Ten Wiking lubi się zabawić ostro, ale z klasą - nasze wrażenia z Assassin’s Creed Valhalla
No i doczekaliśmy się - Assassin’s Creed Valhalla w końcu zabierze nas do czasów Wikingów. I choć wiemy już, że nie będzie to jeszcze całkowicie nowe rozdanie to jednak sporo się tu zmienia. Będzie mroczniej, brutalniej, trudniej i przede wszystkim ciekawiej.
- ogromny, niesamowicie różnorodny świat, który potrafi zachwycić,; - historia ukazująca Wikingów z nieco innej strony,; - mocno wciągająca rozgrywka,; - powrót znanych i bardzo lubianych mechanik, z wtapianiem się w tłum na czele,; - pływanie po rzekach, najazdy, oblężenia, rozbudowa własnej osady i ogrom innych aktywności,; - misje poboczne i zagadki środowiskowe, które potrafią zaskoczyć pomysłowością,; - zmienione i mocno rozbudowane drzewko doświadczenia dla lepszego dostosowania do własnego stylu gry,; - zmieniony system walki i brutalne wykończenia przeciwników,; - stanowiący spore wyzwanie bossowie,; - decyzje, które faktycznie potrafią wpływać na dalszy przebieg rozgrywki,; - mroczny, brutalny klimat, ale i z dużą dawką rubasznego humoru,; - niezła, a miejscami wręcz zapierająca dech w piersiach oprawa audiowizualna.
Minusy- mocno irytujące bugi, które potrafią zepsuć całą zabawę,; - sporo naleciałości z poprzednich części serii nie każdemu przypadną do gustu,; - latający towarzysz stał się nieco mniej użyteczny,; - mini gry, które szybko mogą się znudzić bądź niepotrzebnie frustrować.
Zobacz: Recenzja Assassin’s Creed Valhalla
Assassin’s Creed znów się zmienia
Czy jest ktoś kto nie znałby marki Assassin’s Creed? Musiałby chyba ostatnią dekadę spędzić w gdzieś daleko w górach, z dala od cywilizacji, wiodąc życie pustelnika. Wszak ta seria przygodowych gier akcji (ostatnio z coraz większą domieszką RPG) to już tasiemiec. Mało tego, przez ostatnie lata zdołała ona obrosnąć w kilka spin-offów, książki, komiksy, a nawet filmy.
Najlepsze jest to, że wciąż chcemy oglądać nowe odcinki opowieści o odwiecznej wojnie templariuszy z assassynami i ogólnie pojętego dobra ze złem. Co tu dużo gadać – po prostu kochamy tę serię, choć, nie ma co ukrywać, jest to miłość pełna wzlotów i upadków. Wystarczy zobaczyć jaka przepaść dzieli Assassin’s Creed III, a Assassin’s Creed Odyssey by zrozumieć o co chodzi. I choć ostatnia odsłona serii była naprawdę niezła, tam też dało się z czasem odczuć zmęczenie materiału.
Prawda jest taka, że potrzebujemy już czegoś więcej niż powtórki z rozrywki. Potrzebujemy powrotu do korzeni Assassin’s Creed z domieszką nowoczesności. Potrzebujemy brutalnego świata, kozackiego bohatera i wielu, wielu innych emocjonujących rzeczy. I wiecie co? Wygląda na to, że Assassin’s Creed Valhalla to właśnie będzie miała.
Assassin's Creed Valhalla - recenzja na wideo
Pograłem kilka godzin podczas specjalnego pokazu zorganizowanego przez Ubisoft i czuje się więcej niż zaintrygowany. A przecież tak naprawdę jedynie liznąłem tę produkcję „bawiąc” jedynie na angielskiej ziemi. Tymczasem twórcy już donoszą, że w grze będzie można odwiedzić także mityczne nordyckie krainy.
Żeby jednak nie było, że ta bardziej realistyczna część Assassin’s Creed Valhalla jest mniej ciekawa postanowiłem przedstawić Wam, w skróconej formie, to co mnie oczarowało mnie w nowej odsłonie serii i… to co czego nie jestem do końca pewien.
To co mi się podobało w Assassin's Creed Valhalla
Klimat, klimat i jeszcze raz klimat - niby ostatnie części Assassin’s Creed też miały niezły klimat, ale, powiedzmy sobie szczerze, żadna z nich nie była tak mroczna i brutalna jak Valhalla. No ale skoro tym razem wchodzimy w szeregi Wikingów, postrachu średniowiecznej Europy, to atmosfera musi być ciężka. Fani serii od dawien dawna prosili Ubisoft o wikingów (no i może samurajów z feudalnej Japonii, ale przecież ten ostatni temat zajęło już Ghost of Tsushima) zapewne mając na uwadze krążące o nich mity.
Assassin’s Creed Valhalla spróbuje pokazać nam ich jednak z nieco innej, bardziej realistycznej strony (oczywiście na ile tylko to się da) pozwalając być świadkami najazdu na Anglię i wojny o tamte tereny. I faktycznie czuć tu ten niesamowity, mroczny klimat wieków średnich niemal w każdym metrze ogromnego, przygotowanego przez nas świata.
I nie chodzi tu tylko o ruiny spalonych domostw czy rozsiane na dużym terenie obozowiska wikingów. Jest przecież jeszcze całkiem nieźle zakręcona fabuła i specjalne misje, które w ten czy inny sposób budują ponurą atmosferę gry np. samotna dziewczynka czekająca na swojego ojca, który miał wrócić do domu nim ostatni liść spadnie z drzewa.
Oczywiście, może mogło tu też zabraknąć brutalnych najazdów okolicznych wiosek, klasztorów, a nawet wrogich obozów naszych pobratymców. I trzeba przyznać, że wszystkie te akcje robią świetne wrażenie. Szczególnie, jeśli dobrze wkręcimy się w poprawiony system walki brutalnie rozprawiając się z kolejnymi przeciwnikami. W Assassin’s Creed Valhalla krew leje się gęsto.
Twardy, zaprawiony w bojach bohater - mam wrażenie, że od jakiegoś czasu Ubisoftowi średnio wychodziło stworzenie naprawdę mocnej, charyzmatycznej postaci, którą moglibyśmy pokierować. Ezio Auditore z pewnością miał w sobie tę niezwykłą iskrę. Co do reszty – można się spierać.
No bo sami powiedzcie – czy ktoś z Was pamięta jeszcze prawdziwe imię Connora? Albo czy, mimo całej sympatii do Black Flag, Edward Kenway jawi się Wam jako twardziel i kozak nad kozaki? A jak odbieracie Kasandrę, Aleksiosa albo bliźniaki Frye? Czy byli oni na tyle wiarygodni, żeby zapaść Wam w pamięć?
A Eivor, bohater Assassin’s Creed Valhalla, to Wiking z krwi i kości. I to czuć na każdym kroku. W jego dialogach, walce i podejściu do rozgrywających się w grze wydarzeń. Dla niego odrąbywanie rąk, przypalanie genitaliów, roztrzaskiwanie czaszek i podrzynanie gardeł to chleb powszedni. Wreszcie też czuć, że ta postać ma charyzmę i potrafi przewodzić. Wszak to dowódca łodzi, a pod jego komendą pozostaje grupa kilkunastu rosłych wojowników, i to wcale nie bezimiennych, których w każdej chwili może wezwać rozpoczynając najazd na Anglików bądź wrogich wikingów.
Olbrzymi świat, który potrafi wywołać opad szczęki - podobał się Wam świat Assassin’s Creed Odyssey? No to Valhalla jeszcze bardziej przypadnie Wam do gustu. Nie dość, że dostępny teren będzie olbrzymi to jeszcze jego różnorodność potrafi zrobić spore wrażenie. Mamy tu rzeki, po których poruszamy się łodzią, sporej wielkości warownie i małe wioski. Mamy ruiny dawnych budowli, góry i doliny. Mamy też zmieniającą się pogodę, deszcze i podnoszącą się mgłę.
Wszystko to sprawia, że ta sama lokacja może wyglądać zupełnie inaczej – od błota i szaroburej kolorystki, po cudownie mieniący się w promieniach padającego słońca jesienny krajobraz. A przynajmniej takich właśnie zmian doświadczyłem w prezentowanym fragmencie gry.
Nowe i stare elementy rozgrywki - wpływ na branżę gier naszego rodzimego Wiedźmina wciąż jest silny i widać to także w Assassin’s Creed Valhalla. Zresztą nowa odsłona serii ochoczo korzysta też z pomysłów innych głośnych produkcji. Mamy tu więc i rozbudowę swojej osady, którą widzieliśmy choćby w ostatnich częściach Far Cry’a, i polowania na legendarne zwierzęta niczym w Red Dead Redemption 2. Jest nawet łowienie ryb, konkurs szybkiego picia wina, w którym trzeba kontrolować przełykanie i coraz trudniejsze utrzymanie pionu, a także rymowane utarczki słowne niczym średniowieczne walki raperów.
Oczywiście, większość z tych rzeczy to jedynie detale, które mają uprzyjemnić nam rozgrywkę. W Asssassin’s Creed Valhalla są jednak i nowe mechaniki, które mają dużo większe znaczenie. Takie jak choćby oblężenia miast z taranowaniem ich bram, podejmowanie decyzji, które mogą mieć kluczowe znaczenie dla dalszego przebiegu gry czy możliwość najazdów na okoliczne wioski, klasztory czy wrogie obozy.
W tych ostatnich biorą udział nasi podkomendni, z którymi albo przypływamy łodzią rozpoczynając atak albo wzywamy ich posiadanym rogiem. Do tego dochodzą też nieźle pomyślane, czasem zabawne, a czasem ponure, specjalne misje – wydarzenia i mini bossowie, którzy potrafią zaskoczyć nietypowymi mechanikami.
Oczywiście, jak przystało na serię Assassin’s Creed nie mogło tu też zabraknąć wywijania ukrytym ostrzem, choć tym razem, i tu należą się twórcom szczególne brawa, najwyraźniej przypomniano sobie, że czasami lepiej pozostać niezauważonym. Wraca więc do łask przemykanie w cieniu, wtapianie się w otoczenie i likwidacja z ukrycia, które czasami są dużo efektywniejszym wyjście niż otwarte starcia. Szczególnie, że przeciwnicy przestali być gąbkami na ciosy.
Podkręcony poziom trudności i zmieniony system walki - przyznam szczerze, że o ile spodziewałem się zmian w mechanice walki, wszak każda kolejna odsłona coś od siebie tu dodawała, o tyle nagły skok wyzwania nieźle mnie zaskoczył. Dość powiedzieć, że pierwsze spotkanie z polującymi na mojego bohatera fanatycznymi rycerzami było niczym kubeł zimnej wody. Ot, padłem po 2 ciosach.
Co najlepsze, nie tylko oni sprawili mi niespodziankę. Pośród przeciwników często zdarzali się na żółto oznaczeni wymiatacze, z którymi walka stanowiła naprawdę spore wyzwanie. I to niezależnie od tego jak dobrze opanujemy nowe podejście do systemu walki. Przeciwnicy potrafią bowiem całkiem skutecznie unikać ciosów i wyprowadzać własne.
Dzięki temu jednak potyczki są naprawdę widowiskowe. Szczególnie, że twórcy tym razem nie bawią się w żadne konwenanse i walą prosto z mostu pozwalając nam obcinać ręce, wbijać miecze w szyje przeciwników, odrąbywać głowy czy roztrzaskiwać ich czaszki wdeptując je w ziemie.
A to zapewne tylko część możliwych wykończenia i ataków specjalnych, bo drzewko rozwoju naszego bohatera przedstawia się naprawdę imponująco. Wpisane w gwiazdozbiory, odblokowywane wedle naszego uznania i kryjące coraz to nowe umiejętności – to może być jedna z większych pozytywnych niespodzianek Assassin’s Creed Valhalla. Bo nie wiem czy wiecie, ale w tej odsłonie gry nawet szybka zmiana oręża z jednej dłoni do drugiej (np. młota z toporkiem) potrafi robić sporą różnice.
I to co niekoniecznie
Trochę za dużo tu podobieństw do poprzedników - chciałbym bardzo powiedzieć, że w Assassin’s Creed wszystko jest nowe, pachnie świeżością i w ogóle, że szykuje się nam prawdziwa rewolucja. Niestety, to wciąż dobrze znany i utarty już schemat, który powoli ewoluuje od czasu Assassin’s Creed Origin.
Najwięksi fani serii, którzy zjedli zęby na poprzednich częściach, do których i ja się zaliczam, z pewnością od razu zauważą recyklingowane elementy. Znów mamy tu choćby podziemne katakumby i powiązane z nimi zagadki. Znów pojawiają się polujący na nas najemnicy, choć inaczej wprowadzeni do gry, z inną nazwą i, jak już wspomniałem, dużo trudniejsi do pokonania.
Ogrom świata zwiastuje ogrom zbieractwa - to również jest jedna z rzeczy, która może przypominać ostatnie części serii. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że świat jest tu pełen najróżniejszych znaczników, które do czegoś prowadzą. Wystarczy wzbić się w powietrze krukiem towarzyszącym naszemu bohaterowi, by odkryć ogrom otaczających nas świecących markerów.
Do tego dochodzi też zbierane po drodze tony najróżniejszych materiałów. Rozumiem, że podczas najazdów plądrujemy klasztory i wioski podnosząc w ten sposób swoje bogactwo, co docelowo ma wpłynąć na rozwój naszej osady, ale po otwarciu menu i zakładki ze znalezionymi przedmiotami mam spore obawy o skalę zbieractwa w nowej części serii.
Mini gry, które z czasem zapewne znużą - ten element również nie do końca mnie przekonuje. No bo ile można bawić się w picie na czas, rymowanki czy specyficzne gry w kości. Pamiętam dobrze, jak z czasem frustrowały mnie mini gry z Asssasssin’s Creed III. Mam nadzieje, że w Valhalli ten element będzie opcjonalny.
Assassin’s Creed Valhalla – czy warto czekać? Opinia
Jak najbardziej warto. Assassin’s Creed Valhalla nie przyniesie może rewolucji, ale opowieść o Wikingach to jest coś na naprawdę od dawna czekaliśmy. Wreszcie będzie krwawo, mrocznie i jeszcze bardziej erpegowo.
Świat Assassin’s Creed Valhalla, którego doświadczyłem w ciągu tych kilku godzin pokazu jest bowiem pełen niespodzianek i czuję w kościach, że atrakcji czeka nas tu znacznie, znacznie więcej. A jeśli tak to szykuje się nam absolutnie wyjątkowa przygoda, którą ze względu na świetną oprawę audiowizualną warto będzie przeżyć już na nowej generacji. Nie wiem jak Wy, ale ja już nie mogę się doczekać.
Ocena wstępna Assassin's Creed Valhalla
- Ogromny, niesamowicie różnorodny świat, który potrafi zachwycić
- historia ukazująca WIkingów z nieco innej strony
- pływanie po rzekach, najazdy, oblężenia i rozbudowa własnej osady
- zmienione i mocno rozbudowane drzewko umiejętności
- widowiwskowe potyczki i brutalne wykończenia przeciwników
- trochę zbyt rzucające się w oczy podobieństwa do dwóch poprzednich części serii
- ogrom znaczników na mapie świata zwiastować może dużą powtarzalność rozgrywki
- mini gry, które szybko mogą się znudzić bądź niepotrzebnie frustrować
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Poznajcie bliżej fabułę Assassin's Creed Valhalla
- Assassin’s Creed Valhalla - kupujący nowe Ryzeny pograją za darmo
- Assassin’s Creed Odyssey – wspaniała grecka epopeja
- Assassin’s Creed III Remastered – oto jak zmieniła się „trzecia” odsłona serii
Komentarze
16odyssey jest lepsze "mechanicznie" zdecydowanie więcej rzeczy i systemów jest w tej części, ale jako całosc origins wypada imo lepiej