Myślicie, że w kwestii gier Xbox osiadł na laurach? Nic z tych rzeczy, on się dopiero rozkręca. Nad nowymi tytułami dla ekosystemu Xboxa pracuje bowiem już ponad 4000 deweloperów, z 67 krajów. Niedawno mogliśmy zobaczyć, jak prezentują się 3 z nich. Poznajcie nasze wrażenia.
Microsoft coraz mocniej pręży muskuły. Co do tego chyba nie ma wątpliwości, prawda? Zakup Bethesdy (wraz z całym ZeniMax Media), pogłoski o przejęciu, którego z polskich studiów czy rozmowach ze Square Enix – widać, że plany giganta z Redmond są dalekosiężne. Tego typu akcje nie są bowiem obliczone na natychmiastowe rezultaty, a raczej wzmocnienie Xbox Series X oraz całego ekosystemu Xboxa w przyszłości.
Mimo to pierwsze rezultaty ekspansyjnej polityki Microsoftu już powoli daje się zauważyć. Gdzie? A choćby w przygotowywanych grach, które w tym roku zasilą Xboxa i Xbox Game Passa. Podczas niedawnego pokazu dla prasy widzieliśmy trzy takie potencjalne perełki – Edge of Eternity, The Ascent i 12 Minutes. Kojarzycie tytuły? Nie? To koniecznie przeczytajcie nasze krótkie wrażenia z każdego z nich. Kto wie, może akurat czegoś takiego Wam na Xboxach i pecetach (bo przecież to ten ekosystem) brakowało.
Edge of Eternity – japońskie RPG… prosto z Francji
Co prawda, pokaz tejże gry nie zrobił na mnie szczególnie porażającego wrażenia, ale sądząc po całkiem entuzjastycznym przyjęciu wczesnego dostępu na Steamie (gdzie trafiła pod koniec 2018 roku) potencjał jest tu ogromny. I nie chodzi tylko o klimat podobny do starszych odsłon Final Fatasy.
Edge of Eternity ma całkiem niezły pomysł na siebie łącząc klasykę z nowoczesnością. Między innymi dlatego twórcy gry zdecydowali się na bardziej odschoolowy, turowy system walki, ale realizowany na „heksach”, dla większej swobody taktycznej. Jest też oczywiście olbrzymi świat do eksploracji i całkiem niezła fabuła.
Wszystko to brzmi i wygląda naprawdę nieźle, choć jak dla mnie wciąż trochę za dużo tu skrajności. Prezentowane fragmenty zaczynały się świetnie, od naprawdę pięknych miejscówek. Wystarczyło jednak przejść parę kroków dalej, by cały ten przepych graficzny zamienił się w coś co równie dobrze mogłoby pochodzić z poprzednich generacji.
Być może taki już urok tego tytułu, skoro ma on być swoistym ukłonem w kierunku dawnych legend jRPG. Jeśli Wam to odpowiada i jesteście skłonni zaryzykować to musicie wiedzieć, że na pecetach Edge of Eternity swoją oficjalną premierę, oznaczającą wyjście z wczesnego dostępu, będzie miało już 8 czerwca 2021. Konsole na swoją wersję będą niestety musiały jeszcze poczekać, mniej więcej do końca tego roku. W zamian za to jednak tytuł ten w tym samym momencie pojawi się w Xbox Game Pass.
The Ascent – ukłon w stronę growych dinozaurów?
Wspomnicie moje słowa - ta gra będzie wymiatać. To więcej niż pewne. I nie mam tu na myśli jedynie grafiki, która, co tu dużo pisać, powoduje opad szczęki. Pamiętacie Crusader: No Remorse albo Crusader: No Regret? Jeśli tak, to pomnóżcie tamtą grę razy 100 000, a otrzymacie The Ascent.
Nie myślcie jednak, że to jedynie prosta jak budowa cepa strzelanka, gdzie „walimy” do wszystkiego co się rusza w zasięgu naszego wzroku. The Ascent oferuje bowiem cyberpunkowy świat przypominający ten z Blade Runnera bądź naszego rodzimego Cyberpunka 2077, z klimatycznymi dzielnicami pełnymi bogu ducha winnych przechodniów, tyle że w rzucie izometrycznym.
Niby strzelać możemy wszędzie, ale zawsze wywoła to stosowną reakcje np. uciekających w panice ludzi. Tymczasem naszym głównym celem będzie tu wykonywanie najróżniejszych zadań, które wspólnie tworzą jakąś tam opowieść. Jaką? Na razie niewiele o tym wiadomo, choć sądząc po klimatycznych przerywnikach filmowych fabuła może tu być całkiem interesująca.
Warto dodać, co twórcy zresztą mocno podkreślali, że gracze będą tu mieli spore możliwości personalizacji swoich bohatera, zmian jego wszczepów i wykorzystywanego arsenału. Do tego dochodzi jeszcze arcyciekawa mechanika unoszenia broni zza zasłon oraz czteroosobowa kooperacja, która, jak dla mnie, będzie tutaj wisienką na torcie. Oczywiście, poziom trudności gry będzie zależeć od wielkości drużyny, ale to w zasadzie standard.
W zasadzie jedyny zgrzyt podczas pokazu The Ascent to brak jakiejkolwiek wzmianki o terminie premiery. Na pewno będzie to 2021 rok. Na pewno też gra już w dniu swojego debiutu pojawi się w Xbox Game Pass. Jest więc na co czekać.
12 Minutes - thriller, który Cię zaskoczy
Ta niesamowicie kameralna produkcja zwróciła moją uwagę już dwa lata temu, podczas poprzedzającej targi E3 konferencji Microsoftu. Niby skromna przygodówka point’n’click, której akcja cały czas rozgrywa się będzie w „czterech ścianach” niewielkiego mieszkania, ale jakże błyskotliwa wykonana. I nie chodzi mi tu tylko o fenomenalną obsadę głosową, o którą zadbali James McAvoy, Daisy Ridley i Willem Dafoe.
To co czyni ten interaktywny thriller wyjątkowym to 12 minutowa pętla czasowa, w której zostaje uwięziony nasz bohater, a która zawsze kończy się napadem i tragedią. Jak się z niej wyrwać? Co zrobić by ocalić siebie i ukochaną kobietę? I co to w ogóle za człowiek, który stale ich atakuje?
Odpowiedzi na te pytania dostarczy nam przeżywanie w kółko owych 12 minut i szukanie sposobu, by coś rozegrać inaczej. Bo choć każda śmierć cofa nas tutaj do początku historii, to jednak zachowujemy przy tym wcześniej zdobytą wiedzę. Dzięki temu pojawiają się nam nowe opcje dialogowe i nowe możliwości.
Nie myślcie jednak, że uniknięcie konfrontacji z tajemniczym osobnikiem granym przez Willema Dafoe będzie tutaj proste. Każda dokonana przez nas zmiana wywołuje bowiem stosowną reakcje napastnika. W czasie pokazu widzieliśmy co stanie, gdy spróbujemy schować się w łazience i odeprzeć atak przy użyciu noża. Sytuacja co prawda się zmieniła, ale efekt końcowy już nie.
Wszystko w 12 Minutes ma więc zależeć od drobnych, niewielkich decyzji podjętych przed atakiem. I właśnie to plus fenomenalny klimat absolutnie mnie oczarowało. Niesamowicie odczuwalna jest tutaj świadomość tego co zaraz najprawdopodobniej nastąpi.
Oj, czekam na ten tytuł z wypiekami na twarzy. Dobra wiadomość jest taka, że prace nad nim są już niemal zakończone. Zła – że wciąż nie wiadomo, kiedy dokładnie będzie premiera. Jedna rzecz z pewnością uraduje pewnie sporą część naszych rodzimych graczy – 12 Minutes będzie po polsku!
Może Cię również zainteresować:
- Darmowe gry na Xbox będą darmowe
- Diabli nadali, czyli testujemy alfę Diablo Immortal i porównujemy ustawienia graficzne
- Kupiłeś Xbox Series X? No to w te gry powinieneś zagrać!
Komentarze
8Jakiego asa ? Co najwyżej waleta
za to strzelanka wygląda całkiem spoko