Naughty Dog mierzyło wysoko. Nowe przygody Nathana Drake’a miały być wyjątkowe. I są, choć to mało powiedziane. Uncharted 4 to genialne zwieńczenie serii.
intrygująco opowiadana historia; świetna oprawa wizualna; zapierające dech duże lokacje; absolutnie fantastyczne przywiązanie do detali (grafika i animacje); nieco większa swoboda w wyborze drogi do celu; ciekawe zagadki logiczne; znana i lubiana mechanika rozgrywki z ulepszeniami (linka z hakiem); możliwość cichej eliminacji przeciwników; niemal doskonały polski dubbing (Jarosław Boberek znów zarządził!); bardzo grywalny tryb wieloosobowy
Minusywybiórcza sztuczna inteligencja; sporadyczne błędy techniczne
Pierwsze Uncharted na Playstation 3 zmieniło oblicze elektronicznej rozrywki pokazując jak powinny wyglądać współczesne przygodowe gry akcji. Skutek tego taki, że nawet największa konkurentka Nathana Drake’a – panna Lara Croft musiała oddać mu pola. Przynajmniej na parę dobrych lat, do czasu przejścia metamorfozy i restartu serii Tomb Raider. Jednak wraz z nadejściem długo oczekiwanego Uncharted 4 na Playstation 4 wszystko się zmieni. Musi. I to na lepsze, bo Naughty Dog znów pokazało kto tu rządzi.
Ahoj, przygodo!
Nie ma gry o Nathanie Drake’u bez podszytej tajemnicą legendy o skrzętnie ukrytym skarbie, widmie niebotycznych, choć nie do końca pewnych bogactw, podróży po świecie i... wyjątkowo niebezpiecznej konkurencji. Tym razem wszystko kręci się wokół domniemanej zdobyczy kapitana Henry’ego Avery’ego, jednego z najsłynniejszych piratów XVII wieku. W zuchwałym napadzie na konwój indyjskich statków zgarnął on niemałą pulę wartą wówczas około 600 tysięcy funtów. Jest więc o co walczyć.
Jednak nasz bohater początkowo ani myśli o kolejnych wojażach. Od poprzedniej jego przygody minęło kilka lat, w czasie których postanowił się ustatkować u boku Eleny. Obecnie ma „normalną” pracę i wiedzie raczej spokojne, nudne życie.
Wszystko się zmienia gdy nagle do jego drzwi puka Sam Drake, brat którego Nathan zdążył pochować 15 lat wcześniej. Ale tyle to zapewne już sami wiecie, jeśli tylko śledziliście doniesienia o Uncharted 4. Czas opowiedzieć o samej grze.
Fabuła wydaje się dość sztampowa i raczej mało porywająca. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, a ściślej w sposobie podania nam tej historii. Nawet najdalsza podróż zaczyna się bowiem od pierwszego kroku, a ten w Uncharted 4 jest niczym trzęsienie ziemi.
Hitchcock byłby dumny
Przez lata Naughty Dog do perfekcji opanowało swój reżyserski warsztat stając się prawdziwym mistrzem podkręcania tempa rozgrywki. W każdej kolejnej odsłonie Uncharted iście hollywoodzkie akcje dozowane nam były w takich ilościach, że nawet Indiana Jones rumienił się ze wstydu.
Ten specyficzny drapieżny pazur „czwórka” pokazuje nam już starcie wrzucając nas w sam środek sztormu, na miotaną falami niewielką łajbę, na którą polują łodzie pełne uzbrojonych po zęby przeciwników. I choć nie miałem pojęcia kto, po co i dlaczego dawno nie czułem takiego skoku adrenaliny.
Oczywiście, jak można się domyślić nie jest to początek całej historii, a jedynie spektakularne jej otwarcie. Po chwili opowieść wraca na właściwe tory, choć w przypadku Uncharted 4 nie musi to wcale oznaczać chronologii. Dość powiedzieć , nie psując Wam zabawy z samodzielnego przeżycia tej niesamowitej przygody, że kilka razy przeniesiecie się w przeszłość poznając zarówno historię rodziny Drake’ów jak i wydarzenia, które na 15 lat pozostawiły w Nathanie poczucie winy.
Co ciekawe, tym razem akcja nie goni akcji. Owszem, zdarzają się w Uncharted 4 dynamiczne sceny trwające po kilkanaście minut, ale sporo rozgrywki to typowe, dużo spokojniejsze poszukiwanie śladów bądź drogi, z jednoczesnym rozwiązywaniem łamigłówek. O dziwo, nie wpływa to negatywnie na tempo rozgrywki. Zawsze jest bowiem co robić. Bujanie się na lince z hakiem by dotrzeć do dalej położonych grani też nieźle podkręca emocje.
Twórcy potrafili zbudować napięcie nawet wokół występujących tu i ówdzie bardziej skomplikowanych zagadek logicznych. Skrywające piracką tajemnice mechanizmy Avery’ego, co prawda prostsze niż łamigłówki z poprzednich części serii, są pięknie wkomponowane w całą przygodę.
Nieważne czy kręcimy korbami, kołem sterowym czy we właściwej kolejności bijemy w dzwony albo zgadujemy ułożenie pirackich symboli korzystając z wydzieranki w naszym dzienniku zawsze z tyłu głowy towarzyszy nam chęć jak najszybszego pokonania tej przeszkody, by móc zobaczyć co będzie dalej.
Z walkami bywa podobnie. Bywa, bo niektóre same w sobie dostarczają niebywałych pokładów frajdy. Ogromna w tym zasługa bardziej otwartego świata, możliwości ukrywania się w wysokiej trawie i wykorzystania linki z hakiem. Teraz możemy spokojnie zakraść się do nieświadomego przeciwnika, aby po cichu go wyeliminować bądź widowiskowo spaść na niego z powietrza w odpowiednim momencie puszczając się liny.
Piękny jest ten świat
Pamiętacie jak przy okazji moich wrażeń z przedpremierowego pokazu nowych przygód Nathana Drake’a zachwycałem się krajobrazem Madagaskaru i całą masą detali, od błota osadzającego się na oponach Jeepa, poprzez podrywające się do lotu ptaki, aż po przesuwający się kanister zamontowany na tylnej klapie pojazdu? Cóż, w finalnej wersji jest tego znacznie, znacznie więcej.
Krótko - Uncharted 4 to graficzny majstersztyk. Patrząc na to jak wyglądają animacje postaci, jak brudzą im się stroje, jak zachowuje się samochód podczas korzystania z wyciągarki Naughty Dog należą się owacje na stojąco. Takiej dbałości o szczegóły dawno w grach nie widziałem. Żeby nie być gołosłownym przytoczę tu przykład jednoczesnej wspinaczki Sama i Nathana po budynku.
W pewnej chwili chciałem uciec spod ostrzału chowając się za narożnik. Na drodze stał mi jednak, a właściwie wisiał na gzymsie Sam. W większości gier byłaby to przeszkoda nie do pokonania. W Uncharted 4 Nathan przeszedł po ciele Sama wdrapując mu się na plecy i przechodząc dalej. Efekt? 10 sekund opadu szczęki.
Gdyby zresztą zliczyć ile razy wgapiałem się w telewizor odkładając na bok pada i chłonąc absolutnie przecudne krajobrazy i fantastycznie zaprojektowane lokacje wyszłoby z tego dobrych kilkadziesiąt minut. Idę o zakład, że sami dołożycie do tego jeszcze kilka kwadransów bawiąc się zaimplementowanym tu trybem foto.
Żeby nie było, że wygłaszam pod adresem Uncharted 4 wyłącznie pochwalne peany kilka rzeczy psuło mi nieco świetny odbiór tej produkcji. Po pierwsze – błędy graficzne. Zdarza się niestety, że powaleni przeciwnicy zostawiają wiszącą w powietrzu broń bądź granaty.
Pod drugie – dość wybiórcza sztuczna inteligencja naszych kompanów i przeciwników. To akurat bolączka chyba wszystkich odsłon Uncharted. W czwórce może jednak dodatkowo drażnić ze względu otwarty teren i kilka dróg do celu. W takiej sytuacji dziwić może fakt, że nasi kompani wybierają ścieżkę widoczną dla przeciwników, którzy, całe szczęście, udają że ich nie widzą.
Po trzecie i ostatnie – dubbing. Choć polska wersja Uncharted 4 przygotowana została wyjątkowo profesjonalne, a Jarosław Boberek wręcz przechodzi sam siebie, na tle jego wyczynów głosy naszych głównych oponentów – Rafe’a Adlera i Nadine Ross brzmią trochę blado. Przynajmniej dla mnie. Kwestia gustu.
Wieloosobowy rollercoaster
Co prawda gry z serii Uncharted kupuje się przede wszystkim dla fabuły, a nie trybu wieloosobowego miło widzieć, że twórcy i tym razem zadbali o miłośników sieciowych potyczek. Jakby nie patrzeć dwie poprzednie części wciąż cieszą się powodzeniem tej społeczności. Czy przerzuci się ona do Uncharted 4? Bardzo możliwe. Nowa gra ma w zanadrzu kilka ciekawych patentów.
I tak linka z hakiem pozwala w niemal nieograniczony sposób „zagospodarować” wszystkie miejscówki na mapie, nawet te zdawałoby się niedostępne. Poza tym to świetne narzędzie do błyskawicznego nokautu niczego nieprzeczuwających przeciwników.
Ciekawie przedstawia się też możliwość wezwania pomocnika, który stanie u naszego boku podczas walki. Niezależnie czy będzie to snajper, medyk, łowca czy uzbrojony po zęby brutal jego pojawienie się na polu bitwy może zmienić jej przebieg. Idealnym uzupełnieniem tego wszystkiego wydają się specjalne artefakty, których możliwości mogliśmy poznać już podczas otwartych beta testów.
Z racji ogrywania gry przed premierą nie miałem ani zbyt wielu okazji do rozgryzania tajników trybu multiplayer ani wystarczającej liczby chętnych do szybkiego toczenia sieciowych pojedynków. Te kilkanaście starć, które stoczyłem utwierdziło mnie w przekonaniu, że potencjał drzemie tu spory. Ciekawe jak dalej rozwinie się ten tryb.
Uncharted 4 – idealny powód zakupu konsoli
Bez dwóch zdań Nathan Drake żegna się w pięknym stylu. Playstation 4 ma zaś kolejny ogromny hit. Ale czy ktoś w to wątpił? No dobrze, ja nieco się obawiałem. Wystarczyło jednak kilkanaście minut z Uncharted 4, by wątpliwości wynikające z nieco bardziej otwartego świata wyparowały jak kamfora.
Miło patrzeć jaką drogę pokonała ta seria – od niezłej, obfitującej w kinowe emocje przygodówki do niemalże wysokobudżetowego filmu przygodowego, w którym nie liczy się wyłącznie pompująca adrenalinę akcja, ale i relacje między bohaterami czy wręcz targające nimi emocje. Bo taki właśnie jest Uncharted 4: Kres Złodzieja. Dla niego warto mieć Playstation 4.
Ocena końcowa:
- intrygująco opowiadana historia
- świetna oprawa wizualna
- zapierające dech sporej wielkości lokacje
- absolutnie fantastyczne przywiązanie do detali (grafika i animacje)
- nieco większa swoboda w wyborze drogi do celu
- ciekawe zagadki logiczne
- znana i lubiana mechanika rozgrywki z ulepszeniami (np. linka z hakiem)
- możliwość cichej eliminacji przeciwników
- niemal doskonały polski dubbing (Jarosław Boberek znów zarządził!!)
- grywalny tryb wieloosobowy
- wybiórcza sztuczna inteligencja kompanów i przeciwników
- sporadyczne błędy techniczne
- Grafika:
super - Dźwięk:
dobry plus - Grywalność:
super
Zdjęcia z gry pochodzą od oficjalnego dystrybutora Uncharted 4: Kres Złodzieja - firmy Sony Computer Entertainment Polska.
Komentarze
182https://www.youtube.com/watch?v=ouBvmOpjUm4
Cytat:
"Jeśli jakiś zatwardziały pecetowiec robiący sobie dobrze na hasło 4K zacznie swój kolejny monolog o wyższości blaszaków nad konsolami, pokażcie mu Uncharted 4 i dzwońcie po proktologa. Pęknięta żyłka pierdząca wywołana niekontrolowanymi pokładami złości, frustracji i niedowierzania gwarantowana. To produkcja, przy której nawet niewierzący zawołają - "boże jak to wygląda". Krajobrazy tropikalnych wysp porośniętych dżunglą i otoczonych błękitną wodą, górskie szczyty skąpane we mgle i śniegu, gesto zaludnione miasteczko położone u stóp ogromnego wulkanu czy niezwykle sugestywne hiszpańskie więzienie o zaostrzonym rygorze - tego obecna generacja konsol jeszcze nie widziała. Nie widziała też jednej z najbardziej spektakularnych tropikalnych burz targających okolicznymi drzewami i zalewających ekran rzęsistym deszczem. Czego tu zresztą nie ma. Ogromna luksusowa górska rezydencja oświetlona zachodzącym słońcem kontrastuje z dziewiczymi klifami wystającymi nad taflę oceanu w pełnej zabytkowych twierdz Szkocji. To jak jedna wielka wycieczka dookoła świata w doborowym towarzystwie. W jednej chwili zwiedzamy sobie ogromne targowisko przepychając się w tłumie ludzi, w drugiej zaś eksplorujemy zapomniane grobowce z pochodnią w łapie. A ostatnie rozdziały to już prawdziwa orgia dla narządu wzroku. Półotwarty świat sprawia, że do widocznych na horyzoncie budowli wcześniej czy później docieramy podziwiając po drodze kunszt grafików z Naughty Dog. Tak wiele chciałbym Wam zdradzić, tak wiele napisać, ale nie zrobię tego - niektóre lokacje musicie po prostu odkryć sami. Jestem jednak pewien, że szczęki będziecie regularnie szukali pod stołem"
GOTY 2016.
To jakas kpina jest, masakrycznie pocieli ta gre...
http://g4mers.pl/content.php?8454-Downgrade-w-Uncharted-4
https://www.youtube.com/watch?v=ouBvmOpjUm4
Wiadomo, większość zagra wiele razy i do tego jest multiplayer, ale i tak jak dla mnie drobny zgrzyt.
przeciez to wyglada co najwyzej srednio, cos jak gry na pc z 2010 roku :)
Order
https://zapodaj.net/images/d669a7b8a97d8.png
U4 buahahahahhaah
https://zapodaj.net/images/5ace3ca26a4f2.png
Jeszcze troche detali budownictwa udało mi się uchwycić na zdjęciach.
Order
https://zapodaj.net/images/34165f875ed64.png
U4 buahahahhhaa
https://zapodaj.net/images/d0920171989e6.png
A co do fps i rozdzielczości... wy nie macie podłączonej konsoli w Cross Fire ?
Do do samego U4.. zakupiłem 2 dni temu i jako dosc konkretny krytyk co do grafik itp smiem twierdzic ze mnie ta gra rozniosla na lopatki. Grafika jest przecudowna dawno tak sie nie jaralem obrazem.. dodajac do tego zajebista gre mamy idealne polaczenie. Kupowac na slepo nie zalowac hajsu na prawde konrketna robota. Najladniejsza gra jaka widzialem bezapelacyjnie