Pojawienie się pakietu Office na iPada było rzeczą łatwą do przewidzenia... ale tylko dla osób spodziewających się spotkania Adama "Nergala" Darskiego w gronie ministrantów w lokalnej parafii czy tego, że FC Barcelona już tej zimy zupełnie za darmo podaruje Realowi Madryt Leo Messiego. Dla całej reszty branży nowych technologii zapowiedź Microsoft była jednak ogromnym zaskoczeniem i poniekąd zwiastunem nowej ery. Wygląda na to - i wcale to nie dziwi - że duet Nadella/Cook ma o wiele lepszą zdolność "koalicyjną" niż Bill Gates i Steve Jobs.
I jest to Office nie byle jaki, ponieważ Microsoft nie zdecydował się na rozciągnięcie swojej znanej do niedawna, mobilnej wersji do nieco wyższej, tabletowej rozdzielczości. O nie, firma z Redmond do swojego kolejnego projektu naprawdę się przyłożyła, programując edycję iPadową w zasadzie... od zera, dzięki czemu jest to prawdopodobnie najbardziej "prodotykowe" wydanie popularnego pakietu biurowego. To też trochę zaskakuje, bo przecież Microsoft powinien przede wszystkim promować tablety z Windowsem na pokładzie, ze szczególnym uwzględnieniem linii Surface. A tu, mimo wszystko, przynajmniej na chwilę obecną, wiodącym dotykowcem wydaje się iPad (a od około miesiąca także iPhone, który doczekał się nowego, lepszego Office w listopadzie).
Pod pojęciem "Office na iPada" rozumiemy trzy aplikacje dostępne z pułapu App Store:
- Word
- Excel
- PowerPoint
Office na iPada czyta też pliki zapisane w tablecie, jak również umożliwia zaimportowanie ich np. z Dropboxa. W tej materii widoczne są jednak nieco jego ograniczenia, gdyż promując chmurę OneDrive, umożliwia eksportowanie i udostępnianie ich przede wszystkim za jej pośrednictwem.
Zaprzyjaźnieni dziennikarze specjalizujący się w tematyce Apple wielokrotnie w rozmowach ze mną podkreślają, że wersja dla iPada jest absolutnie fenomenalnym rozwiązaniem i pod wieloma względami pozostawia w tle domyślny pakiet biurowy jabłkowego producenta - iWork. PowerPoint śmiało może rywalizować z Keynote, a Word z dostępnymi edytorami tekstu. Natomiast największe wrażenie budzi oczywiście iPadowy Excel, który nie ma w infrastrukturze Apple godnej konkurencji.
Na czym polega konkretna relacja tabletowego Office do Office 365? Opisywane aplikacje są docelowo dostępne na iPadzie i iPhonie za darmo (a Android, a raczej sekcja androidowa Microsoft, żywo przymierza się do wprowadzenia podobnego rozwiązania), a brak wykupionej subskrypcji Office 365 nie ogranicza już całkowicie możliwości edycji.
Przy czym należy mieć na względzie, że te mobilne wydania, zakresem możliwości nawiązują bardziej do i tak bogatego w funkcje Office Online, niż stacjonarnego, pełnoprawnego odpowiednika w postaci Office 365 (w tym wypadku zasilanego aplikacjami Office 2013). Decydując się więc na zakup subskrypcji, nasza mobilna aplikacja wzbogaca się o dodatkowe możliwości wynikające z jej posiadania - większą powierzchnię OneDrive czy darmowe minuty na Skype, a także dodatkowe funkcje pracy na dokumentach. Jakie? Przykładowo - możlwiość zmiany układu dokumentu (horyzontalny/wertykalny), obsługę kolumn w dokumentach tekstowych, obsługę nawigacji pomiędzy tymi dokumentami, dodawanie notatek w podglądach prezentacji, możliwość "wersjowania" dokumentu (funkcja Track Changes) plus całą masę opcji wizualnych - kolorowanie tabel, odbłyski na obrazkach, WordArt, etc. Innymi słowy - nic, bez czego nie można żyć, ale niektórzy mogą chcieć za to dopłacić.
Chwalony Office dla iPada lada moment będzie więc Officem dla całego iOS i Androida spełniających wymagania sprzętowe, a niebawem prawdopodobnie niekwestionowanym królem pakietów biurowych - nie tylko na komputerach.