Nie ma wątpliwości, że seria Dawn of War to klasyka gatunku. Praktycznie każdy fan strategii czasu rzeczywistego miał z nią styczność i choć nie wszystkim przypadła do gustu to trudno wypowiadać się o niej inaczej niż pozytywnie. W wielu aspektach Dawn of War przecierało szlak, wprowadzając nowatorskie rozwiązania.
Twórcy serii konsekwentnie serwowali nam solidną kampanie w połączeniu z wciągającym multiplayerem. Na przestrzeni 13 lat, tytuł ten zdobył serca milionów graczy na całym świecie. I choć nie jest tak popularny jak Starcraft to w opinii wielu jest to seria równie udana.
Choć opini o Dawn of War III jest tyle ile liści na drzewach, wszak gra przynosi sporo nowości, w tym kilka kontrowersyjnych, to jednak grywalności trudno jej odmówić. Patrząc na statyski Steam można wstępnie przyjąć, że niezależnie od dalszych losów serii, jej najnowsza część będzie miała sporą rzesze fanów.
I bardzo dobrze, bowiem na poletku rtsów od dłuższego czasu panuje straszna susza. Ja wiem, że wszyscy zainteresowani żyją Starcraftem, ale... ile można? Wyścigi w klikaniu kto szybciej znudziły mi się już jakiś czas temu, choć oczywiście rozumiem ogromną popularnosć tego tytułu na e-sportowej arenie.
Ostatecznie seria Dawn of War to fantastyczny kawałek historii rtsów. Spędziłem przy niej tak jak i miliony graczy na całym świecie setki, a może i tysiące godzin. A teraz kiedy mamy jeszcze świeżuteńkie Dawn of War III obawiam się, że znowu wpadnę w wir sieciowej młócki i.... słuch po mnie zaginie.
Komentarze
1