomówiący, i choć akurat to nie jest to jego najmocniejsza strona (wiele zależy też od samego połączenia), to w zasadzie jedyną rzeczą, która mnie irytuje jest głos, w który Bose wyposażył asystentkę.
Asystentka może mówić w jedenastu językach w tym w języku polskim. Podaje komunikaty, takie jak informacja o stopniu naładowania akumulatora, urządzeniu, które zostało podłączone, a także instruuje nas podczas pierwszego uruchomienia Bose Soundlink Mini II. I wszystko byłoby wspaniale gdyby nie robiła tego głosem niezadowolonej pani z dziekanatu. Komunikaty są dobrze słyszalne, ale dlaczego głos nie mógłby być nieco milszy dla ucha.
Czepiam się? Tak, czepiam, bo komunikaty głosowe można wyłączyć wciskając jednocześnie przycisk + i -. Jednak lepiej by BOSE nie osiadało na laurach. Konkurencja jest, a co można poprawić w trzeciej generacji Soundlink Mini, bez zmiany charakteru głośnika, trudno sobie wyobrazić. Jedyną rzeczą, która przychodzi mi do głowy to wizualny wskaźnik poziomu głośności, którego nie było również w pierwszej generacji.
Podsumowanie
Czy można być zadowolonym z każdej złotówki wydanej na głośnik? W przypadku Bose Soundlink Mini II na pewno tak. Głośnik kosztuje podobnie jak poprzednik, czyli 895 złotych.
Dlaczego uważam, że nie trzeba żałować wydatku? Bo dostajemy urządzenie uniwersalne, bezprzewodowe, a zarazem o świetnej jakości dźwięku. I to świetnej nie tylko jak na rozmiary, ale bezkonkurencyjnej jak na mobilny głośnik bluetooth.
Bose Soundlink Mini II można uznać za głośnik i mobilny i miniaturowy. Te dwa określenia wcale się nie wykluczają. Mobilny bo można z nim podróżować, a miniaturowy bo z racji niewielkich rozmiarów możemy ustawić go w domu w dowolnym miejscu.
Gdy nie macie miejsca na duże głośniki, nie chcecie mimo wszystko psuć zaplanowanej przestrzeni, ale nie idziecie na kompromis - polecam Bose Soundlink Mini II.
Druga i pierwsza (w tle) generacja głośnika
Czy stare Mini powinno trafić do kosza? Szybki przegląd ofert sklepowych pokazuje, że nowa wersja dość szybko zastąpiła pierwszą generację Mini, więc nowy klient nie musi zawracać sobie głowy wyborem.
A właściciel starszej generacji głośnika? Z Bose Soundlink Mini II jest tak jak z dobrą kartą graficzną. Jeśli posiadany model oferuje wystarczający dla nas komfort gry, to nie ma powodu, by kupować zaraz nowy. A Bose Soundlink Mini to nadal bardzo dobrze grający sprzęt.
Czasem jednak są drobne smaczki, które sprawiają, że ten nowy produkt kusi - w Mini II może to być ładowanie przez USB i zestaw głośnomówiący (choć takie opcje ma i dużo tańszy Edifier MP233). Chcesz to mieć, musisz kupić. A jeśli Bose Soundlink Mini II to za duży wydatek, można zerknąć na ponad dwa razy tańszy Bose Soundlink Color.
Ocena końcowa:
- niewielkie wymiary,
- wysoka jakość wykonania,
- rewelacyjna jakość dźwięku,
- głębokie basy, zważywszy na rozmiar głośnika,
- wygodne przełączanie się pomiędzy sparowanymi urządzeniami Bluetooth,
- port AUX do połączenia przewodowego,
- funkcja asystentki głosowej,
- funkcja zestawu głośnomówiącego,
- ładowanie poprzez USB - także z powerbanku.
- cena,
- głos asystentki mógłby być przyjemniejszy,
- brak wizualnej sygnalizacji poziomu głośności.
Komentarze
4goo.gl/etTYga
Posiadam pierwsza generacje tego glosnika. Uzywan go juz od ponad roku. Byl ze mna na plazy, co wekend jest na przejazdzkach rowerowych itp. Sprawdza sie swietnie w kazdych warunkach. Nie ma co sie bac, ze ma sie doczynienia z jakas chinska zabawka. Nie czesto spotyka sie tak dobry produkt za dobra cene.