Ten artykuł będzie nieco odmienny niż poprzednie testy, bowiem postanowiłem zająć się aparatem, który aktualnie posiadam. Postaram się podać powody, dla których zdecydowałem się właśnie na ten model,
Ten artykuł będzie nieco odmienny niż poprzednie testy, bowiem postanowiłem zająć się aparatem, który aktualnie posiadam. Postaram się podać powody, dla których zdecydowałem się właśnie na ten model, jak również opisać jego wady. Sądze że będzie to doskonały poradnik dla osób kupujących swój pierwszy, poważniejszy aparat cyfrowy. Wyjaśni im, na które cechy i funkcje aparatu należy zwracać szczególną uwagę, aby dokonać najlepszego zakupu.
Historia modelu A200 jest pewnym ewenementem w dziedzinie aparatów cyfrowych, gdyż ta linia została zapoczątkowana przez Minoltę już latem 2001 roku - modelem Dimage 5 i jego bogatszą wersją Dimage 7. Szczególnie ten drugi model zasługuje na uwagę. Po pierwsze dlatego, że właśnie w nim zastosowano doskonały, jak na owe czasy obiektyw Minolta GT lens, 7.2mm - 50.8mm, f/2.8-f/3.5 APO, który (z niewielkimi udoskonaleniami) przetrwał do dziś i nadal świetnie się sprawuje w modelu A200. Po drugie aparat ten w roku swojej premiery zdobył ogromna ilość nagród świata fotografii cyfrowej i był liderem swojej klasy.
Reasumując, producent od 4 lat rozwija i unowocześnia swoją linię najbogatszych aparatów hybrydowych i to powinno zaowocować dobrym i przemyślanym produktem. Aktualnie najnowszym z tej linii jest właśnie A200. Przekonajmy się, czy dobrze wybrałem swój aparat.
Dla porządku muszę podać, że model a200 sygnowany jest już jako Konica Minolta, ale w związku z faktem, że jego poprzednicy to produkty Minolty, będę operował nazwą Minolta, jako jego producenta.
Jakie zrobił na mnie pierwsze wrażenie?
Cztery lata doświadczeń w produkcji aparatów z jednej serii pozwoliła Minolcie dopracować korpus pod każdym względem. Jest on bardzo solidnie wykonany, świetnie leży w dłoni (duża rękojeść, warstwa antypoślizgowa pod palce i kciuk), jest dobrze wyważony - nawet długie trzymanie go w jednej ręce nie jest męczące.
Na pierwszy rzut oka wygląda jak lustrzanka, jest czarny i ma duże szkło z pierścieniami ręcznych ustawień. Klapki zasłaniające gniazdo pamięci oraz wyjście AV i zasilanie są solidne i łatwo się je otwiera, a magnes zamiast zacisków mechanicznych jest świetnym pomysłem. Oczywiście kolejny plus to metalowe mocowanie do statywu.
Minolta również nie bawi się w modelach wyższej klasy w lamelki do zamykania obiektywu. A200 solidnie chroni swoje szkło, a świetnie rozwiązane zatrzaski klapki ochronnej i dumny napis na piersi dopełniają pozytywne wrażenie, uzupełnione dodawaną w standardzie osłoną przeciwsłoneczną.
Na uwagę zasługuje również fakt, iż jest to jeden z najmniejszych i najlżejszych aparatów, oczywiście w swojej, ciężkiej klasie.
Czy ten korpus ma wady? Prawie nie. Mały minusik należy się jednak za przycisk do wysuwania karty CF. Po pierwsze ten mechanizm ogólnie mi się nie podoba. Karta wysuwa się za płytko i trudno ją wyjąć, a po drugie, wspomniany przycisk potrafi się zaciąć, a wtedy karta wcale się nie wysuwa, albo przycisk nie chowa się z powrotem i nie można zamknąć klapki. Panowie z Minolty, zobaczcie jak to robią inni.
Jednak generalnie budowa, wygląd i trzymanie korpusu to wzór do naśladowania, widać że producent nie zmarnował tych 4 lat.
Parametry techniczne
Więcej informacji znajdziecie na stronie producenta KonicaMinolta Dimage A200
- przetwornik : 8 MP
- maks. rozdzielczość : 3264 x 2448 pikseli
- pojemność pamięci wbudowanej : 16 MB
- rodzaj obsługiwanej pamięci : IBM Microdrive, Compact Flash Typ I oraz II
- maks. zoom : optyczny 7 x
- ogniskowa : obiektywu wg filmu 35mm 28 - 200 mm
- jasność : obiektywu 2.8 - 3.5 F
- min. szybkość : migawki 30 s
- maks. szybkość : migawki 1/3200 s
- nagrywanie : MPEG/AVI tak (800 x 600 @ 15 fps)
- czułość ISO : Auto 800 400 200 100 50
- rodzaj zasilania : akumulator Li-Ion (NP-800)
- waga : 579 g (z akumulatorem)