Singstar Celebration
Plan Odkryty, lecimy w wokal!
Fenomen Singstara można porównać chyba jedynie do imprezowego trzęsienia ziemi, jaki swego czasu wywołał Guitar Hero. Niestety, by dobrze się przy nim bawić, trzeba było opanować pewne podstawy posługiwania się gitarą i wykazać umiejętnościami, przez co rozgrywka średnio nadawała się jako starter w zupełnie „zielonej” ekipie.
Z kolei śpiewanie… no cóż, śpiewać każdy może. Inna sprawa, że chyba nie każdy powinien, ale Singstar Celebration przymyka na to oko...
Nie ma co zaprzeczać, ze wszystkich dostępnych w tym momencie gier wykorzystujących system PlayLink, zabawa w karaoke jest zdecydowanie najmniej odkrywcza. Singstar Celebration obsługujemy w większości przy użyciu pada, zaś wykorzystanie telefonów ograniczone jest do rejestracji naszego „śpiewu”.
Playlinkowa aplikacja zamienia nasze telefony w kolorowe mikrofony i na tym jej użyteczność się w zasadzie kończy. Nawiasem mówiąc, nie musimy kupować tej odsłony, by móc śpiewać do mikrofonów – ta nowinka została wprowadzona już jakiś czas temu, a w całości korzystało z niej Singstar: Mistrzowska Impreza. Łatka PlayLink jest tu ewidentnie na doczepkę.
Fałszu nie stwierdzono…
Skoro imprezka rozbujała się na dobre, a z gardeł nawet i bez próby śpiewu wydobywają się kakofoniczne dźwięki to jak maleńki mikrofon w telefonie miałby sobie niby poradzić?!
Przyznaję bez bicia, że smartfon jako mikrofon… po prostu działa. Jeżeli skombinujecie do zabawy utalentowaną koleżankę, gwarantuję, że z łatwością zdubluje Was swoim wynikiem. Chociaż oczywiście gra standardowo nie rozpoznaje wypowiadanych słów, więc dobre pijackie mruczando w odpowiedniej intonacji i tak pozwoli wykręcić niezły wynik!
A mruczeć możemy do rytmu 30 piosenek, które dobrane zostały ewidentnie w taki sposób, by zadowolić jak największą liczbę nabywców. Obok zupełnych klasyków pokroju U2, ABBY, Roxette czy Britney Spears (no co, śmiało można już założyć, że „Ops, I did it again” jest klasykiem!) i Wham!, pojawiają się „młódki” pokroju Meghan Trainor z „All about that bass” czy One Direction.
Generalnie źle nie jest, ale próba dogodzenia wszystkim w zbiorach tego typu kończy się zawsze podobnie – średnio „na głowę” podejdą może trzy, max cztery kawałki z całej listy.
Po wybraniu piosenki, możemy wybrać tryb gry – zdecydować się na pianie solo, toczyć z konkurentem batalię śpiewając jednocześnie w trybie Bitwy, odśpiewywać wybrane fragmenty na przemian (Duet Bitewny), ograniczyć się do zaśpiewania skróconych wybranych wersji piosenek, albo sprintować do miliona punktów.
Jeżeli w pokoju kumulujemy większą ekipę, Singstar Celebration umożliwi nam tworzenie drużyn. Żadnych odskoczni od sprawdzonych formuł tutaj nie stwierdzono, ale w porównaniu z poprzednią odsłoną, mamy tu wręcz wysyp nowych trybów.
Szału niestety również nie stwierdzono
No dobrze, na zakończenie musimy włączyć typowo polskie, imprezowe marudzenie. A należy to zrobić, zanim pomyślicie, że Singstar Celebration to świetna gra.
Niestety, brakuje tu całkowicie polskich piosenek i jeżeli nie przytargasz swojej biblioteki z poprzednich gier serii (z bazą wcześniej zakupionych piosenek, Singstar Celebration integruje się bezproblemowo), będziesz zmuszony nawijać w języku Szekspira.
Kawałki możemy oczywiście dokupić w zintegrowanym sklepiku – niestety gra wciąż promuje idiotyczny „dożywotni” zakup pojedynczych piosenek. Każda z nich kosztuje 5,75 zł i chociaż dostępie są również sety, to taki model biznesowy zupełnie nie sprawdza się na imprezach.
Doprawdy nie rozumiem dlaczego nie mógłbym uzyskać dostępu do większej części bazy na określony czas, zamiast głowić się nad tym, jaką tu piosenkę wykupić. Zupełnie zabija to imprezowe „flow” i trąca czasami zaprzeszłymi…
Z trzydziestu piosenek, do których dostęp dostaniemy, z miejsca odrzucimy dwie trzecie. Zwyczajnie nie trafią w nasze gusta. Z reszty coś wybierzemy, a że impreza zbliża się ku końcowi, a niezbyt urodziwa gra wydaje nam się całkiem ładna… uda nam się powydzierać na całe gardło przez godzinę, może dwie.
Z pewnością będzie fajnie. A jak będziecie mieli szczęście, nie zapuka do Was Policja. Ale zaręczam – gdy drugi raz zaprosisz tą samą ekipę, Zamiast Singstar Celebration odpalicie quiz w Wiedza to Potęga… w końcu ileż można śpiewać o tym samym?
Ocena końcowa:
- idealna pozycja do prowokowania sąsiadów podczas ciszy nocnej
- nie oszukuje - najlepiej śpiewający zawsze wygrywali!
- drużynowe tryby gry, zarówno kooperacyjne, jak i oparte na rywalizacji
- 30 zróżnicowanych kawałków na start...
- ...a wśród nich żadnej polskiej piosenki
- za dodatkowe piosenki trzeba sypnąć szeklami (dla sensownej biblioteki można wydać fortunę)
- bardzo naciągane podpięcie łatki "PlayLink"
- fajniej śpiewało się jednak do prawdziwego mikrofonu
- Grafika:
zadowalający plus - Dźwięk:
dobry - Grywalność:
zadowalający