Każdy, kto w ostatnim czasie dopiero rozpoczynał przygodę z Europa Universalis IV, wie, że to karkołomne zadanie przez całą masę DLC. Teraz Paradox Entertainment próbuje je ułatwić. Zastanawiamy się jednak, czy wprowadzenie abonamentu to naprawdę najlepsza opcja.
Europa Universalis IV – nowa strategia na starą strategię
Wśród fanów Paradox Interactive i ich wielkich strategii w stylu Crusader Kings 2, Hearts of Iron IV czy Victoria 2 zawrzało, kiedy po Internecie przewaliła się plotka o wprowadzeniu abonamentu na dodatki do Europa Universalis IV. Intencje wydawcy mogą być szlachetne, ale wcale nie muszą. Czy chodzi o ułatwienie dostępu nowym graczom do tego, bądź co bądź, olbrzymiego i rewelacyjnego tytułu? A może o wyciśnięcie z nich dodatkowej kasy?
Na razie formuła abonamentowa jest na etapie wstępnych testów, a wiedza o niej pochodzi głównie z kodu ostatniej aktualizacji, gruntownie przeanalizowanego przez wielbicieli tytułu. Pewnie, to jeszcze nic wiążącego, ale sygnał jest jasny – Paradox Entertainment rozważa tę opcję na serio.
Abonament w świecie gier to nic nowego, znamy go chociażby z MMORPG, takich jak World of Warcraft czy Star Wars: The Old Republic. Jednak dla Europa Universalis IV i zapaleńców strategii w ogóle to prawdziwe novum. We mnie też od razu pojawiła się masa pytań, nad którymi zdecydowałem się pochylić.
Po co komu abonament na tę produkcję? Czy to rzeczywiście najlepsza, nomen omen, strategia wydawnicza? Jak zmieniłby się gatunek tak zwanych grand strategies? A przede wszystkim kto na tym skorzysta – gracze czy wydawca?
Czy płacenie comiesięcznego rachunku za ulubioną strategię bądź erpega stanie się dla nas niedługo tak naturalne jak płacenie rachunku za prąd?
Kto się boi Europa Universalis IV?
Bo można się bać tego tytułu, oj, można! Zwłaszcza, jeśli w roku 2020 dopiero planuje się zakup tej siedmioletniej już produkcji. Przez te wszystkie lata obrosła ona dodatkami, których łączna wartość (nawet w zestawach) dobija do ładnych paru stówek. Najbardziej kompletna edycja na platformie Steam to, bagatela, jakiś tysiąc złotych.
Pamiętam, jak w zamierzchłych czasach kupiłem II Wojnę Światową (bo pod takim tytułem wydano w Polsce pierwsze Hearts of Iron) za kilkanaście złotych jako dodatek do gazety i niczego więcej mi do szczęścia nie brakowało. Żadnych DLC, łatek, rozszerzeń, czy innych udoskonaleń. Dzisiaj to nie do pomyślenia!
Na Hearts of Iron IV narosło już parę sporych dodatków, to samo dotyczy Crusader Kings 2, a kiedy mowa o flagowcu Paradox Interactive, czyli Europa Universalis IV, sprawy komplikują się ponad miarę. DLC goni DLC i trudno zliczyć, ile mniejszych czy większych rozszerzeń ujrzało światło dzienne od dnia premiery tego tytułu.
Oczywiście, można kupić „gołą” Europa Universalis IV w nie najgorszej cenie, ale co to za przyjemność grać w wybrakowany tytuł? No właśnie, wybrakowany, bo to, co reklamuje się jako rozszerzenie, często jest zwyczajnym podrasowaniem mechaniki, a więc czymś, co na dobrą sprawę mogłoby się znaleźć w zwykłej, darmowej aktualizacji.
Jeśli więc decydujemy się na zakup samej „podstawki”, będziemy zazdrościć kolegom grającym w doskonalszą wersję tego tytułu. A jeśli chcemy zabawy tej samej jakości, musimy liczyć się z poważną inwestycją. Ten impas można było rozwiązać na kilka sposobów.
Najprostszy, jaki przychodzi mi do głowy, to wydanie zbiorczej edycji w przystępnej cenie. Sam bym się skusił na Europa Universalis IV z wszystkimi dodatkami w cenie najnowszego tytułu AAA. Można było nieznacznie podwyższyć cenę „podstawki”, ale DLC uczynić darmowymi. Ba! Crusader Kings 2 jest obecnie dostępne w formule Free2Play – można było i tak! Tymczasem szwedzki wydawca poszedł jeszcze inną drogą.
Abonament to też jakieś rozwiązanie. Płacę miesięcznie tyle a tyle, ale za to mam święty spokój z dokupowaniem dodatków i nie muszę rozbijać świnki skarbonki, żeby beztrosko podbijać wirtualny świat.
Wciąż pozostaje otwartym pytaniem, czy chodzi o podstawowy tytuł i dodatki czy o same dodatki. Dochodzące z różnych stron wieści nie są w tej kwestii spójne. Jeżeli mowa o tym drugim wariancie - wyłącznie z DLC, to mielibyśmy bezprecedensową modyfikację znanej formuły „season pass”. Zamiast płatności jednorazowej – cykliczna. To otwierałoby furtkę również dla innych wydawców, z pewnością łasych na takie przeformułowanie płatności. No, ale to wszystko tylko spekulacje!
Abonament to też jakieś rozwiązanie. Płacę miesięcznie tyle a tyle, ale za to mam święty spokój z dokupowaniem dodatków i nie muszę rozbijać świnki skarbonki, żeby beztrosko podbijać wirtualny świat.
Jedno jest pewne, na własnej skórze przekonałem się o uzależniającym potencjale tytułów Paradox Interactive. Trudno więc się dziwić, że sami twórcy pokładają w nim wiarę. Gracz złapie haczyk, a potem i tak wpłaci do kasy Szwedów tyle, ile miał wpłacić, tyle, że nie jednorazowo, a w ratach. To co, wilk syty i owca cała? Teoretycznie tak, ale czy nie zalatuje to skokiem na kasę pod płaszczykiem większej przystępności?
Grafika sugerująca wysokość abonamentu, która wypłynęła w Sieci
Quo vadis, Europa Universalis IV? Quo vadis, świecie gier?
W ostatnich latach zauważa się trend w świecie wirtualnej rozrywki, który może odmienić ją na dobre. Wydłuża się żywotność niektórych tytułów, potwierdzając tym samym wyświechtane porzekadło o wyższości grywalności nad grafiką. Jednocześnie gry przestają być dziełami kompletnymi, a stają się formą usługi.
Ciągłe aktualizacje i dodatki wprowadzają nowe elementy do rozgrywki, a produkcje są rozpisywane, jak seriale, na sezony. Widzieliśmy to chociażby w Assassin’s Creed: Odyssey, Call of Duty: Modern Warfare czy w Tom Clancy’s The Division 2.
Paradox Entertainment tylko po części wpisałby się w ten trend ze swoim abonamentem, bo przecież wszystkie powyższe tytuły nie wymagają regularnego płacenia za korzystanie z nich. Jeszcze… Kto wie, może małymi kroczkami zbliżamy się do epoki gier planowanych na dekady, które nawet nie będą próbowały udawać, że są kompletnymi produktami już w dniu premiery?
Idąc krok dalej, można się zastanowić, czy nie znikną fizyczne sklepy z grami, tak jak zniknęły wypożyczalnie filmów wideo, a płacenie rachunku za ulubioną strategię czy erpega stanie się dla nas tak naturalne jak płacenie rachunku za prąd?
A jeśli tak, to w ile tytułów jednocześnie będziemy w stanie grać? Czy jeśli zapłacę abonament za Europa Universalis IV, to będzie mnie jeszcze stać na comiesięczne opłacanie Crusader Kings 3 (które jest już w planach), Victoria 3 (ona też się pewnie wkrótce pojawi) i Hearts of Iron IV? Czy dostając więcej w ramach jednej marki będę musiał zrezygnować ze wszystkich pozostałych?
To wszystko, rzecz jasna, tylko fantazje. Może ciut katastroficzne, ale przecież nie tak absurdalne. Bo fakt faktem, że podbijanie wirtualnego świata w wielkich strategiach wciąga jak ruchome piaski i ta grywalność jest potężną bronią dla wydawcy. Bronią, której ten nie zawaha się użyć. Tylko przeciwko komu i w imię czego? I czy przypadkiem sam nie strzeli sobie nią w kolano?
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Dlaczego gramy w gry bez końca?
- Czy gry powinny być łatwiejsze?
- A co jeśli Microsoft nie chce byśmy kupowali nowego Xboxa?
Komentarze
3Paradox przyjął model aktualizacji przez DLC, gra stopniowo ewoluuje, ale rodzi to kolejny problem - gra z pakietem must have DLC jest po prostu bardzo droga, bez promocji przebija wiele tytułów AAA w dniu premiery, co skutecznie zniechęca wielu nowych graczy. Przykładowo ja lubię HoI4, sporo grywałem w EU3, a do 4 zniechęca mnie nie tylko ogrom nowych mechanik, ale też duża cena na dzień dobry. Przejście na abonament, wydaje się tutaj racjonalnym krokiem. Inna sprawa jak wysoki abonament trzeba będzie płacić, bo to byłoby dla mnie decydującym czynnikiem.