Moim zdaniem dystrybucje GNU/Linux wprowadzają niezbędną konkurencję na rynku systemów operacyjnych. Coraz mniej czynności wymaga w nich doktoratu z informatyki i tak naprawdę w wielu wypadkach użytkownicy bywają do nich uprzedzeni głównie z uwagi na...nazwę ("skoro to Linux, to musi być coś trudnego").
Z tych i wielu innych względów najbardziej znanym i używanym systemem jest niewątpliwie Windows XP. "Wystarczająco dobry", wspierany przez lata, obecnie jest pewnym problemem dla Microsoftu, który stara się przekonać użytkowników do zakupu niekoniecznie lepszego Windows 7. Po prostu korporacja chce na czymś zarobić. Jest o co walczyć - kwota z każdej licencji pomnożona przez miliony kopii daje niezłą sumkę.
Dystrybucje Linuksa są w większości darmowe, nikt nie zmusza do niczego ich użytkowników. To oni wybierają to co lubią. I chociaż na rynku widać w dalszym ciągu dziesiątki dystrybucji (potwierdza to np. DistroWatch), "głównych" jest dosłownie kilka i praktycznie wszystkie mają obecnie wsparcie różnych firm. Mówiąc inaczej, wiele "gorszych" rozwiązań zostało już wyeliminowanych dawno temu. A że czasem coś nie od razu zadziała? No cóż, gdyby wszyscy programiści tego oprogramowania mieli tyle funduszy, co Microsoft...
Siłą ale i słabością Windows jest zgodność. Kolejne wersje "okienek" potrzebują coraz więcej zasobów w celu jej zachowania, całość jest coraz bardziej skomplikowana, jak przyznał jeden z projektantów firmy Mark Russinovich nie rozumieją oni już nawet pewnych zależności między różnymi elementami. Jak to działa w praktyce, widać w przypadku tabletów i zapowiedzi kolejnych firm, że rezygnują z łączenia z nimi Windows 7.
Dystrybucje Linuksa są często o wiele lepsze pod tym względem - zazwyczaj programy w nich instalowane są z pakietów zawierających odpowiednie informacje tego typu. Dzięki temu wiadomo, że A wymaga np. również bibliotek X, Y i Z. Nie trzeba również umieszczać wszystkiego na dysku "na wszelki wypadek".
Wiele programów dostępnych dla dystrybucji linuksowych ma publikowany również kod źródłowy. Może to powodować pewne zagrożenia (np. to, że jakaś usterka zostanie zauważona przez "nieodpowiednich" ludzi), ale też zazwyczaj przyspiesza pojawianie się poprawek oraz uzupełnień - w końcu mogą je robić wszyscy. Dostępność kodu przydaje się nie tylko programistom. Również zwykli użytkownicy mogą na tym zyskać - po zbudowaniu wersji binarnych aplikacji z uwzględnieniem np. specyfiki konkretnego procesora (np. czy jest to układ Intela czy AMD) może ona działać szybciej lub być mniejsza. Czasem takie budowanie oznacza wydanie np. jednej czy dwóch komend w konsoli, w niektórych dystrybucjach jest to robione wręcz automatycznie przy instalacji programów.
Nie chciałbym oczywiście tworzyć wrażenia, że wszystko tutaj działa idealnie. Jest to oprogramowanie pisane przez ludzi i także zawiera błędy oraz niedoróbki. Jego mocną stroną jest fakt, że zazwyczaj dowiadujemy się o wielu z nich i są one poprawiane często szybciej niż w przypadku produktów pewnych znanych korporacji.
Jak wspomniałem wcześniej, również chociażby jądro monolityczne zawsze będzie sprawiać problemy. I tu wychodzi kolejna zaleta - sporo oprogramowania znanego z dystrybucji GNU/Linux działa również w innych systemach uniksopodobnych i ze względu na przenośność/dostępność kodu źródłowego na pewno zadziała w rozwiązaniach z lepszymi jądrami, nad którymi są prowadzone prace - o tym świadczy np. strona projektu Debian GNU/Hurd.
Problemem dalej pozostaje brak obsługi różnych rozwiązań własnościowych (np. systemów plików). Trzeba napisać tutaj wyraźnie, że nie jest to wina twórców, ale bardziej różnych firm, które z uporem maniaka je wprowadzają.
Obie dystrybucje mimo wszystko są przykładem bardzo dobrego oprogramowania z tego gatunku. Czy któraś z nich jest więc dla ciebie?