Sztuczna inteligencja sprawi, że będę bezrobotny? Pytanie kiedy AI przejmie kontrolę?
Czy sztuczna inteligencja i programy do automatycznego generowania tekstów wszelakich zwiastują koniec dziennikarstwa? Czy będę musiał wskoczyć na kasę w Lidlu? Kiedy AI pozbawi nas pracy i uczyni nasz świat (lepszym) innym?
Prawdę mówiąc, lid do tego felietonu to proszenie się o kłopoty. No bo, po pierwsze, daleko jesteśmy od prawdziwej rewolucji i momentu, w którym AI uzna, że dziennikarze nie potrafią wykonywać swojej roboty, kasjerzy w sklepach wielkopowierzchniowych są niepotrzebni, a prowadzenie własnego samochodu to skrajna nieodpowiedzialność i rzecz wysoce niebezpieczna.
Po drugie, praca na kasie to praca jak każda inna i zawsze miałem problem z ludźmi, którzy w niefartownych chwilach swojego życia mówili, że przyjdzie im skończyć na kasie w sklepie. Jedyna praca, która faktycznie zasługuje na nazwanie jej pracą hańbiąca, to praca niepotrzebna, niegenerująca niczego twórczego. Nawet bycie blogerką modową jest twórcze, więc, no, wiadomo. A no i przerobienie fotografii przez AI można nazwać twórczym, tak jak malarza na budowie można nazwać artystą.
Tak czy inaczej, AI wywołuje niepokój, a fakt, że coraz więcej czynności wykonywanych przez nas wszystkich na gruncie zawodowym można zautomatyzować, a tym samym wykonywać je bez naszego udziału, generuje zasadny lęk o przyszłość. Dziś lęk ten jest jeszcze nieco nadwyraz, jest nieco przesadzony, niezasadny, ale pierwsze kroki zostały już wykonane. Pierwsze kroki do pracy realizowanej nie przez fizycznych pracowników, a roboty, programy, sztuczną inteligencję w szerokim kontekście.
Sztuczna inteligencja nie bierze jeńców. To znaczy, kiedyś nie będzie brała jeńców
Umówmy się - fakt, że z AI można sobie pogadać czy to, że potrafi ona napisać opis produktu na 500 znaków ze spacjami, na stronę jakiegoś tam e-sklepu nie znaczy, że czas zacząć się bać o swoją pracę. Póki co przecież całe to AI jest wtórne i omylne, a przede wszystkim - powtarzalnie żadne i jakościowo niepowtarzalne. Innymi słowy, gadając z bystrym botem prędzej czy później zorientujemy się, że na kawę naszego rozmówcy lub rozmówczyni nie zaprosimy.
Zlecając odpowiedniemu programowi (a tych w sieci jest mnóstwo), w którym to AI pisze teksty do sieci, teksty SEO na ten przykład, napisanie jakiegoś artykułu, opisu produkty czy kategorii produktowej na stronie danego e-sklepu otrzymamy jeden, dwa, no może pięć całkiem sensownych opisów. No dobra, otrzymamy ich może i z 10, ale wśród nich znajdziemy zdania pozbawione sensu, czasem wykluczające się, a czasem kompletnie od czapy.
Interfejs jednego z popularnych programów spod znaku piszącego AI.
Tak, sztuczna inteligencja jest ciągle dość głupia. I bardzo dobrze! To pożądany stan spraw dla wszystkich zarabiających na życie słowem pisanym. To, co potrafi ona dzisiaj, nie jest niczym szczególnie zachwycającym, nie jest czymś prawdziwie przełomowym. To znaczy, nie jest czymś, czego nie moglibyśmy sobie wyobrazić. Sztuczna inteligencja na dzisiejszym poziomie możliwe, że będzie w stanie zdemolować np. taką branżę SEO, gdzie wylewa się na strony internetowe tony pozbawionego sensu i treści contentu tylko dlatego, że jest on napchany frazami kluczowymi.
Mało tego, duże agencje starają się nawet stawiać na jakość, a dokładnie to tłumaczyć swoim klientom, że stawiają na jakość (a copywriterom płacić po 5 zł za 1000 znaków ze spacjami), bo Google od lat straszy, że jego roboty będą premiowały treści wysokiej jakości. Albo jednak Google nie zna polskiego powiedzonka “nie strasz, nie strasz, bo się…”, albo po prostu wszystkich nas ma za idiotów i ani myśli zmieniać zasad rządzących SEO, a tym samym i całym internetem. Nieważne, wróćmy do konkretów!
AI potrafi pogadać z nami na czacie i potrafi napisać superpoprawny, łatwy w czytaniu, ale generyczny tekst. Generyczny, czyli zestandaryzowany, zuniwersalizowany, taki pozbawiony ikry, nieautentyczny, nieautorski, nietwórczy. Pod SEO jak znalazł! Kiedy nauczymy jednak AI myślenia abstrakcyjnego, nie kreatywnego, bo to nie problem, ale abstrakcyjnego właśnie… No wtedy przyjdzie się, jak to rzucił taki młody gościu z pewnego ministerstwa, przebranżowić.
Efekty pracy sztucznej inteligencji.
A może AI to szansa na powrót obiektywnego dziennikarstwa?
Z drugiej jednak strony, tak wiecie, odwracając medal, co to ma dwie strony lub kij, co to ma dwa końce - może AI to szansa na powrót do dziennikarstwa obiektywnego? Takiego klasycznie informacyjnego? Do czegoś, czym niegdyś było BBC i czym prawie udaje się być Al Jazeerze? Nie opiniotwórczego, w którym nie ma nic złego, jeśli dziennikarze akcentują swoje poglądy, swoje punkty widzenia, ale takiego stawiającego na pokazanie faktów, na rzetelne przekazanie realnej informacji. Takie dziennikarstwo traktuje odbiorcę jak myślący podmiot, pozwala mu samodzielnie przeanalizować dany temat, wyciągnąć wnioski, wykreować własne stanowisko.
Mając powyższe na uwadze i zestawiając to, no nie oszukujmy się - myślenie życzeniowe z tym, jak dziś myśli i pisze AI możemy faktycznie zobaczyć, dostrzec małe światełko w tunelu. Takie, co to się ledwo tli, ale jednak. No bo generyczne teksty średnio sprawdzą się jako felietony, a niepotrafiąca abstrakcyjnie, twórczo myśleć sztuczna inteligencja nie stanie się „tym gościem od opinii” albo testerem sprzętu w portalu technologicznym. Jedno, co moglibyśmy takiemu sztucznemu redaktorowi zlecić to newsy. Proste, nieskomplikowane, ot przekazujące rzeczy, jakimi są, bez autorskiego komentarza.
Długopis i kartka papieru? Fuj, blah, fe!
Nie jest to może benchmarkowy klimat, bo my technologią żyjemy, technologia nas pasjonuje i trudno nam wszystkim razem i każdemu, a nawet każdej z osobna pisać bezrefleksyjnie. Na portalach informacyjnych jednakże, taki redaktor od aktualności, który ma w trąbie to, z jakiej partii był polityk, który potrącił starszą panią na pasach, mógłby być zbawieniem dla dziennikarstwa polityczno-społecznego, dziś spolaryzowanego wręcz dramatycznie.
Jako czytelnik, jeszcze całkiem niedawno kupujący gazety w papierze, przyjąłbym taką rubrykę aktualności z owacją na stojąco. Oraz z nadziejami na to, że poszukując informacji otrzymam informacje, a szukając autorskich treści, przekartkuję sobie gazetę, czy wklikam się na konkretną podstronę jakiegoś serwisu dziś rzekomo informacyjnego.
Całe szczęście, sztuczna inteligencja jest jeszcze dramatycznie wtórna i omylna.
Dolina niesamowitości - kiedy zacząć się bać?
Dolina niesamowitości to roboczy termin określający wysoce niekomfortowe odczucia u osób obserwujących twarz, ciało, ruchy robota (czy nawet animację komputerową) bardzo, bardzo zbliżone do tych wykonywanych przez ludzi, ale w minimalnym, mikroskopijnym stopniu od nich odmienne. To taki nasz ludzki bezpiecznik sprawiający, że wiemy, co jest pięć, że odróżniamy człowieka od nieczłowieka. Nie czarujmy się jednak - prędzej czy później cała ta mimikra odpłynie w niebyt i sztuczni ludzie staną się faktem, tak samo, jak boty, z którymi możliwe będzie prowadzenie abstrakcyjnych konwersacji.
Pisanie to radość, której AI nigdy nie pojmie.
Moment ten może czai się za rogiem, a może nadejdzie nagle, niespodziewanie, tak znikąd. Rzecz jest jednak nieuchronna i to jedynie właściwie ten aspekt oddawania pola sztucznej inteligencji mnie osobiście nieco niepokoi. Kiedy realną stanie się sytuacja, w której przy jednym stole zasiąść będą mogli ludzie i AI, i toczyć ze sobą dyskusje, te akademickie i te o piłce nożnej, przekonując się wzajemnie do swoich racji, a czasem i emocjonalnie na siebie pokrzykując - przyjdzie czas na poszukanie innej roboty.
Czym innym jest bowiem nieodróżnienie tekstu napisanego przez AI od tekstu napisanego przez człowieka, czyli coś, z czym nawet dzisiaj można mieć pewne problemy. Jak w końcu wspomniałem, z generycznymi tekstami, choćby opisami nut smakowych czy tam zapachowych wina na stronie z winami AI radzi sobie wcale dobrze. Takie teksty zestawione z tekstami popełnionymi przez oddychających autorów, czy tam copywriterów, czasem naprawdę są jakościowo zbliżone i czasem - nie zawsze, nie zwykle i nie często - można się pomylić. To jednak pół biedy! To nic nie znaczy, to o niczym nie świadczy. Naprawdę poważnie stanie się dopiero wtedy, kiedy w relacje międzyludzkie w sieci wparuje AI i zrobi to z taką klasą, że będzie w stanie zawiązywać trwające przyjaźnie, oparte na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu. I wtedy to dopiero będzie śmiesznie. Albo i nie.
Tak kiedyś wyglądały doskonale posegregowane notatki. Kiedyś to było...
Czy nas wszystkich czeka życie na dochodzie gwarantowanym?
Choć eksperymenty z dochodem gwarantowanym są, póki co niszowe, a te, które się odbyły, raczej nie wskazują jednoznacznie zalet takiego rozwiązania (z drugiej strony wad nie wskazują jednoznacznie również), to faktem jest, że gdy tylko AI przejmie kontrolę nad rynkiem pracy, coś na wzór dochodu gwarantowanego będzie musiało zostać wprowadzone. No bo, tak na logikę, kiedy pracy nie będzie, bo będą wykonywały ją roboty, to co przyjdzie nam robić? Jak będziemy mogli zarobić na chleb?
Dziś możemy sobie gdybać, możemy zasiąść ze znajomymi przy kompocie i porozkminiać nad tym, co to kiedyś będzie. I gdybanie to jest wielce zasadne, bo przyszłość może być pełna niespodzianek, i to tych, którymi wcale nie chcemy być zaskakiwani. Czy dochód gwarantowany będzie dobrym rozwiązaniem w czasach, w których wszyscy albo prawie wszyscy będziemy bezrobotni? Cóż, na pewno będzie jakimś rozwiązaniem, a to już coś.
Z drugiej strony, może rozwój sztucznej inteligencji to jedno z oręży wojowników, co to wojują o ten New World Order? Wiecie, dążą do tego, by wyludnić ziemię, pozbyć się nas wszystkich i żyć sobie w gronie kilku tysięcy wybrańców, których będą obsługiwały roboty? I to nie tak ułożone, jak roboty z Boston Dynamics życzące wesołych świąt? Tak, pewnie tak jest. Zdecydowanie. Znaczy się, „prawie na pewno” tak jest.
- Samochód nie nadaje się do miasta! Jeśli uważasz inaczej, spróbuj zaparkować gdzieś w okolicach centrum po 16:00!
- Kwestia „sporno”? Dlaczego dostęp do treści pornograficznych w sieci należy do fundamentalnych praw obywatelskich?
- To nie era informacyjna. To era hejtu! Czym jest hejt i jak sobie z nim radzić
Komentarze
14. Sztuczna inteligencja bylaby w stanie pisac ciekawsze artykuly. Jedyny problem bylby z testerami urzadzen.
Strach się bać.
Jak myślicie - odpowiedział czy Nie ???
Tyle w temacie tej pseudo sztucznej inteligencji...
Ona nie zagrozi ludzkości nawet za 30 lat !
Jednak moi klijenci zarobili 10 razy więcej.
Jednak ja już swoje zarobiłem i chce i innym pomoc zarobic dlatego mam dla was propozycje.
Zainstalujcie aplikacje Crypto com i skorzystajcie z mojego kodu polecajacego i zacznijcie handlowac kryptowalutami a za kilka miesięcy będziecie bardzo bogatymi ludźmi żyjący w luksusach.
jjey2xxs9c