Dead Space z 2023 roku to świetny przykład tego jak powinno się robić remake’i. Poprawiono tu bowiem nie tylko grafikę, ale i właściwie całą grę – od małych, ale niesamowitych detali, po zmiany niemal strukturalne. Mimo to do The Callisto Protocol trochę jej brakuje. Dlaczego?
Dead Space rzuca rękawice The Callisto Protocol. A może odwrotnie?
Wydane w grudniu 2022 roku The Callisto Protocol wzbudziło wśród graczy mieszane uczucia. Niektórzy narzekali na mechaniki, inni - na braki fabularne, a jeszcze inni zarzucali temu tytułowi, że z zapowiadanego duchowego spadkobiercy legendarnego Dead Space tak naprawdę niewiele tu zostało. Była też oczywiście kwestia optymalizacji pecetowej wersji gry, która, parafrazując klasyka, „narobiła The Callisto Protocol mnóstwo smrodu i….”. Nieznającym tematu polecamy nasz test kart i procesorów w The Callisto Protocol.
Dość powiedzieć, że spora część graczy szybko przeniosła swoją uwagę na zbliżający się wielkimi krokami remake pierwszej części Dead Space, w którym upatrywała dużo lepszego survival horroru. I to pomimo faktu, że to tak naprawdę gra sprzed 15 lat. Oczywiście jego twórcy co chwilę pokazywali nowe, mocno ulepszone fragmenty dawnej legendy jeszcze mocniej podkręcając hype na odnowionego Dead Space’a. Trudno się więc dziwić, że wielu z miejsca uznało, że Dead Space, nawet po tylu latach, potrafi w 3 sekundy „poskładać” next-genową konkurencję w postaci The Callisto Protocol. Czy tak jest w istocie? Pewnie będę niepopularny, ale muszę tu odpowiedzieć „nie”.
Remake pierwsza klasa
Tak, tego jednego nowemu-staremu Dead Space odmówić nie można. Ta gra naprawdę wygląda obłędnie, choć dużo większe wrażenie zrobi ona na Was gdy faktycznie przed rozgrywką przypomnicie sobie jak wyglądał oryginał. Siadając do niej „z marszu” wiele rzeczy wyda Wam się po prostu naturalne, jak na produkcję z 2023 roku. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, że bez spojrzenia w przeszłość, efekt „Wow” będzie tu dużo mniejszy.
Może i z miejsca zauważycie, że nasz bohater nie jest już milczącą maszyną na posyłki, który tylko robi co mu się każe. Wreszcie Isaac Clark przemówił, i to głosem Gunner Wrighta, znanego z następnych odsłon tej serii. Możecie jednak nie dostrzec związanych z tym dużo głębiej sięgających implikacji. Skoro nasz inżynier zaczął uczestniczyć w rozmowach z pozostałymi postaciami, zdawać im relacje czy wyrażać własne zdanie, trzeba było bowiem dostosować pod to akcję gry. I tak zmieniono na przykład niektóre komunikaty zastępując wyświetlane klipy wideo nagraniami dźwiękowymi, dziennikami tekstowymi albo lepiej, znacznie bardziej klimatycznymi obrazami holograficznymi.
Trzeba też oddać twórcom remake’u Dead Space niesamowitą wręcz dbałość o detale. Jest ich tu bowiem prawdziwe zatrzęsienie począwszy od odrywania kawałków mięsa z odstrzeliwanych kończyn nekromorfów (teraz nierzadko widać skutek naszego strzału w postaci odsłoniętej kości, dzięki czemu od razu wiadomo gdzie najlepiej celować), poprzez zmianę niektórych przedmiotów w samej fabule, aż po inaczej przedstawione, znacznie bogatsze sceny. Najbliższy z brzegu przykład tych ostatnich? A choćby powrót do naszego statku na samym początku gry.
Nie wiem, czy pamiętacie, ale gdy na rozkaz kapitana wracaliśmy do statku chwilę po wejściu do niego na zewnątrz kabiny pojawia się nekromorf, po czym nasz statek wybucha, a Clark salwuje się ucieczką. Teraz jest zupełnie inaczej – na statku spotykamy inną członkinie załogi (Hailey), której Issac zdaje relacje, po czym oboje są świadkami przeciążenia rdzenia osobliwości przez nekromorfy.
Jak to wszystko się kończy – wiadomo. Ale czy jest inaczej? Jest. Jest lepiej? Tak, bo całość wygląda dużo bardziej naturalnie. I takich zmodyfikowanych scen jest w Dead Space Remake naprawdę całe mrowie. Niektóre zmieniono, inne usunięto, a jeszcze inne – dodano czyniąc grę, w moim prywatnym odczuciu, kompletną.
W Dead Space Remake doszła możliwość swobodnego poruszania się w Zero G
Oczywiście, najbardziej spektakularna zmiana zaszła w lokacjach. Przede wszystkim zmieniła się skala – pomieszczenia statku w nowym Dead Space to już nie są jakieś małe klitki z kilkoma przedmiotami na krzyż, a faktyczne laboratoria, oddziały medyczne czy pokoje załogi. Nawet kostnica wygląda tu inaczej, dużo bardziej przerażająco. Nie wspominając już nawet o hangarze, który wreszcie wygląda jak hangar potężnego statku, łamacza planet. Do tego wszystkiego idealnie dopasowano oświetlenie, udźwiękowienie i pozbyto się jakichkolwiek ekranów ładowania, tak aby wszystko obywało się płynnie i bez przerw. Dzięki temu klimat grozy poszybował.
No i nie zapominajmy o grafice – skoro zadbano o całą masę szczegółów to i oprawa graficzna powinna trzymać next-genowy poziom. Tu jednak mam pewne zastrzeżenia. O ile bowiem, zwiastuny prezentowały faktycznie wyśrubowaną stronę wizualną, o tyle już na PlayStation 5 (i to w trybie jakości) bywają momenty, do których można się przyczepić. Nie zrozumcie mnie źle – nowy Dead Space wygląda naprawdę nieźle, ale do The Callisto Protocol nie ma startu. Pod względem grafiki produkcja Striking Distance Studios to jednak zupełnie inna liga.
Strach ma wielkie oczy, czyli starcie horrorów
No i właśnie, któremu z tych dwóch tytułów lepiej wychodzi strasznie? No cóż, wiem dobrze co zarzucano The Callisto Protocol – że budując atmosferę posługuje się dobrze znanymi już schematami, że pełno w nim mało strasznych jumpscare’ów i że brak swobody w eksploracji zabija tu ducha nieprzewidywalności. Ot, „korytarzówka z zabijaniem zombie, do tego dość powtarzalna” – jak to niektórzy nazwali. Z kolei Dead Space od lat uchodzi za jedną z najlepszych gier w swoim gatunku – kosmiczny survival horror, który faktycznie potrafił porządnie przestraszyć.
Twórcy remake’u chcieli jeszcze bardziej podkręcić emocje stąd też pomysł na stworzenie systemu, który pilnować będzie, by „gracz się nie nudził” (czytaj – jego pikawa cały czas była w stanie przedzawałowym). Reżyser intensywności, bo tak nazwane zostało to „ustrojstwo”, miało zatem tak dostosowywać tempo akcji, pojawienie się przeciwników, oświetlenie, dźwięk czy gęstość mgły i pary, by optymalnie dawkować nam napięcie.
Podobieństw między Dead Space a The Callisto Protocol nie brakuje
A ile z tych obietnic faktycznie w grze pozostało? Szczerze powiem, że tak do końca to nie wiem. Jako że wcześniej zrobiłem sobie sesje przypominającą starego Dead Space’a, nowy jakoś bardzo mnie nie zaskakiwał. Mało tego, im dłużej w niego grałem tym mniej czułem faktycznego strachu. Owszem, wciąż są tu niezłe jumpscary, a dziwne dźwięki nadal potrafią zjeżyć włosy na głowie, ale spora część z tych zdarzeń pojawia się w niemal identycznych miejscach jak w pierwowzorze. Pod tym względem dużo częściej duszę na ramieniu miałem grając w The Callisto Protocol.
Ciężko też stwierdzić, czy wspomniany przeze mnie reżyser intensywności faktycznie generuje więcej mgły, bo pojawia się ona najczęściej w lokacjach, do których po prostu pasuje. Być może przy drugim przejściu nowego Dead Space’a zauważycie te różnice, ja jednak podczas moich sesji ich nie dostrzegłem. Doceniam jednak ogrom pracy, który włożony został ulepszenie większości lokacji, bo przełożyło się to na jeszcze bardziej niesamowitą atmosferę nowej produkcji.
Dead Space Remake po lewej, The Callisto Protocol - po prawej
Dead Space (Remake) czy The Callisto Protocol – która lepsza?
Czuję, że za to co teraz powiem posypią się na mnie gromy, ale powiedzieć to muszę – „nowy” Dead Space nie straszy jakoś lepiej niż The Callisto Protocol. A już na pewno nie będziecie podskawiać ze strachu w fotelach, jeśli niedawno graliście w jego oryginalną wersję. Paradoksalnie jednak to właśnie Ci, którzy dobrze pamiętają pierwowzór będą mieli największą przyjemność ze śledzenia wydarzeń rozgrywających się na ekranie. Dlaczego? Bo tylko wówczas da się zobaczyć, ile w tej grze zmieniło się na lepsze.
Żeby jednak oddać sprawiedliwość Dead Space Remake pod jednym względem z pewnością jest lepszy od The Callisto Protocol – w tej grze nie jesteśmy prowadzeni za rączkę. Jeśli zatem chcemy trochę bardziej zboczyć z fabularnej ścieżki to żaden problem. Przy okazji możemy odkryć jakiś wątek poboczny czy nowinkę. Z kolei The Callisto Protocol może czuć się bezpieczne, jeśli chodzi o oprawę graficzną – Dead Space Remake, mimo naprawdę niezłej strony wizualnej, raczej nie odbierze jej palmy pierwszeństwa.
Opinia o Dead Space (Remake) [Playstation 5]
- remake kompletny, z całą masą ulepszeń i zmian,
- nasz bohater w końcu przemówił,
- sporo dodanych scen, które znacznie lepiej pasują do opowiadanej historii,
- kolosalna różnica w wyglądzie lokacji, które wreszcie oddają skalę statku USG Ishimura,
- nostalgiczny powrót do przeszłości,
- zachowana swoboda eksploracji,
- wciąż świetny klimat,
- niezły polski dubbing,
- momentami dość nierówna grafika,
- choć początkowo potrafi napędzić pietra później bywa z tym różnie,
- drobne błędy techniczne psujące nieco odbiór gry
- Grafika:
- Dźwięk:
- Grywalność:
Ocena końcowa
Grę Dead Space (2023) w wersji PS5 na potrzeby niniejszej recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od jej wydawcy - firmy Electronic Arts
Komentarze
10pogieło was
reamke remaka remakowal remakem bedzie!!! never ewer nie kupujcie!
bo dokina na remake akademi policyjnej bedziecie chodzic
i tak jest tego syfu od groma remake seriali