Proste i małe cyfraki muszą mieć uniwersalny i przemyślany tryb pełnej automatyki. Użytkownik włącza aparat, łapie ostrość na obiekcie, wciska migawkę - i oczekuje dobrego, udanego zdjęcia. Aparat powinien dobrać odpowiednio przysłonę, czas naświetlania, balans bieli, czułość ISO, w razie potrzeby błysnąć flashem z właściwą mocą. Niedostępny zazwyczaj jest tryb manualny (lub zakres ingerencji pozostaje bardzo ograniczony), możemy co najwyżej wybrać niekiedy tryby tematyczne: zdjęcia nocne, tryb portretowy, sportowy, krajobraz czy też zdjęcie z doświetleniem lampą.
Ponieważ obecnie pojemne karty pamięci są stosunkowo tanie, zdjęcia warto wykonywać w najwyższej dostępnej rozdzielczości i najlepszej jakości - i tak właśnie postępowaliśmy w naszych testach.
W przypadku tanich i prostych kompaktów użytkownik musi się pogodzić z pewnymi niedoskonałościami optyki - nie oczekujmy idealnej jakości lustrzankowej. Jednak bez sensu byłoby wyszukiwanie na zdjęciach wykonanych aparatem za 500 złotych różnych wad typu aberracja chromatyczna, zniekształcenia geometrii czy też lekko chybione odwzorowanie kolorów i kontrastu. Zdjęcia mają być ostre, kolorowe i wyraźne, a wady muszą być na tyle zminimalizowane, aby nie rzucały się w oczy amatora i nie psuły ogólnego wizerunku zdjęcia jako pewnej całości.
Pamiętajmy, że fotki wykonane w dużej rozdzielczości nie nadają się do oglądania na monitorze, bo widać tylko niewielki fragment zdjęcia. Automatyczne pomniejszanie plików graficznych przez programy typu fotoalbum nie jest optymalne, może powodować powstanie artefaktów oraz utratę kontrastu i ostrości. Lepiej przeprowadzić taką operację ręcznie, można w darmowym Irfan View, ale lepiej w świetnym Photoshop Elements 4.0. Każdy fotoamator powinien w stopniu podstawowym opanować proces przygotowania zdjęć do prezentacji na ekranie monitora. Wykadrowanie, korekta kontrastu i nasycenia kolorów, zmniejszenie, wyostrzenie - i zdjęcie prezentuje się o wiele lepiej. Ale i tak najwygodniej oglądać zdjęcia w postaci odbitek lub wydruków. Jeśli robimy zdjęcia z dbałością o szczegóły: dobre naświetlenie, właściwą ostrość i przemyślany kadr, wtedy bardzo często możemy zanieść do fotolabu nietknięte obróbką pliki i otrzymamy ładne odbitki prosto z karty pamięci.
Nasze cztery cyfraki postanowiliśmy sprawdzić w najczęstszych sytuacjach zdjęciowych:
- Architektura i przyroda, minimalna ogniskowa oraz zbliżenie, jasne lipcowe popołudnie
- Portret w naturalnym świetle dziennym (plener oraz wnętrze) oraz portret z doświetleniem lampą, maksymalna ogniskowa (tele)
- Zdjęcia w trybie Macro
- Krajobraz, minimalna ogniskowa, późne lipcowe popołudnie
Pierwszym obiektem naszego zainteresowanie stał się drewniany dworek, stojący w otoczeniu drzew. Jasne słońce umożliwiało robienie zdjęć z ręki, bez używania statywu, a jednocześnie wysokie kontrasty fotografowanej sceny postawiły wysokie wymagania przed aparatami.
Nikon Coolpix L4
Olympus FE-115
Widać wyraźnie, że najlepiej poradziły sobie z kontrastami Kodak i Nikon - szczegóły w cieniach są rozpoznawalne, kolory odpowiadają rzeczywistości. Samsung miał problemy z balansem bieli, kolory wyszły zbyt chłodne, z kolei Olympus nieco przesadził z ocieplaniem barw.
Ostrość na oryginalnych, pełnowymiarowych plikach była we wszystkich przypadkach dobra, zdjęcia można by spokojnie oddać do fotolabu bez żadnej obróbki.
Zobaczmy teraz, jak wyglądają szczegóły na wycinku kadru.
Kodak EasyShare
C503 Nikon Coolpix L4
Olympus FE-115
Samsung Digimax A40
Widać przewagę optyki Nikona nad pozostałymi aparatami, ale żaden cyfrak nie robi 'mydlanych', nieostrych fotek - to ważne, szczególnie gdybyśmy chcieli zrobić z plików odbitki w dużym formacie.
Następne zdjęcie (zrobione z tego samego miejsca, co poprzednie) przedstawia pełny kadr przy maksymalnym zbliżeniu - można się zorientować, jakie mamy możliwości uzyskiwania zbliżeń za pomocą kieszonkowych cyfraków.
Olympus FE-115, ogniskowa 106mm
Jak widać zbliżenie jest duże, ale nie są to na pewno aparaty dla podglądaczy ptaków i reporterów sportowych.
Ogólnie rzecz biorąc, wszystkie cztery cyfraki spisały się w tym teście przyzwoicie, żaden w wyraźny sposób nie zaniżył poziomu. Nietrafiony balans bieli Samsunga można łatwo i szybko poprawić w każdym programie graficznym, jednak jeśli mielibyśmy przyznać oceny za ten test, to ostatnie miejsce zająłby właśnie Samsung A40, środek stawki to Kodak i Olympus, a zwycięzcą zostałby bezapelacyjnie Nikon L4.