Najlepsze nieanglojęzyczne seriale na Netflixie - ranking TOP 10
Nie samym angielskim żyje człowiek, co dobrze widać na globalnej platformie streamingowej Netflix. Okazuje się, że jest tam mnóstwo seriali, w których bohaterowie bynajmniej nie mówią językiem Szekspira. Wybraliśmy najciekawsze z nich.
Najciekawsze seriale nieanglojęzyczne na Netflix
Chociaż zdecydowana większość filmów i seriali na Netflixie tworzona jest w języku angielskim, co odzwierciedla amerykańską dominację na polu kultury, to jednak coraz częściej można znaleźć produkcji w innych językach. Ba, niektóre z nich biją rekordy popularności na platformie, dystansując Hollywood i tamtejsze studia filmowe.
Warto zwrócić na nie uwagę z kilku powodów. Przede wszystkim są one czymś innym, powiewem świeżości, tak potrzebną odmianą od tego, co serwuje nam główny nurt. Nawet jeśli powielają one w jakimś stopniu dobrze znane schematy, to poprzez dodanie do nich lokalnego sznytu i specyfiki, stają się bardzo interesujące. Dobrze też od czasu do czasu posłuchać innego niż angielski języka, żeby utwierdzić się, że świat jest naprawdę różnorodny i dla każdego znajdzie się w nim miejsce.
Oglądanie nieanglojęzycznych seriali może mieć także aspekt edukacyjny, dlatego osoby uczące się danego języka, często je wybierają, aby oswoić się wymową, dynamiką wypowiedzi i wzbogacić słownictwo. Innymi słowy - Netlifx ucząc bawi, bawiąc uczy!
Najlepsze nieanglojęzyczne seriale TOP 10
Dom z papieru (hiszpański)
Czy jest ktoś, kto posiada subskrypcję Netflixa i nie widział tego serialu lub chociaż kilku jego odcinków? Historia napadu na hiszpańską mennicę, to zdecydowanie jeden z największych hitów platformy, który szturmem zdobył serca widzów na całym świecie. To nic, że genialny plan skoku wszechczasów co chwilę natrafia na trudności, to nic, że niedorzeczność goni niedorzeczność, a członkowie ekipy nie mogliby być bardziej niedopasowani. Ogląda się to z uśmiechem na twarzy i niekłamaną przyjemnością. Kibicuje się bohaterom, trzyma kciuki za to, żeby wyszli z tarapatów cało i nuci się pod nosem "Bella ciao". Aktualnie czekamy na premierę piątego i zarazem ostatniego sezonu, który ma zamknąć tę historię. Jeśli więc ktoś jeszcze Domu z papieru nie oglądał, ma świetną okazję, by nadrobić zaległości.
Narcos i Narcos: Mexico (hiszpański, angielski)
Pozostając w hiszpańskojęzycznych kręgach, nie sposób pominąć serialu Narcos. Właściwie są to już dwie serie. Pierwsza skupia się na wątku kolumbijskim, głównie na polowaniu na narkotykowego króla Pablo Escobara, a drugi, jak sama nazwa wskazuje, przedstawia historię meksykańskich karteli. Ja szczególnie polecam wątek kolumbijski. Głównie ze względu na charyzmatyczną postać Escobara, który w jednej scenie budzi skrajne uczucia - od zachwytu, przez śmiech, nienawiść, aż po współczucie. Fenomenalnie zagrany serial, trzymający tempo od początku do końca. Chce się go wciągnąć za jednym zamachem.
Dark (niemiecki)
Przenosimy się do Europy i lądujemy za zachodnią granicą. Można się zżymać na wszechobecność serialu Dark w rankingach i zestawieniach, ale cóż począć, skoro jest to tak udana i popularna produkcja? Dark to skomplikowana historia obejmująca podróże w czasie, apokalipsę, skomplikowane wątki rodzinno-miłosne, nastoletnie dylematy i fabułę, o której myśli się długo po skończonym seansie. To jeden z najlepszych seriali, jakie Netflix ma do zaoferowania i co ważne, scenarzyści mieli sensowny pomysł, jak opowiedzianą historię doprowadzić do końca (a nie jest to norma).
Berlińskie psy (niemiecki)
Zostańmy jeszcze na chwilę w Niemczech, bowiem jest tam jeszcze co najmniej jedna produkcja, o której warto tutaj wspomnieć. Dogs of Berlin to porządnie nakręcony sensacyjno-kryminalny serial rozgrywający się (niespodzianka!) w stolicy Niemiec. Jak wiadomo, jest to kosmopolityczne miasto pełne mniejszości niekoniecznie żyjących w poprawnych stosunkach. Pełno tu napięć, tlących się konfliktów, przemocy i rozwarstwienia społecznego. Nic tutaj nie jest jednoznaczne, dobre lub złe. Nikt nie próbuje tutaj nikogo przekonać, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Każdy stara się po prostu przetrwać w tym nieprzyjaznym świecie. Od strony technicznej i realizacyjnej serial ma kilka niedociągnięć, sporo tutaj też schematycznych rozwiązań znanych z policyjnych seriali, ale ostatecznie seans jest przyjemnością.
Lupin (francuski)
Podróżujemy jeszcze dalej na zachód i podążamy tropem nowego wcielenia włamywacza-dżentelmena. W rolę współczesnego Arsene Lupina wciela się gwiazda komedii Nietykalni, czyli Omar Sy. Robi to z taką gracją, humorem i charyzmą, że chociażby dla przyjemności jego oglądania warto poświęcić kilka wieczorów na ten serial. W sumie może wystarczyć nawet jeden dłuższy wieczór, bo pierwsza seria liczy zaledwie pięć odcinków. Jak zwykle to bywa w opowieściach o złodziejach i efektownych skokach, trzeba przymknąć oko na niedorzeczności i nieprawdopodobne wydarzenia, ale jako lekka i przyjemna rozrywka Lupin sprawdza się doskonale. Sezon drugi już w drodze.
Gdzie jest mój agent? (francuski)
Pozostajemy nad Sekwaną i zaglądamy do agencji aktorskiej reprezentującej największe gwiazdy światowego kina. Dość powiedzieć, że w poszczególnych epizodach można zobaczyć m.in. Monikę Bellucci, Julliete Binoche, Christopher Lambert, Jean Reno, czy Sigourney Weaver. I jak na gwiazdy przystało, są kapryśne, mają niestworzone wymagania, rozrośnięte ego i problemy, o jakich zwykli ludzie nawet nie zdołaliby pomyśleć. Na nudę zdecydowanie nie można tu narzekać, zwłaszcza że nad tym wszystkim musi zapanować toksyczna rodzinka prowadząca rzeczoną agencję. Serial ten jest jednym z największych przebojów we Francji i podczas oglądania go, nie ma powodu, aby to kwestionować. Świetna robota!
Suburra (włoski)
Dla fanów mocniejszego kina także mam coś ciekawego. Przenosimy się do Rzymu i lądujemy w samym środku mafijnych zmagań. Jest tutaj wszystko, czego można oczekiwać, po tego rodzaju historii. Jest ostro, brutalnie, mamy specyficznie pojmowany mafijny honor, rodzinne zobowiązania, ogromne ambicje, korupcję na szczeblach władzy i mroczną stronę Watykanu. Oprócz wciągającej fabuły do ekranu przyciąga fantastyczna realizacja od strony technicznej i wizualnej. Acha, jeśli tytuł Suburra wydaje się znajomy, to słusznie się wydaje. Serial jest prequelem do filmu, ale śmiało można go traktować, jako oddzielną pozycję.
Kalifat (szwedzki, arabski)
"Planowany atak ISIS na Szwecję łączy losy grupy kobiet, w tym matki na zakręcie, natchnionej studentki i ambitnej policjantki" - czy taki opis zachęca Was do obejrzenia Kalifatu? No właśnie mnie również nie. Dlatego właśnie wymieniam ten serial tutaj, bo jest to jedna z najmocniejszych i najciekawszych propozycji na Netflixie, a ten nieszczęsny opis zupełnie tego nie oddaje. Tymczasem jest to fascynująca podróż przez piekło fundamentalizmu, terroryzmu, pragnieniu zmiany swojego losu i znalezieniu własnej tożsamości. Można m.in. zobaczyć, w jaki sposób Państwo Islamskie zdołało zrekrutować i przekonać młodych ludzi urodzonych i wychowanych w Europie, do porzucenia wszystkiego i dołączenia do ISIS. Wydaje się to niemożliwe, a jednak dochodziło do tego mnóstwo razy. A to tylko jeden z poruszanych w serialu wątków. Obejrzeć koniecznie.
Sacred Games (hindi)
Skoro o nieanglojęzycznych serialach mowa, to najwyższy czas posmakować prawdziwiej egzotyki. Sacred Games to produkcja indyjska, ale nie jest to typowa romantyczna historia rodem z Bollywood, ale pełnokrwista opowieść sensacyjna, w której nie ma miejsca na skomplikowane układy taneczne. Jest za to wciągająca intryga z dwutorowym przebiegiem akcji (współczesnym i retrospekcyjnym), świetnie napisana postać głównego antagonisty oraz malowniczo pokazany Bombaj i same Indie. W obecnej rzeczywistości, w której podróżowanie po świecie zostało mocno ograniczone, może to być najlepsza okazja, do zobaczenia czegoś zupełnie innego niż na co dzień.
Kingdom (koreański)
Na koniec zawitamy do Korei, gdzie powstał serial Kingdom. To opowieść o królestwie przeżartym korupcją, egoistycznych elitach i bezradnych biedakach wystawionych na ich łaskę. No i zombie. Tak naprawdę to jest głównym motywem serialu - szalejąca epidemia zmieniająca ludzi w krwiożercze bestie. Było? Być może, ale nie jest to prosta kalka The Walking Dead, ale w pełni samodzielna historia, nawet jeśli zbudowana na prostym motywie i podziale bohaterów na jednoznacznie dobrych i złych. Kingdom nakręcono z rozmachem, możemy podziwiać świetną choreografię walk i efektowne kostiumy, a zombiaki naprawdę budzą grozę.
Mniej lub bardziej egzotyczne seriale
Jak widzicie, przekrój tematyczny i językowy seriali dostępnych na Netflixie jest naprawdę spory. Bez problemu znajdziemy tutaj produkcje z Europy, Ameryki, ale i z Dalekiego Wschodu. Dla fanów egzotyki jest więc mnóstwo ciekawych rzeczy do odkrycia, a ja wybierając tylko dziesięć z nich, musiałem naprawdę mocno się ograniczać.
Z tego powodu nie wykluczam kontynuacji tematu egzotycznych seriali i filmów i tworzenia kolejnych zestawień dotyczących poszczególnych krajów, bądź języków. Śmiało możecie podsuwać propozycje, co chcielibyście zobaczyć/przeczytać, a koniecznie powinno się znaleźć w takim rankingu, a które produkcje lepiej omijać szerokim łukiem. Czekamy na Wasze komentarze.
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Jaki serial SF na Netflix obejrzeć? Oto TOP 10 seriali sci-fi
- Najlepsze oryginalne produkcje Netflix w 2020 roku
- Co nowego na Netflix?
Komentarze
3Gdzie tu zachwyt ???