Oprogramowanie: dobry |
W iPhonie 5S mamy do czynienia z tym samym systemem mobilnym jak w przypadku testowanego wcześniej iPada Air. Chodzi tutaj oczywiście o iOS'a w nowej wersji 7.0.x.
Naturalnie w przypadku smartfona wyposażonego w niewielki ekran producent zastosował kilka zmian, ale większość opisów interfejsu oraz podstawowych funkcji będzie identyczna.
Na początek warto wyróżnić jedną z nowych funkcji, którą jest Touch ID. W praktyce chodzi tutaj o czytnik linii papilarnych zintegrowany z przyciskiem Home pod wyświetlaczem. Wytrzymałe szkło szafirowe przykrywa skaner, który jest w stanie przeniknąć przez wierzchnią warstwę skóry umożliwiając tym samym precyzyjniejszą i bardziej wiarygodną identyfikację użytkownika. Aby komfort obsługi był możliwie najwyższy warto zeskanować przynajmniej dwa palce – wskazujący i kciuk obu dłoni.
Teraz odblokowywanie ekranu nie będzie wymagało podawania kodów PIN, a w czasie zakupów muzyki, filmów, książek i aplikacji nie będziemy musieli poświęcać czasu na wpisywanie własnego hasła.
Interfejs został przeprojektowany przez zespół kierowany przez Sir Jonathana Paula Ive, znanego światu po prostu jako Jony Ive. W oczy rzuca się odejście od tak zwanego skeumorfizmu, który w poprzednich wersjach iOS'a objawiał się m.in. stosowaniem ikon i innych elementów graficznych ściśle nawiązujących do realnie istniejących przedmiotów. Takie naśladownictwo preferowane było przez Steve'a Jobsa, ale pan Ive jak widać ma nieco inne zdanie na ten temat.
System stał się przez to bardzo kolorowy, niektórzy opisują go wręcz jako „bajkowy”, ale musimy przyznać, że jest nowoczesny i może się podobać. Wygląd to kwestia gustu. Najistotniejsze jest to, że działa płynnie i jest prosty w obsłudze. Z całą pewnością doceniamy przyjemne dla oka przezroczystości i rozmycia, które mogą być płynnie generowane przez wydajny procesor Apple A7. Doskonale prezentuje się również zmieniona typografia.
Przeciągając palec od górnej krawędzi ekranu ku dołowi wysuniemy proste menu powiadomień. Jest ono prostsze niż to znane z Androida, ale przy tej okazji warto wspomnieć, że np. Windows Phone 8 wcale nie dysponuje zunifikowanym centrum powiadomień.
Co ciekawe jeśli przesuniemy palcem po ekranie w dół, ale nie od samej górnej krawędzi, lecz gdzieś wewnątrz pola wyświetlacza w chwili gdy wyświetlany jest pulpit uruchomimy funkcję wyszukiwania. Zauważyć można, że wyszukiwarka wyświetla się ponad ikonami pulpitu z zachowaniem przezroczystości i rozmycia. Kolorystyka uzależniona jest w głównej mierze od barwy tapety.
Ruch palcem od dolnej krawędzi ekranu ku górze spowoduje wysunięcie prostego panelu z ustawieniami podręcznymi (centrum sterowania). Tutaj również znajdziemy przezroczystości i rozmycia. Naszym zdaniem panel prezentuje się lepiej niż analogiczne rozwiązanie z iOS'a 6.
Mamy tutaj dostęp do podstawowych przełączników łączności bezprzewodowej, możemy wyregulować głośność, jasność podświetlenia, kontrolować odtwarzanie muzyki, włączyć funkcję szybkiej wymiany plików (AirDrop) lub błyskawicznie aktywować kamerkę, minutnik lub funkcję latarki.
Dwukrotne kliknięcie przycisku Home spowoduje wyświetlenie prostego menadżera aplikacji, który pozwoli zamknąć programy pracujące w tle. Czyszczenie pamięci nie jest jednak konieczne – iPhone dysponuje zaledwie 1 GB pamięci RAM, ale system iOS jest znacznie lepiej zoptymalizowany niż np. Android i potrafi tę pamięć efektywniej zagospodarować. Aby wyłączyć aplikację wystarczy jej miniaturę przesunąć palcem ku górze.
Jedną z najbardziej charakterystycznych, ale też przy okazji najbardziej denerwujących rzeczy w przypadku sprzętu ultramobilnego firmy Apple jest konieczność używania programu iTunes do zwykłego kopiowania muzyki i filmów. Nie można zwyczajnie przeciągnąć i upuścić katalogu z albumem muzycznym lub pliku z filmem – trzeba to wszystko synchronizować za pośrednictwem komputera i irytującej aplikacji (przewodowo lub bezprzewodowo). Owszem iTunes ma swoje plusy, ale chcielibyśmy mieć wybór miedzy zwykłą metodą kopiuj-wklej, a babraniem się w trzewiach jakiegoś multimedialnego kombajnu.
Odtwarzacz muzyczny w systemie iOS 7 należy do najbardziej intuicyjnych z jakimi mieliśmy do czynienia kiedykolwiek w sprzęcie ultramobilnym. Nie oferuje on co prawda ogromnej mnogości różnorakich funkcji, ale działa idealnie płynnie, jest intuicyjny w obsłudze. Do wspieranych formatów należą przede wszystkim: aac, he-aac, alac, aiff, wav, mp3, aax. Brakuje przede wszystkim obsługi formatu flac.
Interfejs odtwarzacza pojawia się też ba ekranie blokady, dzięki czemu możemy przełączać utwory bez zbędnego otwierania samej aplikacji.
Domyślny odtwarzacz filmów jest minimalistyczny, ale potrafi odtwarzać płynnie nagrania Full HD wraz z wbudowanymi napisami. Szkoda tylko, że nie można dopasowywać wielkości czcionek w napisach – niekiedy bywają one stanowczo zbyt małe. Nie przeszkadzało to w iPadzie, ale na 4-calowym ekraniku już niestety tak.
Wybór formatów multimedialnych (zarówno audio, jak i wideo) jest dość ograniczony – naszym zdaniem jest to jeden z większych mankamentów sprzętu Apple. Odtworzymy m.in. H.264, m4v, mp4, mov, m-jpeg.
Na muzyczno-filmowe zakupy wybierać będziemy się do sklepu iTunes. Jego oferta jest bardzo bogata – każdy znajdzie coś dla siebie. Sklep zintegrowany z iOS'em jest jedną z jego najmocniejszych stron. Pod tym względem rozwiązania zintegrowane z Androidem wciąż pozostaje daleko w tyle (zwłaszcza w naszym kraju).
Jeszcze lepiej wygląda kwestia dostępu do różnorakiego oprogramowania. Użytkownicy mają aktualnie dostęp do ponad 1 miliona aplikacji, z których znaczna część jest darmowa.
Przy pierwszym korzystaniu ze sklepu AppStore zostaniemy zapytani o chęć pobrania aplikacji, za które do niedawna musieliśmy płacić (i to wcale nie mało), a teraz są darmowe. Wśród nich znajdziemy m.in. świetne narzędzia do edycji dokumentów biurowych Pages, Numbers, Keynote oraz ceniony program do tworzenia muzyki GarageBand.
Nie zabrakło też czytnika e-booków iBooks. Szkoda tylko, że przydatność powyższych programów na tak małym urządzeniu jak iPhone 5S jest znikoma. Nie można tego napisać o większym iPadzie Air.
Interfejs klawiatury ekranowej jest bardzo przejrzysty i intuicyjny w użyciu, ale pola znaków są dość małe i właściciele dużych dłoni mogą odczuwać pewien dyskomfort z tym związany. Algorytm rozpoznający wprowadzone znaki działa poprawnie, podobnie jak system podpowiedzi i autorkorekty.
Jednym z podstawowych filarów systemu komunikacji zarówno w iPhonie, jak i iPadzie jest FaceTime. Aplikacja przypomina minimalistycznego Skype'a, ale kompatybilnego wyłączne ze sprzętem Apple. Połączenia wykonywać można za pośrednictwem Wi-Fi lub łączności komórkowej. W większości przypadków korzystali będziemy z przedniej kamerki, ale istnieje też opcja wysyłania obrazu z tylnego modułu.
Synchronizację iCloud można kontrolować w ustawieniach systemowych – uprawnienia przyznajemy wyłącznie tym aplikacjom, na których nam zależy. W celu zmniejszenia zużycia dysku online (5 GB) można np. wyłączyć synchronizację zdjęć. Zawartość chmury przeglądać możemy też z poziomu komputera PC logując się na własne konto przez przeglądarkę internetową.
W przeciwieństwie do otwartego systemu Android w iOS'ie nie ma wielkich możliwości zmiany wyglądu systemu. Dopasować możemy tapetę... i na tym koniec. Opcjonalnie wykonać możemy jailbrake'a i zyskać większą swobodę, ale „łamanie” systemu zalecamy wykonywać z dużą dozą ostrożności i powściągliwości.