Ukryty Plan
Ciężki, gęsty, mroczny i Ukryty Plan
Ukryty Plan wynosi technologię PlayLink na wyższy poziom i jest w zasadzie definicją czegoś, co zwykliśmy nazywać „filmowym doświadczeniem”. Jeżeli myśleliście, że dzieła Davida Cage’a pokroju Fahrenheit, Heavy Rain, czy Two Souls (chociaż tego tworu „Dziełem” bym nie nazwał) były interaktywnymi filmami, to Ukryty Plan szybko Was z błędu wyprowadzi.
Tę mroczną kryminalną opowieść się w zasadzie ogląda, ale egzekucja (nomen omen…) jedynego sposobu naszej interakcji – bezpośredniego wpływu na decyzje bohaterów - jest tu tak dobra, że momentalnie czujemy się bardziej decyzyjni, niż w niejednej grze RPG.
A którym się strzela?
Idea Ukrytego Planu jest całkiem prosta – ekrany telefonów stają się naszymi „pionkami” na ekranie monitora, maleńkimi punktami o przypisanym kolorze. Obserwujemy galopującą historię, zaś gra co chwilę podrzuca nam do wyboru fabularne rozgałęzienia, na które musimy demokratycznie się zdecydować.
Od banalnych typu „Lepiej się rozdzielić!” versus „Trzymajmy się razem!” bo naprawdę ciężkie, od których zależy życie bohaterów. Nie zabraknie również urozmaicających grę sekwencji zręcznościowych, w tym bardzo fajnego odszukiwania dowodów wątłym światłem latarki.
Jakby tego było mało, gra dorzuca nam raz na jakiś czas głosowanie, w którym typujemy członka ekipy charakteryzującego się najbardziej rozwiniętą cechą osobowości. Te mogą być różne, od „najbardziej empatyczny”, po „najbardziej opanowany w stresujących sytuacjach”.
Nasz wybraniec będzie musiał w przyszłości samodzielnie podjąć ważną decyzję, i to na czas. Niestety fragmenty te są zbyt oczywiste; gra każe nam głosować na towarzysza charakteryzującego się określoną cechą i minutę później podrzuca nam wyzwanie akurat z tą cechą związane.
Oczywistym jest, że pozostaniemy lojalni w momencie, gdy ekipa wytypowała nas jako najbardziej lojalnego – i rzeczywiście, gra daje później jasno do zrozumienia, że był to dobry wybór. Chyba nie o to chodziło…
Prócz opisanego wyżej modelu, twórcy Ukrytego Planu postanowili dorzucić do gry, chyba nieco eksperymentalnie, tryb rywalizacji. Fabuła toczy się normalnie, natomiast gracze dostają specjalne zadanie, zmuszając „agenta” do lobbowania reszty grupy za określonymi decyzjami. Pomysł jest zacny, ale należałoby wokół niego zbudować zupełnie inną grę – tutaj sprawdziło się to umiarkowanie dobrze.
Ludzkie życie w rękach bandy imprezowiczów
No dobra, ale cóż to za kryminał? Morderca jest? Ano jest – i to skazany na karę śmierci, do której wypełnienia wybija ostatnia doba. W dodatku gość jest niejednoznaczny, dziwny, ma w sobie coś z typowego świra, ale stoi za nim dość traumatyczna historia z dzieciństwa, a do swojej niewinności przekonuje całkiem zgrabnie…
Fabuła jest krótka, więc i rozwija się bardzo szybko. Bywa sztampowo (ciśnie się na usta przykład, ale naprawdę nie chcę nikomu psuć zabawy), choć raz na jakiś czas poczujemy się zaskoczeni, zaś waga wyborów, które będziemy musieli wspólnie z ekipą podejmować sprawi, że niejeden kęs pizzy przyjdzie nam przełknąć dużo trudniej.
Uczciwie muszę zaznaczyć, że nie jest to może ten typ wyborów, którego doświadczyliśmy w Until Dawn, poprzedniej grze twórców Ukrytego Planu. Tam mogliśmy nieopacznie do grobu posłać większość członków ekipy.
W Ukrytym Planie śmiało możemy jednak pozamykać sobie drogę to bardzo rozbudowanych ścieżek fabularnych i zwyczajnie nie rozwiązać kryminalnej zagadki. Powiem więcej – wybory wpływają tutaj na całe, bardzo długie sekcje gry związane z pojawieniem się zupełnie innych bohaterów pobocznych.
Po jakimś czasie od ukończenia przygody będziecie chcieli zagrać ponownie – gwarantuję. A można to zrobić również solo, chociaż dla odmiany - granie w parze całkowicie traci sens z racji na demokratyczny mechanizm podejmowania decyzji. W grze istnieje co prawda karta autokratycznego „przejęcia” władzy nad Playlinkowym wybieraniem, ale w naszej ekipie nie ani razu dostrzegliśmy sensu jej wykorzystania.
Dawka optymalna
Pojedynczą rozgrywkę w Ukryty Plan ukończycie w jakieś 2,5 godzinki – włączając w to nierzadkie przerwy na dostarczenie z lodówki imprezowego paliwka. Idealny to czas, bo mimo że fabuła pod koniec naprawdę rozruszała towarzystwo, dodatkowe pół godzinki mogłoby już zwyczajnie znużyć.
Ukryty Plan jest zwyczajnie „gęsty” i łyknąć go w większej dawce byłoby niełatwo. A propos łykania i imprezowego paliwa – zakładając, że zaczęliście od paru turniejów w Wiedza to Potęga, pod koniec Ukrytego Planu imprezowicze mogą być całkiem nieźle rozerwani. To dobry moment, żeby ujawnić nowe umiejętności – na przykład wokalne…
Ocena końcowa:
- złożona, niebanalna opowieść
- wiele ścieżek prowadzenia historii
- całkowicie różne zakończenia gry
- możliwość gry solo
- oprawa graficzna momentami naprawdę daje radę...
- ...ale w większości przypadków widać, że nie jest to produkcja wysokobudżetowa
- niemal wszystkich wyborów dokonuje się demokratycznie więc granie we dwie osoby traci sens
- tryb rywalizacji niestety nie zatrybił
- Grafika:
dobry - Dźwięk:
dobry - Grywalność:
dobry