Jedna z ostoi piractwa przeciwko piratom.
W ostatnich tygodniach użytkownicy korzystający z bezpłatnych usług serwisu hostingującego pliki RapidShare mieli poważne powody do narzekania. Jak się okazuje ten popularny serwis drastycznie ograniczył prędkość pobierania plików.
Wśród często powtarzanych teorii przyczynowych takiego działania serwisu, użytkownicy wielokrotnie wskazują chęć zachęcania do korzystania z płatnych kont premium, pozbawionych większych ograniczeń prędkościowych. Takie działanie mogłoby być podyktowane czysto ekonomicznymi względami, gdyż darmowi użytkownicy generują zyski jedynie z reklam, a wykupujący pakiet premium również swego rodzaju abonament. Inne zaś teorie zdają się jednoznacznie wskazywać na celowe działanie, mające na celu ograniczenie piractwa komputerowego.
W ostatnich miesiącach przez sieć przeszła istna burza, po zamknięciu przez FBI serwisu Megaupload, w następstwie tego wśród podobnych usługodawców wybuchła panika. Wiele serwisów umożliwiających bezpłatne udostępnianie hurtowych ilości plików zakończyło swoją działalność lub w sposób znaczny ją ograniczyło. Niektóre serwisy ograniczyły się do zmiany swojej polityki, inne zaś zrezygnowały z programów partnerskich, dzięki którym użytkownicy mogli czerpać realne korzyści z tytułu pobierania przez inne osoby, wgranych przez nich plików. Taka praktyka często przyciągała uwagę organów ścigania, które często kwalifikowały wspomniane działania jako paserstwo programu komputerowego, w polskim Kodeksie Karnym art. 293 par. 1.
Taką działalnością serwisy hostujące pliki chciały zwyczajnie odwrócić od siebie uwagę organów ścigania. Dlatego użytkownicy rozpoczęli poszukiwania alternatywnych serwisów oferujących podobne usługi. Mimo fali pojawiających się nowych serwisów, na nowo sympatię zdobył popularny niegdyś serwis RapidShare. Jednak po okresie re-popularności serwis zawiódł oczekiwania użytkowników. Otóż prędkość pobierania dla darmowych użytkowników została ograniczona do zaledwie 30kb/s. Mimo wszystko osoby korzystające z płatnych kont, w dalszym ciągu mogą cieszyć się brakiem ograniczeń w prędkości pobierania.
Ostatecznie okazało się, że przyczyną jest walka z piractwem. Szwajcarska spółka RapidShare swoją decyzję niedawno uargumentowała nagłym wzrostem ruchu wśród darmowych użytkowników, a co za tym idzie również nagłym wzrostem nadużyć, które co prawda towarzyszyły serwisowi od początków jego istnienia. Mimo wszystko nigdy nie na taką skalę, dlatego serwis celem ochrony szeroko pojętych praw autorskich zdecydował się na tak drastyczny krok.
Zdaniem serwisu istnieje bardzo wyraźny związek pomiędzy osobami korzystającymi z darmowych usług serwisu a piratami. Spółka twierdzi, że osoby lubiące piractwo nie chcą płacić, a osoby korzystające z legalnych plików wręcz przeciwnie. Dlatego wprowadzenie ograniczeń prędkości pobierania plików dla darmowych użytkowników powinno dotkną jedynie piratów i znacząco zmniejszyć ilość naruszeń, co wiąże się z przejściem osób pobierających nielegalne pliki do innych serwisów.
Co ciekawe, firma umożliwiła pobieranie legalnych plików przez darmowych użytkowników z wysokimi prędkościami. RapidShare powoli wprowadza specjalny program deregulacji mający znieść dotychczasowe ograniczenia z legalnych użytkowników. Osoby przesyłające pliki w ten sposób musiałyby wyrazić zgodę na kontrolę legalności wgrywanych plików, w ten sposób pracownicy serwisy mogliby zdjąć ograniczenia prędkości z legalnych plików, aby nie uderzać w uczciwych, korzystających z bezpłatnych usług serwisu osób.
W ostatnich tygodniach RapidShare wyraźnie intensyfikuje swoje działania w celu ochrony praw autorskich. Nikogo to raczej nie powinno dziwić, w końcu właściciele RS nie chcą podzielić losu zamkniętego Megaupload.
Czy waszym zdaniem ograniczenie prędkości pobierania plików to dobry sposób na walkę z piractwem?
Więcej o serwisach Internetowych:
- Gwarancja prędkości minimalnej Internetu budzi sprzeciw operatorów
- The Pirate Bay przestanie udostępniać torrenty
- Facebook: miliard użytkowników w sierpniu
- Internet bez cenzury w planach hakerów
- Google oszukiwało: surowo karze samo siebie
Źródło: TorrentFreak
Komentarze
52Kilka lat temu faktycznie rapid coś znaczył, gdy zaczęli kasować pliki całe towarzystwo przerzuciło się na hotfile, fileserve, filesonic, megaupload.
Po ostatniej aferze znów nastąpiła zmiana teraz prym wiodą hellshare, netload, turbobit i ul.
Zmiana "popularności" serwisów hostujących w internecie zabiera jakieś 2 tygodnie, a więc jest to proces bardzo dynamiczny. Później wszystko wraca do normy.
Z punktu widzenia użytkowania nie ma różnicy, czy ściąga z rapidshre, hotfile czy hellshare. Jak się władzy USA nie podoba, że firmy tam płacą podatki, to mogą się przenieść gdzieś indziej. To nie jest tak duży rynek jak rynek ropy naftowej, więc kraj bananowy nie musi się obawiać inwazji militarnej.
okazalo sie jednak ze zmiana trwala moze tydzien lub dwa, poza zamknieciem megaupload i ograniczeniem filesonic hostingi przetrwaly. kilka tych mniej znaczacych zajelo miejsce fs i mu.
dzis widac wyraznie ze akcja uderzenia w megaupload nie byla czyms wiecej - nie byla skoordynowana w sposob ktory mial cos zmienic, a przeciez mogla byc. chodzilo raczej o zalatwienie partykularnych interesow kilku koncernow branzy muzycznej, dla ktorych nowe pomysly kim dot coma mogly byc gwozdziem do trumny.
a rapidshare?
ustanowilo model biznesowy ktory wielu chetnie podchwycilo. przy tym trzeba pogratulowac tworcom rs ze udalo im sie tak dlugo przetrwac pomimo wielu procesow sadowych. co by nie mowic o rs, nie mozna odmowic im skutecznosci z jaka potrafia publicznie umywac ręce. akcja z ograniczeniem predkosci darmowych uzytkownikow ma swoje oczywiste drugie dno - chcesz sciagac to plac. a powiedziec ze rapidshare walczy z piractwem to tak samo jak powiedziec ze kibole pilnuja porzadku na stadionach.
"Co ciekawe, firma umożliwiła pobieranie legalnych plików przez darmowych użytkowników z wysokimi prędkościami"
W koncu jak to jest? Bo nie kumam.
Ludziom się poprostu w tyłkach przewraca.
Czy 100kb/s czy 30kb/s