Sprawdzamy jak działa GeForce Now i czy to lepszy streaming, niż Google Stadia
Nie tylko Cyberpunk 2077 wymaga mocnego sprzętu, ale to między innymi ta gra sprawia, że gracze chętnie rozważają usługi streamingowe. Zarówno GeForce Now jak i Google Stadia są wygodnymi rozwiązaniami, ale różnią się na tyle, by znaleźć inne grupy odbiorców.
Wiem, że czeka mnie kupno nowego komputera do gier z porządną kartą graficzną, odkąd musiałem mocno obniżyć efekty wizualne w Chernobylite. Nie wspomnę o Cyberpunku 2077, którego nawet nie próbowałem uruchamiać na kilkuletnim laptopie gamingowym i jeszcze starszym pececie. Niezbędny zakup odkładam jednak w czasie, jako że mam jeszcze sporo gier do ogrania na PlayStation 4, planuję zakup PlayStation 5, a niedawno zaprzyjaźniłem się z usługami streamingu gier.
Gdy miałem okazję przejść Cyberpunk 2077 w chmurze i opisać swoje wrażenia z korzystania z Google Stadia, wielokrotnie słyszałem opinie, mówiące że GeForce Now da mi jeszcze większą wygodę. Wśród argumentów pojawiała się obsługa Ray Tracing (RTX), czy możliwość korzystania z już posiadanej biblioteki gier. Są to dość solidne argumenty, choć praktyka pokazuje, że w dość świeżych usługach streamingowych nie wszystko jest jeszcze takie różowe.
GeForce Now – gry które masz, na sprzęcie, na który Cię nie stać
Jednym z najczęściej pojawiających się argumentów przekonujących do korzystania ze streamingu od Nvidia jest fakt, że GeForce Now nie jest sklepem. Można go połączyć z własną biblioteką Steam, Epic Games Store lub Ubisoft Connect (dawniej Uplay) i za pośrednictwem serwerów „zielonych” uruchamiać swoje własne gry. Brzmi pięknie, no bo kto nie chciałby bawić się na karcie Nvidia Tesla P40 z 24 GB pamięci na pokładzie?
Tyle tylko, że nie wszystkie gry są kompatybilne z GeForce Now i trzeba sobie to uświadomić. Gdy pierwszy raz włączyłem streaming od Nvidii, od razu pomyślałem, że w końcu przejdę Max Payne 3 z najwyższymi detalami, z wysoką płynnością. Otóż nie, tej gry od Rockstar nie ma na liście, podobnie jak żadnego Grand Theft Auto, czy Red Dead Redemption.
GeForce Now nie jest sklepem. Można go połączyć z własną biblioteką Steam, Epic Games Store lub Ubisoft Connect
Łącznie w katalogu obsługiwanych pozycji znajduje się obecnie około 750 tytułów. To imponująca liczba, ale warto sobie uświadomić, że sam Steam ma w swojej bibliotece 23 000 produkcji. Jeśli więc jesteś nastawiony na zabawę z ulubionymi tytułami – sprawdź, czy są one dostępne. Zrobisz to albo na stronie usługi, albo korzystając z darmowego konta, które umożliwi zabawę w sesjach trwających jedną godzinę. Po tym czasie możesz podłączyć się znowu - to najwyraźniejsze ograniczenie bezpłatnej wersji.
Liberated na GeForce Now na Xiaomi Redmit Note 8 Pro z ekranowym kontrolerem
Oczywiście, warto zerknąć tu także na listę gier od Google Stadia. Jest ona zdecydowanie mniejsza – w płatnym abonamencie (39 zł za miesiąc) pozwala na zabawę z 29 produkcjami (w tym Hitman 2, czy Sniper Elite 4), choć lista ta ma cały czas rosnąć. Inne produkcje można dodatkowo kupić bezpośrednio na tę platformę i choć jest ich niespełna sto, to częściowo pokrywają się z GeForce Now, a miejscami uzupełniane są luki o takie tytuły jak Star Wars Jedi: Upadły Zakon, czy Red Dead Redemption 2.
Streaming gier, czyli grasz na czym chcesz
Jedną z olbrzymich zalet streamingu jest możliwość uruchomienia usługi na wielu urządzeniach. W GeForce Now pełna ich lista to: komputer z systemem Windows lub Mac OS, Nvidia Shield, Chromebook oraz urządzenie mobilne z Androidem lub iOS. Na większość trzeba pobrać dedykowaną aplikację, choć Nvidia testuje także obsługę w przeglądarce - na razie wyłącznie w Safari, do tego w wersji beta.
Ta ostatnia opcja jest zbliżona do Google Stadia, która pozwala na zabawę z poziomu aplikacji Chrome. Szczerze mówiąc, to konkurencyjne rozwiązanie bardziej do mnie przemówiło – nie musiałem nic instalować, szybciej byłem w grze, a bawiłem się nawet na mini-komputerze Raspberry Pi 4 z przeglądarką Chromium.
Blood Bowl 2 w GeForce Now na smartfonie z wykorzystaniem myszki Bluetooth
Muszę jednak przyznać, że byłem nieco zawiedziony zabawą na smartfonie z wykorzystaniem klawiatury i myszki na Bluetooth. Google Stadia w ogóle nie daje takiej możliwości, więc z radością uruchomiłem Left 4 Dead 2 na Xiaomi Redmi Note 8 Pro, z wykorzystaniem GeForce Now, by odkryć, że… nie działa prawy przycisk myszy. Chwila wertowania internetu uświadomiła mi, że to nie wina Nvidii, tylko Androida, ale przez to musiałem ograniczyć się do pada – takiego od konsoli lub ekranowego.
Jakość grafiki i prędkość internetu do streamingu gier
Jednym z głównych argumentów przemawiających za korzystaniem ze streamigu jest uruchamianie nowych gier na słabym sprzęcie, osiągając wysoką jakość efektów wizualnych. No i rzeczywiście – na laptopowym GeForce GTX 960M mógłbym zapomnieć o Cyberpunku 2077, a zarówno GeForce Now, jak i Google Stadia prezentują go w najlepszym możliwym wydaniu.
Superhot: Mind Control Delete - uruchomione lokalnie w Steam
Superhot: Mind Control Delete w Google Stadia
Superhot: Mind Control Delete w GeForce Now
Jest jednak pewne „ale” – to, co widziałem chociażby w materiałach na YouTube nie do końca pokrywało się z efektem, jaki uzyskałem na swoim sprzęcie. Obraz z niemal każdej testowanej gry, przy przesyłaniu z serwerów Google czy Nvidia ulegał mniejszej lub większej, ale wciąż widocznej kompresji. Czasem zdarzało się też „smużenie”, a i szybkie celowanie w grach FPS nie jest tu w stu procentach tak płynne, jak na lokalnym systemie.
Przyznaję, że na pierwszy rzut oka nie zauważyłem różnicy, ale dopiero kiedy bawiłem się w Superhot: Mind Control Delete na GeForce Now oraz Google Stadia, a potem uruchomiłem go bezpośrednie u siebie, na Steam, poczułem zmianę w jakości zabawy. Niby wszystko w chmurze chodziło w porządku, ale miałem znacznie większe problemy, żeby przejść kolejne etapy i w ułamku sekundy celować idealnie tam, gdzie bym sobie tego życzył.
Oczywiście, jest cały ogrom graczy, którym nie przeszkadza chociażby granie w sieciowe strzelanki na padzie, więc może brak idealnie działającej myszki przy streamingu nie będzie im przeszkadzał. Ja wiem jednak, że w moim przypadku nie ma mowy o satysfakcjonującej zabawie w Counter Strike: Global Offensive czy Rainbow Six: Siege w chmurze.
Normalne działanie GeForce Now przy podłączeniu kablem
Jednostkowy przypadek powolnego działania na smartfonie z WiFi 2,4 GHz
Może to też być, rzecz jasna, wina łącza internetowego. Testowałem jednak wiele konfiguracji, przy czym test jakości połączenia w GeForce Now niemal zawsze wychodził pozytywnie, a realna przepustowość mojego domowego łącza to około 260 Mbps. Mam więc wrażenie, że czasem wina leży po stronie serwera – może infrastruktura dostawcy usług streamingowych nie obejmuje jeszcze w pełni naszego kraju.
Jednak niemal nigdy, korzystając z połączenia na kablu lub WiFi 5 GHz, nie miałem problemów z płynnością, choć obraz prawie na stałe był w mniejszym lub większym stopniu skompresowany. Z kolei problemy zdarzało mi się mieć podczas połączenia z internetem 2,4 GHz lub za pośrednictwem sieci komórkowej. Nie jest to jednak reguła – dla testów uruchamiałem niektóre gry FPS na spacerze i najczęściej także zwykłe 4G w smartfonie dawało radę – choć rzecz jasna bez grafiki ostrej jak żyletka.
Dla porównania uruchomiłem też równocześnie Tomb Raider z 2013 roku na PlayStation 4, własnym komputerze ze Steam oraz GeForce Now. Wyraźnie widać, że na konsoli gra jest bardziej kanciasta i jaskrawa. Z kolei laptop i chmura dawały w tej starszej już produkcji podobne rezultaty, przy czym streaming wciąż dodawał od siebie lekką „mgiełkę”. Co ciekawe, chmura Nvidii w wersji na smartfona cechowała się wyższą ostrością obiektów z teksturami ognia o niebo lepszymi, niż na konsoli, za to ze słabszą rozdzielczością.
Tomb Raider 2013 na PlayStation 4
Tomb Raider 2013uruchomiony lokalnie na Steam
Tomb Raider 2013 w GeForce Now na komputerze
Tomb Raider 2013 w GeForce Now na smartfonie
GeForce Now czy Google Stadia – jaki streaming wybrać?
Nvidia GeForce Now | Google Stadia | |
Cena wersja płatnej | 125 zł za pół roku | 39 zł za miesiąc (pierwszy miesiąc gratis) |
Ograniczenia wersji darmowej | Kolejka oczekiwania (od kilku do kilkudziesięciu minut) Godzinna sesja gry (płatna: 6 godzin) Brak RTX | Brak gier z abonamentu |
Wymagane łącze internetowe | 15 Mbps, zalecane 50 Mbps | 10 Mbps, zalecane 35 Mbps |
Obsługiwana rozdzielczość | 1080p | 4K |
Ilość klatek na sekundę | 120 FPS | 60 FPS |
Biblioteka gier | Wybrane tytuły Steam, Epic, Ubisoft | Gry z abonamentu, dodatkowe tytuły do dokupienia |
Jak widać, wciąż rozwijające się usługi streamingu mają swoje wady i zalety. Dostępność gier różni się od wybranej platformy. Choć niewątpliwie zaletą GeForce Now jest możliwość korzystania z już posiadanych tytułów, to w Google Stadia podoba mi się płatna wersja Pro z rosnącą biblioteką, na wzór Xbox Game Pass.
Osobiście uważam też usługę Nvidii za nieco mniej intuicyjną – po uruchomieniu aplikacji musiałem zalogować się na Steam, poczekać na konfigurację konkretnej gry, zamknąć nakładkę od Valve i dopiero wtedy mogłem oddać się zabawie. Z kolei w Google Stadia wystarczy zalogować się do usługi przez Chrome, by po kilkunastu sekundach przemierzać wirtualne światy. Rzecz jasna, z tej dwójki tylko GeForce Now jest w stanie wczytać zapisane stany gry z obsługiwanych platform. Dzięki temu, zabawę rozpoczętą na przykład na Steam można kontynuować od tego samego miejsca na smartfonie, przez streaming.
GeForce Now jest w stanie wczytać zapisane stany gry z obsługiwanych platform
Z kolei jakość grafiki jest podobna dla obu usług. Nvidia w płatnej wersji (125 złotych za pół roku) umożliwia obsługę RTX, co wielu może ucieszyć. Mi jednak zachwyty przesłonił fakt, że w każdej z platform zauważałem tę nieszczęsną kompresję – może ktoś zna sposób na zniwelowanie tego efektu, ale z perspektywy zwykłego użytkownika, który „korzysta i ma mu działać”, do ideału jeszcze trochę brakuje.
Jeśli zastanawiasz się więc z jakiego streamingu skorzystać, odpowiem – to zależy. Dla mnie streaming to sposób na zabawę w gry, których jeszcze nie mam, a które nie zadziałają na moim sprzęcie. Ze względu na prostotę obsługi, raczej skuszę się na Google Stadia, gdy wyjdzie na przykład S.T.A.L.K.E.R. 2. Jeśli jednak chcesz kontynuować zabawę z grami, które masz na Steam – wypróbuj GeForce Now. Posiadacze darmowych kont muszą co prawda czekać w kolejce, a ich sesje są ograniczane do jednej godziny, jednak jest to dobry sposób na sprawdzenie usługi.
Jakby na to nie patrzeć, streaming gier może zrewolucjonizować podejście do kupna sprzętu przez wielu graczy. Biorąc pod uwagę, że usług tylko przybywa i są stale rozwijane, z niecierpliwością patrzę co przyniesie nam przyszłość. Zaskoczenie może być tylko pozytywne – bo czego jak czego, ale tego, że w Cyberpunk 2077 będę grał na telefonie, to się nie spodziewałem.
Ocena GeForce Now
Czytaj więcej o graniu na różnych platformach:
- Symulator płatnego mordercy na goglach VR wygląda tak
- Xbox Series XS nową konsolą szykowaną przez Microsoft?
- Uważajcie na fałszywą aplikację Cyberpunk 2077 dla systemu Android
Komentarze
36Jako uzytkownik GFN od wczesnej bety widze bardzo duzy postep w stabilnosci platformy i jakosci streamingu. Ogralem tam z 20 tytulow, w tym kilka wymagajacych sprzetowo jak FarCry 4 i 5, Metro Exodus, Wreckfest, wszystkie nowe TombRaidery. Potrafilem w miesiacu wykrecic 500-800GB danych ze streamingu. I musze przyznac, ze obecnie jest naprawde niezle za ta cene.
Co do kompresji - zgadzam sie. Algorytm GFN dosc kiepsko kompresuje kolor zielony FarCry i Just Cause wygladaly zauwazalnie gorzej niz natywnie uruchomione wersje. Inne wady to brak na platformie niektorych duzych wydawcow (2K, Bethesda, Rockstar) i fakt, ze w kazdej chwili kolejny moze sie wycofac. Fragmentacja rynku streamingu wkurza strasznie.
W domu posiadasz sprzet ktory jedynie ma: dobry ekran, dobre polaczenie z netem, procek i pamiec tylko i wylacznie do obslugi OSa, peryferia (zabawki). Reszta siedzi w chmurze i tyle.
Narazie jeszcze ta technologia raczkuje ale juz i tak oferuje duzo plusow, tylko jeszcze trzeba poczekac az to dopieszcza (tak jak zginane ekrany).
Jak działa GFN? Całkiem przyjemnie, choć jest pewien lag, który w singlu za dużo nie przeszkadza ale w multi to już raczej nie da rady. Na co dzień gram w CP i musze przyznać, że gra również i na tej platformie tnie, jak mamy włączone wszystko na full, to jest nikła szansa na stałe 30-60 fps, czasem jest i mniej, ale z optymalizacją DLSS (zbalansowaną) to jest już ok.
Tak czy siak, nie wydałem na sprzęt 5k żeby cieszyć się z gry, a tylko 125zł, więc moim skromnym zdaniem naprawdę warto. Dzięki streamingowi również będzie więcej graczy, którzy (korzystając ze streamingu) będą zmuszeni zakupić grę zamiast ściągać ją po torrentach ;)
Ten pomysł "prawie" się udał Nvidii, ale oni go zastosowali jedynie w swojej konsoli do gier. Nie wypuścili tej techniki w formie GPU dla desktopa. Przy takim założeniu nie musieliby się starać o patenty na x86, bo wystarczyłby najtańszy najgorszy pecet, byleby GPU się w nim zmieścił, oraz zasilacz który byłby w stanie dostarczyć wystarczającą ilość prądu. Więcej nie trzeba :)
Obecnie jest dokładnie na odwrót. Aby się dało z GPU wycisnąć max, potrzebny jest bardzo silny i drogi CPU z dużą ilością CPU-RAM. to ślepy zaułek.
Poza tym streaming gier uważam za kompletnie niepotrzebny jak dla siebie. Gram tylko czasami, na komputerze w odpowiednio mocnej konfiguracji i to mi wystarczy, a streamować na inne sprzęty nie potrzebuję.
Juz tego typu elementy stosowane sa na lokalnych urządzeniach (nvidia korzysta z podobnych ficzerów) a w przyszlosci moze to zrewolucjonizowac podejscie do tego jak gramy.
Obraz generowany po stronie urzadzenia lokalnego a cięzie obliczenia po stronie serwera.
A czekanie godzine na darmowe wejscie to pic na wode. Ja czekałem jakieś 6 godzin ale sprawdziłem i było warto.
Oraz brat miał problemy z spadkami jakości które przemineły po przełączeniu streaming quality na custom i ustawieniu przepustowości na sztywno.
GFN gra się gorzej niż na PC ze względu na opóźniania. Nie są na tyle duże by gracz grający od początku GFN'a je odczuwał, ale jak ma się porównanie vs PC to czuć że PC zdecydowanie lepiej odbiera przesunięcia myszki.
Możliwe ze przy grze na padzie nie odczuwa się tej różnicy.