Kontynuacja God of War na PS3 oczarowuje świetną oprawą audiowizualną, bawi absorbującym trybem wieloosobowym i... dręczy trybem fabularnym.
stary, dobry, maksymalnie wkurzony Kratos, ciekawie zaprojektowanie lokacje, ulepszona mechanika walki, różnorodność i złożoność zagadek, świetna oprawa audiowizualna
Minusyszybko rosnący poziom trudności, wyraźnie najmniej epicka z serii, prosta fabuła, irytująca kamera, spory chaos w starciach sieciowych, słaby matchmaking
Najpierw trzęsienie ziemi, a potem...
Alfred Hitchcock wiedział co mówi formułując receptę na dobry film - napięcie musi stale rosnąć. Ten wzór doskonale sprawdza się także w grach. Twórcy serii God of War korzystali z niej już nie raz. W najnowszej odsłonie nie wszystko jednak zagrało tak jak powinno.
Jak zapewne już wiecie, Wstąpienie cofa się w czasie do momentu, gdy targany wątpliwościami Kratos próbuje uwolnić od przysięgi złożonej Aresowi. Nieco wcześniej nasz bohater w szale zmasakrował swoją rodzinę. Niestety zerwanie boskiej przysięgi sprowadza na niego gniew duchów zemsty - Furii. Ich pierwsza ofiara - olbrzym Hekatonchejr służy obecnie za fundament więzienia potępionych, w którym rozpoczyna się cała opowieść. Walka z ożywionym gigantem jest właśnie owym trzęsieniem ziemi, które inicjuje potężne emocje. Niestety później napięcie nieco siada, a początkowo intrygująca fabuła gdzieś się ulatnia.
W God of War: Wstąpienie ogromnych przeciwników jest jak na lekarstwo. Znacznie więcej tu mozolnego przedzierania się przez kolejne hordy przeciwników niż prawdziwie epickich starć z kolosami. Twórcy postarali się jednak uprzyjemnić nam zabawę dodając Kratosowi nieco mocy. Dzięki temu nie tylko zyskał on większą sprawność w posługiwaniu się łańcuchami podczas walki (łapanie przeciwników, przyciąganie ich do siebie czy ciskanie nimi w planszy), ale i posiadł umiejętność skorzystania z broni upuszczonej przez wroga. Oczywiście dysponujemy jeszcze czterema rodzajami magii - każda poświęcona innemu bogowi. I tak płomienie Aresa pozwalają nam rozpętać prawdziwe ogniowe piekło na ziemi, a dzięki mocy piorunów Zeusa możemy napawać się widokiem wrogów wijących się śmiertelnych konwulsjach. Mało brutalnie? No to może czas skorzystać z czarnej magii Hadesa, która przywoła wielkie łapska prosto z czeluści świata umarłych. Jednym słowem - dla każdego coś miłego.
Zgodnie z tradycją serii w nowej grze nie mogło również zabraknąć zagadek logiczno-przestrzennych. Tym razem jest ich całkiem sporo. Co więcej różnią się one poziomem skomplikowania. To już nie proste przesuwanie dźwigni czy targanie jakiegoś tobołka przez pół planszy tylko po to aby się po nim wspiąć. Oczywiście zdarzają się takie zagadki, przez które przechodzimy z marszu nawet ich nie dostrzegając. Jednak w miarę postępów w grze złożoność łamigłówek wyraźnie rośnie stając się dla gracza całkiem niezłym wyzwaniem. Podobnie zresztą jak poziom trudności kolejnych walk, choć w tej kwestii mam mocno mieszane uczucia. Poprzednia część serii była pod tym względem dużo lepiej wyważona. Grając we Wstąpienie na poziomie normalnym już po kilkunastu minutach poczułem jakbym zderzył się ze ścianą. Nie chodzi mi o to, żeby gra przechodziła się sama, ale aby dostarczała satysfakcji, a nie frustrowała. Po parokrotnym powtarzaniu tej samej sekcji i walce z szeregowymi przeciwnikami czułem raczej ulgę niż zadowolenie z faktu, że w końcu udało mi przejść dalej. O tym, że coś tu wyraźnie nie zagrało może świadczyć zapowiedź wydania łatki zmieniającej poziom trudności gry.
Z deszczu pod rynnę
....mniej więcej tak przedstawić można historię drugiego bohatera najnowszego God of War. Jest nim pokaźnej postury wojownik, którego spotykamy w więzieniu potępionych. Grając Kratosem widzimy go przykutego do ściany, tuż przed atakiem zmutowanej ręki olbrzyma Hekatonchejra, która o mało nie kończy jego żywota. O tym co działo się po jego cudownym ocaleniu dowiadujemy się dopiero po uruchomieniu trybu wieloosobowego. Tak, tak, dobrze widzicie - God of War zyskał opcję sieciowe. Co najlepsze - o dziwo, nie są one upchnięte na siłę. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie.
Nasz mięśniak faktycznie trafił z deszczu pod rynnę, bo zamiast zginąć w zatęchłym więzieniu zmuszony jest walczyć dla jednego z bogów. Wybór ma raczej niewielki. Jedynie co może zrobić to zdecydować się na któregoś z czterech patronów znanych już z trybu fabularnego. Tutaj jednak decyzja oddania się pod opiekę Aresa, Zeusa, Hadesa bądź Posejdona nie oznacza jedynie zmiany właściwości broni. Każdy z bogów daje nam inne moce, określa klasę naszej postaci i otwiera dostęp do specjalnych, boskich przedmiotów. Wybór ten ma spore znaczenie, bo w miarę postępów w grze rosną statystyki i umiejętności naszego bohatera co pozwala na zakup nowych reliktów, elementów zbroi czy skuteczniejszej broni.
Sama mechanika walki przypomina tę z trybu fabularnego. Zakres kombinacji możliwych do wykonania jest co prawda ograniczony, ale w zupełności wystarczający, aby potyczki były dynamicznie, brutalne i piekielnie satysfakcjonujące. Oczywiście podczas starć wychodzą drobne niedociągnięcia twórców pokroju zbalansowania poszczególnych klas czy stałych schematów walki (np. unik, sparowanie, specjal, unik). Nie są one jednak jakoś szczególnie irytujące. Tu nawet przegrana sprawia niezłą frajdę. Spora w tym zasługa rewelacyjnie przygotowanych lokacji (z potężnymi bestiami w rolach głównych) oraz dużej różnorodności dostępnych trybów gry. Wśród nich znalazło się kilka odsłon typowego deathmatch'a, zdobywanie flagi oraz kooperacyjna próba bogów dla 1-2 graczy, w której skupiamy sie na odpieraniu kolejnych fal przeciwników. Jedynym problemem może być nieco długi czas wyszukiwania partnerów do potyczek wieloosobowych. Pomijając ten drobny szczegół przygodę God of War z trybem wieloosobowym można zaliczyć do udanych.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Najnowsza odsłona przygód Kratosa musiała zmierzyć się z bardzo wygórowanymi oczekiwaniami. Niestety, poprzeczka ustawiona przez kultową już "trójkę" okazała się nie do pokonania. Mimo tego z czystym sumieniem można stwierdzić, że Kratos, największy kozak wśród bohaterów gier żegna się z Playstation 3 w całkiem niezłym stylu. Może nie tak epicko jak sobie to wymarzyliśmy, ale nadal ultra brutalnie i zjawiskowo. Wstąpienie oczarowuje świetną oprawą audiowizualną, bawi absorbującym trybem wieloosobowym i dręczy trybem fabularnym. No bo jak można go nie ukończyć.
Moja ocena: | |
Grafika: | dobry plus |
Dźwięk: | dobry |
Grywalność: | dobry |
Ogólna ocena: | |
Orientacyjna cena w dniu publikacji testu: 230 zł | |
Komentarze
31ŻE CO ????
Naprawdę szkoda patrzyć do czego doprowadziły konsole. Każda gra która wymaga czegokolwiek od gracza już jest BE. Gdzie te czasy kiedy przejście jakieś gry było czymś. Teraz gry można bardziej porównywać do filmowych produkcji. Beznadziejna fabuła, słaba gra aktorska, miliony wydane na reklamy i efekty specjalne.
Nie grałem w żadną cześć God of War głównie ze względów religijnych (tak, wyznaję coś, co po angielsku określa się jako "hellenismos", u nas można przetłumaczyć na neo-hellenizm)
"Jeśli chce się katować to łykam Dark Souls"
Ja po tym stwierdzeniu przyjmuje, że uważasz grę za zbyt trudną???Czy dobrze to rozumiem?