Skoro literaturze powiodło się na srebrnym ekranie, to czemu nie na monitorze? Być może cyfryzacja może odmienić oblicze książek podobnie jak niegdyś kino.
Lecter wygląda z celi, czyli o wartości ekranizacji w ogóle
Warto się zastanowić czy gry byłyby lepszym medium dla literatury. No, bo czemu nie? Są na pewno tańsze w produkcji od filmów. Oprócz tego dają scenarzystom o wiele większe pole do manewru. Nawet bardzo długą powieść można z powodzeniem przerobić na ciekawą grę przygodową, co pokazuje choćby przykład Ken Follet Filary Ziemi.
Wszyscy też znamy hipnotyczne spojrzenie, którym Antony Hopkins raczy Jodie Foster w "Milczeniu Owiec". Ale czy wiecie, że Hopkins inspirował się wówczas zachowaniem gadów? Jest to zarazem element, który nigdy nie pojawił się w książkowym pierwowzorze Thomasa Harrisa.
Książkowy Lecter to postać ciekawa i wyrazista, jednak nie tak bardzo jak w filmie. Podobnie Jack Torrance zawsze będzie nosić twarz Nicholsona, jeśli zanim sięgniemy po "Lśnienie". Stephena Kinga wpierw obejrzymy ten słynny horror na telewizorze. Kino czerpie z literatury pełnymi garściami, lecz potrafi się za to odwdzięczyć w naprawdę piękny sposób.
Z ekranizacjami jest jednak ten problem, że nie zawsze wychodzą. Stephen King ponownie jest tu dobrym przykładem, bowiem mnóstwo jego książek przeniesiono na srebrny ekran i na każdą udaną produkcję można wymienić przynajmniej kilka słabych. Odpowiedź wydaje się prosta - nie każda książka się do tego nadaje. Głównie dlatego, że King pisze naprawdę rozwlekłe tomiszcza, które trudno upchnąć w dwugodzinnym widowisku.
Joel ostrzy kosę, czyli czego nie warto ekranizować
Z grami jest inaczej. Im dłuższe tym lepiej, w końcu kosztują nas więcej niż bilet do kina, chcemy spędzić przy nich te kilka wieczorów. Z tego też powodu dzielą z literaturą więcej cech niż można by sądzić. Na pewno więcej niż z kinem.
Nie wierzycie? Przypomnijcie sobie wszystkie klasyczne przygodówki, które święciły triumfy na początku lat dziewięćdziesiątych. Gabriel Knight, Broken Sword, Another World? Szczególnie ta pierwsza posiadała bogatą, wielowątkową fabułę godną dobrej powieści.
A jeśli potrzebujecie bardziej współczesnego przykładu spójrzcie w takim razie na The Last of Us. To koronny dowód, że pewne historie sprawdzają się lepiej w grze niż w filmie. Bo trudno mi sobie wyobrazić wartościową ekranizację losów Joela i Ellie ściśniętą do obligatoryjnych dwóch godzin... natomiast jako powieść? Czemu nie.
Scenariuszowi The Last of Us bliżej do książkowego niż filmowego z kilku powodów: mamy tu odpowiednią ekspozycję bohaterów, a gra daje nam czas aby się z nimi zaprzyjaźnić i przejąć ich losem. Dlatego kiedy są w niebezpieczeństwie martwimy się o nich, a kiedy cierpią my cierpimy razem z nimi.
Podobne rezultaty można też osiągnąć w filmie (np. Szeregowiec Ryan), przy czym wymaga to obecności geniusza za kamerą. The Last of Us to oczywiście wyśmienita gra, ale przecież nie crafting i strzelanie sprawiły, że pod koniec przygody łzy same cisnęły się do oczu :)
Serwer zamiast biblioteki
Skoro więc na poziomie narracji gry potrafią dzielić tak wiele wspólnego z książkami, jakie powieści warto byłoby przenieść na ekrany monitorów? I w jakiej formie? Odpowiedź możemy znaleźć na przykładzie już istniejących pozycji.
Warto wspomnieć choćby o Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth opartym na twórczości H.P. Lovecrafta, który umiejętnie połączył horror ze strzelaniną FPP, czy choćby serię Metro... No i nie zapominajmy o Wiedźminie.
Oto kilka książek, w które z przyjemnością bym zagrał:
1) "Droga" Cormac McCarthy
Bardzo poruszająca, przesycona smutkiem powieść, której echa odnajdziemy zarówno w The Last of Us, oraz wydanym niedługo później I Am Alive. Historia tułaczki ojca i syna przez zrujnowane Stany Zjednoczone sprawdziłaby się jako przygodowy symulator przetrwania, w którym wędrujemy w poszukiwaniu pożywienia i walczymy z bandytami.
2) Cokolwiek od Raymonda Chandlera
Nie byłoby zgryźliwego Chandlera z "Przyjaciół" gdyby wcześniej nie zaistniał Raymond Chandler, z którego książek sarkazm wylewał się wiadrami. Jego seria czarnych kryminałów o przygodach detektywa Marlowe'a do dziś uznawana jest za jedną z najlepszych w gatunku. Grę opartą na motywach jednej z tych powieści widzę jako połączenie przygodówki z grą akcji, coś w stylu "L.A Noire" z końską dawką zjadliwego humoru :)
3) "Mroczna Wieża" Stephen King
W obliczu, ehkem "sukcesu" jakim może pochwalić się kinowa adaptacja tej wielotomowej sagi warto sobie wyobrazić jak mógłby wyglądać jej growy odpowiednik. Strzelanina TTP? Sandboksowa mieszanina westernu z elementami fantastyki?
Po jednej części na każdy tom. To daje razem 7 części, wypuszczanych powiedzmy w formie odcinkowej, jak ostatni Hitman. Tyle, że w tym wypadku mielibyśmy solidny łącznik w postaci fabuły. Grałbym.
4) "Terror" Dan Simmons
Świetna powieść grozy inspirowana prawdziwą wyprawą badawczą okrętów HMS Erebus i HMS Terror, która rozpoczęła się w maju 1845 r. Statki ruszyły ku wybrzeżom Kanady, aby znaleźć cieśninę umożliwiającą opłynięcie od północy kontynentu amerykańskiego, lecz niestety utknęły w lodzie.
To nie mróz jednak okazuje się największym zagrożeniem czyhającym na członków wyprawy. Grę naturalnie widzę jako horror, w którym kluczem do przetrwania jest umiejętne dowodzenie drużyną zarówno na statku, jak i podczas niebezpiecznych wypadów na śnieżne pustkowia.
5) "Niezwyciężony" Stanisław Lem
Klasyczna powieść sci-fi naszego rodaka bardziej niż inne przypomina najlepsze, hollywodzkie produkcje z tego gatunku. Oto tytułowy krążownik kosmiczny "Niezwyciężony" otrzymuje zadanie wyśledzenia bliźniaczej jednostki, która wylądowała na niezbadanej dotąd planecie Regis III.
Fabuła tej powieści zaczyna się bardzo podobnie jak w filmie Alien, mianowicie sceną wybudzania się statku po długiej podróży. Tyle, że Lem napisał "Niezwyciężonego" piętnaście lat przed filmem Scotta.
I to już nie pierwszy raz, kiedy Lem wyprzedził koncepcyjnie zagranicznych twórców (kolejny przykład to Silent Hill 2 na tle Solarisa). Gra mogłaby stanowić zapis wędrówki przez pustynną planetę do wraku poszukiwanego statku, skojarzenia z Dead Space wydają się jak najbardziej na miejscu.
6) Cokolwiek o Jacku Reacherze
Jest wielki, wytrenowany i zabójczo skuteczny. Jack Reacher z serii powieści autorstwa Lee Childa jest co prawda byłym majorem żandarmerii, ale kiedy trzeba zachowuje się jak agent służb specjalnych. Jaka powinna być gra oparta na jego przygodach? Myślę, że całkiem podobna do The Bourne Conspiracy wydanej przed laty na Xboxa 360, łączącej w sobie cechy strzelaniny i przygodowej gry akcji wypełnionej po brzegi widowiskowymi walkami i sekwencjami QTE.
Pad czy książka?
Pytanie trochę na wyrost. Na pewno nic nie zagraża pozycji literatury i czytelnicy raczej nie porzucą książek na rzecz gier, nawet tych świetnie oddających literackie pierwowzory. Bo przecież takie Metro choć trzymało w napięciu nie było na pewno tak bardzo upiorne jak pozycja autorstwa Glukhovskiego. I tylko trzeci Wiedźmin wydaje się trzymać perfekcyjny poziom, choć i w jego wypadku należy przyznać, że powieści Sapkowskiego są wielokrotnie bogatsze w treść, nawet jeśli gra jest po prostu piękniejsza.
A jakie są wasze propozycje książek, w które chcielibyście zagrać? Piszcie w komentarzach. Może, o ile tylko wyrazicie taką chęć, stworzymy listę najciekawszych książek wartych przeniesienia na ekran komputera/ konsoli.
Komentarze
18Do szkoly chodzilem dosyc dawno i jakos nigdy specjalnie mnie nie fascynowaly dziela Adama Mickiewicza. Nie pamietam w jaki sposob udalo mi sie przetrwac 'przerabianie' tego w szkole ale pamietam ze latwo nie bylo.
Nigdy tez nie bylem w stanie zrozumiec o co w tym wszystkim chodzi, skad w ogole te dziady.
A tu prosze grajac w Wieska w koncu zozumialem (mniej wiecej) czym sa dziady i po co to wogole bylo.
Uwazam ze dobra adaptacja ksiazki moze jej tylko pomoc.
I dodatkowe misje do Commandos oparte na książkach MacLeana.
Taki z Hoolywood - z MEGA efektami - NIE rozumiem czemu na Boga wszyscy "gniotą" Solaris - ciężką, filozoficzną powieść, a nie - Niezwyciężonego.
IDEALNY materiał na film, mamy tajemnicę, mamy wątek drogi i NAJWAŻNIEJSZE : wielką bitwę Cyklopa z "Kryształkami" - Wyobrażacie sobie jak by ta bitwa wyglądała przy dużym budżecie ???
A i sama książka jest bardzo łatwa do przerobienia na film - pewnie, że w filmie na bank pojawiły by się kobiety (poprawność polityczna) :) :) i jakiś wątek miłosny :) :) - ALE reszta to gotowy scenariusz.
Chętnie bym zobaczył np. RPG z uniwersum Głębi albo Kłamcy :D
Trylogia Sandersona ma potencjał na RPG z elementami strategii - w drugim i trzecim tomie są wątki zarządzania państwem i toczenia wojny. Do tego ciekawy i efektowny system "magii" i historia, która każdego roku sprzedaje się w milionach kopii na całym świecie. Warto też pamiętać, że Sanderson dopisał już kolejne 3 książki, których akcja dzieje się na tej samej planecie (Scadrial), ale kilkaset lat później, gdy dociera tam rewolucja przemysłowa... a oprócz tego napisał powieści dziejące się w tym samym uniwersum, ale na innych planetach. Potencjał jest wg mnie ogromny, zarówno na ekranizacje jak i na egranizacje. Trzymam kciuki :-)
2. Gra, ktora mogłaby być następczynią Homeworld może - zrobiona na podstawie 'We are legion. We are Bob.' i całej trylogii.
3. A jak się już rozmarzamy na temat filmów ;-) to chciałbym zobaczyć WIERNĄ i zrobioną przy dużym budżecie ekranizację 'Luna to surowa pani' Heinleina. Sorry @Rhavir, 'Niezwyciężony' by wymiękał ;-)