Sony MP-CD1 - jasność: wrażenie subiektywne
Czy w projektorze należy oceniać kontrast? To nie jest głupie pytanie, bo w praktyce tylko w ciemności lub zbliżonych do niej warunkach ocena kontrastu jakiegokolwiek projektora ma sens. W przypadku Sony MP-CD1, który mimo wszystko świeci słabo, taka ocena tym bardziej jest trudna. A jednak zaskoczony byłem, nawet podczas projekcji w nasłonecznionym, choć zacienionym, pokoju.
W ciemnych partiach obrazu nie występowała typowa smoła, a coś tam było widać. Coś, bo oczywiście nie oczekujmy, że da się tak oglądać dobry film (o detalach trzeba zapomnieć). Zaskoczenie jednak jest, bo spodziewałem się, że Sony MP-CD1 w takich warunkach od razu złoży broń.
Za dnia
Im bardziej zacienione miejsce wybrałem w tym lepszej byłem sytuacji. Po południu, gdy słońce już nie operowało w pomieszczeniu, Sony MP-CD1 sprawdzał się jako towarzyszące źródło ruchomego obrazu. Nadal wymagało to zaangażowania uwagi by nie przegapić wszystkiego, a przekątna większa niż 40 cali (wymaga odległości od ekranu 115 cm) nie wchodziła w żadnym wypadku w rachubę. Owszem nawet przy przekątnej 120 cali (odległość od ekranu 345 cm) coś widać, ale „coś” idealnie podsumowuje wrażenia.
Recenzowany projektor najlepiej wypada w przypadku obrazów jasnych, co nie dziwi. Takie są często seriale na Netflixie czy HBO GO. Sceny mroczne, w które obfitują filmy pełnometrażowe, to jednak zbyt wiele jak na możliwości Sony MP-CD1 w jaśniejszych pomieszczeniach.
Wieczorem
Wieczorem przy lampce, pracującym za plecami komputerze mogłem pozwolić sobie na więcej. Rzutowanie obrazu o przekątnej około 80 cali (to wymaga już ponad 2 metrowej odległości, idealnej przy rzutowaniu na sufit) pozostawiało dobre wrażenia estetyczne. Nie zmieniał tego fakt, że projektor nie ma wielkiej jasności, a przyjemność rosła im ciemniejsze stawało się otoczenie.
Gdy zmniejszyłem odległość do około metra obraz w słabiej oświetlonym pomieszczeniu stał się wystarczająco jasny, by go pochwalić. Mówiąc inaczej przekątna około 30-40 cali w wydaniu Sony MP-CD1 robi wrażenie. Przyda się nie tylko w domu, ale także w biznesie.
W ciemności
Prawdziwy pazur Sony MP-CD1 pokazał po zgaszeniu świateł (ewentualnie przy rozproszonym wieczornym oświetleniu zza okna). Może się narażę, ale uważam że w takich warunkach nie trzeba wiele więcej do szczęścia o ile nie jesteśmy videofilami. Oczywiście mowa o przekątnej około 30-40 cali. Tyle, że z kanapy taki obraz widziałem już jako bardzo mały.
Dwie dekady temu byłbym może zachwycony taką przekątną, ale dziś taka przekątna może mieć sens przy blisko ustawionym ekranie lub projekcji podczas posiedzenia przy biurku. Każdy standardowy projektor (załóżmy, że taki o realnej jasności 1000 i więcej ANSI lumenów) będzie o lata świetlne przed tymże Sony w kategorii jasności, ale czyż jest sens porównywać produkty o kompletnie innym przeznaczeniu.
Co nam pozostaje? W ciemności rzutując obraz o przekątnej nawet 80 cali możemy poczuć się częściowo usatysfakcjonowani. Bladość obrazu daje się we znaki ewidentnie, ale nadal jest to obraz nadający się do wykorzystania w pewnym stopniu. Na tyle, że przy pewnej dozie wyrozumiałości dla ograniczeń projektora, da się tak oglądać długometrażowe filmy (w przypadku wysokiej klasy nagrań, gdy to możliwe, warto powtórzyć seans na projektorze wyższej rozdzielczości).
Sony MP-CD1 - jakość obrazu realnie
Zmierzona jasność projektora wynosi około 175 ANSI lumenów dla światła białego w przypadku trybu standardowego i około 190 ANSI lumenów w przypadku trybu o podwyższonym kontraście. Jak można spodziewać się, kolory są ciemniejsze, dlatego Sony podając 105 ANSI lumenów nie mija się znacznie z prawdą. Jednorodność oświetlenia kadru przekracza 85% (najbardziej odstawał lewy górny narożnik).
Warto w tym momencie wyjaśnić cóż są to te dwa tryby pracy - standardowy i dynamiczny. Aktywujemy je w trakcie wyświetlania przyciskając krótko przycisk zasilania (włączanie i wyłączanie wymaga przytrzymania go przez kilka sekund). W trybie standardowym (określmy go jako tryb Film), mamy podniesioną rozdzielczość tonalną i dobre kolory, ale też słabsze czernie.
W drugim dynamicznym trybie pracy (określmy go mianem Prezentacja), podbita zostaje nieco jasność bieli, zwiększa się kontrast, czernie stają się mocniejsze, ale wizualnie traci na tym wszystkim kolorystyka obrazu, szczególnie w cieniach. Przy wyświetlaniu multimediów ten tryb był niepraktyczny - innego zdania będzie biznesmen.
Orientacyjne porównanie trybu dynamicznego (po lewej) i standardowego (obraz rzutowany na biały ekran)
W standardowym trybie wyświetlania (Film) Sony MP-CD1 radzi sobie nieźle z wyświetlaniem barw. Obraz jest dobrze nasycony, a kolorów nie brakuje. Można uznać, iż kolorystyka to mocna strona projektora Sony. Jedynym zarzutem jest nieco przesunięta w stronę fioletu kolorystyka obrazu. Ale dostrzeżemy ją tylko wykonując porównanie lub mając wyczulony na barwy wzrok.
Pozostaje jeszcze ocena ostrości. Gdy uda się nam ją dobrze ustawić, obraz nawet przy dużych przekątnych prezentuje się zadowalająco. Nawet niewprawne oko dostrzeże, że jest to jedynie FWVGA, ale jak na taką rozdzielczość obraz jest czytelny. Więcej zarzutów padnie w przypadku prezentacji zawierających tekst małą czcionką - w tym przypadku nawet z daleka łatwo dostrzec niedomagania projektora.
Widoczne piksele, nie zmieniają faktu, że jak na rozdzielczość FWVGA jest nieźle (obraz rzutowany na ścianę)
Cały kadr, dla porównania - proporcje kadru to 16:9 dlatego w przypadku filmów szerokoekranowych nie tracimy wiele, inaczej ma się sprawa w przypadku zdjęć 4:3
Czy w takim razie chciałbym by Sony MP-CD1 miało rozdzielczość HD, a nawet FullHD? To pytanie retoryczne. Trzeba się cieszyć tym co się ma.
Sony MP-CD1 - ostateczne wrażenie i ocena
Recenzowany Sony MP-CD1 nie jest pierwszym pikoprojektorem, z którym miałem do czynienia. A jednak ta klasa, czyli projektory o jasności nie przekraczającej 100-200 ANSI lumenów, wydaje się mało praktyczna na dłuższa metę, choć należy ją brać pod uwagę. Szczególnie gdy uwzględnimy takie produkty jak recenzowany model Sony. Na początku, po pierwszych seansach, w nieidealnych warunkach oświetleniowych, bałem się że Sony polegnie.
A tu, proszę, zaskoczenie. Po kilkutygodniowych testach Sony MP-CD1 jako pikoprojektor oceniam bardzo dobrze. Czas pracy na zasilaniu akumulatorowym nie zaskakuje, ale też nie pozostawia niedostytu. Pamiętajcie, oceniam ten projektor Sony w jego kategorii - pikoprojektory o rozdzielczości FWVGA. To urządzenie, które działa od razu w optymalny sposób, nic w nim nie regulujemy (poza ewentualną zmianą trybu wyświetlania i ostrością) i, które oczywiście w żaden sposób nie może konkurować z normalnymi domowymi projektorami.
Czy Sony MP-CD1 wart jest polecenia i uwagi? Troszkę się waham, bo wiele zależy od braku wbudowanych funkcji bezprzewodowych, co jest problemem nie tylko w przypadku tego urządzenia. Jeśli dla Ciebie czytelniku nie jest to tak duży brak, to jak najbardziej powinieneś pomyśleć o Sony MP-CD1. Zabawa, szczególnie w ciemności, gwarantowana.
Drugi argument, z którym Sony MP-CD1 musi walczyć to cena. W cenie niespełna 1700 zł jest około 400 zł droższy niż na przykład ASUS S1. Tę różnicę możemy usprawiedliwić trojako - po pierwsze to Sony, po drugie recenzowany projektor zasilany jest przez uniwersalny port USB, wreszcie jest on mniejszy i lżejszy niż wspomniany ASUS. Sony można określić mianem kieszonkowego, ASUSa już ciężej choć to też pikoprojektor.
Plusy i minusy:
- możliwość zasilania akcesoriów
- bardzo dobry obraz jak na rozdzielczość FWVGA
- jasny jak na tej klasy sprzęt
- dobrze odwzorowane kolory w trybie standardowym
- wyjątkowo kompaktowy
- zasilany przez USB
- złącze statywowe
- cicha praca
- możliwość pracy w dowolnej pozycji
- nie wymaga serwisowania
- natychmiastowe uruchomienie/wyłączenie
- mogłby być tańszy
- precyzyjne ustawienie ostrości wymaga pewnej dłoni
- problemy z kolorami w trybie dynamicznym
- praktycznie zerowe możliwości korygowania ustawień obrazu
- brak wbudowanej łączności bezprzewodowej
- korekta Keystone tylko w jednej osi
- użyteczne przekątne tylko poniżej 80 cali
- w jaśniejszym otoczeniu to tylko gadżet
Komentarze
2A jeśli chcemy mieć już naprawdę dobry projektor z którego faktycznie będziemy więcej korzystali to trzeba przyinwestować i kupić coś pokroju: "Xiaomi Mi Laser Projector".
Sam test i opisywany produkt zaś bardzo ciekawy.