Czy obiektyw tele o jasności f/11 ma sens w fotografii? Jesteś w błędzie gdy w to wątpisz
Canon wraz z aparatami EOS R6 i R5 wprowadził do swojego portfolio dwa stałoogniskowe superteleobiektywy systemu RF 800 i 600mm. Wyróżniają się one bardzo małą jasnością, która wynosi aż f/11. I jak pokazała praktyka, odwrotnie proporcjonalną do możliwości tych szkieł.
Po czym można poznać fotograficznego laika? Po tym, że przywiązuje większą wagę do parametrów sprzętu niż do tego co może za jego pomocą osiągnąć. Owszem, dobry aparat i dobry obiektyw są konieczne, by fotografie były udane w każdej sytuacji. Również w tym tekście potwierdzę ten pogląd. Jednocześnie obalę powszechne wsród wielu amatorów przekonanie, że tylko obiektywy o dużej jasności nadają się do ciekawej fotografii.
To właśnie jasność obiektywu jest jednym z elementów, który wyznacza jego klasę. I słusznie, bo dużo wygodniej fotografuje się na koncercie obiektywem ze światłem f/2,8 niż f/6,3, portrety mają ładniej rozmyte tło przy jasności f/1,8 niż f/4. Za jasnością powinna stać także dobrej jakości optyka, a to oznacza, że albo mamy tanie obiektywy f/2,8, z których zdjęcia są słabe, albo drogie szkła f/2,8, z których fotografie budzą respekt. Do tego trzeba dodać też umiejętności fotografującego, bez których dobrych zdjęć nie będzie.
Superteleobiektyw o jasności f/11. Czy to ma sens? A jeśli tak to kiedy?
Wyobraźcie sobie jednak obiektyw o jasności f/11. Jak ma się on do obiektywu o jasności f/2,8? Otóż po podłączeniu go do aparatu, na matrycę pada aż 16 razy mniej światła. To oznacza, że aby uzyskać podobnie naświetlone zdjęcie potrzeba albo mocno wydłużonego czasu naświetlania, albo bardzo podniesionej czułości ISO. Poza tym obiektyw z f/11 choć sprawi, że łatwiej będzie o trafioną w punkt ostrość (tak duża przysłona zwiększa głębię pola), to nie zapewni nam tak ładnej plastyki obrazu. Plastyka to ogół wszystkich cech obrazu, które decydują o zarysowaniu konturów obiektów i rozmyciu obiektów poza głębią ostrości. Utożsamiana z węższym znaczeniowo pojęciem bokeh.
Podglądanie myszki, dzięcioła czy rudzika w gąszczu drzew bez przeszkadzania im wymaga odpowiedniego dystansu
Czy jednak na pewno powyższe jest prawdą w każdym przypadku? Amatorzy, a nawet entuzjaści na co dzień fotografują na ogniskowych z zakresu od około 24 do 300 mm. Wprowadzenie do sprzedaży szkła o jasności f/11 byłoby faktycznie samobójstwem produktowym. Tylko że są też obiektywy o ogniskowych 600 czy 800 mm.
Powstają one po to, by fotografujący mogli ujmować odległe motywy w dużym zbliżeniu, a także mówiąc technicznym żargonem, dobrze separować je od rozmytego tła. Takie superteleobiektywy są przydatne w fotografii przyrody, krajobrazu i w sporcie. Tak jak przydatne, tak bardzo drogie. Drogie bo skonstruowanie optyki, która łączy dużą ogniskową z dużą jasnością nie jest łatwe. Poza tym materiały też swoje kosztują, a im jaśniejszy obiektyw tym więcej trzeba ich zastosować.
Z pomocą producentom przychodzą komputery, które ułatwiają projektowanie (Canon właśnie zakupił superkomputer tylko do tego celu) i nowe materiały, które zastępują tradycyjne szkło. W efekcie do sprzedaży trafiają coraz lżejsze teleobiektywy o sporej jasności. Lżejsze, ale wciąż drogie i tej bariery tak łatwo nie da się przekroczyć. Ceny superteleobiektywów idą w dziesiątki tysięcy, nawet jeśli ich jasność to jedynie f/5,6 czy f/4. A nawet jeśli nie są szalenie drogie, to wciąż ciężkie.
Canon RF 600 mm i RF 800 mm f/11 IS STM czyli tani superteleobiektyw
Canon spróbował skonstruować superteleobiektywy, które omijają cenowe i wagowe ograniczenie. By uzyskać cenę około 3700 złotych za 600 mm oraz 4900 złotych za 800 mm, również on musiał pójść na pewne kompromisy. Laika odrzucą one od takiego sprzętu już na samym początku. I to będzie jego największy błąd.
Canon RF 600 mm i RF 800 mm f/11 IS STM zwracają uwagę wyglądem i oznaczeniem ogniskowej. Pytanie o jasność pojawia się dopiero, gdy opadnie początkowa ekscytacja
Mowa o obiektywach Canon RF 600 mm i RF 800 mm f/11 IS STM do bezlusterkowców. Jak widzicie oba są piekielnie ciemne. Oba są też wyposażone w sprawny system stabilizacji obrazu, który w połączeniu z nowymi korpusami bezlusterkowców Canon jest jeszcze wydajniejszy.
Obiektywy Canon RF 800 mm i 600 mm f/11. Złożone mają długość 28 i 20 cm, a po rozłożeniu odpowiednio 36 i 27 cm.
Jak i czym fotografować z ciemnym superteleobiektywem
Optymalny dla zdjęć takimi obiektywami jest aparat pokroju Canon EOS R6 (wykonane nim zdjęcia ilustrują ten tekst). To aparat z 20 Mpix pełnoklatkową matrycą, która ma dwie spore zalety:
- pozwala fotografować z bardzo wysokim ISO, które jest użyteczne, a nie tylko przydatne,
- zapewnia wysoką detaliczność kadru nawet gdy zdecydujemy się na wycięcie fragmentu zdjęcia w skali 1:1.
To jeszcze nie jest zbyt dynamiczna scena jak na możliwości obiektywu 800 mm
Dzięki temu mogłem z pomocą Canona EOS R6 podejść do fotografii ciemnymi superteleobiektywami na trzy sposoby:
- albo podnosząc znacząco ISO i zachowując krótki czas ekspozycji, co przydaje się przy fotografii dynamicznych obiektów
- albo wydłużać mocno czas naświetlania, nie zwiększając ISO, dla jak najwyższej jakości obrazu, szczególnie statycznych obiektów
- lub łącząc wysokie ISO i długi czas naświetlania, dzięki czemu możliwe jest fotografowanie po zmroku nawet przy świetle f/11
Dodatkowo, wycinając fragmenty zdjęć mogę uzyskać kadry odpowiadające zdjęciom z obiektywu o jeszcze większej ogniskowej.
Kaczki jak kaczki, zawsze celebrytki, ale te zrobione zostały o zmroku (ISO 12800)
Z kolei ten jegomość wymagał podniesienia ISO do aż 40000, choć czas ekspozycji wydłużyłem do 1/50s
Jeśli nie wierzycie, to obejrzyjcie poniższe zdjęcie. Fakt, że jest to prawie ekstremalny przypadek, ale jednak pokazuje potencjał Canon RF 800mm f/11 IS STM. Wykonano je z czasem ekspozycji 1/40 sekundy, przy ISO 25600, z ręki na mrocznej już ścieżce. Kompakt typu ultrazoom dawno by poległ w takich warunkach, a nawet niejedna amatorska lustrzanka czy bezlusterkowiec z podstawowym szkłem miałby problemy by cokolwiek uchwycić. Nie mówiąc już, że nie miałby on do dyspozycji ogniskowej 800 mm.
I jeszcze jedno porównanie, które jednocześnie wyjasnia jak ważny jest rozmiar sensora. Zdjęcie po prawej wykonano najlepszym chyba kompaktem typu ultrazoom, czyli Nikonem P1000. W swojej klasie jest ono świetne, na małym ekranie wygląda bardzo podobnie. Jednak blednie po powiększeniu przy tym co potrafi dobry pełnoklatkowy bezlusterkowiec przy podobnej ogniskowej w jeszcze trudniejszych warunkach oświetleniowych.
Kiedyś niewielkie superteleobiektywy były zwierciadlane
Systemowe obiektywy o tak małym świetle i kompaktowych rozmiarach, znane były wam zapewne w formie zwierciadlanej. Część fotografujących widzi je w zamierzchłej przeszłości, ale faktem jest, że wciąż można je kupić albo jako używane, albo nawet nówki mniej popularnych producentów. Choć stosunkowo tanie, to bez autofokusa, stabilizacji, a także ciężkie w stosunku do rozmiarów. To mocno limituje ich zastosowania. Na dodatek konstrukcja sprawia, że bokeh ma nieprzyjemny dla oka kształt precelka.
Canon RF 600 mm f/11 gotowy do transportu i Canon RF 70-200 mm f/2,8 na ogniskowej 70 mm
Canon RF 600 mm f/11 gotowy do pracy i Canon RF 70-200 mm f/2,8 na ogniskowej 200 mm
Tymczasem o klasycznej konstrukcji Canon RF 600mm f/11 IS STM waży tylko 930 gramów, a Canon RF 800mm f/11 IS STM 1200 gramów. Dla porównania zoom Canon RF 70-200 mm f/2,8, czyli najpopularniejsze tele dla entuzjasty i zawodowca, waży 1070 gramów. Mała waga superteleobiektywów to konsekwencja niskiej jasności, ale i tak optyka w nich jest wysokiej jakości, jest też stabilizacja obrazu o skuteczności 4 do 5 EV (w połączeniu z korpusową pozwala na fotografowanie z ręki w każdej sytuacji) oraz autofokus.
Ciemne superteleobiektywy w praktyce
Na zabawę, bo była to czysta przyjemność ze wspomnianymi superteleobiektywami miałem niewiele czasu. To wciąż nowość, którą każdy chce dotknąć i wypróbować. Nie skupiam się tutaj na technicznych pomiarach, a na tym co dało się uzyskać w praktyce, bo koniec końców oglądamy odbitki czy galerie w internecie, delektując się obrazami, a nie wykresami.
Każdy użytkownik Canona RF 600 i 800 mm powinien wiedzieć, że pomimo bardzo kompaktowych rozmiarów (w trybie transportowym obiektyw jest składany niczym klasyczny zoom, poprzez wsunięcie części tubusu w resztę obudowy), to wciąż całkiem spore obiektywy. Na tyle duże, by mijający nas ludzie szufladkowali nas jako paparazzi i wyrażali ewentualne obawy.
Oto wnioski dotyczące obu obiektywów i rzeczy, z których należy zdawać sobie sprawę:
- oba obiektywy są bardzo wygodne w użyciu, nawet w trakcie wielogodzinnych spacerów bez monopodu nie będą bardzo ciążyć nam na szyi,
- są dość dobrze wyważone, tak że po rozpoczęciu fotografowania łatwo będzie nam trafić w interesujący nas obiekt,
- wymagają bardzo dobrego korpusu, bo już nawet w pochmurny dzień, fotografując obiekty w cieniu musimy ISO podnosić znacząco, do poziomu 3200 i a nawet wyższego,
- minimalna odległość ostrzenia to 4,5 m dla 600mm oraz 6 m dla 800mm, co dyskwalifikuje w domowej, a nawet spacerowej fotografii,
- w słońcu sprawują się tak samo jak zwykły obiektyw, nie poczujemy różnic w jasności, a duża ogniskowa w połączeniu z odległą perspektywą zapewnia i tak dobre rozmycie tła,
- nie można w nich zmieniać przysłony, jest tylko f/11,
- oferują niewielki wpływ na zawartość kadru przez brak zoomu,
- 800, a nawet 600 mm to wąskie pole widzenia gdy fotografujemy ludzi czy otoczenie, ale wciąż szerokie gdy celujemy w niewielkie ptaki czy obiekty na niebie,
- mają podobnie jak inne obiektywy systemu RF dodatkowy kontrolny pierścień, którego działanie można skonfigurować,
- pole działania AF jest ograniczone do środka kadru, mniej więcej rozmiaru pola z punktami ostrości w lustrzance, działają za to wszystkie techniki ostrzenia, choć nie tak skutecznie jak w obiektywie z f/2,8,
- gdy zapada zmrok lub cel jest w mocnym cieniu, zaczyna doskwierać autofokus, w pewnym momencie jest to już pogoń za ostrością, ale wciąż z szansami na sukces.
Rabatka na Placu na Rozdrożu w Warszawie - wokół sporo ludzi, ale teleobiektyw pozwala sprytnie pozbyć się ich z kadru
Albo zrobić zdjęcie zagadkę w stylu "gdzie to jest, co to jest?"
Do czego przyda się superteleobiektyw, choćby taki ze światłem f/11
Zdaję sobie sprawę, że wśród czytelników są osoby, które mają kieszonkowe ultrazoomy, które osiągają ogniskową 600 i 800 mm przy większej jasności niż opisywane obiektywy Canon. Sam mam taki aparat i chętnie go zabieram na każdy spacer, ale wiem, że przepaść jakościowa jest tu ogromna co ilustruje poniższy przykład.
Jeszcze inny przykład pokazuje jak daleko smartfonowym superzoomom do systemowej optyki. Gdy nie mamy punktu odniesienia, jesteśmy zachwyceni osiągami smartfona, gdy jednak obok pojawi się zdjęcie np. z 800 mm obiektywu f/11, czar pryska.
Oba opisywane w tym tekście obiektywy przydadzą się przy:
- fotografii portretowej z bardzo daleką i skróconą perspektywą (śmieszna będzie komunikacja fotografa z modelem, bo czasem trzeba krzyczeć),
- fotografii detali architektonicznych i kreatywnej fotografii przedmiotów z wieloma planami,
- fotografii sportu, samolotów, z wyłączeniem sytuacji dynamicznych,
- fotografii przyrody, ptaki jak i zwierzęta (zarówno te duże jak i małe),
- dyskretnej fotografii, gdy nie możemy podejść do motywu lub nie chcemy go spłoszyć,
- astrofotografii, szczególnie Księżyca, planet.
Podchodząc do owadów możemy je spłoszyć i zniweczyć ciekawą scenę. Teleobiektyw 600 mm pozwala nam zrobić prawie makro, ale z daleka
W każdym z tych zastosowań trzeba mieć w pamięci, że to obiektywy f/11, więc nie tak responsywne jak ich jaśniejsze odpowiedniki. To szkła, które preferują dobre oświetlenie, nie musi być słonecznie, ważne żeby fotografowany motyw nie był mocno zacieniony.
Ogniskowa 800 mm wciąż nie wypełni nam całego kadru tarczą Ksieżyca, ale daje już znacznie większe szanse na ciekawe powiększenia.
Za to 800 mm to już bardzo niewiele jak na Saturna. Jednak satysfakcja, że zdjęcie zrobione z ręki, bez statywu, ogromna
Format RAW dał szanse na powiększenie i doprowadzenie ekspozycji do odpowiedniego stanu w przypadku tego zdjęcia Jowisza i jego księżyców galileuszowych
Mimo niewątpliwych ograniczeń, efekty pracy ze wspomnianymi obiektywami, które ilustrują ten tekst, warte są wysiłku fotografującego. Każde zdjęcie opisane jest parametrami ekspozycji, tak byście mogli zdać sobie sprawę jak wysoko postawiona jest poprzeczka. I mam nadzieję, pokażą że nie należy od razu spisywać obiektywu na straty, bo nie jest jasny.
A co z alternatywą, która ma zoom i jest jaśniejsza? ... Za ciężka
Wciąż pozostaje oczywiście pytanie, czy nie lepiej będzie kupić na przykład jeden z obiektywów zoom o zakresie ogniskowych 150-600 mm i świetle f/5-6,3. Jest to przecież jaśniejszy obiektyw, a poza tym mamy tu możliwość zoomowania, czyli decydowania ile rzeczy będzie ujęte w kadrze. Cena takich obiektywów jest porównywalna, albo nieznacznie wyższa niż wspomnianych Canonów.
Wiewiórka na trawie, w trakcie karmienia to częsty motyw zdjęć, ale wiewiórkowe portrety najlepiej wychodzą gdy jest spogląda się na nas z drzewa.
Tak, to prawda, ale przeciętnie ponad kilogram dodatkowej wagi w porównaniu z Canon EOS RF 600 mm, może zaważyć na naszym zaangażowaniu w trakcie sesji foto. Nawet jeśli dysponujemy trochę jaśniejszą optyką.
Pamiętaj, nie zastanawiaj się co może zrobić dany obiektyw, ale co Ty możesz zrobić tym obiektywem
Dlatego wydaje mi się, że na obiektywy Canon RF 600 i 800 mm f/11 IS STM znajdą się chętni, mimo iż taka fotografia ewidentnie jest niszowa i wymaga nie tylko umiejętności, ale i cierpliwości w poszukiwaniu modeli. Szczególnie tych, które nie pchają się przed obiektyw, a dyskretnie unikają naszej uwagi. A także umiejętności pogodzenia się z faktem, że dynamiczne akcje najczęściej pozostaną poza możliwościami sprzętu.
Ja musiałem pogodzić się z faktem, że obiektyw miałem do dyspozycji tylko kilka dni. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze szansę go poużywać. Bo dobry czas na zdjęcia jest przez cały rok, choćby dziś, gdy na spacerze w lesie spotkałem czarnego dzięcioła przy pracy. I nie mam jego zdjęcia. Mam za to więcej przykładowych zdjęć.
Jeszcze więcej przykładowych fotografii
Zdjęcia wykonane aparatem Canon EOS R6 oraz obiektywem Canon RF 800 mm f/11 IS STM.
Niektóre ze zdjeć zostały wykadrowane i skorygowane kolorystycznie wedle gustu w oprogramowaniu Adobe Camera RAW
Więcej na temat fotografii:
- Pamięci Kingston Canvas React Plus - sprinter i długodystansowiec w jednym
- Do więzienia za fotografowanie ofiar wypadków lub kobiecych wdzięków. Niemcy zaostrzają przepisy
- Nie potrzebujesz Photoshopa - wystarczy Affinity Photo
Komentarze
21Swietny artykuł, świetne zdjęcia i przygotowanie.
O tyle jestem zaskoczony ze tu na portalu praktycznie IT ktoś był w stanie przygotować rewelacyjny artykuł o fotografii bez lania wody, bez clickbajtów.
Niektórzy redakcyjni koledzy powinni sie od Ciebie uczyć.
Sam kiedyś używałem teleobiektywu z refraktorem który był ciemny jak moja pownica ale dało się nim zrobić swietne zdjęcia (Rubinar 1000mm)
Udało się jedno i drugie, brawo!
PS: Co ludzie mająz tym podbijaniem nasycenia do nienaturalności. W naglówku fajne barwy sójki, poniżej już mocno wynaturzone. Zostawić te suwaczki w spokoju ;-)
ja w tych obiektywach widzę zasadniczą sprzeczność " ideologiczną"
Jak napisałeś, obiektyw wymaga bardzo dobrego body. Cena EOS R6 w znanym sklepie fotograficznym to 12 386 pln ( i nie sprzeczajmy się o to czy można kupic o 1000 pln taniej, pewnie można).
Druga rzecz, liczba ograniczeń jakie musimy zaakceptować kupując taki obiektyw jest tak znaczna, że jeżeli ktos kupuje puszkę w kwocie 5 cyfrowej to jedno z dwóch
- jeśli długiego teleobiektywu używa okazjonalnie to jednak kupi jaśniejszy zoom
- jeżeli namiętnie fotografuje sport/ przyrodę to dołoży jeszcze z 5 tysięcy i kupi teleobiektyw o mniejszej liczbie ograniczeń
wersja trzecia- zamiast aparatu za 12 tysi i obiektywu za 5 tysi 800/f11
kupi aparat z matrycą 4/3 za 5 tysi i zooma 100-400 /f6.3 za 5800 i będzie miał o wiele większe pole manewru.
oraz kilka tysięcy w kieszeni.
Szkoda że PM idzie na ilość z pudelkowymi tytułami rodem z 'pani domu'. jak możesz, powiedz mu coś bo straszy coraz bardziej na portalu.
edit: umknęło mi, że to systemowe