Test Huawei FreeClip. Wyglądają niecodziennie – tego nie można im odmówić. Słuchawek o tak charakterystycznym kształcie nie miałem jeszcze okazji testować. Czy jednak poza wyglądem oferują coś więcej?
Huawei pokazał w tym roku, że jest nie tylko silnym graczem na rynku elektroniki użytkowej. Udowodnił też coś ważniejszego – że w tym monotonnym świecie technologicznym nadal można stworzyć coś, co – jak mawiał klasyk – jest pełne polotu i finezji. Aby nie być gołosłownym, posłużę się przykładem okularów do słuchania muzyki. Tak, to nie żart. Huawei Eyewear 2 to nie tylko funkcjonalny, ale też ładny gadżet.
Identycznie jest w przypadku słuchawek, które są tematem tego testu. Huawei FreeClip to coś, co autentycznie mnie zszokowało podczas prezentacji. Oczywiście bez nadmiernej egzaltacji, bo to wciąż słuchawki, ale mimo wszystko – na tak zwariowany pomysł mógł wpaść tylko Huawei.
Nie dziwi więc, że w ostatnich tygodniach kilkakrotnie mierzyłem się z pytaniami w stylu: “ej, od kiedy masz kolczyki?” lub “czy to aparat słuchowy?”. Na pierwszy rzut oka FreeClip zupełnie nie przypominają słuchawek. Co więcej – nie ulega to zmianie nawet po drugim rzucie oka.
Biżuteria i słuchawki w jednym? Jak najbardziej
Pierwsze chwile z Huawei FreeClip
Nim przejdziemy do samych kolczyko-słuchawek, na chwilę uwagi zasługuje też samo opakowanie nowego “wynalazku” od Huawei. Jak już podkreślałem wiele razy, uważam, że sposób i jakość kartonika, w jakim dociera do klienta zakupiony produkt, jest bardzo ważny – i choć nie ma wpływu na jakość dźwięku (w przypadku słuchawek) etc., to daje pogląd na to, czy producentowi zależy na dostarczeniu produktu spójnego w 100 proc.
No i przyznaję, Huawei mnie nie rozczarował. Opakowanie nowych FreeClip jest gustowne. Po pierwszym kontakcie pojawia się wrażenie, że to urządzenie z wyższej półki. Sztywne i grube ściany kartonika, minimalistyczne wykończenie z połyskującym napisem – to wygląda naprawdę dobrze i każdy geek z dumą położyłby takie pudełeczko na swojej szafce ze sprzętem (prawda, że nie tylko ja magazynuję te ładniejsze kartoniki?).
Słuchawki FreeClip robią wrażenie jeszcze zanim wyjmiesz je z opakowania. Sam kartonik sprawia wrażenie, że obcuje się z produktem z wysokiej półki.
Na spodzie opakowania znalazły się grafiki przedstawiające najważniejsze cechy słuchawek. Jest więc sześć obrazków, z których dowiemy się, że Huawei FreeClip mają być niesamowicie wygodne, są wodoodporne, ale też obie słuchawki automatycznie rozpoznają, do którego ucha je włożysz. Nie trzeba więc wyszukiwać tych mikroskopijnych literek L i R.
Opakowanie jest naprawdę niezłe! Widać, że Huawei zwraca uwagę nie tylko na jakość samego sprzętu
W środku bez zaskoczeń, ale równie elegancko. Na samej górze kartonika znajdują się słuchawki, pod spodem natomiast standardowy zestaw makulatury i krótki przewód do ładowania (6A) po obu stronach zakończony USB-C. Świetnie, że go nie zabrakło, bo akurat mój poprzedni tego typu kabel gdzieś się zapodział, a ten od Huawei wygląda na naprawdę wytrzymały.
Są naprawdę piękne, ale nie spodobają się każdemu
Huawei FreeClip mają tę przewagę nad konkurencją, że… konkurencja właściwie nie istnieje. To z jednej strony dobrze, z drugiej natomiast nie do końca, bo unikatowa forma nie dla każdego będzie akceptowalna. O co dokładnie chodzi? Zauważyliście to już pewnie na pierwszych zdjęciach.
Huawei FreeClip występują w dwóch kolorach. Czarnym i fioletowym. Ten pierwszy będzie bardziej uniwersalny, więc pomyśl o tym przed zakupem.
Ten sprzęt wygląda jak kolczyk, nie oszukujmy się. Specyficzny, bo jednak z zakończeniem w kanale usznym, ale nadal kolczyk. Producent określa tę konstrukcję mianem C-bridge Design, jednak nie czytacie katalogu reklamowego, tylko recenzję. Nazywajmy więc rzeczy po imieniu – Huawei FreeClip są słuchawkami, ale słusznie są mylone z kolczykami – szczególnie przez osoby nie do końca “wgryzione” w technologiczny świat.
Małe, poręczne, solidnie wykonane. Tak w kilku słowach można opisać etui Huawei FreeClip, ale też same słuchawki
Jakie natomiast są zalety tej formy słuchawek? Przede wszystkim należy tutaj wymienić idealne dopasowanie do ucha – i mówię to całkiem serio. Wręczyłem te słuchawki na krótkie testy kilku znajomym i każdy z nich był tego samego zdania, które zresztą podzielam. To jedne z najwygodniejszych słuchawek, które kiedykolwiek nosiłem. Część akustyczna (czyli ta, którą wkłada się do ucha) mierzy 13,3 mm średnicy i z moich obserwacji wynika, że pasuje ona do naprawdę każdego ucha, bez względu na rozmiar.
Huawei twierdzi, że tak dobre dopasowanie to skutek analizy kształtu 10 tys. uszu i w sumie ja im w to wierzę. Tych klipsów naprawdę nie czuć na uszach. Co więcej, w tej niewielkiej konstrukcji umieszczono przetworniki o rozmiarze 10,8 mm i jakby tego było mało – każda słuchawka waży zaledwie 5,6 g.
Lewa czy prawa - to nie ma znaczenia, słuchawki automatycznie rozpoznają, do którego ucha je włożysz
Wspomniana konstrukcja C-bridge Design jest nie tylko ładna (choć to oczywiście kwestia gustu), ale też trwała. Przyznam jednak, że trochę się obawiałem o główny element tych “kolczyków”, tj. pałąk łączący słuchawkę z akumulatorem po drugiej stronie. Producent natomiast zastosował tutaj stop Ni-Ti (nikiel i tytan), który zapamiętuje kształt, a ponadto jest wyjątkowo trwały.
Tych słuchawek właściwie nie czuć w uszach, a przy tym stabilnie zachowują pozycję. Nie przemieszczają się nawet podczas gwałtownych ruchów.
Wprawdzie nie sprawdzałem, czy pałąk wytrzyma próbę pocięcia ostrym nożem lub nożyczkami, ale też wydaje mi się, że to raczej nie jest czynność, która jest jakkolwiek powiązana ze standardowym używaniem słuchawek. Gwarantuję jednak, że jest to konstrukcja naprawdę wytrzymała i nie ma powodów do najmniejszych obaw o przypadkowe uszkodzenia.
Co ważne, Huawei FreeClip są wrażliwe na dotyk. Oznacza to, że słuchawkami można sterować poprzez “tapnięcie” po pałąku lub głośniku. Działa to bardzo sprawnie i nie zdarzyło mi się, aby podczas próby przełączenia utworu dwoma dotknięciami, uruchomiła się akcja przypisana trzem dotknięciom – i odwrotnie.
OWS, czyli Open Wireless Stereo. Jak wygląda to w praktyce?
Podczas prezentacji nowych słuchawek Huawei opowiadał, że FreeClip to słuchawki nowego typu, padały określenia jak wspomniane wyżej OWS czy też open-ear. Zostawmy takie marketingowe określenia z boku, bo bez względu na to, jak skomplikowane nazwy pojawią się tuż obok słuchawek w sklepach internetowych, najważniejsze jest i tak to, jak one grają i czy są wygodne.
Aplikacja do obsługi słuchawek jest poprawna. Nie ma powodów, aby nadmiernie się jej przyglądać. Działa płynnie i pozwala wybierać spośród kilku predefiniowanych ustawień equalizera
Wygodę już sobie omówiliśmy, ale pozostaje druga kwestia – ogólne wrażenia związane ze słuchaniem muzyki i podcastów. Otóż wspomniana wcześniej konstrukcja open-ear oznacza, że słuchawek nie wkłada się głęboko do kanału usznego. Jeśli więc odczuwasz dyskomfort podczas noszenia dousznych lub dokanałowych (a doskonale wiem, że takich osób jest sporo), to ten typ jest remedium na twoje problemy (chyba, że preferujesz wielkie słuchawki wokółuszne, ale w tej sytuacji raczej nie interesuje cię zakup małych FreeClip).
Konstrukcja Huawei FreeClip sprawia, że słuchawki nie odcinają słuchacza od otoczenia. To dla wielu ważna cecha.
Otwarta konstrukcja ma też tę zaletę, że słuchawki nie “odcinają” całkowicie od otoczenia. Nie oznacza to bynajmniej, że każdy szelest dociera do twoich uszu nawet podczas słuchania muzyki – nic z tych rzeczy. Jeśli jednak ustawisz głośność w Huawei FreeClip na niskim poziomie, usłyszysz najważniejsze rzeczy, które będą dziać się obok ciebie.
Jedna taka słuchawka waży niewiele ponad 5 g. To naprawdę niewiele!
To ważne przede wszystkim dla biegaczy i choć ja (nie)stety biegaczem nie jestem i pewnie nigdy nie będę, bliscy mi fani pokonywania dziesiątek kilometrów i ścigania się, kto przebiegnie 1 km szybciej o 1 sekundę, jakby od tego zależało ich życie, zgodnie twierdzą, że FreeClip są fenomenalne do biegania. Gwarantują świetnej jakości dźwięk, a przy tym są na tyle bezpieczne, że nawet przy dużej głośności nie sprawiają, że nie słyszysz nic, co dzieje się wokół.
Przyznam też, że obawiałem się nieco o to, jak te “kolczyki” sprawdzą się na siłowni – szczególnie w świetle tego, że nie wpycha ich się głęboko w uszy i nie mają ANC (bo i po co w tej konstrukcji open-ear), więc istniała szansa, że zakładając je na trening, i tak będę słyszeć nie do końca w moim guście muzykę z siłowni.
Huawei FreeClip wyglądają naprawdę genialnie
Obawy na szczęście odeszły w zapomnienie po pierwszym treningu. Pomijając oczywiście przenikliwe spojrzenia kilku większych fanatyków dźwigania ciężarów, kiedy wyszedłem na salę w czymś, co przypomina kolczyki, Huawei FreeClip sprawdziły się naprawdę dobrze. Nie miało miejsca “przebijanie” niechcianej muzyki z zewnątrz, a jednocześnie bez konieczności wyciągania słuchawek lub zatrzymywania odtwarzania mogłem natychmiast odpowiedzieć każdemu, kto pytał mnie, ile jeszcze zostało mi serii.
Huawei FreeClip, mimo swojej konstrukcji, nie słychać w otoczeniu. Nie musisz więc obawiać się, że w autobusie każdy usłyszy to, czego aktualnie słuchasz.
Pomijając natomiast wszelkie scenariusze, gdzie można jeszcze wykorzystać FreeClip, przejdźmy do jakości dźwięki jako takiej. Otóż i tym przypadku jest bardzo dobrze. Głęboki bas, wciągające wysokie częstotliwości. Huaweiowe “kolczyki” są dynamiczne, ale nie ma tutaj miejsca na audiofilskie uniesienia. Nie oznacza to oczywiście, że te słuchawki grają źle. To świetne słuchawki do słuchania muzyki i do wszelkich aktywności fizycznych lub spędzenia kilku godzin z audiobookiem lub podcastem.
Słuchawek nie czuć w uszach już po chwili od ich założenia
Nie są jednak rozwiązaniem dla tych, którzy każdego utworu słuchają we FLAC-u i oczekują czegoś lepszego niż perfekcja. Nie o to też tutaj chodzi. Wszak FreeClip zachwycają wyglądem i to on jako pierwszy rzuca się w oczy. Dźwięk – choć równie ważny – nie jest tutaj jakości porównywalnej z topowymi urządzeniami z najwyższej półki za większe pieniądze.
Oczywiście nie sposób nie wspomnieć też o czasie pracy na baterii, który – jakby nie było – w przypadku bezprzewodowych słuchawek jest bardzo ważnym kryterium. Tutaj z kolei chciałoby się powiedzieć “nie ma lipy” – znów cytując (innego jednak) klasyka – i byłoby to jak najbardziej uzasadnione.
Huawei FreeClip według producenta pozwalają odtwarzać muzykę przez 8 godzin. Myślę, że jest to wartość do osiągnięcia, ale wymaga to poświęceń, czyli np. ustawienia paska głośności na niskich poziomach. Dla tych, którzy preferują głośniejsze słuchanie muzyki, 6 godzin nie będzie stanowić trudności, a i o 7 godzin pewnie uda się otrzeć. Naładowane do pełna słuchawki i etui mają grać ok. 36 godzin. To jednak według mnie nie ma żadnego znaczenia, bo wystarczy kilka (10) minut ładowania słuchawek w etui, by te grały kolejne 2-3 godziny.
Czy warto kupić Huawei FreeClip? Opinia
Niespotykane wzornictwo, długi czas pracy na baterii, świetna jakość dźwięku i ciekawość ludzi, którzy mijają cię na ulicy. Jeśli od słuchawek oczekujesz tych czterech cech, Huawei FreeClip są dla ciebie i nie musisz marnować czasu na kolejne dni zastanawiania się nad tym, jakie słuchawki kupić.
Jest jednak jedno “ale”. Jeśli jednak kupując słuchawki, w pierwszej kolejności zwracasz uwagę na ich cenę – tutaj FreeClip mogą okazać się nie tak rozsądnym wyborem. Na oficjalnej stronie producenta są one wycenione na 899 zł. Dużo, mało? Raczej dużo – jest to bowiem półka cenowa, na której wybór decydują się wymagający użytkownicy.
Jeśli na FreeClip spojrzymy z innej strony – 899 zł za biżuterię, która pełni też funkcję słuchawek – to nie jest wygórowana cena. Przyznam szczerze, że sam jestem ciekaw tego, jak te “kolczyki” przyjmą się na rynku. Z jednej strony w kategorii słuchawek jako takich konkurencja jest spora i często też tańsza. Z drugiej strony, FreeClip nie są zwykłymi słuchawkami. To jak kupić Mercedesa (marka oczywiście przypadkowa) i okleić go złotą folią. Wtedy staje się nie tylko samochodem, ale też swego rodzaju ozdobą, która mniej lub bardziej krzyczy, prosząc o zwrócenie uwagi.
To być może zbyt daleko idące porównanie, ale wiecie, o co mi chodzi. Jeśli chcecie dobre słuchawki i ładną biżuterię w jednym – Huawei FreeClip są doskonałym wyborem, bo spełniają oba te wymagania. Jeśli po prostu szukacie słuchawek, pewnie wybierzecie inny model, który nie będzie tak ostentacyjny jak złoty Mercedes.
Opinia o Huawei FreeClip [Czarny]
- wzornictwo nie do podrobienia
- jakość wykonania
- wygoda noszenia
- czas pracy na baterii (i ładowanie indukcyjne)
- automatyczne wykrywanie lewego i prawego ucha
- jakość dźwięku
- jakość mikrofonów (rozmowy)
- multipoint (połączenie z dwoma urządzeniami jednocześnie)
- brak ANC
- niewielkie możliwości personalizacji brzmienia w aplikacji
- przy najwyższych poziomach głośności dźwięk "przebija" na zewnątrz
- cena
Huawei FreeClip: ocena końcowa
Słuchawki na potrzeby testu otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy Huawei.
W artykule znajdują się linki afiliacyjne, przekierowujące do zewnętrznych stron zawierających produkty i usługi, o których piszemy. Otrzymujemy wynagrodzenie za umieszczenie linków afiliacyjnych, jednakże współpraca z naszymi Partnerami nie ma wpływu na treści zamieszczane przez nas w serwisie, w tym na opinie dotyczące produktów i usług Partnerów.
Komentarze
3