Dead Space 2 jest grą dającą zerowe możliwości konfiguracji ustawień. No, może niezupełnie zerowe, gdyż możemy zmieniać ogólny poziom detali grafiki. W praktyce czynność ta jedynie w niewielkim stopniu przekłada się na to, co widać na ekranie. Przez większość czasu bohater przemierza mroczne zakamarki stacji kosmicznej, więc obraz jest stosunkowo ubogi w detale.
Między dwoma skrajnymi ustawieniami da się zauważyć dwie istotne różnice. Pierwszą z nich jest redukcja ilości efektów cząsteczkowych, takich jak mgła, czy też para. Drugą, znacznie ważniejszą, jest zmniejszenie intensywności snopu światła, który daje latarka. Na minimalnych ustawieniach latarka w zasadzie w ogóle nie świeci, także doradzamy grę na co najmniej średnim poziomie ustawień.
low | low |
medium | medium |
high | high |
very high | very high |
Zmodyfikowany silnik graficznym Visceral Engine został użyty także w pierwszej części gry. Jego zastosowanie powoduje, że gra ma wręcz bajecznie niskie wymagania. Wystarczy napisać, że wszystkie testowane karty radziły sobie na maksymalnych detalach w rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli. Co więcej, nawet w sytuacji gdy redukcja jakości grafiki z jakiś powodów byłaby konieczna, nie traci się na niej wiele w kwestii doznań wizualnych. Grafika od średniego poziomu detali w górę jest miła dla oka. Nie wgniata w fotel, ale jest bardzo przyzwoita. Silnik fizyki Havok działa zazwyczaj poprawnie. Sporadycznie zdarzają się błędy, znane między innymi z The Force Unleashed 2. Mam tutaj na myśli skaczące martwe ciała i trupy wirujące wkoło własnej osi.