Test zegarka Apple Watch Ultra. Sprawdziliśmy go w codziennym użytkowaniu oraz w warunkach, do których został stworzony. Przeczytajcie i sprawdźcie jakie są nasze wnioski.
Apple Watch Ultra – zmiana designu po 7 latach
Pierwszy model zegarka Apple Watch pojawił się w 2015 roku. Jeszcze do niedawna design kolejnych generacji smartwatchów marki Apple nie uległ żadnej znaczącej zmianie. Dopiero w poprzednim roku firma pokusiła się jedynie o niewielkie odświeżenie, polegające na zwężeniu ramek wokół ekranu, a co za tym idzie zwiększeniu rozmiaru wyświetlacza o 1 milimetr w każdym wariancie.
Przełomem w tej kwestii jest właśnie model Ultra. Wygląd jego obudowy uległ znacznej zmianie w porównaniu do poprzednich generacji. Pozostał jedynie prostokątny kształt tarczy z mocno zaokrąglonymi wierzchołkami, ale poza tym, to zupełnie inaczej wyglądający smartwatch.
Zmiana obudowy to nie tylko kwestia estetyczna. Jak wiadomo, Apple Watch Ultra przeznaczony jest dla osób, które uprawiają sport w „ekstremalnych” warunkach. Podstawową funkcją nowej obudowy jest ochrona urządzenia przez różnymi szkodliwymi czynnikami pochodzącymi z otoczenia oraz przed uszkodzeniami mechanicznymi. Zmieniono także konstrukcję, tak by łatwiej korzystało się z zegarka podczas treningów, między innymi zwiększono rozmiar pokrętła Digital Crown oraz dodano tak zwany przycisk czynności, który można zaprogramować tak, by szybko włączać swoje ulubione funkcje.
To nie koniec nowości, ale żeby nie zanudzać Was teoretycznym opisem poszczególnych cech, to przejdę od razu do mojego pseudotriathlonu, podczas którego przetestowałem ten zegarek.
Specyfikacja produktu Apple Watch Ultra
Pseudotriathlon!
Długo zastanawiałem się jak powinien wyglądać test zegarka Apple Watch Ultra. Nie nurkuję ani nie biegam po pustyni, ale chciałem dać przynajmniej namiastkę tego czym powinien być taki test. Wpadłem na pomysł, że dobrym rozwiązaniem będzie właśnie triathlon, ponieważ tego typu trening jest zróżnicowany i będę mógł sprawdzić ten zegarek w wodzie oraz w dwóch dyscyplinach „lądowych”. Cały trening trwał na tyle długo, że przy okazji sprawdziłem, jak radzi sobie bateria. Wybrałem dystans supersprint, czyli 400 metrów pływania, 10 kilometrów na rowerze i 2,5 kilometra biegu.
Dlaczego przedrostek pseudo? Ano dlatego, że to co zrobiłem z prawdziwym triathlonem nie miało wiele wspólnego. Po pierwsze, poszedłem na basen, więc nie pływałem w otwartych wodach. Po drugie, znacznie zwiększyło to czas pierwszego przejścia, ponieważ musiałem wyjść z basenu, przebrać się, a następnie zostawić rzeczy w samochodzie i dopiero odpiąć rower od stojaka i ruszyć w dalszą drogę. Po powrocie na miejsce startu, znów przypiąłem rower i zacząłem biec. Co prawda ma to coś z triathlonu, ale sami przyznacie, że niewiele. Wystarczyło jednak do wyciągnięcia kilku wniosków na temat tego, jak w takich warunkach radzi sobie Apple Watch Ultra. Zacznijmy więc od początku.
Pływanie
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to fakt, że powierzchnia ekranu jest hydrofobowa. Gdy jeszcze trzymałem się ściany basenu to zauważyłem, że po wyjęciu zegarka z wody, na ekranie nie pozostaje nawet kropelka wody. Efekt widać na zdjęciu, na którym zegarek jest do połowy zanurzony.
Po drugie, zaraz po rozpoczęciu treningu pływackiego aktywuje się blokada wodna, która zapobiega przypadkowym stuknięciom w ekran. Warto bowiem dodać, że gdy ekran zegarka podłoży się pod strumień wody, to działa ona tak jak palec, który dotyka wyświetlacza i przypadkowo włącza różne funkcje.
Automatyczna aktywacja blokady to zatem dobre rozwiązanie, ale problem pojawia się wtedy, gdy chcemy sprawdzić jakieś dodatkowe parametry w trakcie treningu. Z pewnością profesjonalni pływacy czy triathloniści tego nie robią, ale jeśli ktoś w trakcie pływania robi sobie przerwę i chce sprawdzić na przykład, ile spalił kalorii lub wykonać jakąkolwiek inną czynność to musi wyłączyć tą blokadę, a polega to na wciśnięciu i przytrzymaniu pokrętła Digital Crown przez kilka sekund. Sami to oceńcie, ale myślę, że warto o tym wspomnieć. Mi to trochę przeszkadzało.
W trakcie pływania zauważyłem jedną ogromną wadę. Przed rozpoczęciem treningu należy wybrać długość basenu, w którym się pływa. Ja zgodnie z rzeczywistością wybrałem 25 metrów, ale zauważyłem, że zegarek nie od razu zalicza ostatnią długość. Pojawia się ona dopiero po nawrocie. Skutkuje to tym, że ostatnia długość, którą przepłynąłem nie została zaliczona i zamiast 400 metrów, zegarek zarejestrował 375 metrów.
Warto też dodać, że przed wejściem do wody należy ciaśniej zapiąć opaskę. Co prawda mam model Trial, który przeznaczony jest do uprawiania sportów wytrzymałościowych, w tym do biegania, ale niemal od razu po wskoczeniu do wody miałem wrażenie jakby się poluźniła. Zatem jeżeli nie chcecie poprawiać jej po wskoczeniu do wody, ponieważ macie plan wykręcenia dobrego czasu, to warto zapiąć ją dużo ciaśniej niż zwykle.
Dużą zaletą tej opaski jest to, że szybko schnie. Po zakończeniu jazdy na rowerze była już zupełnie sucha. A jeśli już o rowerze mowa…
Przejście i jazda na rowerze
Zanim jednak przejdę do tego jak zegarek sprawdził się na rowerze, chwilę o przejściu do kolejnego etapu. W aplikacji Trening zdefiniować można swój własny trening i tak właśnie zrobiłem. Można wybrać kolejność poszczególnych dyscyplin, rodzaj alertów (oparte mogą być na przykład o tętno, czas czy tempo), widok wyświetlanych podczas treningu parametrów oraz sposób rejestrowania zmian. Ja wybrałem ręczny, co pozwala na przechodzenie do kolejnych etapów poprzez wciskanie przycisku czynności. Po zakończeniu pływania wcisnąłem więc ten przycisk i zegarek zaczął liczyć czas przejścia. To bardzo wygodne rozwiązanie dla tych, którzy uprawiają triathlon.
Mała wpadka
Niestety zaraz po wejściu na rower omyłkowo wcisnąłem przycisk czynności, co spowodowało aktywację kolejnego etapu, którym jest następne przejście. To mój błąd i nie wynika on z nieergonomicznej konstrukcji zegarka. Postanowiłem jednak, że szybko przejdę przez kolejne etapy i zakończę trening, a następnie ponownie go uruchomię. Później wszystko poszło już gładko.
W czasie jazdy dało się zauważyć wysoki poziom jasności wyświetlacza. Pogoda była bardzo słoneczna, ale 2000 nitów to aż za dużo. Wszystko było bardzo dobrze widoczne. Tak duża jasność ma przydać się w trakcie nurkowania na dużych głębokościach, gdzie jest bardzo ciemno.
To co jeszcze zauważyłem podczas jazdy na rowerze to obawa, że mogę przypadkowo wcisnąć przycisk boczny (nie wspomniany już przycisk czynności) lub pokrętło, ponieważ sporo wystają one poza główny obrys obudowy i są większe niż w „zwykłych” modelach. Tak się na szczęście nie stało, ale w codziennym użytkowaniu to się jednak zdarza. Świadczy o tym to, że w aplikacji Zdjęcia na iPhonie znajduję przypadkowe zrzuty ekranu zegarka, a wykonuje się je właśnie poprzez jednocześnie wciśnięcie przycisku bocznego i Digital Crown.
Bieganie
Opisywana aktywność to mój pierwszy pseudotriathlon. Do tej pory jedynie biegałem lub rekreacyjnie jeździłem na rowerze ze „zwykłym” Apple Watchem. Zauważyłem kilka różnic, na plus dla modelu Ultra - jaśniejszy i większy wyświetlacz. O jasności już wspomniałem przy okazji jazdy na rowerze, ale dzięki większej kopercie i większemu wyświetlaczowi zdecydowanie łatwiej steruje się zegarkiem w trakcie treningu. Dużo głośniej odtwarzane są dźwięki, dzięki czemu nie przegapi się powiadomienia głosowego.
Jest też mały minus. Można ustawić, że w trakcie treningu ekran się wygasza, po to by oszczędzać energię zgromadzoną w baterii, a aktywuje się go poprzez podniesienie ręki i skierowanie tarczy w stronę twarzy. Zauważyłem, że w przypadku modelu Ultra ruch ten musi być bardzo zdecydowany, wręcz nienaturalny. W zwykłych modelach wystarczy po prostu podnieść rękę, a ekran się aktywuje.
To już wszystkie moje wrażenia związane z pseudotriathlonem, ale nie koniec recenzji.
Syrena alarmowa
Nowością i funkcją, która chciałem sprawdzić od razu po tym jak usłyszałem o niej podczas prezentacji jest syrena alarmowa. Firma chwali się, że słychać ją ze 180 metrów, a natężenie dźwięku wynosi 86 dB. Postanowiłem to zweryfikować. Założyłem słuchawki AirPods Pro 2 z włączoną funkcją aktywnej redukcji hałasu i uruchomiłem syrenę, a natężenie mierzyłem drugim zegarkiem Apple Watch. Wynik jest lepszy niż zakłada Apple i w szczytowych momentach wynosi 90 dB.
Na otwartej przestrzeni syrenę wyraźnie słychać z około 250 metrów, a gdy się skupiłem to słyszałem ją nawet z około 340 metrów. Test polegał na tym, że jedna osoba stała z zegarkiem założonym na uniesionej ręce, a ja oddalałem się od tego miejsca, mierząc dystans na drugim smartwatchu.
Warto też dodać, że na tak dobry wynik wpływa z pewnościa także rodzaj dźwięku, który jest bardzo nieprzyjemny – skrzeczący i przenikliwy, ale przecież chodzi o to, żeby był słyszalny z dużej odległości, a nie miły dla ucha.
Bateria
W tym przypadku mamy do czynienia z rewolucją. W „zwykłym” modelu wystarcza mi ona na około 24 godziny. Mniej więcej po takim czasie poziom baterii wynosi około 7-8%. Warto dodać, że mam włączony tryb always-on oraz śpię z zegarkiem, więc w nocy monitoruje on mój sen. Model Ultra to zupełnie inna bajka.
Pseudotriathlon rozpocząłem o 10:24, a bateria naładowana była w 100%. Zabawę skończyłem o 11:43, a poziom baterii wynosił 92%. W przypadku zwykłego użytkowania wystarcza ona na około 60 godzin w tych samych warunkach (monitorowanie snu i zawsze włączony wyświetlacz). Zegarek zazwyczaj ładuję rano, więc w przypadku modelu Ultra robię to co drugi dzień, mniej więcej o tej samej porze, ale gdy go podłączam to bateria ma zazwyczaj niecałe 20%.
Wbudowany termometr
Warto też dodać, że nowością w modelach Series 8 i Ultra jest wbudowany termometr, który zmierzy temperaturę nadgarstka. Tak naprawdę w zegarku znajdują się aż dwa termometry. Jeden mierzy temperaturę otoczenia i wspomaga ten drugi, który monitoruje nadgarstek. Jednak temperatura nadgarstka nie odpowiada temperaturze ciała, a funkcja ta służy do monitorowania tego parametru ciała w nocy i ma wspomagać analizę snu.
W przypadku kobiet umożliwia szacowanie dnia owulacji już po jej wystąpieniu. Jeśli te dane będą precyzyjne, to kobiety z pewnością je docenią.
Apple Watch Ultra - solidny smartwatch na co dzień
Czy warto kupić Apple Watch Ultra? Oczywiście, że tak, o ile budżet na to pozwala. Pomimo outdoorowego charakteru, ten zegarek wygląda dość elegancko. Tytan ma szary kolor i matowe wykończenie, co nadaje mu spokojnego charakteru. Materiał ten przypomina stal, z którego wykonana jest większość tradycyjnych zegarków. Jedynym szaleństwem jest pomarańczowy przycisk czynności i obwódka Digital Crown, ale ten kolor nie jest na tyle jaskrawy, by dominował. Wyglądem można manipulować za pomocą tarcz. Do wyboru są takie, dzięki którym urządzenie mocno nie będzie rzucać się w oczy.
Trudno jednak sprawić by był niezauważalny, a to przez jego rozmiary. Nie jest przesadnie wielki, ale zdecydowanie większy od „zwykłych” modeli. Największym problemem okazała się jego wysokość. Zegarek sporo odstaje od nadgarstka i na przykład haczy o mankiet koszuli. Series 8 i wcześniejsze modele są zdecydowanie bardziej płaskie i bez problemu mieszczą się pod mankietem.
Co ważne, wytrzymałość przydaje się także w codziennym użytkowaniu. Właściciele „zwykłych” Apple Watchów, szczególnie tych z aluminiową obudową i szkłem Ion‑X wiedzą, że jedno przypadkowe uderzenie nim w cokolwiek powoduje powstanie rys na obudowie i ekranie. Tego zmartwienia nie ma w przypadku modelu Ultra. Kilkukrotnie uderzałem nim z różne powierzchnie i nic się nie stało. Tytanowa obudowa nie rysuje się i nie wgniata w wyniku codziennego użytkowania. Podobnie jest w przypadku szafirowego szkła, które chroni wyświetlacz.
Warto także jeszcze raz wspomnieć o baterii. Wystarcza na około dwie doby użytkowania i choć nie jest to imponujący wynik, to wypada znacznie lepiej niż w innych modelach smartwatchów marki Apple.
Apple Watch Ultra to zatem bardzo dobry smartwatch na co dzień. Nie trzeba martwić się o to, że szybko się rozładuje oraz o ewentualne uszkodzenia, więc można go beztrosko używać. Osoby uprawiające ekstremalne sporty też powinny być z niego zadowolone, ale z pewnością nie będzie to najlepszy obecnie wybór. W tym przypadku zdecydowanym liderem jest firma Garmin.
Opinia o Apple Watch Ultra
- uniwersalny design,
- wysoka jakość wykonania,
- wytrzymała koperta i ekran,
- przycisk czynności,
- długi czas pracy na baterii (jak na Apple Watch),
- hydrofobowa powierzchnia ekranu,
- bardzo jasny ekran,
- wysoki poziom głośności,
- głośna syrena alarmowa
- wysoka cena,
- duża koperta – może źle wyglądać na szczupłym nadgarstku,
- nadmiernie wystający przycisk i pokrętło,
- problem z zaliczaniem ostatniej długości basenu
Apple Watch Ultra
Zdjęcia: Archiwum własne
Komentarze
74 tys zł za zegarek z takim paskiem jak na foto ??? Nigdy w życiu.