Z pikseli na papier - odbitki ze smartfonowych zdjęć mają dziś większy sens niż kiedykolwiek
W czasie testów najnowszego OPPO - Reno 2 postanowiłem sprawdzić jakość odbitek ze zdjęć z tego smartfonu. To ciekawa próba, a efekty były… no sami zobaczycie. Natomiast przy okazji przypomniało mi się, jak ważną rolę odgrywają zdjęcia drukowane na papierze. Przypomnę to i wam.
- wygodny w obsłudze ColorOS 6.1 (zmodyfikowany Android),; - bardzo dobra jakość wykonania,; - atrakcyjna stylistycznie obudowa,; - chowany aparat selfie, cały ekran do dyspozycji,; - jasny i bardzo dobry panel AMOLED,; - długi czas pracy na akumulatorze, szybkie ładowanie 20W,; - praktyczny zestaw pięciu aparatów (cztery z tyłu),; - bardzo dobre zdjęcia za dnia i nocą,; - praktyczny tryb Ultra Night,; - świetna jakość portretów z przedniego aparatu,; - zewnętrzny LED dla tylnego aparatu (poprzednik tego nie miał),; - dobra wydajność usług sieciowych, jest także NFC,; - niezła jakość dźwięku z głośnika i na słuchawkach (także aptX HD),; - chipset Snapdragon 730G o wystarczającej wydajności,; - osiągi w grafice znacznie ponad średnią w tej klasie,; - bardzo szybki czytnik linii papilarnych,; - złącze minijack i slot na kartę microSD.
Minusy- szkoda, że ładowarka nie jest szybsza,; - stabilizacji elektronicznej nie da się wyłączyć,; - ultrastabilizacja potrafi psuć obraz,; - nie ma certyfikatu wodoszczelności,; - slot na karty jest tylko hybrydowy,; - brak ładowania indukcyjnego.
Zdjęcia to treści, które nie znoszą być chowane do szuflady. Podobnie jak książki, które wyłącznie ustawione na półce, z połyskującymi grzbietami, niewiele wnoszą do naszego świata poza elementem estetyki. Podobnie można pomyśleć o Oppo Reno 2, który jest jednym z najładniejszych smartfonów z jakimi miałem do czynienia. Owszem smartfon może wyglądać paskudnie i robić niezłe zdjęcia, ale czyż nie jest pięknie gdy estetyka produktu jak i wysoka jakość zdjęć techniczna oraz artystyczna fotografii idą ze sobą w parze.
Jak zapomnieliśmy, że zdjęcia lubią być prezentowane na papierze
Kiedyś zdjęcia na papier przelewaliśmy bardzo chętnie. Nie było innego sposobu by je podziwiać w większym gronie. W latach 90. XX wieku ogromna popularność kompaktów sprawiła, że co rusz biegaliśmy do labu po odbiór kolejnej porcji odbitek. Fotografii ze ślubu, z urodzin, z wakacji, z domowej imprezy czy też codziennych rozrywek. Lecz niedługo potem nastał czas cyfrówek, od razu gotowych do oglądania tego co uchwyciliśmy, które często nie zachęcały do przelewania ich na papier. Bo skoro na cyfrówkę wydać trzeba było niemałą kwotę, to i oszczędność jakaś powinna z tym się wiązać. I tak zaczęliśmy oszczędzać.
W tej oszczędności pomocne stały się smartfony z coraz lepszymi aparatami i wyświetlaczami. Nagle wykonane zdjęcia przestały zalegać na półkach w regałach w postaci analogowych odbitek czy też dyskach komputerów, a zaczęły podróżować z nami. Możemy je wykonać tak sprawnie jak cyfrówką, a zarazem mieć zawsze przy sobie by pokazać znajomym. Gdy nastała era mediów społecznościowych dodaliśmy do tego element współdzielenia się. Pojawiły się cyfrowe odpowiedniki albumów, których oglądanie nie musiało wiązać się z wizytą znajomych w domu, ale było możliwe zawsze, wszędzie i przez każdego komu te zdjęcia zechcieliśmy udostępnić.
Jakość zdjęć ze smartfonu nie jest już problemem przy wykonywaniu odbitek
Z czasem zapomnieliśmy, że zdjęciom nie służy wyłącznie pobyt w szafie, bo przecież były one eksponowane w cyfrowych mediach. A także tego, że fotografia najlepiej prezentuje się na papierze. Kilkanaście lat temu, kontrargumentem byłaby słaba jakość zdjęć ze smartfona. Bo przecież mimo chęci producentów i ich ambitnych słów, zdjęcia ze smartfona to nie to samo co zdjęcie z lustrzanki. Tylko, że te lata minęły, nastały czasy takich smartfonów jak Oppo Reno 2, które wywindowały poprzeczkę mobilnej fotografii na poziom kiedyś nieosiągalny. Pamiętam swoje zdjęcia w rozdzielczości VGA wykonane zwykłym telefonem i gdy analizowałem fotografie z Reno 2 na cele recenzji, byłem pod wrażeniem jak długą drogę przebyła fotografia cyfrowa.
Jedno zdjęcie w wielu kopiach - analogowo to kompletnie co innego niż cyfrowo
Być może zbyt długą, by w końcu przypomnieć nam o papierze jako nośniku zdjęć, ale dobrze że w końcu tak się dzieje. Przeniesienie ich z pikseli na papier ma dziś jak najbardziej sens i to nie tylko ze względu na umożliwiającą to jakość zapisu cyfrowego.
Otóż wyobraźcie sobie, jak bardzo osobistym doświadczeniem staje się zdjęcie gdy trafia na papier. To już nie świecące piksele na ekranie, ale uwiecznione w odbitce wspomnienie, którego nie zabierze nam awaria dysku w komputerze. Nie musimy martwić się o jego archiwizację przy zmianie smartfona, a przecież w końcu kiedyś wymienimy stary na nowy. Odbitka choć możliwa do powielenia pozwala nam poczuć się jakbyśmy mieli cos unikalnego, wyjątkowego. Zresztą tak moze być w istocie, bo każdy wydruk może być zrealizowany na innym nośniku, z pomocą innego urządzenia. A już na pewno nie powiemy, że "mam to samo zdjęcie co ty".
Papierowe odbitki a świat w którym na chwilę zapominamy o smartfonie
Dziś dużo mówi się o tym, by choć na chwilę odłożyć smartfon, przez chwilę żyć światem, którego nie tworzą piksele. Dzięki odbitkom zdjęć ze smartfonu możemy wdrożyć taką filozofię zachowując jednocześnie do nich dostęp. Owszem, odbitka czy też wydruk na papierze sprawią, że znowu będziemy musieli wrócić do starych nawyków pokazywania zdjęć, ale też dzięki temu wyeksponujemy nasze najlepsze prace i doświadczenia. Szacunek dla papieru i wydruku, przełoży się na szacunek dla fotografii, z których pewnie tylko te najlepsze trafią na papier. Najlepsze to niekoniecznie te o najwyższych walorach artystycznych w oczach eksperta, ale najlepsze dla nas samych. Nie będzie konieczne wertowanie setek zdjęć wykonanych przypadkiem, które zapomnieliśmy usunąć po ich wykonaniu z pamięci smartfonu. A jeśli nawet kilka z tych odbitek z czasem przepadnie, tym bardziej cenić będziemy te które pozostaną.
Przekonując was do sięgnięcia po drukarkę (dziś kupno fotograficznej to niewielka inwestycja) lub wizyty w labie, by wykonać odbitki (wydruki), nie próbuję oczywiście przekonać was do usuwania zdjęć z pamięci w smartfonie. Tak jak kiedyś zachowywaliśmy film by ponownie wykonać odbitki, tak dziś cyfrowa rzeczywistość może koegzystować ze światem analogowym i papierowym. Jest to nawet wskazane. Być może kiedyś pojawi się sposób prezentacji zdjęć, który daje podobne doświadczenie co papier, ale to chyba odległa przyszłość.
Dlaczego akurat Reno 2 i odbitki na papierze?
Dlaczego akurat Reno 2 przywołał takie fotograficzne wspomnienia i dlaczego to z tego smartfonu zdjęcia zasługują by być przelane z pikseli na papier? Trochę zaznaczyłem to na wstępie. Choć przecież nie jest to jedyny dziś smartfon oferujący wysoką jakość zdjęć. Właściwie podczas recenzowania miałem nawet wrażenie, że w cyfrowych zdjęciach z Reno 2 kryje się jakaś niedoskonałość.
W pewnym momencie zanurzyłem się w oceanie polemiki na temat jakości zdjęć z Reno 2 i innych flagowych fotosmartfonów. W końcu dostrzegłem, że wbrew pozorom ta pozorna niedoskonałość działa na przekór - na korzyść. To że nie są to zdjęcia przesadnie wyostrzone, a zarazem szczegółowe, że są to fotki o ogromnej liczbie kolorów i przejść tonalnych, czyni je bardzo dobrym materiałem dla odbitki i wydruku. Nie jedynym, ale wartym nadania mu analogowej formy.
Zdjęcia z Reno 2 możecie przenieść na papier w klasycznym pocztówkowym rozmiarze 10x15 cm, ale nie bójcie się również większego formatu. I to nawet jeśli zdjęcia wykonujecie w sugerowanej rozdzielczości 12 megapikseli, a nie maksymalnej 48. Pikseli jest tutaj aż nadto.
Jeśli wciąż nie wierzycie jaka magia kryje się w papierowych odbitkach polecam wyprawę na jedną z wystaw foto, a nawet zajrzenie do domowego archiwum. Być może zapomnianego, ale szybko przekonacie się, że fotografia to coś więcej niż piksele na ekranie.
Zdjęcia z Oppo Reno 2 przeniesione na papier to doskonały prezent
A jeśli spodobała się wam nasza recenzja Oppo Reno 2 i stał się on waszym nowym smartfonem, to zachęcam do wydrukowania od czasu do czasu tych najciekawszych zdjęć. Być może przekazania ich jako prezentu najbliższym. W najbliższym czasie będzie ku temu doskonała świąteczna okazja.
Materiał powstał we współpracy z OPPO
Komentarze
1