1. Niska pojemność
Pojemnością obecna generacja dysków SSD nie grzeszy. Największe łatwo dostępne modele mają pojemność raptem 256 GB. Producenci co prawda obiecują, że do końca roku będziemy mogli kupić modele 320 albo nawet 512 GB, ale nadal w porównaniu do 2 TB HDD dzieli je przepaść. Niektórzy przełamują ten schemat i jeśli ktoś się uprze, to dostanie nawet 1TB SSD, ale jego cena przyprawia o zawrót głowy!
Jedynym pocieszeniem na ten stan rzeczy jest fakt, iż technologia SSD bardzo dynamicznie się rozwija. Jeszcze dwa lata temu dominującą pojemnością było 32 GB, natomiast dziś jest to co najmniej 128 GB. Jeśli te urządzenia będą się rozwijać w takim samym tempie, to za 3-4 lata dorównają albo nawet przewyższą pojemnością obecne twardziele.
Obecnie nie tylko ze względu na pojemność, ale także głównie ze względu na cenę, dyski SSD powinny być rozpatrywane jako bardzo szybkie urządzenia na aplikacje albo system operacyjny. Do składowania danych zdecydowanie się nie nadają.
2. Ograniczona liczba cykli zapisu
Aby tak naprawdę wytłumaczyć o co w tym wszystkich chodzi, musimy cofnąć się do budowy dysków SSD. Z początku artykułu pamiętamy, że składa się on w uproszczeniu z odpowiedniego kontrolera oraz wielu kostek pamięci flash. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Do budowy współczesnych dysków SSD używa się dwóch rodzajów kostek flash: MLC i SLC.
Te pierwsze, Multi-Level Cell, są tańsze w produkcji oraz mają większą pojemność, te drugie - Single-Level Cell - mają mniejszą pojemność oraz są znacznie droższe w produkcji. Co je różni? Ilość cykli zapisu i wydajność. SLC wytrzymuje przynajmniej 10x więcej cykli zapisu niż MLC, a na dodatek jest sporo szybsze. To właśnie dlatego do najdroższych i najszybszych konstrukcji dysków SSD trafiają te pierwsze, a do tańszych i pojemniejszych te drugie kostki flash.
Problem mniejszej wydajności w zasadzie powoli przestaje mieć znaczenie, ponieważ dostępne są odpowiednio wydajne kontrolery flash, które to zjawisko w dużej mierze niwelują. Ot, wewnętrznie taki dysk to jedna wielka macierz RAID. Cały czas natomiast pozostał problem mniejszej liczby cykli zapisu.
Przeciwnicy technologii SSD zazwyczaj przytaczają, iż kostki MLC wytrzymują jedynie 10 000 cykli zapisu pojedynczej komórki. To prawda, ale tyczy się flash z 1994 roku. Trzy lata później, w 1997 r. produkowano kości MLC o wytrzymałości 100 000 cykli na jedną komórkę. Dziś bez problemu można kupić kostki MLC o deklarowanej wytrzymałości ponad 1 mln cykli zapisu.
Jak by tego była mało, parametr ilości cykli zapisu definiowany jest w dość pokrętny sposób. Otóż mówi nam o tym, ile muszą wytrzymać najsłabsze komórki w chipie. Jeden chip flash składa się z bardzo wielu takich komórek. Dlatego zakłada się, że nawet jeśli w danym układzie o deklarowanej wytrzymałości 10 000 cykli zapisu znajdą się komórki, które faktycznie wytrzymają tylko 10 000 cykli, to przynajmniej 90% pozostałych komórek wytrzyma 10x więcej.
Co więcej, ten problem cały czas był na uwadze producentów kontrolerów do dysków SSD. Jednym z najważniejszych zadań tych chipów jest rozkładanie cykli zapisu równomiernie na powierzchni wszystkich chipów flash. Nawet jeśli będziemy zapisywać cały czas ten sam plik, to elektronika w napędzie SSD przy każdym zapisie rozłoży go na inną komórkę.
Oczywiście w skrajnie negatywnym przypadku, gdy dysk będzie w 100% zapełniony, a my nadal będziemy usilnie pisać do jednego pliku, może dojść do sytuacji, w której ilość cykli zapisu się wyczerpie. Co wtedy? Nie będzie można zapisać danych w tym miejscu, ale nadal będzie można je odczytywać. Natomiast przy kolejnym formatowaniu urządzenia cały ten blok zostanie oznaczony jako uszkodzony i w konsekwencji wyjdzie z użycia.
Nie grożą nam historie z horrorów wzięte, w których tracimy wszystkie dane z dysku o wyczerpanej ilości cykli zapisu pojedynczej komórki. Nie mogę tego inaczej określić, jak bzdury wyssane z palca.
Jeśli moje argumenty was nie przekonują, zerknijcie na okres gwarancji. Dziś nie ma problemu z zakupem SSD na 5-letniej gwarancji.
3. Wysoka cena
Kolejnym koronnym argumentem przeciw technologii SSD jest wysoka cena tych urządzeń. Ale czy na pewno jest ona taka wysoka?
Kiedy w czerwcu 2008 roku testowałem 32 GB dysk firm SanDisk, pisałem iż jest to sprzęt dla wybranych. Owe urządzenie w chwili testu kosztowało bagatela 3000 zł. Jak łatwo policzyć, było to prawie 94 zł za 1GB pojemności. Obecnie najtańsze dyski SSD 32 GB można kupić grubo poniżej 400 zł, czyli nieco ponad 12 zł za 1GB. Jeśli twój portfel jest nieco zasobniejszy, to w najtańszym modelu 128 GB 1 GB przestrzeni kosztuje już 8,5 zł.
Technologia SSD rozwija się błyskawicznie. Równie błyskawicznie spadają ceny napędów SSD. Od mojego pierwszego testu SSD nie minęły jeszcze dwa lata, a cena za 1GB pojemności spadła ponad 11 krotnie!
Dyski SSD nie są już towarem dla wybranych. Są towarem, na który może pozwolić sobie większość entuzjastów komputerów. Skoro bez problemu wydajemy 1000 zł na kartę graficzną, dlaczego nie możemy wydać 600 zł na dysk SSD?
Oczywiście w odniesieniu do klasycznych dysków twardych, SSD nadaj są bardzo drogie. Ale czy cena tych urządzeń jest dla was wadą? Musicie zdecydować we własnym zakresie.
Myślę, że na tym zakończymy teoretyczne dywagacje. Do testów wypożyczyłem najnowszy dysk Kingstona, SSD Now V+ Series o pojemności 128 GB, a w szranki z nim stanie najnowszy dysk talerzowy Samsung F3 o pojemności 1 TB. Chcemy sprawdzić, ile tak naprawdę daje instalacja dysku SSD w komputerze. Sprawdzimy to zarówno w testach syntetycznych jak i praktycznych. Zapraszam do dalszej części artykułu.