Ukrzyżowany między Marsjanami
Temat kontrowersyjny, aktualny, dojrzały… Limit wiekowy ustalony na 18 lat nie bez powodu! Tak mogłoby się wydawać, choć i tutaj w Far Cry 5 znalazłem pewną niekonsekwencję. Wiele ze stawianych przede mną zadań ociekała okrucieństwem i próbowała w oryginalny sposób dobierać się do tematu fanatyzmu. Znowuż inne wyzwania bardziej pasowałyby do GTA V, niż do świata Hope County.
I tak w jednej chwili oglądałem krwawe egzekucje Bogu ducha winnych farmerów, żeby parę minut później pomagać lokalnemu odpowiednikowi agenta Muldera powstrzymać inwazję Marsjan, której ten był w stu procentach pewien.
Raz kazano mi zabijać byki tuż po kopulacji, żeby ich jądra miały jak najlepszy smak, a moment później robiono ze mnie obrońcę zdesperowanego bojownika ruchu oporu i jego żony w zaawansowanej ciąży.
Oj, olbrzymi ten rozdźwięk między tragedią a komedią w Far Cry 5! Abstrahując jednak od tego rażącego zgrzytu, muszę jednak docenić różnorodność atrakcji, jakie napotkałem w Hope County. Każdy znajdzie tutaj to, co lubi najbardziej.
Amatorzy mocnych wrażeń będą więc bić rekordy w kaskaderskich wyczynach, wielbiciele łamigłówek splądrują niejedną skrytkę pełną skarbów, do której naprawdę niełatwo się dostać, a fani pirotechniki powysadzają w powietrze silosy pełne zapasów lub rozniosą w drobny mak uzbrojone konwoje.
A każdy taki sukces wiążę się nie tylko z przypływem wirtualnej gotówki i punktów umiejętności, ale też wzmacnianiem ruchu oporu w danej prowincji. Ta ostatnia konsekwencja moich działań była głównym motorem rozgrywki, ale i obosiecznym mieczem. Z jednej strony osłabia się wpływy tego czy innego watażki, z drugiej – przyciąga jego uwagę.
I tak na przykład John Seed stwierdził w pewnym momencie, że ma już dosyć mojej prywatnej wojny, w związku z czym wysłał za mną uzbrojone w karabiny maszynowe i bomby myśliwce. Nie muszę chyba dodawać, jak bardzo utrudniło to, i tak już niełatwe, życie mojego bohatera.
Niełatwe? No tak, tak, bo nawet podróżowanie po Hope County to twardy orzech do zgryzienia. Choć z innych powodów, kiedy poruszałem się po lądzie, a z innych, kiedy siadałem za sterami samolotu czy śmigłowca.
Latający cyrk Ubisoftu
W Hope County panuje chaos – to się rozumie! Więcej – to się szanuje. Ale czasami jest go aż nadto. Nieraz miałem ochotę na beztroską przejażdżkę z punktu A do punktu B, ale kiedy tylko wyjeżdżałem na drogę, zaraz ruszała za mną w pościg furgonetka sekty Seedów.
W jaki sposób mnie rozpoznawali, skoro jechałem w aucie, które im właśnie ukradłem? Nie mam pojęcia, ale robili to bezbłędnie i natychmiast a to zajeżdżali mi drogę, a to otwierali do mnie ogień.
Co za tym idzie, niemal każda podróż w Far Cry 5 kończy się bezsensowną masakrą na środku szosy. Przeważnie do zadymy przyłączają się też okoliczni przechodnie, a nawet niedźwiedzie, które mają swoje legowiska w okolicznych kniejach.
No dobrze, ale furami czy quadami jakoś się jeszcze da jeździć. Czasem trzeba wprawdzie w iście hollywoodzkim stylu puścić kierownicę, sięgnąć po gnata i w pełnym pędzie wpakować kulę w łeb pędzącego obok pirata drogowego, ale, umówmy się, to dodaje grze pikanterii. Nawet jeśli niekiedy ciut irytuje.
Co innego – w powietrzu! Tutaj zaczyna się wolna amerykanka pełną gębą. Śmigłowce są nawet znośne, ale samoloty to istny koszmar. Kiedy siadałem za sterami tych ostatnich, miałem wrażenie, że wcale nie kieruję pojazdem, posiadającym określony ciężar, zwrotność, przyspieszenie… O, nie, to było jak przejażdżka „na drzwiach od stodoły”, cytując klasyka.
Żeby było zabawniej, kilkukrotnie zdarzyło mi się spaść w sam środek lasu, a mój samolot, zamiast roztrzaskać się w drobny mak, po prostu zatrzymywał się na jednym z drzew. Kiedy indziej wykonywał jeszcze zabawniejszą sztuczkę, bo jak kauczuk odbijał się od gruntu i na powrót podrywał w powietrze.
Podobnie pasy startowe są doskonale zbędne, bo samoloty w Far Cry 5 lądują niemal pionowo. I tak samo też startują. W trybie wieloosobowym jest jeszcze gorzej, bo wystarczy oddalić się na kilkaset metrów od swojego partnera (a w powietrzu to naprawdę niewielki dystans), żeby automatycznie zostać uśmierconym i pojawić się już nie w swoim samolocie, a na tylnym siedzeniu pojazdu kolegi.
Twórcy Far Cry 5 trąbili wszem i wobec, że w ich strzelaninie, po raz pierwszy w serii, pojawi się możliwość kierowania samolotami. Nie dodali jednak, ile będzie przy tym ubawu. No i trudno się dziwić, że ten aspekt przemilczeli.
„Wespół w zespół”
Skoro już pojawił się temat kooperacji, to i o niej czuję się zobowiązany kilka słów napisać. Nie tylko dlatego, że po raz pierwszy w serii Far Cry jest ona tak rozbudowana, ale też dlatego, że równie mocno bawi, co irytuje.
Zacznę od tego, co wkurza, a jest to przede wszystkim system zapisywania postępów. Otóż w Far Cry 5 tylko na koncie jednego z graczy jest odnotowywane wykonywanie kolejnych misji. Dla jego kumpla jedyny zysk ze wspólnej zabawy (poza przyjemnością) to ekwipunek, punkty umiejętności i forsa. On jest tylko gościem w świecie gospodarza, więc w swoim uniwersum musi wszystkie misje wykonać od nowa.
To wyjątkowo męczące, zwłaszcza, że nie każde zadanie jest równie porywające. I tak na przykład sekwencja strzelania do sępów w dwuosobowej drużynie jeszcze przejdzie, ale kiedy pomyśli się o jej powtarzaniu w pojedynkę – albo w ogóle o jej powtarzaniu, – można dostać torsji.
Trochę dziwi mnie, że koniec końców właśnie na takie rozwiązanie zdecydowali się twórcy Far Cry 5. Rozluźnienie fabuły i niemal absolutna dowolność w kolejności wykonywania misji wskazywała raczej na to, że sięgną oni po rodzaj współpracy znany ze wspominanego już nie raz w tym tekście Tom Clancy’s Ghost Recon: Wildlands. Tymczasem efekt końcowy jest zupełnie inny.
Jednak, co ciekawe, nawet pomyślana w ten sposób kooperacja, daje sporo frajdy. Zwłaszcza, że poza współpracą z „żywym” graczem, niemal zawsze miałem możliwość dobrania sobie kompana z szeregów ruchu oporu – czy to uderzającego z powietrza pilota śmigłowca, czy panią z karabinem snajperskim, czy też znanego z kampanii reklamowej psiaka, który potrafi między innymi zaaportować karabin wroga.
Po uszy w Far Cry 5
Chciałoby się powiedzieć: „Świetna gra! Doskonała! Najlepsza w serii!”. Albo „Co za beznadzieja! Ubisoft zdziera z nas kasę!”. Ech, czarno-biały świat byłby taki piękny. Niestety, Far Cry 5 nijak by się w niego nie wpisał. Bo z jednej strony błędów w tym tytule nie brakuje, „bug” goni „buga”, historia to pojawia się, to znika i trudno ją czasem odnaleźć, samoloty… No, dobrze, do samolotów nie będę już wracał, bo po co podnosić sobie ciśnienie?
Jest jednak też druga strona medalu. Ta, na której, wybito ciekawie napisanych bohaterów, niepowtarzalny klimat, pieczołowitość, z jaką projektowano lokacje, no i przede wszystkim wybuchową zabawę – czy to w pojedynkę, czy w kooperacji.
A jakby komuś i tego było mało, to jest jeszcze tryb Far Cry Arcade i edytor map, który pozwala nie tylko rozgrywać dowolnie ustawione potyczki, ale i tworzyć dla nich własne scenografie. Krótko mówiąc, otwarty świat Hope County opływa w atrakcje i z powodzeniem przyprawia o syndrom „jeszcze jednej misji”.
Jasna sprawa, prawie każdy kto wejdzie do tej piaskownicy, zauważy, że ta czy inna zabawka jest przechodzona, niektóre zupełnie nieciekawe, że któryś zamek z piasku już się sypie… Ale też niemal każdy zorientuje się zaledwie po chwili, że to wcale nie piaskownica, a ruchome piaski.
Far Cry 5 okiem growego dinozaura |
Ocena końcowa Far Cry 5:
- klimat, klimat i jeszcze raz klimat
- malownicze krajobrazy Hope County
- otwarty świat pełen atrakcji i szczegółowo zaprojektowanych lokacji
- wyraziste i ciekawe postaci
- "hollywoodzkie" strzelaniny
- spluwy huczą jak trzeba, eksplozje "dają po bębenkach"
- arsenał, w którym można przebierać
- możliwość personalizacji głównego bohatera
- spora dowolność w kolejności wykonywania misji
- system wzmacniania ruchu oporu
- tryb kooperacji
- niemała pula pojazdów do wyboru
- tryb arcade i edytor map
- wędkowanie!;)
- sztubacki humor zbyt często kontrastuje z ociekającą krwią tematyką
- fabuła znika pod nawałem pojedynczych zadań
- niektóre misje zadziwiają monotonią i prostotą
- system zapisywania postępów w kooperacji może irytować
- fatalny model kierowania samolotem
- mnóstwo bugów
- chaos na drogach i bezdrożach Hope County czasem męczy swoją nadmiarowością
- Grafika:
dobry plus - Dźwięk:
bardzo dobry - Grywalność:
dobry plus
Ocena ogólna:
Far Cry 5 na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od firmy Ubisoft
Komentarze
25Far Cry 5 nie jest chyba jeszcze serią :)
The Division (po wszystkich patch'ach), Wildlands, R6S, AC:O i teraz świetny FC5 który do tego bardzo dobrze działa na PC pierwszego dnia. Może jest jeszcze nadzieja że wrócą do dawnej świetności. A daleko na horyzoncie czeka Beyond Good and Evil 2!