Nowe przygody Człowieka-Nietoperza to całkiem smaczny, ale niestety lekko już odgrzewany kotlet. Ma świetną fabułę, ale i wiele niezwykle irytujących błędów!
wciągająca fabuła, efektowne i w miarę wymagające walki, ulepszony tryb detektywa, mnogość zadań pobocznych, znakomity klimat, stary, sprawdzony pomysł na dobrą grę
Minusynieco opustoszałe miasto, liczne bugi techniczne utrudniające rozgrywkę
Arkham Origins przenosi nas do czasów, w których Batman nie współpracował jeszcze z komisarzem Gordonem, a o przestępcach takich jak Joker mało kto słyszał. Do rozgrywki wkraczamy w dwa lata po tym jak Bruce Wayne po raz pierwszy przywdział maskę Mrocznego Rycerza i wyruszył na krucjatę wymierzoną przeciwko złu panoszącemu się na ulicach Gotham City. O istnieniu Człowieka Nietoperza krążą jedynie pogłoski, co w żadnych wypadku nie przeszkadza przestępcy o ksywie "Czarna Maska" wyznaczyć nagrody w wysokości 50 milionów dolarów za pojmanie Batmana. Do tego zadania najmuje on najgroźniejszych bandziorów jaka nosiła matka Ziemia - z Banem, Deathstroke’iem i Świetlikiem na czele.
Nowe – stare Gotham
Choć od wydarzeń, które będą miały miejsce w pierwszej i drugiej części serii dzieli nas jeszcze sporo lat w starym Gotham niewiele się zmieniło. Nadal mamy dzielnice, pomiędzy którymi musimy się przemieszczać bacząc na ściany budynków nie do ominięcia, bramy i wielki most łączący dwie części miasta. Na dłuższą metę tego typu przeszkadzajki irytują, bo zmuszają do odnajdywania okrężnej drogi, co z czasem staje się nużące. Dla leniuchów dostępna jest oczywiście opcja szybkiej podróży, ale pojawia się ona dopiero po uprzednim unieszkodliwieniu wież komunikacyjnych zakłócających pracę urządzeń elektronicznych. Przy okazji tego zadania natknąłem się na pierwszy poważny błąd w grze, który pomimo licznych zgłoszeń zniecierpliwionych graczy do tej pory nie został usunięty. Jednej z wież po prostu nie da się unieszkodliwić, bo wtem u Batmana odzywa się artretyzm i nie potrafi on wejść do szybu wentylacyjnego. Nagle okazuje się, że jesteśmy w pułapce bez wyjścia i jedynym sposobem na dalszą zabawę jest wczytanie gry, od ostatniego zapisanego odcinka. Drobnych błędów, na które narzekają gracze jest niestety więcej. Sam straciłem niemal godzinę czasu na podejmowanie różnorakich prób wydostania się z przeróżnych dziwnych sytuacji. Nie wszystkie skrypty w Arkham Origins działają bowiem poprawnie i dla przykładu drzwi, które po sekwencji walki miały stanąć otworem, dalej tkwiły zamknięte na cztery spusty. Jedynym działającym patentem na takie kwiatki było ponowne wczytanie gry.
Przemierzając ulice, a właściwie dachy Gotham, co rusz napotykamy na bandy przestępców oraz grupki skorumpowanych policjantów. W tej kwestii niewiele się zmieniło. No może poza tym, że często ich pokonanie oznacza zaliczenie jakiegoś zadania pobocznego, których w Arkham Origins jest na pęczki. Czasami jest to zatrzymanie bandziorów na gorącym uczynku podczas popełniania przestępstwa, a czasami rozbrajanie ładunków Enigmy. Dość powiedzieć, że w chwili gdy zamknąłem główny wątek fabularny, podczas którego wykonałem jedynie kilkanaście misji dodatkowych, licznik pokazał mi zaledwie 29% ukończenia całej gry. Nieźle jak na 12 godzin zabawy. No ale wielka w tym zasługa wciągającej, choć nieco chaotycznej fabuły i starych sprawdzonych schematów rozgrywki. Nowości w nowym Batmanie nie ma niestety zbyt wiele. Niewątpliwie najciekawszą jest ulepszony tryb detektywa, z poziomu którego przeprowadzamy nasze prywatne śledztwa. Na miejscu zbrodni, za pomocą skanera odczytujemy dane z otoczenia i na ich podstawie składamy historię przestępstwa w jedną logiczną całość. Odkrywając kolejne kawałki układanki otrzymujemy dostęp do coraz to bardziej złożonej rekonstrukcji wydarzeń, którą możemy odtwarzać i w dowolny sposób przewijać. Widać twórcom nowego Batmana spodobało się Remember me.
W całym Gotham rozsianych jest także mnóstwo zadań związanych z innymi przestępcami znanymi doskonale fanom Batmana. Trafimy między innymi do fantasmagorycznego świata Szalonego Kapelusznika, który wywróci sposób prowadzenia rozgrywki do góry nogami. Bardziej prozaiczne zajęcia zapewnią nam Enigma z dziesiątkami swoich prostych zagadek czy Anarky podkładający bomby gdzie popadnie. Na dokładkę mamy jeszcze misje związane z Pingwinem, w których musimy odszukać i zniszczyć jego składy broni. I choć wszystkie te aktywności dają sporo frajdy nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wrzucono do gry nieco na siłę dopychając przy okazji kolanem.
Człowiek Gadżeciarz
Jeżeli graliście w poprzednie części Batmana i nie znudził się Wam jeszcze system prowadzenia walki, to mam dla Was doskonałą wiadomość. Arkham Origins oferuje dokładnie to samo, wprowadzając przy tym kilka ciekawych smaczków. Do grona gadżetów Mrocznego Rycerza dołączył między innymi zaczep pozwalający rozwieszać liny pomiędzy dwoma przeznaczonymi do tego punktami. Umożliwia on również łapanie przeciwników z pewnej odległości i wieszanie ich na wystających gzymsach. Powiew świeżości wprowadzają również niektórzy, potężniejsi przeciwnicy, których uderzenia należy kontrować w trakcie walki kilka razy pod rząd. Dzięki temu sekwencje ciosów wyglądają jeszcze efektowniej.
Nie zmienia to jednak faktu, że walka w nowym Batmanie wygląda niemal identycznie co w poprzednich częściach. W dalszym ciągu niezwykle istotne jest zdobycie jak najwyższego mnożnika, który pozwoli aktywować jeszcze bardziej skomplikowane kombinacje, czy też wyjątkowo praktyczny gadżet - rękawice elektryczne. Oczywiście, za każdą pomyślnie ukończoną potyczkę nagradzani jesteśmy punktami doświadczenia w ilości tym większej, im bardziej efektywnie i efektownie ją prowadziliśmy.
Stopniowo odblokowywane gadżety i ulepszenia postaci, które sami wybieramy spośród trzech dostępnych kategorii dodają rozgrywce wigoru i zmuszają do poszukiwania wyzwań pobocznych. Część z modyfikacji jest bowiem nagrodą za wykonanie konkretnych misji. W tym także treningowych aktywowanych z poziomu jaskini Człowieka Nietoperza, do której, o dziwo, mamy teraz dostęp. Innym sposobem na zwiększanie siły bojowej naszej postaci jest system mrocznego rycerza, który stawia przed graczem jeszcze więcej wyzwań (łącznie aż sześćdziesiąt).
Pomimo niedoróbek wigilijną opowieść z Gotham City śledzimy z zapartym tchem zastanawiając się co tym razem szykuje dla nas tajemniczy oponent i kim tak naprawdę jest Czarna Maska. Raz na jakiś czas, przy okazji stoczymy walki z wynajętymi przez niego zabójcami, które jednak są bardzo nierówne. Z jednej strony pojedynek ze Świetlikiem sprowadza się do operowania dwoma klawiszami na krzyż, z drugiej - starcia z Banem wywołują częstokroć zgrzytanie zębów i niemałą frustrację. Bardzo efektownie wypada za to wymiana ciosów z Deathstroke’iem, która jest chyba najciekawszą w grze.
Smaczna strawa, ale talerz dziurawy
Studio odpowiedzialne za nowego Batmana stworzyło grę wyglądającą dokładnie tak samo jak dwie poprzednie części serii. Zrobiono tak w obawie o to, żeby nie psuć czegoś, co do tej pory zgarniało wysokie oceny zarówno mediów, jak i graczy. Niestety, gdzieś po drodze zapomniano, że branża gier nie stoi w miejscu, a fani serii z każdą kolejną częścią oczekują czegoś więcej niż powielania starych schematów. Błędy, które popełniono przy produkcją rzutują na ostateczny obraz gry, który dobijają usterki związane z niedziałającymi skryptami i szereg mniejszych bądź większych irytujących błędów technicznych. Nie oszukujmy się, nawet najlepszy, najbardziej widowiskowy system walki po kilku latach ciągłego eksploatowania może się znudzić. Brak świeżych pomysłów nie zrekompensuje zaś ani ciekawa fabuła ani dobra gra aktorska osób podkładających głosy pod uwielbiane postacie czy też cała masa zadań do wykonania. I choćby dlatego nowy Batman to cień swoich poprzedników. Nie oznacza to oczywiście, że miłośnicy serii zawiodą się na tej produkcji, bo nie licząc błędów jest ona całkiem przyzwoicie wykonana. Nie sposób oprzeć się jednak wrażeniu, że bliżej jej do rozbudowanego dodatku DLC niż pełnoprawnego produktu, który w zamierzeniach miał stanowić bardzo szumne otwarcie historii Mrocznego Rycerza. No cóż, wyszło jak wyszło…
Moja ocena: | |
Grafika: | dobry |
Dźwięk: | dobry |
Grywalność: | zadowalający |
Ogólna ocena: | |
Sugerowana cena w dniu publikacji testu: ok. 109 zł | |
Komentarze
32Nie rozumiem niektórych osób, które zarzucają tej grze, że nie wprowadza żadnych rewolucyjnych rozwiązań. Ludzie rewolucja w grach wideo zacznie się dopiero wtedy gdy zostanie wymyślony jakiś zupełnie nowych sposób kontrolowania gry. Póki co wszystkie gry są do siebie podobne. Te same zarzuty czytałem w recenzjach najnowszego Tomb Ridera, który jest przecież wyśmienitą grą:
„Gra fajna, ale w sumie nie wprowadza nic nowego no bo przecież system strzelania co prawda bardzo przyjemny, ale podobny do Uncharted, fabuła też podobna do Uncharted, a zagadki logiczne za łatwe, poza tym grę można przejść w zaledwie 10 godz. ( sic! )”
– kiedy niektórzy recenzenci gier zrozumieją, że 1
I ogromny plus za to, że Batman nadal jest prawdziwym Batmanem :-)
Pzdr
Jak już pisałem wcześniej ta gra oferuje to co Arkham City tylko w dużo większej ilości.
Rewolucji oczywiście nie ma. Ci, których oczekiwali, że w tej części Batman poleci w kosmos, zmieni orbitę ziemi albo poprzestawia kontynenty rzeczywiście mogą poczuć się trochę zawiedzeni :)
kiedy niektórzy recenzenci gier zrozumieją, że 10 godz. To dla współczesnego – dorosłego gracza – bardzo dużo! Mało która pracująca osoba może poświecić na giereczki więcej niż 10 godz. W tygodniu !