Najlepsze gry imprezowe – TOP 5

Na wstępie proste pytanie – jakie macie pierwsze skojarzenia na myśl o imprezie? Wcześniej wyłączmy może z tego napoje wyskokowe. I co zostaje? Oczywiście, taniec. I właśnie na nim opiera się cała zabawa w serii Just Dance. Serii, bo edycja 2019 jest już którąś z kolei odsłoną tego niezwykle popularnego cyklu. Ktoś powie pewnie teraz, że pląsy przed ekranem telewizora mające jak najwierniej oddać prezentowane tam ruchy to nie żaden taniec, ale przecież nikt nie startuje tu w międzynarodowym konkursie tanecznym. To co się naprawdę liczy to dobra zabawa, a tej w Just Dance 2019 jest w bród. Tytuł ten, jak mało który, potrafi rozruszać każdą domową imprezkę (wszak może się nim bawić jednocześnie aż 6 graczy). Parafrazując słowa piosenki autorstwa Janusza Kofty – bo tańczyć każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej, ale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi…

Teleturnieje to raczej rzadki widok wśród gier. Nie to, że ich w ogóle nie ma, ale takich zrealizowanych z prawdziwym imprezowym polotem jest jak na lekarstwo. Tym bardziej warto zainteresować się Wiedza to potęga, bo tytuł ten ma wszystko co niezbędne by rozbawić towarzystwo. I nie chodzi tylko o karykaturalnie przedstawione postacie uczestników, w które przychodzi nam się tutaj wcielić, ale też o samą rozgrywkę. Stawiane przed graczami pytania quizowe, podzielone na kilka kategorii, potrafią być całkiem sporym wyzwaniem, także za sprawą przeszkadzajek, które rzucają na siebie sami gracze. Nie byłoby to jednak ani tak wciągające ani tak zabawne, gdyby nie powiązanie gry z aplikacją mobilną Playlink. To dzięki niej gracze nie widzą nawzajem swoich odpowiedzi udzielając ich na ekranach posiadanych smartfonów. Nie wiedzą też kto komu “podłożył świnie” utrudniając w ten sposób odczytanie i wybranie właściwej odpowiedzi. Chyba nie trzeba dodawać, że największą frajdę dostarcza tu zabawa w 6 osób. A jeśli komuś mało quizów to zawsze może sięgnąć po dodatkową odsłonę tej gry – Wiedza to potęga: Dekady, by zmierzyć się z pytaniami o świat popkultury i rozrywki na przestrzeni ostatnich 4 dekad.

Nie da się zaprzeczyć, że Gang Beasts nie wygląda szczególnie okazale. Postacie przypominające barwne gluty z rączkami i nóżkami oraz skąpe w detale lokacje raczej nie zachęcają do tego by jakoś mocniej zainteresować się tym tytułem. A to błąd, i to duży. Bo choć Gang Beasts wygląda jak produkcja niespełnionego amatora-programisty to jednak, jeśli chodzi o potencjał imprezowy ma ona go tyle, że z powodzeniem mogłaby nim oddzielić tuzin innych gier.  Jakim cudem? Cóż, nie od dziś wiadomo, że najważniejszy jest sam pomysł na rozgrywkę. Gang Beasts może i jest prostą bijatyką, ale dzięki niezwykłej mechanice powiązanej z groteskowo odwzorowaną fizyką samo oglądanie wzajemnego okładania się glutowatymi ramionkami przez 4 graczy, “przylepiania się” ich postaci do ścian czy rzucania przeciwnikiem wywołuje salwy gromkiego śmiechu u wszystkich zgromadzonych.

Zapewne znacie przysłowie “Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”? Cóż, w przypadku Overcooked 2 nie znajduje ono zastosowania. Bo i jak skoro istotą całej zabawy jest tu wspólne pichcenie różnych posiłków. Najlepiej w czwórkę. Raz, że zabawniej, a dwa - że znacznie ciekawiej. Niełatwo bowiem zapanować nad tym co dzieje się w kuchni, szczególnie gdy ich wygląd zaczyna zmieniać się podczas przygotowywania kolejnych dań. Trzeba więc szybko podzielić zadaniami – jeden kroi, drugi gotuje, trzeci smaży, a czwarty wykłada dania i myje naczynia. I taki układ byłby idealny. Szkoda tylko, że nie do końca jest tutaj możliwy. Kolejne zamówienia spływają, kolejka wydłuża się z minuty na minutę, a czas goni. Tak tworzy się chaos. Ale właśnie to w Overcooked 2 jest najlepsze. Bez chaosu nie byłoby świetnej imprezowej zabawy.

Nintendo od zawsze płynie pod prąd starając się zaskoczyć graczy nietuzinkowymi pomysłami. W przypadku Super Mario Party, najnowszej części znanej i lubianej serii, jest podobnie. Japoński gigant szczególnie mocno zadbał tu o jak najlepsze wykorzystanie patentów swojej hybrydowej konsolki - Nintendo Switch. I to właśnie te niezwykle pomysłowe mechaniki czynią ów zbiór towarzyskich mini gierek tak niesamowitym. No bo gdzie indziej będziecie konkurować mędzy sobą kto szybciej usmaży steka symulując ruchy podrzucania go na patelni dzierżąc w dłoni niewielki kontroler. Albo lepiej, tak obracać go w dłoniach by trójkołowy bohater wybranego przez nas bohatera dotarł pierwszy na metę. Takich nietypowych konkurencji jest tu zresztą dużo więcej - począwszy od łowienia ryb, po zgadywanie na podstawie wibracji kontrolera co przepłynęło właśnie za kotarą. W sam raz by rozruszać imprezę.

Myśleliście, że okładające się po głowach napakowane żelki z Gang Beasts były śmieszne? No to co powiecie na zbieranie róż męskimi przyrodzeniami albo lepiej, wyprowadzanie przez nie jamników na spacer? Zapewne niektórzy poczują się teraz zgorszeni na sam widok dostępnych w tym tytule mini gier, ale zdecydowana większość będzie przy nich świetnie się bawić. Wystarczy potraktować wszystko z lekkim przymrużeniem oka, a niekontrolowane wybuchy salw śmiechu całego imprezowego towarzystwa macie w tym przypadku gwarantowane.

A oto i kolejny tytuł z serii Playlink, w którym imprezową zabawę podkręca sterowanie za pomocą posiadanego smartfonu bądź tabletu. W tym przypadku ta integracja gry na konsolę PlayStation 4 z urządzeniami mobilnymi idzie jednak nawet dalej, bo oprócz samego kontrolowania rozgrywki Frantics potrafi faktycznie zadzwonić na telefon każdego z graczy (maksymalnie 4), by głosem prowadzącego ten szalony turniej chytrego lisa wprowadzić nieco pikanterii do kolejnego starcia w postaci „sekretnego zadania”. I choć stawiane przed nami wyzwania nie są szczególnie trudne, to poziom zwariowania każdej z 15 dostępnych tu mini gier osiąga wyżyny. We Frantics nie obowiązują też żadne zasady fair play. Tym lepiej, bo przecież wiadomo, że im więcej nieprzewidzianych sytuacji tym lepsza imprezowa zabawa.

Choć niezwykle barwni bohaterowie Nintendo mogą sugerować, że Super Smash Bros. Ultimate to pocieszna bijatyka dla każdego, w tym także niedzielnych graczy, fani tej serii dobrze wiedzą, że to tytuł całkiem hardcorowy. Mówi o tym także tętniąca życiem scena turniejowa Super Smash Bros. Pod tymi wszystkimi kolorkami i słodko wyglądającymi postaciami (a zawodników do wyboru jest tu aż 76!!) kryje się bowiem sporo zaawansowanych technik, których ogarnięcie wymaga czasu i dobrego ogrania. O dziwo jednak w Super Smash Bros. Ultimate dobrze bawić się mogą nawet nowicjusze, bo chaos panujący na planszy podczas wieloosobowego starcia (na jednej konsoli nawet 8 graczy jednocześnie), a także wybuchy i efektowne „specjale” skutecznie ukrywają brak umiejętności dostarczając przy okazji sporo frajdy, gdy uda nam się wykonać jakąś spektakularna akcję. I właśnie dlatego tworząc listę najlepszych gier imprezowych nie mogliśmy pominąć takiej perełki jak Super Smash Bros.