Tech Winter Challenge 2024 dobiegło końca. Pożegnaliśmy się z Bieszczadami i wróciliśmy do codzienności, by dalej testować dla was technologiczne zabawki, ale już w “znormalizowanych” warunkach.
Dobry to był wyjazd, nie zapomnę go nigdy
Ja wiem, tekst z nagłówka trąci już myszką, ale co zrobić? Sentymentalny jestem. I was też zaproszę na sentymentalne pożegnanie z Bieszczadami, za którymi już tęsknię.
Pożegnanie z Bieszczadami
Wyzwania dla sprzętu i wyzwania dla nas
Nie ma się co oszukiwać - wyjazd taki, jak Tech Winter Challenge to jedno wielkie wyzwanie, tak dla technologicznych zabawek, które nam towarzyszyły w Bieszczadach, jak i dla nas samych. Wiecie, łażenie po zaśnieżonych ścieżkach przy minusowej temperaturze i nagrywanie filmów, kiedy gęba już od mrozu nie działa, to w dziennikarstwie technologicznym synonim pracy w trudnych warunkach. Udało się jednak i wszyscy wróciliśmy z tarczą, a Kostek nawet z Honorem.
Co się udało bezsprzecznie, a co mogliśmy zrobić lepiej, to pozwólcie, że sobie ogarniemy tak sami, wewnętrznie, a tu rzucę tylko szybkim podsumowaniem. Takim osobistym mocno, takim z mojej perspektywy. Od myślników, coby było konkretnie!
- Nowa Toyota RAV4 to super samochód jest!
- Huawei MatePad Pro 13.2” to rzecz, którą zażyczę sobie pod choinkę w 2024 roku i której nikt mi nie kupi.
- Ratownicy GOPR nie mają lekkiej roboty… Ale przynajmniej mają sprzęt robiący piorunujące wrażenie!
- Lenovo ThinkPad X1 Carbon 11. generacji to jeden z najlepszych laptopów, na jakich przyszło mi pracować i to nie w 2024 czy w 2023 roku, ale w ogóle, kiedykolwiek!
- Lazania z Bierdonki to gotowe żarcie, które ratuje życie. A na pewno dobry humor.
- Okazuje się, że można zrobić lekkiego i poręcznego smartfona, który bez problemów przeżyje upadek na pokryty lodem asfalt. Konkretnie: przeżyje 13 takich upadków bez śladu.
- Hanwag to buty nad butami, bo choć ciężkie dość były moje Tatry II GTX, to były iście niezatapialne!
- Chcę swoją przenośną stację zasilania. Nie potrzebuję jej, ale chcę!
- 5G to absolutny game changer w pracy mobilnej.
- W Bieszczadach koty to prawdziwe dzikie bestie.
- Amazfit Active Edge przetrwa zamrożenie i odmrożenie, czego absolutnie się nie spodziewałem!
- Nie potrafię rysować.
- Nie potrafię (i nie powinienem) śpiewać.
- Kamil to świetny operator i nigdy nie zastąpimy go po prostu kamerą na statywie.
Co dalej?
Kiedy kolejny podobny event? Czy wybierzemy się w dzicz latem? A może poczekamy do kolejnej zimy? Jeśli chodzi o mnie, to mogę pakować plecak choćby jutro, choć nie ukrywam, że praca w ogrzewanym domku, z dobrym espresso pod ręką to całkiem miła odmiana od łażenia po górach i zmagania się z siłami natury podczas jednoczesnego testowania naprawdę zaawansowanych niekiedy urządzeń. Innymi słowy, czas teraz trochę popracować na wygodnego, ale stay tuned!
Komentarze
1